Pierwotnie zarówno kościół św. Idziego jak też pobliski zamek, nie były na mojej mapie podróży. Na szczęście jednak dobrzy ludzie kiedy dowiedzieli się, że jadę w te rejony, uświadomili mnie, że jest tu taka architektoniczna i zabytkowa perełka jak romański kościół. Jeden z nielicznych w Polsce!
Mknąłem zatem na rowerze ze zwiedzanego wcześniej bunkra w Konewce do Inowłodza, bo czas naglił, do odjazdu pociągu z Tomaszowa Mazowieckiego zostały trzy godziny, a przecież musiałem dojechać, zwiedzić i wrócić. Samochodem wszystko byłoby bez spiny, ale wolę rower, daje wolność i wiatr we włosach, nawet jak jest się łysym 😀
Legenda o powstaniu kościoła św. Idziego w Inowłodzu
To, że kościół w Inowłodzu jest stary, widać już na samym podjeździe do niego. Po stanie drogi dojazdowej twierdzę, że może ona pamiętać jeszcze fundatora czyli Władysława Hermana. A przecież było to dosłownie wieki temu… Ale bardziej poważnie, o historii miejsca dowiadujemy się już przy furtce wejściowej na teren świątyni. Stoi tu wielka tablica informacyjna, zahaczająca rzecz jasna o legendę. Według niej przyszły fundator kościoła Władysław Herman długo nie mógł mieć potomka, dlatego gorliwie wznosił modły do świętego Idziego.
Święty chyba przewidywał przyszłość, bo pewnie za jego wstawiennictwem Bóg obdarował księcia potomkiem czyli Bolesławem Krzywoustym. Tenże wspaniały cud i dynastyczny ratunek Władysław postanowił uczcić, fundując na terenie ówczesnej Polski kilka świątyń. Jedną z nich jest ta, przed którą właśnie stoję.
Historia kościoła św. Idziego w Inowłodzu
Kościółek nie jest duży, to bardzo kameralna świątynia i w środku taka po ludzku ciepła. I ma za sobą bardzo burzliwą przeszłość, bo chociaż kronikarz Jan Długosz pisze, że ufundowana została w 1086 roku, to pewności w tym nie ma i całkiem prawdopodobne, że zbudował ją dopiero Bolesław Krzywousty. Tak czy siak wydatki pozostają w rodzinie. W tym samym czasie co świątynia, zbudowany został tuż obok klasztor, ale najazd Tatarów w 1241 roku. Ten sam dzięki któremu Kraków ma słynny hejnał, który urywa się z racji przeszycia trębacza tatarską strzałą. Tatarzy robią tu niezły rozgardiasz i niszczą klasztor.
Na szczęście kościół przetrwał, bo też zaprojektowano go jak na romańską budowlę przystało w stylu obronnym. Jak się przyjrzycie, to zauważycie, że drzwi wejściowe są maleńkie, bo takich broni się łatwiej i prosto barykaduje od wewnątrz. Także okna są małe i umieszczone bardzo wysoko. Dodatkowo wieża była dobrym punktem zarówno do obserwacji ruchów wroga, jak też do ostrzeliwania go.
Kościół zaczyna tracić znaczenie i powoli popada w ruinę od 1520 roku czyli od momentu, kiedy poniżej, bliżej głównych zabudowań miasta powstał nowy kościół. Ale nie ma się czemu dziwić, miasto rozwija się zazwyczaj blisko zamku, a ten został tu ufundowany przez Kazimierza Wielkiego, by chronił bród na rzece i przy okazji zapewniał wpływy do kasy państwowej, bo istniała tu komora celna.
Z ruin świątynia jest podniesiona przez starościnę Inowłodzką – Moszczyńską w roku 1790. Niestety na niewiele to się zdało, bo kiedy trzy lata później dochodzi do rozbiorów Polski, żołnierze Pruscy urządzają we wnętrzu świątyni magazyn zbożowy. Cóż, w sumie lepsze to, niż mieliby ją rozebrać. W magazynie zawsze remontuje się dach. Dopiero w 1911 miejscowy proboszcz zaczyna przywracać kościół do pierwotnych funkcji, tylko historia nie lubi, jak się ją usiłuje oszukać i I wojna światowa przerywa prace.
Na szczęście w sukurs przybywa prezydent Ignacy Mościcki, który rezyduje czasami w pałacyku w pobliskiej Spale, nakazuje restaurację świątyni. Co prawda jeszcze przed jego pomocą lokalne społeczeństwo remontuje ją na własną rękę i z tego czasu pochodzi przepiękna posadzka. W 1938 roku udaje się kościół podnieść i co? Następuje II wojna światowa i znów zniszczenia, które są usunięte w 1951 roku. Szczęśliwie do dziś wierni mogą się bez przeszkód modlić, a turyści zwiedzać.
Kościół św. Idziego w Inowłodzu może nie jest miejscem, które jest tak piękne, że będzie się Wam śniło po nocach, ale na pewno warto tu przyjechać i poczuć ducha historii. Już obejście świątyni dookoła da Wam dużo do myślenia, kiedy spojrzycie na różny kształt i kolor budulca, z którego wzniesiono mury. Zresztą pewnie sami zauważycie, że zakrystię dobudowano później, bo pierwotnie kościół był jednonawowy.
Kiedy tu przyjechałem, miałem szczęście, bo… kościół był otwarty! Trwało w nim nabożeństwo. Tak, na co dzień świątynia jest zamknięta na cztery spusty i co prawda jest w okienku kartka z imieniem i nazwiskiem oraz numerem telefonu, ale czy kościelny musi mieć czas dla każdego turysty? Nie sądzę… Dlatego kiedy tylko msza się zakończyła, do środka pomknąłem ja, uprzedzając kościelnego, który już czaił się, pobrzękując kluczami. Kilka minut dla mnie. Tu chciałbym podziękować panu kościelnemu, że dał mi te kilka minut i miałem szansę wejść po ciemnych schodkach na chór, skąd chyba roztacza się najpiękniejszy widok.
Przez piękne łuki arkad możemy spojrzeć na skromne wnętrze, które przetrwało 900 lat historii i jest jednym z najstarszych w całej Polsce! Zresztą jak spojrzycie na ściany, to doskonale zobaczycie, co zostało zbudowane niedawno i było remontem, ratującym świątynię, a co powstało wieki temu i pamięta buszujących po wnętrzu Tatarów. Aha, wspomniałem wyżej, że w latach 30 ubiegłego wieku, podłoga została wyłożona przepiękną ceramiką, zatem nie zapomnijcie patrzeć pod nogi.
Zamek Kazimierza Wielkiego w Inowłodzu
A jak już jesteście w Inowłodzu, to zajrzyjcie do ruin zamku, który zbudował tu Kazimierz Wielki. Tu namacalny dowód na to, że zostawił Polskę murowaną. Szkoda tylko, że ta Polska na przestrzeni wieków nie umiała uszanować i ochronić tego, co zostało jej po poprzednikach. Niestety ten zamek jest tego dowodem, bo to co widzimy dziś to rekonstrukcja. Zamek został zniszczony w trakcie Potopu Szwedzkiego, jak wiele innych zamków i pałaców – chociażby bajeczny i w owym czasie najpiękniejszy w Europie Krzyżtopór. Zamków nie burzy się jednak tak łatwo, bo kamień to oporna materia i słabo się pali a magiczny ogień, topiący kamień występuje tylko w książkach i bajkach. Niestety największym wrogiem zabytków są ludzie. Okoliczna ludność wykorzystywała warownię jako źródło taniego budulca. Ostatecznego upadku dokonał nieświętej pamięci, niech mu ziemia ciężką będzie, żeby nie wylazł niejaki Antoni Urbanowski, który kamieniem z zamku umacniał brzegi rzeki Pilicy. Nie trawię niszczycieli zabytków!
To co widzimy dziś, to rekonstrukcja świadcząca o tym, że przynależność do Unii Europejskiej ma sens. Unia dała na rekonstrukcję ponad 5,5 miliona! złotych na rekonstrukcję zamku i to co widzimy dziś, to efekt tej odbudowy. Niestety nie zdążyłem wejść do środka, ale to tylko powód, by wrócić w to miejsce. Kiedyś…
Pisząc artykuł korzystałem ze źródeł: Tablica informacyjna przed kościołem / Wikipedia / Strona parafii św. Idziego / Album Romański /
4 komentarze
W Inowłodzu są też pozostałości synagogi (obecnie sklep), polecam też bunkier w Jeleniu.
Ech, zabrakło mi na to wszystko czasu. Obiecuję, że nadrobię!
Inowłódź to jeszcze synagoga i całkiem w sumie ładny kościół św. Michała Archanioła – ale to już takie atrakcje nie są. Natomiast warto pamiętać, że romańskość tego kościoła jest w dużej mierze wyobrażona. Kościółek był mocno zrujnowany przed odbudową w międzywojniu, wpadł wtedy w oko prezydentowi Mościckiemu który robił sobie wypady z pobliskiej Spały. Odbudowano go, ale po części – zbudowano na nowo. Nie wiadomo np. czy oryginalnie wieża miała dwa rzędy okien, czy może tylko jeden… Niestety, burzliwa historia naszych ziem odcisnęła swoje piętno na wszystkim.
Niewątpliwie historia naszych terenów jest i byla burzliwa. O tym, że kościół w Inowłodziu jest w części rekonstrukcją, rzecz jasna wiem. Cóż, ale nawet tego typu miejsce w Polsce jest niewiele. Wszak Polska była kiedyś po prostu drewniana. A potem jak zaczęło się dziać lepiej, nadszedł potop szwedzki i wiele, wiele pięknych miejsc poszło z dymem.
Kolejne wojny nie polepszyły sytuacji. Niestety.
A co do synagogi: zabrakło mi czasu, musiałem gnać na pociąg, bo okolicę zwiedzałem rowerem.