Wielka Synagoga w Budapeszcie jeszcze do niedawna była drugą największą synagogą świata, jednak w Jerozolimie zbudowano tę największą. Zatem na obecną chwilę synagoga w Budapeszcie jest na trzecim miejscu pod względem wielkości, tuż za synagogą Emanu-El w Nowym Jorku. Jest to jednak największa synagoga w Europie. Nie ukrywam, że faktycznie robi wrażenie.
Wejście do Wielkiej Synagogi w Budapeszcie
Grupki chętnych do obejrzenia Wielkiej Synagogi w Budapeszcie od wewnątrz gromadziły się już ponad godzinę przed otwarciem kas. Każdy miał nadzieję, że przyjdzie wcześniej, załapie się jeszcze na czas, kiedy Wielka Synagoga nie będzie jeszcze tak oblężona przez turystów. Niestety kasy zostały otwarte dopiero o 9:30, a przez bramki wejściowe można było wchodzić od 10 z minutami. Rzecz jasna jak to w większości żydowskich budynków najpierw przeszukanie plecaka, potem bramka z wykrywaczem metali i wreszcie można wejść.
Od razu pędzę do wejścia, tu przez kilka sekund mam synagogę prawie tylko dla siebie, można wykonać zdjęcie bez setki turystów. Jest cisza, spokój i sacrum. Ale nie ma czasu, by kontemplować miejsce. Do synagogi wolnym strumykiem wlewają się turyści, coraz bardziej wypełniając pomieszczenie. Po chwili przychodzi przewodnik, bo co dwie godziny można w zorganizowanych grupach posłuchać historii Wielkiej Synagogi. Siadam w ławie i słucham grupy anglojęzycznej, tuż obok jest grupa hiszpańskojęzyczna, dalej włoska, polskiej niestety nie ma.
Historia Wielkiej Synagogi w Budapeszcie
Dowiaduję się dlaczego Wielka Synagoga w Budapeszcie, która została zbudowana w latach 1854 – 1859, nie jest już drugą w świecie, ale wciąż jest największa w Europie. Przewodnik dementuje podane w jednym z przewodników informacje, że świątynia została zburzona w 1939 roku. I owszem została obrzucona granatami, zniszczono jej część, ale zachowała swój charakter i formę. W czasie drugiej wojny światowej była wykorzystywana jako stajnie i budynek gospodarczy. Jednak dzięki temu, że Węgry współpracowały z nazistowskimi Niemcami, nie została wysadzona.
Co więcej, dzięki tej współpracy wielu Żydów miało szansę przetrwać wojnę, pracując w fabrykach na potrzeby armii i policji. Nie zmienia to jednak faktów, że Armia Czerwona wyzwalając Budapeszt, zastała w getcie tysiące ciał zabitych, ale także zmarłych z głodu i wycieńczenia Żydów. Ponieważ nie było ich gdzie pochować, wbrew tradycji żydowskiej, by nie chować zmarłych tuż przy synagodze, pochowano ich w małym parku tuż przy świątyni. Obecnie teren ten jest ogrodzony i nie można na niego wchodzić, można go jednak zobaczyć z ulicy, poprzez płot (także bez biletu).
Po wojnie pod władzą komunistyczną Wielka Synagoga w Budapeszcie na powrót odzyskała funkcję sakralną i służyła społeczności żydowskiej jako dom modlitw. Kapitalna renowacja świątyni zaczęła się długo po wojnie, bo dopiero w 1991 roku i zakończyła się w 1998. Jak widać remont trwał dłużej niż budowa synagogi.
A było co remontować! Wielka Synagoga w Budapeszcie ma 75 metrów długości i 27 metrów szerokości. Jej projektant Ludwig Forster czerpał garściami ze stylów i kultur całego świata. Wchodząc do synagogi od razu widzimy pomieszanie stylów i kultur. Nie wiedząc, że to synagoga, moglibyśmy odnieść wrażenie, że to chrześcijańska katedra, ponieważ mamy tu jedną nawę główną i dwie boczne, na wprost zaś znajduje się pulpit (bimę) na którym można czytać torę, nad nią zaś płonie Wieczne Światło.
Ale od razu rzuca nam się w oczy, że Wielka Synagoga ma kilka pięter. To z kolei wzięte od muzułmanów rozwiązanie, które każe mężczyznom i kobietom modlić się osobno. Dwa piętra/poziomy po każdej ze stron są przeznaczone dla kobiet (babiniec), w głównej nawie, na poziomie gruntu modlą się mężczyźni. To oczywiście teoria, bo praktykujących Żydów jest na tyle niewielu, że świątynia wypełnia się zaledwie kilka raz w roku i tylko wtedy podział jest przestrzegany. Wypełnić ją nie jest tak prosto, jej mury mogą pomieścić aż trzy tysiące wiernych.
Przewodnik z rozbrajającą szczerością przyznał, że w zwykłe święta przychodzi tu najwyżej kilkuset Żydów. Ale to jeszcze nie koniec zapożyczeń i podobieństw, bo po stronie każdej z naw zobaczymy znane z katolickich świątyń ambony, z których niegdyś rabini nauczali wiernych. Jednak te wszystkie zapożyczenia, łączenia i eklektyzm nie są sztuczne, nie gryzą się ze sobą. Wręcz przeciwnie! Tworzą harmonijne piękno. Na miejscu i całkiem naturalne wydają się być nawet organy, a tego instrumentu nie widziałem w żadnej innej synagodze. Pełen eklektyzm! Takie rzeczy tylko w Budapeszcie! W żadnym wypadku nie żałuję wydanych 2750 forintów na bilet wstępu do Wielkiej Synagogi. Jeśli ponownie odwiedzę Budapeszt, prawdopodobnie przyjdę tu jeszcze raz.
4 komentarze
Organy w synagodze w Budapeszcie nie mają nic wspólnego z eklektyzmem! Synagoga w Budapeszcie jest jest synagogą reformowaną a w nich organy są dozwolone. Judaizm ortodoksyjny nie zezwala na to by w synagodze obecne były jakiekolwiek instrumenty muzyczne, co więcej ortodoksyjny Żyd nawet nigdy do takiej synagogi nie wejdzie bo instrumenty są oznaką radości a ta będzie dopiero wtedy gdy ponownie przyjdzie Mesjasz! Jak pojedziesz do Nowego Yorku, Londynu czy nawet Paryża zobaczysz również synagogi z organami.
Pisałem o całym wnętrzu, nie tylko o organach…
I wiem, czym jest synagoga w Budapeszcie, doskonale wiem, że nie jest dla ortodoksów, bo też nie taki był zamiar budowniczych. 🙂
Pingback: Dlaczego warto zobaczyć Budapeszt ?
Pingback: Budapeszt: tu chcę swój wieczór panieński! | Zależna w podróży | Węgry