Pocitelj mała miejscowość 30 km od Mostaru. Stare domy zbudowane na wzgórzu, odbudowane po rozwaleniu ich przez Chorwatów, wąskie i strome uliczki, meczet, wieża zegarowa i twierdza. Nie ma tu wiele, ale w sam raz by w Pocitelj spędzić godzinę czy dwie.
Tym razem postanowiłem nie dać się nabrać losowi i wstałem wcześnie rano, by z Mostaru dotrzeć i spokojnie wrócić z Pocitelj, nauczony doświadczeniem z wizyty w Medjugorie i kłopotami z powrotem, tym razem już o 8 byłem na dworcu autobusowym. Co z tego, skoro z głównego dworca autobus do Pocitelj odjeżdżał dopiero o 11:10. Poszedłem szybko na drugi dworzec, ten bardziej lokalny, za mostem, ale co z tego, skoro spóźniłem się trzy minuty i pomachałem mojemu autobusowi? Nie zostało nic innego, jak tylko iść na kawę i poczekać do 11:10.
Pocitelj. Świetność pod władzą Osmanów
I faktycznie autobus przyjechał, zabrał i dowiózł do Pocitelj – całe 30 km drogi. Wysiada się tuż obok twierdzy, na wprost budek z restauracjami i piekarnią. Potem trzeba podejść około 200 metrów w kierunku, w którym odjechał autobus i tuż za zakrętem w lewo zobaczymy drogę prowadzącą na wzgórze zamkowe. Zresztą zamek rozciągnięty jest na całej długości góry, ale jego główna część góruje nad turkusowymi wodami rzeki. Oto Pocitelj w całej swojej krasie, oto osmańskie domki i meczety, oto czas, który zatrzymał się jakieś sto lat temu.
Najpierw mijając skromne stragany z pamiątkami, drepczę do meczetu meczetem Hadżi-Alli z 1563 roku, który z zewnątrz prezentuje się bardzo harmonijnie z resztą otoczenia. Cóż, okazało się, że te dwie konwertybilne marki bośniackie (2KM) nie były warte wydania na bilet wstępu, o tym jednak można się przekonać dopiero po wejściu. Skromne wnętrze i nic co by mnie mogło powalić na kolana, chociaż po tych medresach i meczetach Registanu w Samarkandzie mało co jest mnie w stanie zachwycić. Może poza kilkoma meczetami w Iranie. Ten meczecik był taki mały i lokalny, został zbudowany dla wiernych, a nie na pokaz.
Wychodzę zatem z meczetu i teraz kroki kieruję do twierdzy. Dróżka pnie się kamiennymi schodami w górę, by po chwili doprowadzić pod pierwsze umocnienia zamku. Widać, że dawno nie było tu remontu, przechodzę przez nadgryzione zębem czasu mury i wspinam się w kierunku wieży. Tu wita mnie najpierw smród parteru, bo turyści jak to turyści, żadnego miejsca nie uszanują, gdy przyprze ich potrzeba…
Co szybciej odszukuję schodki i chcę pomknąć w górę. Okazuje się, jednak, że schodki nie są takie proste do pokonania. Wąskie wejście, wysokie stopnie i wzrok, który przywykł do słońca, nie pozwalają wspinać się szybko. Ostatni raz takie problemy miałem w Uzbekistanie, kiedy wspinałem się na minaret w Chiwie. Tu jednak jest prościej, bo trudniejszy jest tylko początkowy odcinek schodów, potem koliście pnące się schodki doprowadzają na sam szczyt, gdzie pod dachem możemy usiąść w jednym z okien i obejrzeć okolicę.
A okolica Pocitelj jest przepiękna. Z jednej strony odrestaurowane w dużej części, ładnie domki, pozostałości po Turkach, którzy byli tu z racji historycznych zawirowań, z drugiej swoje spokojne, turkusowe wody toczy rzeka Neretwa. Szkoda tylko, że to co widzimy, nie jest oryginalną częścią Pocitelj. Niestety, bo podczas ostatniej wojny domowej na terenie byłej Jugosławii Pocitelj zostało zbombardowane przez Chorwatów. Pod ogniem artylerii zniszczonych zostało wiele starych, historycznych budynków, pozostałości po imperium osmańskim. Ale nawet mimo tego, po odbudowie wciąż jest to jeden z najlepiej zachowanych zespołów osmańskich w Bośni i Hercegowinie. Koniec siedzenia w oknie i oglądania, bo czas nagli, trzeba wrócić do Mostaru.
Teraz tylko zejść z murów zamku i przejść się po malowniczych uliczkach Pocitelj. Niewątpliwie jest to przyjemny spacer, bo wąskie przejścia prowadzą często w cieniu drzew lub starych murów, które choć na chwilę dają schronienie przed słońcem. Co ciekawe, część domostw jest zamieszkana. Wejść na posesje strzegą bramy, w oknach są firanki, z domów słychać gwar głosów, a czasami… czasami zieleń trawników wprost bije w oczy. I tu atrakcje Pocitelj się kończą, twierdza po drugiej stronie akurat była remontowana i niedostępna. Schodzę powoli w kierunku parkingu, mijam nieliczne stragany z pamiątkami i zmierzam na autobus.
Pora wracać do Mostaru. Idę na przystanek, ale rzecz jasna jak zawsze nie odnajduję tabliczki z rozkładem, ale w barze na przeciwko mówią mi, że autobus będzie za około 20 minut. Czekam… po 40 minutach przejeżdża jakiś autobus, ale niestety nie reaguje na machanie i nie zatrzymuje się. Cóż, pozostaje autostop, tylko że machanie przez 2,5 godziny również nic nie daje. Wreszcie ze sklepu vis-a-vis przybiega do mnie dziecko i łamaną angielszczyzną tłumaczy mi, że jego tata za 10 KM zawiezie mnie do Mostaru, bo następny autobus dopiero za prawie 2 godziny. I jakże było mi nie skorzystać z takiej oferty?
Nie żałuję nie tylko dla tego, że nie muszę stać w słońcu łapiąc stopa, ale też szczerze się uśmiałem, jak pan kierowca wymienił znaczną część polskich zespołów piłki kopanej 🙂 Cóż, on też się uśmiał, jak na migi tłumaczyłem mu, że oni wcale nie są dobrzy. To jak zespoły z Bośni, odpowiedział mój rozmówca. Ale za to graliśmy w na mundialu w Brazylii powiedział z dumą! „A tam jest Stary Most„, wskazał nieokreślony kierunek, wysadzając mnie w Mostarze. Faktycznie, było niedaleko.
Pocitelj – jak dojechać z Mostaru
Pocitelj to dość mała wioska, zatem bezpośrednich autobusów tam nie widziałem. Za to do Pocitelj można dojechać z Mostaru wsiadając do autobusów przelotowych. Powiedzmy kierowcy, gdzie chcemy wysiąść, a wysadzi nas w odpowiednim miejscu. Więcej autobusów odjeżdża z tego mniejszego dworca autobusowego (nie tego obok PKP). Od tego głównego trzeba iść prosto przez most, potem prosto i skręcić w prawo przy budynku z napisem HERTZ. 200 metrów dalej w głębi za budynkiem, obok knajp i stacji paliw jest dworzec autobusowy.
2 komentarze
Hej! A jak się można dostać z Mostaru do Wodospadów Kravica za pomocą tamtejszej komunikacji? 🙂
Niestety też miałem ten problem i nie rozwiązałęm go. Z tego co szukałem, to trzeba dojechać do najbliższego wodospadom miasteczka a potem wziąć taksówkę :/
Ewentualnie warto poszukać wycieczki z Mostaru, która zawiera wizytę przy wodospadach.
Ale jeśli ktoś zna odpowiedź na pytanie, chętnie się dowiem.