Ślady dawnej świetności Butrintu widać do dziś i z tego powodu tutejszy park archeologiczny z roku na rok przyciąga więcej i więcej tysięcy turystów. Czy warto? Butrint w roku 1992 doceniło UNESCO, wciągając na swoją listę Światowego Dziedzictwa. Ale przyznam uczciwie, że mnie ten park archeologiczny na kolana nie rzucił. Czy żałuję odwiedzin? Na pewno nie, ale to nie jest miejsce, w które chce się wrócić.
Może wyda się to Wam zabawne, ale z atrakcji Butrintu najbardziej zapamiętałem widok na jezioro i spacer wzdłuż brzegu. Klimatycznie i śródziemnomorsko, podobało mi się, ale przecież nie dla takich spacerów przyjeżdża się w naszpikowane historią miejsce. Bo też w latach świetności Butrint był miastem bardzo bogatym. Był miejscem, które chroniły wysokie mury obronne, mającym port i korzystającym ze szlaków handlowych. Tu mieszały się kultury, o wpływy walczyły różne cywilizacje i pozostałości tej historii widać do dziś. Chodząc po terenie natkniecie się na budynki, które pozostawili po sobie Grecy (to te z kamieni, zbudowane bez spoiwa) oraz Imperium Romanum czyli Rzymianie (tu budulec spajany był już zaprawą).
Zabytki Butrintu
Co zatem zostało do dzisiejszych czasów? Przejdźmy się po Butrincie. Na wprost od kas od razu widać wieżę wenecką, ale to dzieje w historii miejsca niemalże najnowsze, ale też warte odnotowania, bo państwo weneckie, także tutaj zapuściło swoje macki. Ale nie mogło być inaczej, skoro Butrint był jednym z ważniejszych miejsc na szlakach handlowych w tym regionie, a Republika Wenecka swą potęgę wywodziła z handlu. Chociaż w tym przypadku, Republice Weneckiej chodziło bardziej o pobliskie Korfu, bo było o wiele korzystniej usytuowane, jeśli chodzi o możliwości kontroli szlaków handlowych. Ale wieża jak wieża, ja idę dalej w kierunku starszych atrakcji, w końcu po to Grecy i Rzymianie coś budowali, żebym ja to mógł zobaczyć, prawda? 😉
I tu dochodzę do serca Butrintu i ośmielę się powiedzieć, że najbardziej znanych i charakterystycznych zabytków. Przede mną świątynia Asklepiosa, czyli greckiego boga medycyny, to dla niego przypływały i przyjeżdżały do miasta tysiące pielgrzymów w nadziei na uzdrowienie. Rzecz jasna przybywali z datkami. Bo jak każdy wie, nie wiadomo czy bogowie lubią datki, ale na pewno nie gardzą nimi ich słudzy czyli kapłani. Stara tradycja, jak widać 🙂 Dziś po świątyni zostało kilka łuków, parę ścian i sadzawka, z której radochę mogą mieć co najwyżej komary, bo mają gdzie się rozmnażać.
Teatr i świątynia Asklepiosa
Za to ciekawszy obiekt jest tuż obok, a mam tu na myśli teatr. Przebudowywany wielokrotnie, wygląda tak, jak teatr powinien wyglądać. Słowem rzędy kamiennych stopni, na których dwa tysiące lat temu zasiadali widzowie, a mogło ich tu zasiąść w tym samym czasie nawet 1500. I co by nie mówić, wygląda to ładnie, jakby oparło się upływowi czasu. Ale to tylko dlatego, że dość ciężko zniszczyć taką schodkową konstrukcję. Co ciekawe, scena jest używana do dziś i w sezonie można tu trafić na przedstawienia. O tym, że coś tu się dzieje, świadczy chociażby drewniana podłoga.
Bazylika
Z budynków, które warte są uwagi warto jeszcze zajść pod dawną bazylikę z VI wieku. Do dziś przetrwały tylko zewnętrzne mury, ale nawet one świadczą o tym, jak potężne i piękne musiało to być miejsce, kiedy odbywały się tu nabożeństwa oraz świątynię skrywał dach. Ale dla mnie duch dawnego sacrum dawno już minął, dziś słychać tu tylko cykady z okolicznych drzew. Świątynia upadła tak samo, jak w zapomnienia popadł cały Butrint.
Chodząc po tych zrujnowanych nawach, warto spojrzeć pod nogi, bo w niektórych miejscach można natknąć się na fragmenty misternie ułożonych przez dawnych mistrzów kolorowych posadzek podłogowych.
Baptysterium i finezyjne posadzki
I jeśli w klimacie chrześcijaństwa jesteśmy, to warte uwagi jest jeszcze baptysterium, czyli miejsce chrztów. To w zasadzie pewnie byłoby najpiękniejsze miejsce w całym parku archeologicznym. Byłoby, ale niestety nie jest z powodu pieniędzy. Albanii brakuje pieniędzy na właściwe zabezpieczenie i wyeksponowanie tego arcydzieła.
Tu posadzka podobno jest mistrzostwem dawnej sztuki posadzkarskiej. Misterne wzory i sceny potrafią zająć wzrok na dłuższy czas. Niestety póki co posadzka jest przykryta jasnym grysikiem i obowiązuje zakaz wstępu na teren baptysterium. Pewnie dla turystów byłoby lepiej, jakby nad mozaiką postawiono zadaszenie i pozwolono podziwiać to arcydzieło, ale zapewne za decyzją, że tak nie można, kryje się racjonalizm. Skoro nie można właściwie zabezpieczyć tego zabytku, lepiej ukryć go tak, jak był skrywany przez setki lat, czyli pod warstwą piasku i żwirku.
Z zewnątrz widać tylko 18 kolumn i nikt się nie domyśli, że tuż koło nich, znajdują się wzory równie finezyjne jak np. te w nieodległej Macedonii czyli Heraklea Lynkestis.
Mury obronne Butrintu
Potem warto pójść do kolejnego znanego ze zdjęć miejsca, mam tu na myśli Bramę Lwa. Dziś brama jest o wiele niższa niż była dawniej, ale na początku tysiąclecia obniżono ją, by łatwiej można było bronić wjazdu do miasta od tej strony. Teraz nie było możliwości, że jakikolwiek konny mógłby chcieć szarżować przez bramę. Zresztą małe wrota zapewne lepiej wytrzymują uderzenia tarana i prościej je wzmocnić. Ale… rzućcie okiem na tego lwa.
Bo jak dla mnie to nie jest żaden lew tylko zwykła świnia lub w najlepszym wypadku dzik. Podczas gdy przewodniki i przewodnicy upierają się, że to lew pożerający głowę byka. Ja tam widzę tylko zwykłą, pospolitą świnię. (Ok, znajomi mówią, że może to być też guziec – wiecie ten z Króla Lwa, jeśli oglądaliście) Tu warto się zatrzymać na dłużej i rzucić okiem chociażby na kamienne mury, bo są one szczególnie imponujące. Ogromne bloki kamienia ułożone jeden na drugim, bez użycia spoiwa. Robią wrażenie.
Zresztą miasto kiedyś musiało robić potężne wrażenie, bo w V wieku zbudowano do niego olbrzymi akwedukt, który po łukach, dostarczał wodę do miasta. Dzięki niemu zasilane były np. fontanny. Ale również, a może przede wszystkim, była dostępna woda pitna. Niestety do dziś nie dotrwało wiele, bo trzęsienia ziemi zrobiły swoje, a tego typu konstrukcje, niestety nie są na nie bardzo odporne. Co jeszcze ciekawe, to że okolice jeziora były naturalnym terenem ekspansji mieszkańców Butrintu.
Na brzegach zbudowane były liczne i okazałe wille, które dziś niestety pochłonęło w części jezioro. Ciekawostką może być też to, że kilkukrotnie Rzymianie planowali, by Butrint stał się miastem dla emerytowanych żołnierzy, czyli dla tych, którzy np. opowiedzieli się po właściwej stronie, czyli postawili na właściwą stronę konfliktu. Nagrodą były nadania ziemi w prowincjach. Butrint i jego okolice były tego przykładem.
Muzeum Butrintu
W mojej ocenie pozostało Wam jeszcze tylko zobaczyć górujący nad wszystkim zamek. Tu znajduje się muzeum Butrintu z pamiątkami z wykopalisk i przedstawioną historią miejsca. Warto zajść i obejrzeć. Zapewne nie powali Was na kolana, jak i mnie nie powaliło, ale to kolejne miejsce, na które warto rzucić okiem, jeśli już się tutaj dotarło. To co jednak na pewno warto, to podziwiać panoramę z tego najwyższego miejsca w okolicy. Stąd idealnie widać, że kanał zarósł, że trzeba by włożyć mnóstwo pracy w to, by ponownie mogły tu wpływać statki, nawet triremy 🙂 Powiem jednak szczerze, że widok na turkusową wodę, na morze jest przepiękny. Warto posiedzieć chwilę dłużej i pokontemplować panoramę. A potem zostanie Wam tylko udać się do wyjścia w asyście orkiestry cykad i żegnanym przez szpaler potężnych drzew eukaliptusowych.
Jak się dostać do Butrintu
Dojazd jest bajecznie prosty: Co około godzinę, a rano co pół godziny z Sarandy odjeżdża autobus, który jedzie przez Ksamil. Przejazd trwa niecałą godzinę i zależy od np. korków w Sarandzie, a potem od liczby postojów na przystankach. Przystanek zresztą jest rzeczą umowną, bo autobus zatrzymuje się tam, gdzie mu się pomacha i gdzie chce się wysiąść. Zatem wracając z Butrintu na pewno możecie wysiąść w Ksamilu i pójść poopalać się na plaży. Tak, jak ja to zrobiłem 🙂
Przystanek końcowy jest na parkingu tuż przy bramie wejściowej do parku/muzeum.
Butrint – bilety i godziny otwarcia
Bilet wstępu do ruin i to Parku Narodowego Butrint kosztuje niemało, bo aż 1000 leków za bilet normalny. Jeśli jesteście w grupie powyżej 12 osób jeden bilet kosztuje 800 leków. Dzieci od 12 do 18 roku życia płacą 300 leków. Dzieci do 12 roku życia wchodzą za darmo. Albańscy studenci płacą 300 leków. Nie ma nic o zniżkach dla studentów z reszty świata.
Park narodowy na terenie którego są ruiny w sezonie (od 15 maja do 30 września) czynny jest codziennie w godzinach od 9 rano do 19stej wieczorem. W pozostałych miesiącach od 8 do 16stej.
Ostatnio trochę się pozmieniało wraz z biletem wstępu, dostajemy mapkę z podstawowymi opisami dostępnych do zwiedzania obiektów. Co ciekawe: mapki są też w języku polskim. Ale nie ma się co dziwić, atrakcje Albanii co roku jadą oglądać tysiące Polaków.
Ile zaplanować na zwiedzanie Butrintu? Moim zdaniem około 2 godziny to będzie optymalny czas. Chociaż jeszcze raz podkreślę: mnie tu nic nie porwało. Wolałbym zamiast tego pojechać do Gjirokastry a po drodze do Syir i Kalter czyli Błękitnego Oka.
4 komentarze
Przepiękne widoki, no i przy okazji trochę historii 🙂 Podoba mi się!
Sztuka starożytna na papierze nigdy mnie nie interesowała – oglądanie kilku kolumn i kamieni albo skorup po wazach jest dla mnie trochę nudne. Ale jak mam okazję poznać ruiny na żywo, to już inna sprawa 😉 Zawsze próbuję sobie sama wizualizować jak to wszystko wyglądało, to czego służyło i jak żyli tam ludzie. Tak więc nawet jak są trochę nudne i bez rewelacji, to ja i tak się dobrze bawię, taka śmieszna sprawa 🙂
Widzę te same widoczki – miejsca w których byłam kilka lat temu. Niesamowita podróż 🙂
byłem tam, podziwiałem historię tego miejsca, jak zwykle powalała mnie żądza ludzi do walki, zabijania i zdobywania no i po co? ale ciekawe to jest:) warto zobaczy, polecam