Azja Nepal

Trekking w Himalajach – informacje praktyczne. W co się ubrać, gdzie spać, higiena i jedzenie

Przed wyjazdem na trekking w Himalajach, gdzie zaplanowałem przejście szlaku dookoła Annapurny, zastanawiałem się, co zabrać, by być przygotowanym na to, co mnie może spotkać. Oto poradnik, co moim zdaniem jest niezbędne. Byłem też ciekaw, jak to jest z myciem się, gdzie spać, ile kosztuje jedzenie. Rzecz jasna miałem wspomnienia sprzed dziesięciu lat, ale ciekaw byłem, jak to jest dziś. Oto garść porad praktycznych z własnego doświadczenia. 

Nocleg podczas trekkingu w Himalajach

To chyba najprostsza część poradnika, bo można po prostu powiedzieć, że z tym nie będziecie mieli żadnego problemu. Co dwie, trzy godziny będziecie przechodzić przez mniejsze lub większe wioski, a na głównym szlaku nocleg jest możliwy w każdej z nich. Będziecie mogli wybierać, w której lodgy (bo taka nazwa występuje najczęściej) chcecie spać. Miejsca noclegowe są czyste, skromne i… kolorowe. Wyglądają tak, jak na zdjęciu.

Hotelik na szlaku dookoła Annapurny
Hotelik na szlaku dookoła Annapurny. Za każdymi drzwiami jest osobny pokoik z dwoma łózkami.

Co jednak istotne, to im wyżej to rzecz jasna miejscowości mniej i wybór mniejszy, ale zawsze będziecie mieli gdzie spać. Nie będzie tak, że zostaniecie wyrzuceni na dwór i na mróz. W najgorszym przypadku czeka Was nocleg we wspólnej sali na podłodze, ale też… tam jest najcieplej 🙂 Częściej zdarzy się, że po prostu dostaniecie łóżko w pokoju z kilkoma łóżkami, a nie w prywatnym. Ale to Himalaje a nie wycieczka po nizinach, zatem na wielkie luksusy nie ma co liczyć. Jest prosto, jak na zdjęciu poniżej łóżko i twardy materac.

Pokój zbiorowy w na szlaku dookoła Annapurny - Annapurna circuit trek.
Pokój zbiorowy na szlaku dookoła Annapurny – Annapurna circuit trek.

Jak zatem wyglądają pokoje na szlaku? Są proste i pozbawione wygód. Zawsze jest jednak łóżko i twardy materac na nim. A do przykrycia się dostaniecie kołdrę lub koc. Rzecz jasna warto mieć swój śpiwór i dopiero na niego położyć to, co dostaniecie. Wątpię bowiem, by po każdym gościu poszwa kołdry była prana. Aha, jak Wam będzie zimno, zawsze możecie poprosić o drugi koc, to normalna praktyka. W pokoju jeszcze jest żarówka i czasami kontakt, by można było podładować sprzęt elektroniczny. Wysoko na szlaku nie ma już jednak elektryczności w pokojach, zatem konieczna jest latarka – najlepiej czołówka.

Kiedy jechać na trekking czyli pogoda w Himalajach

Najlepszy okres na trekking zarówno dookoła Annapurny, jak też do Annapurna Base Camp czyli ABC, to przełom października i listopada. Wtedy mamy prawdopodobieństwo najlepszej pogody i braku deszczu. Oczywiście to wysokie góry, zatem weźmy na to poprawkę. Tu zawsze coś się może zmienić, ale nasza późna jesień to czas kiedy do Nepalu przyjeżdża najwięcej chętnych na trekking.

Drugim okresem, kiedy można wyjść na trekking, to nasza wiosna i przełom marca i kwietnia. To już niestety loteria, co nas tu spotka. Po zimie szlaki wysoko w górach będą jeszcze w śniegu, ale przetarte. Niestety na niższych poziomach może nas tu złapać deszcz a w wyższych partiach gór śnieg. Doświadczyłem tego na własnej skórze, kiedy pod koniec marca 2008 roku szedłem do Annapurna Base Camp. Po dojściu na wysokość Machhapuchhare Base Camp… dopadła mnie burza śnieżna. A wcześniejsze dni były piękne do mniej więcej 13, kiedy przychodziły chmury i zaczynało lać jak z cebra. Ale kilka dni wcześniej pogoda była piękna i wymarzona do oglądania panoramy Himalajów.

Jedzenie podczas trekkingu

Ogólnie przyjętą zasadą jest, że stołujemy się tam, gdzie nocujemy. Zazwyczaj też nocleg jest darmowy a właściciele lodgy zarabiają na nas, robiąc nam jedzenie. Im wyżej, tym jest drożej, ale też nie ma co dramatyzować, bo ja podczas trekkingu wręcz oszczędzałem. Na jedzenie wydawałem około 10-15 dolarów dziennie.

Chleb tybetański
Chleb tybetański – podstawa mojej porannej diety. TU w wersji z jaczym serem.

Na bekonik na śniadanie nie ma co liczyć, ale jakieś jajko lub mój ulubiony chleb tybetański są jak najbardziej osiągalne, zatem organizm będzie miał energię. Na lunch i kolację też dostaniemy coś, co nas nasyci. Większość ludzi bierze daal bhat czyli ryż z sosem i warzywami. Cóż, ja akurat o jedzeniu szerzej się nie będę wypowiadał, bo warzyw nie jadam, ale ludzie głodni po szlakach nie chodzą. Ziemniaki w różnej formie można tu swobodnie kupić, zatem ja byłem zadowolony.

Nawet bardzo wysoko w górach przez dzień na jedzenie raczej nie wydacie więcej niż 20 dolarów. Aha, nie ma też co ze sobą brać kosmicznych ilości wody, uzdatnioną wodę do picia kupicie na szlaku za około 1/3 dolara za litr. A jak weźmiecie pastylki do uzdatniania wody, to możecie też czerpać z kranów i potoków. Poza tym na szlaku jest sporo małych sklepików, w których będziecie mogli kupić ciastka i batony. Trochę drożej niż na dole w Kathmandu lub Pokharze, ale możliwość jest.

Wspólna sala do jedzenia w lodgy na szlaku dookoła Annapurny.
Wspólna sala w lodgy na szlaku dookoła Annapurny. Tu można się ogrzać, wypić herbatę a nawet piwo oraz rzecz jasna zjeść obiad. Wieczorem prawie wszystkie stoliki są zajęte. Na zdjęciu fajna sala z miejscowości Braka – polecam jako bazę wypadową, jeśli idziecie na Ice lake w czasie aklimatyzacji.

Higiena na szlaku w górach

Łazienki, by się umyć rzecz jasna są! Są i ubikacje, jak również prysznice. TAK! Po dniu trekkingu, kiedy czasami podczas marszu pod górę leje się z nas pot, można się spokojnie umyć i wziąć prysznic. Gorąca woda jest uzyskiwana przez piecyki gazowe i co więcej nie ma osobnej opłaty za mycie. Inna sprawa, że ja przestałem brać prysznic od wysokości 4200 metrów, czyli mniej więcej w Yak Kharce już się nie myłem. Powiedzmy sobie wprost: na samą myśl, że miałbym się rozebrać na mrozie, miałem gęsią skórkę 🙂 Zresztą w tym miejscu większość ludzi na szlaku postanowiła już żyć w brudzie 😉 Ale to tylko dwa dni bez prysznica, zatem da się przeżyć. Ważne, żebyśmy mieli własne klapki pod prysznic, bo często woda nie odpływa jak należy, a na podłodze leżą jakieś włosy itp. W sumie standard w łazience.

Co zabrałem w Himalaje dookoła Annapurny

Kilka do kilkunastu kilometrów każdego dnia trekkingu, zmieniające się wysokości – od wręcz tropikalnych temperatur niżej, po ujemne temperatury i wiatr wysoko na kilku tysiącach metrów nad poziomem morza. Jak się przygotować i co zabrać, by czuć się komfortowo i jednocześnie nie dźwigać niepotrzebnych rzeczy? Oto spis tego, co zabrałem ze sobą na trekking dookoła Annapurny.

Plecak z ekwipunkiem na trekking w Himalajach. Wszystko zmieściło się w 30 litrach.
Plecak z ekwipunkiem na trekking w Himalajach. Wszystko zmieściło się w 30 litrach.

Po pierwsze miałem na grzbiecie plecak Lowe Alpine Air Zone 30 litrów. Boczne kieszenie, kieszenie w pasku biodrowym przydały się bardziej niż bardzo. Fajny i wygodny plecak – wypełniony był w całości.

Buty La Sportiva (Boulder X Mid Gtx GORE-TEX 17EBY) – twarda podeszwa spawdziła się znakomicie na kamieniach. Dodatkowo można było maszerować przez kałuże, jak padał deszcz. Ale buty jak buty, każdy idzie w tym, co mu wygodniejsze.

Kijki trekkingowe (miałem Leki) – jaki to jest wspaniały wynalazek, nie wyobrażam sobie trekkingu a szczególnie schodzenia bez kijków. Wspaniale odciążają kolana.

Śpiwór z temperaturą do minus piętnaście (-15) – był ok, ale zawsze używałem jeszcze kołdry, którą dostaje się w miejscach, gdzie się śpi. To standardowe wyposażenie, a śpiwór dodatkowo izoluje nas od kołdry pod którą spało już wiele osób 🙂 Śpiwór kupiłem w Kathmandu zatem nazwijmy go Nord Fejkiem 🙂

Windstoper – poszedłem w softshellu Jack Wolfskin Northern Point – znakomicie zdał egzamin, szedłem w nim praktycznie cały czas i znakomicie oddychał i chronił przed nawet bardzo mocnymi podmuchami wiatru. Dodatkowo kaptur zabezpieczał głowę.

Kurtka przeciwdeszczowa (Stormline Stretch Rain Shell Black Diamond) – przydała się tylko raz, ale spisała się na medal. Dobrze uzupełniała windstoper, który był pod nią.

Polar 200 – niby cienki, ale na większych wysokościach, kiedy dochodziłem już do przełęczy Thorung La zapewniał komfort. Bo w nocy, kiedy o 5:30 wchodzi się na szlak jest minus piętnaście (przynajmniej tyle było, kiedy ja wychodziłem)

Bluza termoaktywna (Fjord Nansen) – Mam ją już chyba 5 lat i znów sprawdziła się znakomicie jako warstwa pod windstoperem – dobrze oddychała, zapewniała ciepło. Szukałem w sieci tego, co mam, ale takiego modelu nie umiem znaleźć.

Spodnie trekkingowe z odpinanymi nogawkami (w moim przypadku było to Milo, które mam od kilku ładnych lat) – odpinane nogawki przydają się za dnia, kiedy słoneczko bardzo mocno przyświeca i jest po prostu gorąco.

Tak wyglądałem na szlaku w pełnym ekwipunku z całym bagażem.
Tak wyglądałem na szlaku w pełnym ekwipunku z całym bagażem.

Rękawiczki – przydadzą się popołudniową porą oraz szczególnie na poranne wyjście do „zdobywania” przełęczy. Weźcie takie naprawdę ciepłe, bo wiatr i mróz spowodują, że ręce zgrabieją i będziecie myśleli tylko  tym, że ręce Wam odpadają. Serio! (Ja kupiłem za cienkie!!!)

Cztery pary grubszych skarpetek – dwa dni na jedne i nagle mamy już 8 dni. A jak trzeba będzie uprać, to przytroczone do plecaka, wyschną za dnia.

Cztery szybkoschnące koszulki – taka liczba wystarczy, by przeprać zużyte i wysuszyć. Dwie kupiłem w Kathmandu, a dwie w Pokharze czyli są to jakieś podróbki, ale schły szybko.

Jedna koszulka bawełniana – to na noc, by się bardziej komfortowo spało

Cztery pary majtek – to wiadomo po co 😉 Bieliznę można prać i suszyć w nocy, a jak nie wyschnie (bo nie wyschnie), to za dnia przytroczyć do plecaka. Schnie w kilka godzin.

Polarowe spodnie – to na noc, by się bardziej komfortowo spało, też kupiłem w Pokharze.

Czapka – wieczorami i na wyższych partiach przy wietrze się czasami przydawała. Szczególnie przy odpoczynku. Zakup rzecz jasna z Kathmandu za dwa dolary.

Okulary przeciwsłoneczne – na szlaku dookoła Annapurny są raczej bez sensu, bo słońce zawsze ma się za plecami. Były mi tak niepotrzebne, że tylko przeszkadzały i pewnego dnia zapomniałem ich wziąć z jakiegoś kamienia czy ławki. Totalny bezsens, ale za to jak profesjonalnie (i kuriozalnie) się wygląda 😉 Poza tym wszyscy z jakichś przyczyn noszą okulary. Dobra, w przypadku ataku śnieżycy, na pewno są konieczne, bo bez tego ślepota śnieżna jest gwarantowana.

Kilkanaście batonów (snickers itp.) i kilka czekolad – energia, energia i jeszcze raz energia. Zeżarłem prawie wszystkie 🙂

Dwie litrowe butelki wody – bez wody ani rusz. Ale z perspektywy czasu, to teraz wziąłbym tylko jedną butelkę. Wodę można czerpać bardzo często, zatem nie będziecie mieli problemu z uzupełnianiem zapasów.

Mały ręcznik – to wiadomo po co 🙂

Czapkę z daszkiem – idealnie osłania od słońca, nie trzeba nic więcej.

Klapki pod prysznic – zwykłe gumowe japonki. Przydawały się do wysokości 4000  metrów – potem wszyscy zarzucają mycie się 😀

Tabletki do uzdatniania wody – uzdatniana woda do picia na szlaku kosztuje około 1/3 dolara za litr – im wyżej tym drożej (do pół dolara). Dzięki tabletkom można czerpać wodę z potoków i przydrożnych kranów a potem ją oczyszczać i pić.

Tabletki musujące z magnezem do wrzucenia do wody i nadania jej smaku, bo oczyszczona woda nie smakuje za dobrze. Rzecz jasna możecie wziąć jakieś inne, byle dawały smak.

Ładowarka do telefonu i power bank 13000 mAh – można dzięki temu bez problemu robić tysiące zdjęć. Polecam spać z bateriami, by traciły mniej energii podczas nocnego zimna.

Aparat fotograficzny – bezlusterkowiec plus kilka baterii zapasowych wraz z ładowarką.

Apteczkę z plastrami, proszki na biegunkę, węgiel na to samo, diuramid przeciwko chorobie wysokościowej, proszki przeciwbólowe. Poza dwoma plastrami nie zużyłem niczego.

Piersiówkę z 200ml własnej roboty nalewki jagodowej, by godnie uczcić wejście na przełęcz 🙂

Latarkę czołówkę – przydaje się wieczorem w pokoju, by można było czytać pod śpiworem a podczas nocnego wyjścia na przełęcz oświetla drogę przez godzinę, do wschodu słońca.

Zeszyt i kilka gazet jeszcze z Polski, by można było coś czytać i pisać wieczorami. (i długopis też się przydaje)

Poza tym: papier toaletowy, kilka pustych reklamówek, by brudne rzeczy w nie okręcać, maszynkę do golenia, krem nawilżający, pastę i szczoteczkę do zębów, szkła kontaktowe, okulary.

Całość spakowana była w 30 litrowy plecak. Jedna woda znajdowała się wewnątrz plecaka, druga w bocznej kieszeni. Kijki trekkingowe zazwyczaj były w ręku, jeśli nie, to przytroczone do plecaka. Jak macie ochotę brać coś więcej, droga wolna, ale uważam, że po prostu będziecie dźwigać niepotrzebne rzeczy. A wierzcie mi, że na pięciu tysiącach metrów nie ma tyle tlenu i męczyć się będziecie szybko – każdy kilogram będzie Wam ciążył o wiele bardziej niż na nizinach.

Trekking z Tal do Jomson zajął mi 9 dni z jednym dniem aklimatyzacji w wiosce Braka. Jeden dzień trzeba też poświęcić na dojazd autobusem z Jomson do Pokhary lub Kathmandu.

A tu burdel podczas pakowania, kiedy zastanawiałem się, jak to wszystko zapakuję do plecaka. Udało się w miarę bez problemów.
A tu burdel podczas pakowania, kiedy zastanawiałem się, jak to wszystko zapakuję do plecaka. Udało się w miarę bez problemów.
Oceń artykuł, jeśli Ci się podobał
[Ocen: 2 Średnia: 5]

Marzenia nigdy nie spełniają mi się same. To ja je spełniam! Dlatego jeśli tylko mogę, pakuję większy lub mniejszy plecak i jadę gdzieś w świat. Samolotem, autobusem, samochodem lecz najbardziej lubię pociągiem. Kiedyś często podróżowałem do Azji i na Bałkany. Dziś częściej spotkacie mnie w Polsce. Wolę też brudną prawdę niż lukrowane opowieści o pędzących po tęczy jednorożcach. Dlatego opisywane miejsca nie zawsze są u mnie wyłącznie piękne i kolorowe. Dużo pracuję zawodowo, a blog to po prostu drogie hobby, które sprawia mi przyjemność.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.