Laos – jeśli poszukujecie kraju, gdzie czas płynie własnym tempem, gdzie nikomu się nie spieszy, kraju gdzie praca nie jest najważniejsza, bo lepiej posiedzieć w cieniu i przeczekać upał… to Laos będzie dla Was idealny. W Laosie czas płynie wolniej.
Laos – tu czas ma inny wymiar
Spis treści
Podróżowanie po Laosie zajmuje całe dnie, tu Mekong wije się pomiędzy górami, a nasza łódka płynie środkiem tego pięknego krajobrazu. Wreszcie też leniwie spłyniemy w Vang Vieng na dętce po rzece, pozwiedzamy piękne jaskinie albo też pójdziemy w góry, podejrzeć, jak żyją miejscowe plemiona. Ale przede wszystkim w Laosie odpoczniesz! Oczywiście możesz się zmęczyć ganiając od jednej atrakcji do następnej, ale czy o to chodzi? Poznaj przewodnik po Laosie, po miejscach pięknych z powodu przyrody lub też tych, które zostały wzniesione ręką człowieka.
Laos – jak się dostać lądem i samolotem
Od niedawna do Laosu dolecimy lotem Air Asia – możemy się dostać do Luang Prabang z Bangkoku oraz Kuala Lumpur. Są też połączenia Wientian czyli stolicy Laosu z Bangkokiem ( lotnisko DMK) oraz Kuala Lumpur (KLIA2). Rzecz jasna możemy dostać się do Laosu również regularnymi liniami. Inną opcją jest wjazd do Laosu lądem. Ja leciałem do Chiang Rai w Tajlandii, skąd kursują dwa autobusy (rano i wieczorem) bezpośrednio do Bokeo, czyli blisko miejsca, skąd zaczyna się spływ Mekongiem do Luang Prabang. Możecie rzecz jasna dostać się do Laosu także z terytorium Chin i Wietnamu. Póki co nie ma przejścia turystycznego na granicy z Birmą.
Wiza do Laosu
Wiza do Laosu jest bardzo łatwa do zdobycia, bo wystarczy posiadać paszport, zdjęcie oraz 30$ w kieszeni. Uwaga: bardzo często pogranicznicy pobierają dodatkową opłatę w wysokości jednego dolara „za pracę w weekendy” lub za „pracę wieczorami.” To ich wolna amerykanka i w praktyce nie powinni jej pobierać. Słowem wymuszają łapówkę. Ponieważ jednak to oni mają tam władzę, to raczej jej nie unikniecie. Sam widziałem turystów usiłujących się wykłócać o tego dolara, ale było to bezcelowe. Będziesz się kłócił, kiedy autobus właśnie Ci ucieka?
Aby otrzymać wizę wypełniacie druk wizowy, który da Wam zapewne jeszcze kierowca w autobusie lub bierzecie go na granicy, dajecie wypełniony wraz z paszportem i zdjęciem. W drugim okienku kilka metrów dalej opłacacie wizę i oto możecie wjeżdżać na 30 dni do Laosu. Całość trwa dosłownie kilka minut.
Kiedy jechać do Laosu i pogoda w kraju
Sezon w Laosie zaczyna się na początku listopada i trwa do maja. Wtedy nie ma już pory deszczowej i temperatury też są znośne. Znośne to znaczy nie tak upalne. Szczyt sezonu przypada na przełomie roku czyli grudzień i styczeń, kiedy Zachodnia Europa szuka czegoś taniego i ciepłego, by uciec przed zimą i deszczem Nie oznacza to jednak, że macie w tym czasie gwarancję, że nie spadnie na Was ani jedna kropla wody. Ale na szczęście jeśli złapie Was deszcz, to będzie to raczej krótkotrwała ulewa, w trakcie której zobaczycie co to jest ściana wody
Ważną sprawą jest rozległość Laosu a konkretnie jego długość. Na górzystej północy szczególnie noce będą chłodne i na pewno warto wziąć ze sobą cieplejszy polar. I analogicznie jeśli pojedziecie na południe Laosu, to spodziewajcie się wysokich temperatur zarówno w dzień jak i w nocy. Szczyt pory deszczowej to czerwiec – wrzesień, ale nie oznacza to, że pada wtedy non stop. To raczej długotrwałe ulewy, podczas których lepiej zaszyć się w jakiejś knajpce z kawą, książką lub… piwem beerlao
Atrakcje Laosu. Zabytki i co zobaczyć
Poniżej przedstawiam Wam listę największych atrakcji turystycznych Laosu. To dla nich przyjeżdża tu większość turystów. To oczywiście tylko część tego, co oferuje kraj, ale ponieważ w Laosie spędziłem zdecydowanie za mało czasu, na pewno jeszcze wiele jest do opisania. Jeśli macie jakieś swoje typy, dajcie znać w komentarzu. Pod mapą znajdziecie krótkie opisy atrakcji wraz z odnośnikami do moich artykułów o nich. Zapraszam do zapoznania się z atrakcjami Laosu.
Spływ Mekongiem z Hyuai Xai do Luang Prabang
Dwa dni spędzone na sporej wielkości łódce to idealna rozrywka i odpoczynek od wszystkiego. Jedynym zajęciem, które na Was czeka, to patrzenie za burtę na mijane piękne, soczystozielone brzegi i na brunatną wodę Mekongu. I możecie tez chodzić na tył łódki do baru po kolejne Beerlao albo kawę. Co wolicie?
Jeśli potrzebujemy dla siebie czasu i świętego spokoju, to spływ rzeką jest na pewno dla nas. Tu jak w całym Laosie czas płynie inaczej. Po swojemu. Tylko krajobraz tak samo jak cały Laos przesuwa się leniwie, ale konsekwentnie.
Płyniemy, omijamy ukryte płytko pod powierzchnią skały, lawirujemy pomiędzy skałami wystającymi wysoko nad lustro wody, widzimy sieci zamocowane do wystających ze skał tyczki bambusa, to widoczny znak, że dieta rybna jest tu szalenie popularna, że Mekong żywi, że los mieszkańców zależy od jego kaprysów.
Luang Prabang – najpiękniejsze miasto Laosu
Luang Prabang to najpiękniejsze miasto Laosu. Tu pośród pięknej kolonialnej architektury poczujecie się jak ci, którzy kilkaset lat temu przybyli tu jako wysłannicy Francji i budowali tu swój drugi dom. Piękne domki, zielone ogrody, poranne targi, przechadzający się ulicami mnisi, którzy wychodzą z licznych świątyń. I widok na okolice ze wzgórza. Tak, Luang Prabang, pozostaje na zawsze w sercu. Tu czas płynie inaczej, stąd po prostu żal wyjeżdżać. Przekonacie się sami.
Czas w Luang Prabang zatrzymał się ponad 100 lat temu, jest tu taka dziwna mieszanka Azji i Europy. Tej starej, kolonialnej. Ona, dla przybyłych z Europy osadników i zarządców kolonii, miała być cząstką Starego Kontynentu przeniesioną kilka tysięcy kilometrów dalej. Dzięki temu połączeniu powstał magiczny miks. Miasto do którego mam słabość i na pewno do końca życia nie zapomnę, jak stałem przed świątynią, z której dobiegał śpiew mnichów… Om mani padme hum, ommm mani padme hummmm.
Vang Vieng – największa imprezownia w kraju
Vang Vieng była to kiedyś największa imprezowania w Laosie, kto wie, może największa w całej Azji. Tu przyjeżdżała młodzież z całego świata na nieustająca imprezę. Alkohol, seks, narkotyki. Dziś po dawnej imprezowni nie zostało nic. Za to są piękne widoki na okoliczne góry, cudowne jaskinie do eksplorowania w okolicy i Błękitna Laguna obok jednej z jaskiń. To miasteczko w sam raz do odpoczynku na kilka dni.
A odpoczywać zapewne przez chwilę będziecie podczas tubingu czyli podczas spływu na nadmuchanej dętce od samochodu. Wierzcie mi, że to całkiem przyjemne, kilkugodzinne zajęcie. W międzyczasie np. można pić piwo albo tylko podziwiać przesuwający się przed oczami krajobraz.
Kolejną atrakcją są rowerowe lub zmotoryzowane wypady w okoliczne góry, malowniczo rozpościerające się dookoła. Jedziecie drogą, dookoła której ciągną się pola ryżowe, co i rusz mijacie jakieś znaki o tym, że gdzieś jest jaskinia lub inna atrakcja, warta zobaczenia. Ale dla mnie najpiękniejsze były po prostu widoki. I Jaskinia złotych kwiatów!
Champasak – przedsmak Angkoru w Laosie
W Champasak odczujemy przedsmak świątyń Angkoru. Ale to nie dziwne, bo tutejsza świątynia pochodzi z tej samej kultury khmerskiej i tego samego czasu, kiedy powstał między innymi Angkor Wat. Jeśli nie macie w planach pobytu w nieodległej Kambodży, to wizyta tu jest moim zdaniem obowiązkowym punktem na mapie Laosu. Ten niewielki kompleks, który zachował się do dzisiejszych czasów powstawał pomiędzy XI a XIII wiekiem, chociaż są tu pozostałości archeologiczne, które są o kilkaset lat starsze.
Ten niewielki kompleks, który zachował się do dzisiejszych czasów powstawał pomiędzy XI a XIII wiekiem. Chociaż są tu pozostałości archeologiczne, które datuje się na kilkaset lat więcej niż świątynia. Całość można podzielić na trzy części. Pierwsza na poziomie nazwijmy go zero, czyli na tym samym, na którym jest sztuczne jeziorko. Druga to wysokie i strome chwilami schody, a trzecia to górna świątynia.
Jaskinia Złotych i Srebrnych Kwiatów
Jaskinia Złotych i Srebrnych Kwiatów – tuż obok Vang Vieng, bo zaledwie kilkanaście kilometrów, za miedzami i pod górą znajduje się magiczne miejsce z magiczną jaskinią. Tam możecie przez chwilę być sami (plus przewodnik) z tysiącami lat historii. W tej jaskini zobaczycie w świetle lampki czołówki cudowne złote kolory na suficie, magiczne srebrne i takie same niebieskie. Do tego ogromne stalaktyty i stalagmity łączące się w stalagnaty. Mało kto tu zagląda i bardzo dobrze
Powiem Wam tyle: – Mój przewodnik po jaskini dał mi latarkę czołówkę i zeszliśmy głębiej po wydeptanej przez stopy moich poprzedników ścieżce. A tam nade mną zaczęły dziać się cuda! To coś niesamowitego doświadczać kompletnej ciszy, absolutnej ciemności i być zdanym tylko na latarkę w ręku, kiedy snop jej światła dosłownie przecina ciemność.
Muzea UXO
Muzea UXO to miejsca, gdzie zapoznamy się z nie tak odległą historią Laosu, podczas której USA zalały kraj bombami, które wybuchają do tej pory. Tajna wojna USA nie jest szeroko znana, ale w jej czasie Amerykanie zrzucili na Laos setki milionów ton bomb. Jedna trzecia z nich nie wybuchła. Zaczęły wybuchać po wojnie. I wybuchają do dziś. Muzea nie są może bardzo nowoczesne, ale dają pojęcie o skali tragedii. Pokazują dlaczego w Laosie nie można schodzić ze ścieżek.
Jak informują broszury w muzeach, średnio co 8 minut przez 9 lat dokonywany był jeden nalot. Więcej oczywiście w porze suchej, mniej w deszczowej, kiedy samoloty nie mogły wygodnie operować i miały gorszą widoczność. Często prościej było w ziemi znaleźć stal zesłaną z nieba niż żywność. Umiecie sobie wyobrazić 580 000 nalotów podczas których zrzucono ponad 2 miliony ton bomb? Tego chyba nikt nie potrafi sobie wyobrazić… za to Laotańczycy muszą z tym żyć. Ale nauczyli się już przez lata, a i międzynarodowe akcje spowodowały, że coraz więcej przestrzeni, która do niedawna była niebezpieczna, znów jest rozminowana. Dostępna dla ludzi i pod uprawę.
Jaskinia Kong Lor
Jaskinia Kong Lor – siedem kilometrów jaskini, którą pokonujemy w ciemności, rozświetlanej tylko światłem lampek czołówek. Płyniemy po tej wodzie małą łodzią motorową., co ma wady i zalety, bo wiosłując byłoby mozolne, a łódź niestety jest głośna, szczególnie wewnątrz góry.
Gdzieś na początku trasy wysiądziemy na chwilę z łódki, by przejść się ścieżką pozwalającą nam podziwiać nieliczne, ale jednak stalaktyty i stalagmity. A ja i tak uważam, że najpiękniejsza część tego rejsu to przeciwległy koniec jaskini i rzeczka, która otoczona piękną zielenią wije się w cieniu gór.
Jak to jest pod ziemią? – “Płyniemy. Za nami pozostaje jaśniejący i znikający już wlot do jaskini, przed nami ciemność, rozpraszana tylko przez dwie duże lampy czołówki, które zarówno “motorniczy” jak i ja dostaliśmy przy wejściu. To jedyne źródło światła w większości jaskini Kong Lor”
Wientian – Stolica Laosu
Wientian to stolica, jak to stolica. Nie ma tu wielkich atrakcji turystycznych, ale jest to centrum życia kraju. Tu ceny są wyższe, tu jest najwięcej nowoczesności, skupiają się instytucje rządowe, urzędy, najwięksi pracodawcy, banki. Ot centrum Laosu. A między tym wszystkim znajdziemy kilka pięknych świątyń, wieczorem zabawimy się na nadrzecznej promenadzie, z której po drugiej stronie Mekongu widać Tajlandię.
Ale przyznaję, że dzięki koleżance, która mieszka w Laosie, mam z tego miasta bardzo miłe wspomnienia. Wy pewnie będziecie mieli gorsze ;), bo jest tu kilka świątyń, ale i tak najbardziej w pamięć zapadnie Wam postawiony tu łuk triumfalny z kuriozalnym napisem. Jakim? Zapraszam do artykułu. Uprzedzam tylko, że warto ze zrozumieniem przepisywać zawartości blogów lub książek. Czasami bowiem, można sobie strzelić w stopę 🙂
Pakxe – to tylko baza wypadowa
Pakse – ta miejscowość jest tu przewrotnie, raczej jako ostrzeżenie, byście przypadkiem się tu nie pojawiali na długo. W Pakxe nie ma w zasadzie nic ciekawego, ale to doskonała baza wypadowa, by wypożyczyć skuter lub motor i pojechać obejrzeć okolicę a najlepiej pojechać do zabytkowego Champasak. Ja do dziś jednak żałuję, że nie skorzystałem z jakiejś wycieczki i nie pojechałem na plantację kawy, bo równina obok Paxe słynie z upraw kawowca. Za to jadąc bez kasku po drodze, byłem zmuszony dać póki co jedyną w życiu łapówkę policjantowi. Przekupywanie policjanta na jego życzenie! To dopiero przygoda 😀
Nie wiem dlaczego tak jest w Pakse, ale we wszelkich miastach, które znam, są one zwrócone frontem do rzeki. Rzeka jest portem, szlakiem komunikacyjnym, żywicielką, miejscem spotkań. W tym mieście jest dokładnie odwrotnie i zupełnie nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje.
Trekking po dżungli
Jeśli lubicie chodzić i interesuje Was to, co dzieje się z dala od typowych turystycznych szlaków, powinniście skorzystać z możliwości wybrania się na trekking do dżungli na północy Laosu. Idąc szlakami przejdziecie po dróżkach, które przebiegają po mostkach linowych z brakującymi deseczkami. Posłuchacie jak w nocy żyje dżungla, ale też zajdziecie do lokalnych wiosek, by zobaczyć, jak to jest żyć z dala od cywilizacji, do której tak przywykliśmy. Po wrażenia zapraszam Was do bloga koleżanki Maleny z bloga okiemmaleny.pl
2 komentarze
Ciekawy zestaw tego co warto, co należy, i co powinno się zobaczyć w Laosie.
Świetny przewodnik podróży! Rozwiał wiele moich wątpliwości. Ale jako, że masz wiele doświadczenia z podróżowania, powiedz mi proszę – jak wygląda sytuacja szczepień? Warto żeby przed wyjazdem je wykonać? Co z malarią i dengą, na które wcale szczepień nie ma?