Tirana i Albania kilkukrotnie były już na mojej mapie, kiedy wyjeżdżałem na wycieczkę i objazd po Bałkanach. Dzięki tym wizytom widzę, jak stolica Albanii się zmienia, jak staje się coraz bardziej europejskim miastem. Ale też Tirana żyje swoim rytmem i może nie ma tu wielu atrakcji turystycznych, ale jest coś, co powoduje, że chętnie się tu wraca.
Pierwszy raz w Tiranie zostałem wysadzony w idealnym centrum, bo obok placu Skanderbega, innym razem nawet nie wiem, gdzie autobus z Beratu skończył bieg. Jednak od razu jakiś Albańczyk momentalnie wziął mnie pod swoje skrzydła i zabrał do centrum miasta, nie chcąc nawet zwrotu za bilet.
Czy może być lepsze powitanie w mieście, jak to opisane powyżej? I w kolejnych krokach Tirana tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że warto jej poświęcić czas. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale stolica Albanii ma w sobie nieuchwytny urok, klimat pędzącej młodości, która cieszy się tym, co jest tu i teraz. Żyje pełną piersią. Tu uliczki pełne są licznych kawiarni, barów i restauracji. Ludzie siedzą pod parasolami w knajpkach przy deptaku, młodzi jeżdżą na deskorolkach i rowerach po placu Skanderbega. To trzeba zobaczyć, tego trzeba doświadczyć, by to opisać. To są same pozytywne emocje.
Był jeszcze jeden raz, kiedy zjawiłem się w Tiranie. Wracałem wtedy z Kruji, gdzie oglądałem pozostałości zamku Skanderbega. Kiedy zbliżaliśmy się publicznym busikiem do centrum, kierowca łamaną angielszczyzną powiedział, że zaraz mnie wysadzi, ale najpierw przejedziemy obok Piramidy, czyli Międzynarodowego Centrum Kultury. Ponieważ zasób angielskich słów kierowcy był dość ubogi, całość którą chciał mi przekazać zawarła się w sformułowaniu: Jaki władca kraju, taka piramida. I jest to najtrafniejsze porównanie, jakie można sobie wymyślić, patrząc na tą konstrukcję.
Nietypowa Piramida w Tiranie
Spis treści
Piramida w Tiranie (zaprojektowana przez córkę albańskiego dyktatora Envera Hodży) to zapaćkany sprayem, łuszczący się z betonu dziwny twór, który wygląda jak ewidentny wrzód, rak w środku miasta. Odrapane wejście, wybite szyby, nierówne płyty chodnikowe i przemykający chyłkiem obok ludzie, nie podnoszący wzroku, jakby bali się skazić oczy brzydotą minionej epoki. Jeśli ktoś ma ochotę wejść na Piramidę do niedawna jeszcze mógł to zrobić, ale dziś Tirana się zmienia, a szkaradny budynek został ogrodzony płotem.
Dla zakazu wchodzenia na nią był powód, bo po pierwsze pewnie część konstrukcji grozi zawaleniem, ale też ściany nie są tak strome, by uniemożliwiły wejście na nie. Z tego przywileju korzystają graficiarze, zostawiający po sobie ślady na wierzchołku i na ścianach.
Obecnie trwa remont tej ruiny, który zaczął się w 2021 roku. Z planów wynika, że będzie to centrum edukacyjno-kulturalne dla młodzieży. Kiedy remont się skończy? Allah raczy wiedzieć 😉
Bloku w Tiranie – dzielnica dawnych prominentów
Tuż obok Piramidy leży dzielnica Bloku, która dawniej była zamkniętym obszarem, zamieszkałym tylko przez partyjnych dygnitarzy. Zwykli śmiertelnicy mieli tam zakaz wstępu. Dziś Bloku to tętniące życiem centrum imprezowe Tirany. Wieczorem znajdziemy tu rozświetlone dyskretnym światłem kawiarnie, liczne puby przyciągają na kawę i rzecz jasna piwo. Jeśli jesteśmy głodni, znajdziemy tam restauracje, które najlepiej będą nam pasowały zarówno jeśli chodzi o rodzaj kuchni, jak też i ceny. Nie jest tu problemem wydać duże pieniądze na posiłek, ale nie jest też problemem znaleźć grilla z piwem. Dla każdego coś miłego.
Willa Envera Hodży
Ale w całym tym rozgardiaszu nie zapomnijcie, że musicie podejść do dawniej najważniejszego budynku w Tiranie, bo przecież nie wierzę, że pominiecie willę dyktatora Envera Hodży! Wierzcie mi, że nie jest to skromny budynek, ale nie ociekał też jakoś wielką wystawnością. Niska, dwupiętrowa willa i ogromny trawnik z ładnie przystrzyżonymi roślinami przed nią. Zresztą, zobaczcie sami. Śmieszne, że dawniej najpilniej strzeżona willa dziś znajduje się na przeciwko KFC, możecie jeść swojego kurczaka patrząc na ogrody dyktatora.
Jedyna rzecz, która dziwi w całej Albanii, to fakt, że w pubach częściej pije się kawę niż alkohol. A jeśli będziemy przemieszczali się po Bloku, nie zapomnijmy podejść do licznych tu sprzedawców pieczonych kasztanów. Za niewielkie pieniądze otrzymamy małą torebkę, w sam raz by spokojnie pogryzając zawartość, obejść dzielnicę.
Na Placu Skanderbega – głównym placu Tirany
Tirana nie ma wielu zabytków i atrakcji turystycznych, bo też jest to relatywnie nowe miasto. Co prawda powstało w XVII wieku, jednak jeszcze w latach 20-stych XX wieku liczyło zaledwie około 17 tysięcy mieszkańców. Gwałtowny wzrost liczby mieszkańców, to dopiero ostatnie lata, kiedy to miasto osiągnęło 600 tys. mieszkańców. Większość najciekawszych obiektów Tirany znajduje się w okolicy placu Skanderbega (żył w latach ok.1405-1468), narodowego bohatera Albanii. Ten 11 metrowy pomnik powstał, by upamiętnić 500 rocznicę śmierci narodowego bohatera Albanii.
Do niedawna jego pomnik górował nad równo przystrzyżonym trawnikiem, znajdującym się na środku ogromnego placu imienia wspomnianej postaci. Jednak przy mojej ostatniej wizycie w Tiranie okazało się, że ogromny trawnik został zamieniony na ogromny plac, po którym niespiesznie chodzą przechodnie, a na rowerach ścigają się dzieci. Żal mi tej centralnej zieleni trawy, ale z drugiej strony w zamian za to z placu wyrzucono ruch samochodowy i na obrzeżach posadzono drzewa, tworząc mini park.
Tuż obok placu w niebo strzela minaret meczetu Ethem Bey (1821r.), za nim zaś zobaczymy wieżę zegarową. Przy najnowszej wizycie ostrzyłem sobie zęby na zwiedzanie tego meczetu, bo jakoś nigdy się nie składało, ale jak na złość Albańczycy postanowili, że wezmą się za remont meczetu, który jest jednocześnie jedną z najstarszych budowli w mieście.
Ale żebyście nie sądzili, że centrum to takie finezyjne miejsce, to dwa boki placu zamykają ogromne socrealistyczne, betonowe gmaszyska. Jedno z nich to gmach Opery, drugie – z socrealistyczną mozaiką – to Narodowe Muzeum Historyczne.
Podobno warto także przejść się do Sky Tower, by z wysokości obejrzeć panoramę Tirany i wypić kawę. A komu mało atrakcji Tirany (a tych jest serio niewiele), może skorzystać z kolejki linowej na górę Dajti. Podobno widok jest warto uwagi i da się w pogodne dni zobaczyć nawet odległe o około 50km wybrzeże Adriatyku. Podobno, bo nie dane mi było odwiedzić tego miejsca. Ale przy którymś wyjeździe do Albanii będę musiał to wreszcie zrobić! Zresztą, mam nadzieję, że wreszcie skończy się też remont meczetu i będę mógł zobaczyć go także od środka.
W każdym razie plac Skanderbega to serce Tirany i tu umawiają się ludzie, by pójść do jakiejś knajpki w uliczkach obok. Tu umawiają się młodzi, aby pojeździć po placu na rowerach, rolkach i deskorolkach. Tu umawiają się pary, by iść dalej na randkę.
Meczet Ethem Beja – jeden z najstarszych zabytków Tirany. Jego budowa rozpoczęła się w 1789 a zakończyła w 1823 roku.
Bunk’Art2 – historia Tirany w bunkrze dygnitarzy
Bunk’Art2 to drugi pod względem wielkości bunkier w Albanii – rzecz jasna został przygotowany na wypadek ataku na kraj przez wrogie siły. I oczywiście miał służyć jako schronienie dla najważniejszych osób w Albanii. Porządna to konstrukcja, która liczy około tysiąca metrów kwadratowych powierzchni, a jej mury mają beton gruby nawet na 2,4 metra! Rzecz jasna nad tym jest jeszcze masa ziemi. Ponieważ po upadku komunizmu, nie za bardzo wiadomo było, co zrobić z takim miejscem, postanowiono zaadaptować je na muzeum. Specyficzne to muzeum, bo pokazuje przede wszystkim tajną służbę Sigurimi, aparat kontroli i represji oraz rzecz jasna historie ludzi, którzy przez służby byli inwigilowani, przesłuchiwani a także straceni.
Ponure to miejsce, chociaż wejście nie sprawia takiego wrażenia! Po zmroku jasny krąg światła bijący ze specjalnie wybudowanego wejścia w kształcie bunkra, wręcz zachęca, by tu wejść. Ale dalej zanurzamy się w kolejne odmęty szaleństwa dyktatora i paranoika, jakim był Enver Hodża. W kolejnych salach, które dawniej miały chronić najważniejsze osoby w państwie oglądamy artefakty historii. Jest np. sala, w której wystawa poświęcona jest historii psów strażniczych. One strzegły granic kraju, by nikt z kraju przede wszystkim nie wyszedł bez pozwolenia!
Wiecie, że o ciężkiej chorobie psa powiadamiany był sam minister?! W kolejnej salce zapoznamy się z technikami operacyjnymi służb specjalnych. Obejrzymy spreparowane zdjęcia, ale także będziemy mogli poszukać pluskiew, za pomocą których podsłuchiwano ludzi. Muzeum to skarbnica wiedzy na temat życia w dawnej Albanii. To absolutny punkt „musisz zobaczyć” w stolicy Albanii.
Bunkier BunkArt2 jest czynny od poniedziałku do czwartku w godzinach od 9 do 17stej. W piątek, sobotę i niedzielę godziy otwarcia to 9-18sta. Ale warto wejść przynajmniej godzinę przed zamknieciem, bo na zwiedzanie potrzeba przynajmniej godzina, a najlepiej półtorej.
Bilet wstępu kosztuje 500 leków.
Tirana ma coś w sobie!
Przyznam się Wam, że zazwyczaj nie lubię betonowych pustyń, że nie lubię miast bez klasycznych zabytków i pamiątek burzliwej historii. Ale Tirana czymś niedookreślonym mnie nie tyle urzekła, co na zwój sposób zafascynowała. Tu jest jakiś taki dobry klimat. Kiedy pójdzie się do Bloku, te knajpy żyją w taki pozytywny sposób. Tu jest po prostu optymistycznie! Jakby dawne, ponure lata wyczerpały już limit przygnębienia, a nastał czas zabawy. Dlatego z najwyższą przyjemnością chodziłem po Tiranie i zaglądałem w przysłowiowe mysie dziury. Wpadałem do kawiarni na kawę, tanią i doskonałą kawę, trzeba powiedzieć. Siedziałem przy stoliczku i patrzyłem się na ludzi na ulicy tak samo, jak robili to lokalni mieszkańcy.
Komunikacja w Tiranie – jak dojechać i wyjechać
Od kilkunastu lat Tirana przechodzi szybką metamorfozę i za przykład niech posłużą dworce autobusowe. Kiedy byłem w Tiranie pierwszy raz i jechałem do Beratu, autobusy i busiki odjeżdżały z innego miejsca. W zasadzie do każdej miejscowości w Albanii odjeżdżało się z innego miejsca. Dziś pozmieniało się także i to. Jest kilka dworców (ja wiem o trzech), które już nie są tylko zwykłymi klepiskami – ale wciąż musimy wiedzieć, skąd odjeżdża nasz autobus.
Jednak dobrze, że dworce są w odległości około półtora kilometra od siebie. Bez kłopotów da się pomiędzy nimi poruszać pieszo, o ile nie mamy zbyt ciężkiego plecaka. Zatem jeśli jadąc np. do Szkodry przyjdziemy na dworzec, z którego odjeżdżają autobusy np. do Sarandy lub uwielbianej przeze mnie Gjirokastry czyli na południe Albanii, w kilkanaście minut piechotą będziemy mogli być piechotą na właściwym dworcu.
A jako ciekawostkę powiem, że kilka lat temu w Tiranie spotkałem też uczciwego taksówkarza! 🙂 Kiedy zaczepił mnie pytaniem dokąd chcę się dostać, a ja powiedziałem, że do punktu z którego odjeżdżają autobusy do Beratu… Pan taksówkarz najpierw upewnił się czy autobusy, czy busy, a następnie wskazał drogę, bo to było zaledwie 300 metrów od miejsca gdzie staliśmy. Mógł mnie przewieźć po zalanym ulewą mieście, nawet bym się nie zorientował, a on był po prostu, po ludzku uczciwy. Był jak niemal wszyscy Albańczycy: najlepszym ambasadorem swojego kraju.
Dojazd z lotniska w Tiranie do miasta
Tirana jak każda stolica państwa ma rzecz jasna lotnisko. Jest ono nieźle skomunikowane z centrum miasta. Autobusy znajdują się po lewo jak wyjdziecie z gmachu portu lotniczego. Bezpośrednio z lotniska możecie się dostać nie tylko do centrum miasta, ale także do Durres, Fier, a także do Vlory, zatem plaże są niemalże w zasięgu ręki.
Autobusy do centrum Tirany odjeżdżają o każdej pełnej godzinie zaczynając od 8:00 a kończąc na 24:00. Ostatni przystanek autobusu jadącego do centrum, znajduje się w pobliżu gmachu opery.
Autobusy z Tirany na lotnisko odjeżdżają także z pobliża opery – konkretnie za budynkiem opery. Pierwszy autobus na lotnisko odjeżdża o godzinie 7:00 a ostatni jedzie o 23:00. Odjazd o każdej pełnej godzinie. Odległość lotniska od miasta to 17 km, zatem jedzie się około pół godziny. Cena bilety to 400 leków (czyli albańskiej waluty)
Bilety kupujemy u kierowcy.
Tirana noclegi
Jak każde wielkie miasto Tirana dysponuje dużą bazą noclegową i ze znalezieniem noclegu nie będziemy mieli kłopotów. Ceny są także bardzo rozsądne. Dla przykładu Areela Boutique Hotel, w którym spałem położony jest około kilometr od Placu Skanderbega, czyli głównego placu miasta. Za nocleg ze śniadaniem zapłaciłem 144 zł. Hotel jest bardzo wygodny i z klimatyzacją. Ale bez problemu znajdziecie też inne opcje noclegowe. Skorzystajcie z wyszukiwarki.
10 komentarzy
Miło wiedzieć, że nawet w Tiranie można znaleźć uczciwego człowieka! Swoją drogą chociaż w Tiranie nie ma wielu miejsc godnych zobaczenia to i tak warto się w niej znaleźć 🙂
A pewnie, że warto! Może niekoniecznie na tydzień, ale jeden dzień i jedna noc to w sam raz, by chociaż trochę poczuć atmosferę Tirany i zobaczyć te kilka ciekawych miejsc i budynków 🙂
Ja nie narzekam na uczciwość i pomocność Albańczyków. Kiedy miałem podobny problem (szukałem miejsca, skąd jadą busy do Vlory), to zapytany miejscowy nawet postawił mi taksówkę, bo po angielsku potrafił powiedzieć tyle, że nie potrafi mi powiedzieć, skąd te busy odjeżdżają.
Z kolei inny albański taksówkarz (tyle, że mieszkający w Ulcinj w Czarnogórze) wziął mnie na stopa za darmo.
Opinia o Albańczykach jest kiepska, ale nie ma się co ich bać.
Co ciekawe, z tego co czytałem na różnych blogach i forach dyskusyjnych, generalna opinia o Albańczykach nie jest najgorsza. Niektórzy nawet nad ich pomocniczością mocno się rozpisują 😉
Przy okazji wakacji w Ulcinj skorzystałem z oferty hotelu i wybrałem się na wycieczkę do Albanii (Szkodra, Kruja i Tirana). Najlepiej wspominam Kruje.
Witam. Czy Albania i Tirana sa bezpiecznym miejscem do zwiedzania? Bede Zwiedzal CHorwacje samochodem i mysle zeby zwiedzic takze Albanie. Jacy sa ludiz? Mili, pomocni, i czy mowia po angielsku? Za kazda wskazowke z gory dziekuje.
Pozdrawiam
Krzysztof
Albania to fascynujący kierunek i… po prostu proszę się nie bać i jechać. To kraj jeszcze nie tak oblegany turystyczne, zatem ludzie też nie są nastawieni na masowego turystę i jeśli mamy jakiś problem, to starają się pomóc. Z angielskim jest różnie, ale młodsi już troszkę mówią, zatem da się dogadać, a nawet jeśli jest jakiś kłopot to i tak chcą pomóc. Mnie np. kiedyś rysowali drogę na kartce, gdzie namalowali nawet charakterystycznego albańskiego orła. Bo pytałem, jak dojść do jednego z postojów skąd odjeżdżały autobusy.
Podobnie w mniejszych miejscowościach starają się dociekać, o co możę chodzić jeśli nie rozumieją języka. Tej bariery zupełnie bym się nie obawiał. Bo całą ALbania jest fascynująca, przyjazna i po prostu piękna w swej różnorodności.
Drogi są już przyzwoite i wbrew stereotypom nieźle oznakowane.
CO do Tirany samochodem nie wypowiem się, bo przylatywałem do Tirany i poruszałem się transportem zbiorowym.
Ale nawet chodząc późną nocą po bocznych uliczkach Tirany wciąż czułem się bezpieczny, zatem proszę się nie obawiać. Bo Albania to znakomity wybór na wakacyjny wyjazd. Szczególnie samochodem, którym można się zatrzymać gdzie się chce i podziwiać piękne widoki. Lub wykąpać się w jakiejś zatoczce.
Super. Dzieki za wskazowki. Chyba jestem za bardzo uprzedzony i bez obaw sobie poprostu pojade samochodem na przygode 🙂
Narazie
Witam,
Nie chodzi mi o to, żeby wytykać komuś błędy, ale małe sprostowanie. Otóż w Tiranie jest coś jakby dworzec autobusowy, a konkretnie parking autobusów, z którego odjeżdżają w różne miejsca. Jeden znajduje się ok. 2 km od dworca międzynarodowego przy tej samej szosie (stamtąd jechałem do Beratu). Natomiast niemal naprzeciwko dworca międzynarodowego jest mniejszy parking, na którym byłem najpierw i o ile zdołałem się zorientować, stamtąd jeżdżą chyba autobusy i mniejsze busy na północ (widziałem do Kruji i Szkodry), stamtąd mnie skierowano na ten wspomniany wcześniej. (Położony jest obok dużego skrzyżowania z pomnikiem albańskiego orła na rondzie). Informację znalazłem tu: https://www.ditchthemap.com/travel-blog/2016/2/29/2-days-in-tirana-and-berat-albania
sprawdziłem w praktyce i potwierdzam
Pozdrawiam
To notka z 2013 roku i od tego czasu sporo się w Tiranie pozmieniało. Zaktualizuję wpis, bo też ostatnio co roku jestem w Tiranie i sam obserwuję, jak się zmienia. Potwierdzam, że obecnie są już dwa „coś jakby dworce” – jeden obok ronda z orłem (kierunek na południe) i drugi półtora kilometra w kierunku centrum z którego odjeżdżają autobusy w kierunku północnym.
Słuszna uwaga i zaktualizuję wpis.