Uniwersytet w Czerniowcach, to najważniejsza atrakcja miasta. Dawna rezydencja metropolitów Bukowiny w połowie zeszłego stulecia została przekształcona w Uniwersytet. Niestety przez to zwiedzanie uniwersytetu jest utrudnione, ale nie niemożliwe.
Do dawnej siedziby metropolitów Bukowiny w Czerniowcach mam słabość z dwóch powodów. Po pierwsze to miejsce jest rzeczywiście piękne i nie dziwota, bo od wieków kościół jako instytucja na swoich siedzibach nie oszczędzał. Także i ta rezydencja musiała kosztować majątek. Po drugie nic nie poradzę na to, że mam słabość do czerwonej cegły. A siedziba uniwersytetu w Czerniowcach zbudowana została z pięknej i ciepłej czerwonej cegły. I to ten kolor dominuje nad okolicą, co więcej cegły zostały ułożone w fantazyjne wzory i wzorki. Bajkowo tu! Szczególnie latem, kiedy na rabatkach kwitną róże, odcinając się od zielonego, bo stale podlewanego trawnika.
Zwiedzanie – uniwersytetu – rezydencji metropolitów Bukowiny
Niestety zwiedzanie wnętrza budynku nie jest możliwe na własną rękę, do środka można wejść tylko z przewodnikiem, a to oznacza konieczność dołączenia się do jakiejś grupy. Kiedy przyszedłem pod uniwersytet i kupiłem bilet, pan który sprzedawał bilety, kazał czekać. Gdzieś zadzwonił i miał przyjść jakiś przewodnik. Właściwy co prawda nie przyszedł, ale zjawiła się jakaś grupa wycieczkowa i można było się dołączyć do nich. Wadą było to, że przewodniczka mówiła po ukraińsku. A może i są to podobne języki, ale nie dla mnie. W zasadzie rozumiałem może 5% tego, co opowiadała. Szkoda, bo po reakcjach ludzi widziałem, że mówiła ciekawie i przez około godzinę.
Wnętrze uniwersytetu w Czerniowcach, czyli dawna siedziba metropolitów bukowińskich ma dwa spektakularne miejsca (w mojej ocenie). Pierwszym, które widzimy jest klatka schodowa. Wysoka, z rzeźbionymi detalami i pięknie udekorowanym sufitem. Zobaczcie sami na zdjęciach, jak wygląda. Ale nie dziwota, że jest pięknie, bo przecież jak cię widzą, tak traktują. A jak ktoś przyjeżdżał do metropolity, to powinien być odpowiednio nastawiony do włodarzy przepychem, który widzi.
Drugim przepięknym miejscem i zapewne powodem, dla którego miejsce to zostało włączone na światową listę dziedzictwa UNESCO, jest Sala Marmurowa czyli dawna Sala Synodalna. Tu metropolici przyjmowali gości, których onieśmielić miał blichtr pomieszczenia. Wysokie okna, piękny sufit gdzieś tam wysoko w górze a na ścianach marmury i misterne zdobienia. Aha, i jak mówiłem, nie zapomnijcie zadrzeć bardzo wysoko głów, by podziwiać drewniany sufit pomalowany w fantazyjne i symetryczne wzory. To miejsce po prostu robi wrażenie. Dziś służy uroczystościom uniwersyteckim, a nie kościelnym, jednak tak jak ponad sto lat temu wciąż zachwyca.
Mniej reprezentacyjna jest pobliska Sala Czerwona, która dawniej służyła do posiedzeń Synodu.
Po wyjściu z wnętrza uniwersytetu można już po terenie niewielkiego kampusu chodzić samodzielnie i zaglądać w przysłowiowe mysie dziury. A warto pochodzić i przyjrzeć się detalom, które składają się na unikalny wygląd uniwersytetu w Czerniowcach. Nie zapomnijmy też zajrzeć do cerkwi Trzech Świętych Hierarchów, której kopuła góruje nad otoczeniem. W środku wciąż panuje sacrum, mimo, że uniwersytet jest miejscem świeckim. Wewnątrz cerkwi obejrzymy malowidła przedstawiające sceny biblijne takie jak narodzenie i zmartwychwstanie, zstąpienie Ducha Świętego itp. Cóż specjalistą od świętych obrazów nie jestem i tylko część umiem interpretować.
Uniwersytet w Czerniowcach informacje praktyczne
Uniwersytet w Czerniowcach można oglądać wyłącznie z przewodnikiem – to jeśli chodzi o wnętrza. Jeśli chodzi o przechadzkę po ogrodach pałacowych, można tu wejść za opłatą, którą uiszcza się u portiera wpuszczającego do kampusu. Zwiedzanie wnętrz trwa około godziny, chociaż zapewne zależy to od przewodnika, z którym jesteśmy. Kiedy odwiedziłem Czerniowce w czerwcu, oprócz „mojej” grupy była jeszcze jedna. Co powodowało niejaki tłok.
Ważne: w trakcie roku akademickiego, nie można zwiedzać i wejść na teren kampusu. Nie wpuści nas ochroniarz.