Cmentarze żydowskie były w Kazimierzu Dolnym dwa i obydwa padły ofiarą terroru, jaki w Polsce rozpętali Niemcy. Obydwa zostały zniszczone, by z pamięci i przestrzeni wymazać większość mieszkańców dawnego Kazimierza. Ale nie wyszło. Na szczęście.
Kontrola przeszłości daje kontrolę nad teraźniejszością i przyszłością. Dlatego Stary Cmentarz Żydowski i Nowy Cmentarz Żydowski w Kazimierzu Dolnym miały zostać zniszczone. Nie pozostać miał najmniejszy ślad! Ale ponieważ Niemcy to praktyczny naród, postanowili, że z grobów Żydów zrobią użytek. Kamienne płyty nagrobne czyli macewy, to doskonały budulec. Szczególnie do wykładania nim dróg i placów.
Niszczenie cmentarza. Niszczenie pamięci
Ale najpierw, by pamięć o Żydach dosłownie wymazać, Niemcy kazali skuwać płaskorzeźby i napisy, które wyryte były na macewach. Ale kucie wymaga czasu, dlatego miejscowy malarz Antoni Michalak przyszedł okupantom „z pomocą”. Zasugerował, że skuwanie jest niepotrzebne, że to strata czasu, że czas i tak zrobi swoje, zatem wystarczy, że macewy będzie się kładło awersem do ziemi. W ten sposób płyta nagrobna stanie się niejako płytą brukową. ALE jednocześnie często przepiękne płaskorzeźby nagrobne nie zostały bezpowrotnie zniszczone.
Rada pana Michalaka została wcielona w życie. I tak przed zamienionym na komendę gestapo i więzienie śledcze klasztorze ojców Reformatów powstał równy plac. Nie było tu już błota, ale też buciory gestapowców regularnie stukały w leżące macewy. By dodatkowo upokorzyć Żydów, macewami wykładano nie tylko place, ale też dróżki prowadzące do toalet hitlerowców. Na terenie cmentarza zbudowano baraki i kasyno wojskowe. Ten nowy, położony za miastem miał podczas okupacji inną funkcję. W tym miejscu dokonywano egzekucji Żydów i Polaków. Miejsce idealne. Z dala od miasta, wśród wąwozów, w lesie… nikt nie widział mordów, nikt nie słyszał wystrzałów.
Stary Cmentarz Żydowski w Kazimierzu Dolnym
Stary Cmentarz Żydowski w Kazimierzu Dolnym na Czerniawach powstał w 1851 roku, czyli późno. Dużo później niż powinien, a powinien, bo wynikało to z prawa uchwalonego w 1792 roku. Na jego mocy cmentarze powinny znajdować się z dala od centrów miast, w obszarze zabudowanym. A w takim miejscu leżał dotychczasowy żalnik w Kazimierzu. Cóż, jak widać prawo na terenie Polski już od wieków jest traktowane dość wybiórczo. Potrzeba było 60 lat, by przepisy weszły w życie.
I cmentarz funkcjonował z powodzeniem przez wszystkie lata, lepsze i gorsze. Przetrwał pierwszą wojnę światową, ale druga przyniosła zagładę, opisaną powyżej. Niemal w całości nekropolia została zniszczona, a macewy przewiezione jako utwardzenie dróg. Po wojnie teren ogrodzono, a władze chciały sprzedać go na działki budowlane. Na szczęście historia miejsca była znana i nikt nie chciał mieszkać na terenie miejsca egzekucji, będącego wcześniej cmentarzem.
Aż przyszły lata 80 XX wieku, a wraz z nimi nadzieja na przywrócenie miejscu należnego szacunku. Porozumieniem lokalnego Muzeum Nadwiślańskiego, Towarzystwa Opieki Nad Zabytkami w Kazimierzu oraz Urzędu Konserwatora Zabytków zaczęto rewitalizować dawną nekropolię. W tym celu ponownie zebrano macewy, będące budulcem i utwardzeniem dróg. W 1984 roku z około 600 macew zbudowano, pomnik mający upamiętnić Żydów z Kazimierza i okolic. Powstał mur-lapidarium. Ściana złożona z potrzaskanych macew, ściana pęknięta pośrodku. Pomnik symbol końca społeczności żydowskiej w Polsce.
Cmentarz pośród buków
Smutne i zarazem nostalgiczne to miejsce. Miałem okazję zobaczyć je przy okazji pieszej wycieczki z centrum Kazimierza Dolnego do Korzeniowego Dołu, czyli najbardziej znanego wąwozu w mieście. Wystarczyło odbić kilometr. Wczesnym porankiem byłem tu sam i całe miejsce było tylko dla mnie.
Nie ma się tu co spodziewać Jahwe wie czego. Idąc od strony miasta, najpierw po lewej zobaczymy małe wzgórze, a na nim mur. Z przodu stoi kilka macew – jak grupa ostańców z rzezi.
Akurat trwała jesień, zatem buki powoli zrzucały liście, gałęzie zaś pochylały się i przykrywały górną część muru. A ścieżka wiodła wprost do pęknięcia.
Za nim rozpościera się las, las w który wtapiają się stare nagrobki. Ponoć jest ich tu kilkadziesiąt. To pewnie te, które przetrwały w lepszym stanie i można je było ustawić. Ku pamięci i na pamiątkę Nowego Cmentarza Żydowskiego. Odwołując się do tradycji, po lewej są nagrobki kobiece, a po prawej męskie.
Warto przespacerować się pomiędzy wtopionymi w krajobraz macewami. Są piękne i symboliczne, dlatego przed każdym spędziłem dłuższą chwilę. Dobrze zachowane polichromie mają znaczenia. Jest dobroczynność symbolizowana poprzez monetę wrzucaną do puszki. Znajdzie się także otwarta księga czyli wiadomy znak, że macewa upamiętniała kogoś uczonego w Piśmie. Są też lwy, co pokazuje przynależność do plemienia Judy.
Zatem jeśli jedziecie do Kazimierza Dolnego, spróbujcie dotrzeć do tego cmentarza. Choćby po to, by uhonorować większość społeczną, która niegdyś zamieszkiwała miasto i została brutalnie wymordowana przez Niemców. A jeśli nie z tych względów, to może z pobudek artystycznych, bo polichromie nagrobne warte są poświęcenia im czasu.
Pisząc artykuł korzystałem ze stron: Cmentarze żydowskie oraz Sztetl.