Niewiele jest miejsc w świecie, które zrobiły na mnie większe wrażenie, niż muzeum Starego Mostu w Mostarze. Kto mnie zna, wie, że uwielbiam kamienie, że wolę historie kamieni niż historie ludzi. Ludzie przemijają, a kamienie stoją. Ale kamienie ułożone przez ludzi w konstrukcje, czasami powodują mój zachwyt.
Jednak Muzeum Starego Mostu w Mostarze zrobiło na mnie wrażenie nie tylko dlatego, że opowiada historię kamieni. Tu można przeczytać o budowie, zniszczeniu i odbudowie mostu. Wreszcie tu też można obejrzeć film, jak zniszczono most i jak człowiek znów zatryumfował, robiąc jego wierną kopię, w tym samym miejscu, tymi samymi technologiami z tych samych materiałów.
>>Jeśli chcecie poczytać więcej o Mostarze zapraszam pod ten link<<
Zniszczenie Starego Mostu w Mostarze
To była wspaniała konstrukcja! Most zbudowany w 1567 stał przez stulecia, pod nim Neretwa miała raz wyższy, raz niższy nurt, rozlewała się, powodowała powodzie, ale most wciąż stał nienaruszony ręką natury. Aż przyszła wojna w byłej Jugosławii i pamiętny dzień: 9 listopad 1993 roku. Wtedy Chorwaci wydali na most wyrok – w jego kierunku strzelano jak do przysłowiowej kaczki. Ale konstrukcja była porządna, zbudowana przez starych majstrów, znających się na swojej robocie. Potrzeba było aż 60 pocisków, by misternie ułożone kilkaset lat wcześniej kamienie runęły w nurt rzeki. Jest z tego film, który rzecz jasna można obejrzeć także w muzeum – jako część większej całości.
Ciekawe co czuli żołnierze strzelający do tradycji, do światowego dziedzictwa. Ciekawe, co się czuje barbarzyńsko i bezpowrotnie niszcząc zabytek. Dumę? Radość? Zadowolenie z dobrze wykonanego zadania? Co czuje i myśli dowódca, który wydaje rozkaz? Szczególnie, że jak twierdzą specjaliści zniszczenie mostu było bezsensowne, bo co prawda Chorwaci usiłowali się usprawiedliwiać, że przedstawiał on wartość militarną, ale to gówno prawda. Po konstrukcji mogła przejść co najwyżej piechota i przetoczyć jakiś relatywnie niewielki sprzęt wojskowy. Cóż, konstrukcja miała zaledwie 4 metry szerokości i to z barierkami. Czołg tędy nie przejedzie. Postanowiono zniszczyć część historii, na tej samej zasadzie, na której Serbowie zbombardowali bibliotekę w Sarajewie.
Odbudowa Starego Mostu w Mostarze
Najpierw do pracy przystąpili… archeolodzy! Wykorzystali szansę na badania tego, co było w okolicach mostu wcześniej. Sprawdzali, jak go budowano, jak były zbudowane konstrukcje będące tu wcześniej i to, jak zmieniał się Stary Most. A w międzyczasie inni naukowcy myśleli, jak odbudować konstrukcję. Oglądali zdjęcia, archiwa, składali jak puzzle te kamienie, które z dna rzeki wydobyli nurkowie. Pozostałości historii. Podjęto decyzję, że most musi być jak najwierniejszą kopią tego, co powstało oryginalnie. Na odbudowę składki dało wiele państw, w odbudowę włączyła się nawet Chorwacja, której żołnierze przecież rozwalili ten most. Znamienne, że most zbudowali Turcy – firma zajmująca się odbudową też była z Turcji.
W muzeum w jednej z ostatnich sal odtwarzany jest film z odbudowy. Reportaż, z poszczególnych faz budowy, która ruszyła 7 czerwca 2001 roku, by zakończyć się 23 lipca 2004. Obejrzymy, jak wpasowywane są kolejne pieczołowicie ociosane bloki skalne. Jak misternie te puzzle trzeba było układać, by łuk był taki, jak pierwotnie. Mnóstwo potu pracujących robotników, wiele pomiarów prowadzonych przez inżynierów. I stare metody konstrukcji – zobaczymy, jak robotnicy wbijają w przygotowane otwory metalowe pręty, które scalają konstrukcję, ale na filmie są też migawki z tego, jak w szczeliny wlewany jest płynny ołów. On też ma za zadanie wzmocnić konstrukcję.
I wreszcie nastał dzień, kiedy w świetle kamer i w obecności polityków, ostatni kamień konstrukcji nośnej zostaje wpasowany. Ale lektor informuje nas, że po oficjalnej ceremonii został wyciągnięty i osadzony jeszcze raz. Tym razem na stałe i zgodnie ze sztuką, ale za to mniej widowiskowo. Najbardziej gorzki jest koniec filmu. Oto zbliżamy się do wielkiego otwarcia nowego Starego Mostu w Mostarze. Wielkie święto, na które przyjeżdżają najważniejsi z kraju i z zagranicy. Miejsca zabrakło tylko dla tych, którzy ten most faktycznie odbudowali. Robotnicy pracujący przez kilka lat przy konstrukcji, zostali pominięci w zaproszeniach. Ich zadanie się skończyło. W blasku fleszy grzać się mają politycy. Oni nie lubią konkurencji.
Muzeum Starego Mostu
Teraz wypada opowiedzieć kilka słów o samym muzeum, bo ma ono dwie części. Pierwsza to wieża tuż obok wejścia na most. Tu na parterze opłacimy bilet, a na kolejnych piętrach zapoznamy się z historią Mostaru i mostu. Poczytamy o remontach i wojnach, o handlarzach ciągnących szlakiem, dla którego zbudowany został most. Tu w gablotach leżą wielkie nity wyciągnięte ze starej konstrukcji, ale także narzędzia, którymi budowano most. Wisienka na torcie czeka na nas na samej górze: z wąskich okienek, z których kiedyś żołnierze strzegący mostu mogli ostrzeliwać tych, którzy chcieliby się przez przeprawę przedostać, dziś możemy robić zdjęcia. Szkoda tylko, że okna są za siatką, bo psuje to ujęcie dla aparatu fotograficznego.
Kiedy już poznamy historię Starego Mostu, schodzimy na parter i obsługa kieruje nas na zewnątrz do drugiej części. Tu wchodzimy w podziemia mostu i mamy szansę obejrzeć efekty prac archeologów. Tu leżą też kamienie, które zostały ze zniszczonej przeprawy. Ale najważniejszym punktem, sercem miejsca jest telewizor i reportaż z tego, jak most został odbudowany. Wraz z opisanym wyżej gorzkim końcem.
Zdradzę Wam, że drugi raz byłem w tym muzeum i film oraz miejsce wciąż wywołują we mnie skrajne emocje. Ale może to dlatego, że ja po prostu uwielbiam Mostar. Inaczej nie przyjeżdżałbym tu już pięć razy. Ale mam słabość do widoku na Stary Most z dołu, z tarasów obok których płynie Neretwa i z których najlepiej ogląda się skoki do wody, które teraz są sposobem na życie lub dorabianie lokalnych młodych facetów. Tak, kocham Mostar 🙂
Dziś przy wejściu na Stary Most stoi pamiątkowy kamień – Nie zapomnij ’93. Mieszkańcy Mostaru pamiętają ten rok, ale co ciekawe, część turystów nie zdaje sobie sprawy z historii tego pięknego zabytku i z historii państwa, do którego przyjechali. I tylko szkoda, że bardzo niewielu z nich zachodzi do muzeum Starego Mostu w Mostarze. I raczej nie chodzi o to, że bilet wstępu kosztuje 5 euro.
3 komentarze
Świetny wpis i fotki, mam nadzieję, że kiedyś uda się tam polecieć jeszcze 🙂
Także i ja nie rozumiem dlaczego są niszczone zabytki, które nikomu nie przeszkadzają a są świadectwem dziejów ludzkości. Co taki idiota, fanatyk ma z tego? – tylko kupę gruzu, i pustkę. Co przekaże następnym pokoleniom ? – pustynię i nienawiść do ludzkiego geniuszu?
Może i ja kiedyś dotrę do Mostaru …
Jakoś wcale nie dziwi mnie niszczenie zabytków a w mniemaniu najeźdźcy im większą dany obiekt przedstawia wartość, tym bardziej powinien być starty w pył. To czasem jest swoisty akt zemsty za wyrządzone krzywdy wszelakiego typu. To też rodzaj walki psychologicznej: jeśli chcemy zniszczyć dany naród, trzeba przede wszystkim podkopać jego morale, niszcząc ikony jego dorobku. Myślę, że to tak działa. Mieszkam na ziemiach przypadłych Polsce w 1945 roku. Rosjanie tak samo nagminnie wypalali kamienice, kościoły, zamki i pałace, bez większego sensu.
Przy okazji zapraszam do siebie:
https://fotowojaze.pl/stary-hel-gdzie-to-jest/