Zamek Gniew robi wrażenie już z daleka, kiedy zbliżamy się do miasta. A im bliżej, tym wygląda potężniej. Jednak dziś zamek w Gniewie to bardziej hotel niż siedziba groźnych Krzyżaków. Po tych ostatnich nie unosi się już nawet duch…
Zamek w Gniewie pojawił się niemal na końcu mojej podróży po gotyckich, ceglanych zamkach, które pamiętają jeszcze Krzyżaków. Gniew też ich pamięta! Ale żeby się tu dostać bez samochodu trzeba się nieźle nakombinować. Tymczasową bazę do zwiedzania miałem w Grudziądzu, zatem pozostawała kwestia dojazdu. W Polsce bez własnego auta, przemieszczanie się zazwyczaj jest koszmarem. Tak było też tym razem. Finalnie, by nie utknąć na dłużej w Gniewie, na zwiedzanie zamku miałem raczej niewiele czasu.
Niestety jak się okazuje, na własną rękę tego pokrzyżackiego zamku zwiedzać się nie da. Zwiedzanie możliwe jest tylko z przewodnikiem i trwa około godziny. I tu był problem, bo ja przyjechałem o 11:30, a kolejna tura zwiedzania była o godzinie 12:20. Na nieszczęście autobus w dalszą drogę był o 13:20, następny dopiero kilka godzin później. Cóż, okazało się jednak, że grupa do zwiedzania liczy tylko jedną osobę, czyli mnie. Dlatego też przewodnik oprowadzający po zabytku był… moim prywatnym przewodnikiem pokazującym atrakcje! Perfekcyjne zwiedzanie!
Zamek w Gniewie. Coraz mniej tu ducha Krzyżaków
Spis treści
Kiedy wraz wchodzimy na zamkowy dziedziniec, widzę co miał na myśli mówiąc mi wcześniej, że dziś ta dawna krzyżacka warownia coraz mniej przypomina zamek, a coraz bardziej hotel. Od siebie zaś dodam, że definitywnie to bardziej hotel niż coś, co w środku przypomina ponure zamczysko z kilkusetletnią historią.
Po wejściu na dziedziniec w oczy od razu rzuca się fakt, że nad dziedzińcem zamku Gniew… zbudowano szklany dach! Wszystko zapewne po to, by można tu było bezpiecznie i bez obawy o złą pogodę urządzać imprezy. Aby nic nie przeszkadzało podczas uroczystych rautów, wesel, konferencji i innego rodzaju wydarzeń nawet studnię, która zajmowała środek dziedzińca, przykryto matowym szkłem. Co więcej: zapewne z uwagi na fakt, że panom w lakierkach i paniom w szpilkach podczas uroczystości niewygodnie by się chodziło po bruku, ten wewnętrzny dziedziniec hotelu Gniew wyłożono równiutką jak przysłowiowy stół nawierzchnią.
Tu wszystko jest idealne, nawet ściany wyglądają tak, jakby murarze wczoraj skończyli stawiać mury i przed chwilą zdjęli rusztowania. A ta kamienna kula, która wbita jest na wysokości kilku metrów w ścianę? Nawet ona wygląda jak piękna ozdoba. Słowem: Zamek Gniew czy też bardziej hotel Gniew wygląda tak, jak dobrej klasy hotel wyglądać powinien!
Tylko zagubił się tu gdzieś duch komturów, warownego zamku, oręża, oblężeń i bohaterskich obron ceglanych murów. Jest zbyt idealnie! Tak idealnie, że pewnie nawet duchy nie chcą w Gniewie straszyć. Zresztą gdzie tu straszyć, jak nawet w zamkowych piwnicach działa kręgielnia i klub nocny? Chociaż kto wie, może dawni komturowie w nocy, kiedy nikt nie widzi, chwytają za kule i zbijają kręgle dla zabicia czasu? W końcu na rozrywki mają całą wieczność.
Zamek Gniew. Zwiedzanie
Na szczęście jednak, przy udziale wyobraźni, plastycznej opowieści i dużej dozie uwagi, można odtworzyć w głowie dawny krzyżacki zamek!
Po wejściu na dziedziniec mój przewodnik skraca opowieść o tym, jak to książę Konrad Mazowiecki w 1226 roku w dobrej wierze sprowadził do Polski Krzyżaków. Nie ma się nad czym rozwodzić, bo tego uczą w każdej szkole. Mój przewodnik zwraca uwagę na to, czego nie widać!
Otóż okazuje się, że to co widzę i tu gdzie stoję, to… to wcale nie jest dziedziniec zamkowy! To jest można by powiedzieć poziom minus jeden. Tu znajdowały się pomieszczenia gospodarcze. Nad nimi na drewnianej podłodze, wspartej na drewnianych legarach toczyło się życie zamku. Dlaczego tak to urządzono? Wszystko z powodu bezpieczeństwa! Otóż dawna brama wjazdowa była także wyżej, w razie ataku wroga i zagrożenia, że wedrze się on na teren zamku, załoga mogła zniszczyć drewnianą podłogę. Dzięki temu wróg miał utrudniony dostęp do ciągów komunikacyjnych zamku.
Za to obrońcy zyskiwali czas, by wycofać się do stołpu czyli baszty ostatniej obrony. W niej zawsze gromadzono żywność i wodę na dwa tygodnie. Był to czas potrzebny na zorganizowanie odsieczy z innych pobliskich zamków. Krzyżacy bowiem zamki stawiali w odległości 30 do 40 kilometrów od siebie. Była to odległość jaką w jeden dzień mógł przebyć konny posłaniec i wezwać pomoc. Ci wojujący zakonnicy myśleli naprawdę o wszystkich możliwych aspektach, dlatego byli tak groźni. A wracając do wspomnianej drewnianej podłogi, była ona mniej więcej na wysokości obecnego szklanego balkonu. Jak sami będziecie widzieli, wysoko! A na zdjęciu poniżej, jak to wygląda.
Kaplica. Serce krzyżackiego zamku
Za to ja z przewodnikiem idę dalej, do części, która kiedyś stanowiła serce zamku w Gniewie. To kościół i sala kapituły. Jak przystało na zakonnych braci, modlili się oni co trzy godziny i musieli mieć do tego kościół. Niestety z dawnej świątyni nie zachowało się wiele i tu trzeba używać uwagi i wyobraźni.
Uważne oko od razu dostrzeże, że tuż nad podłogą na ścianie znajdują się łuki. To pozostałości po dawnej bramie wjazdowej, która prowadziła do zamku od strony południowej. Tak, jak łatwo się domyślić, sufity i podłogi też były na innych poziomach niż dziś.
Warto też zwrócić uwagę na małe drzwiczki, które znajdują się po lewej stronie, patrząc w kierunku dawnego ołtarza. Za nimi znajdowało się pomieszczenie, w którym np. chorzy bracia zakonni mogli brać udział w nabożeństwie, bez kontaktu z resztą zgromadzonych. I po wysłuchaniu takich ciekawostek, udajemy się wąskimi schodami w górę. Schodami, które być może jako jedne z nielicznych w całym zamku pamiętają jeszcze dawne czasy. Dochodzimy nimi do wąskiego korytarza, który okala cały zamek. Z niego doskonale widać także okolicę zamku, a od przewodnika dowiaduję się, gdzie niegdyś był port rzeczny.
Tak, na przestrzeni lat, sporo się tu zmieniło. Zresztą, dziś rzeki prawie nie liczą się jako szlaki komunikacyjne. A przecież kiedyś takie miasta jak np. Jarosław na dzisiejszym Podkarpaciu, królewski i stary Sandomierz, imponujący Toruń i także pobliskie Chełmno, wszystkie one bogaciły się na handlu rzecznym. Towary z głębi dawnej Rzeczypospolitej płynęły Wisłą i jej dopływami do Gdańska, a następnie dalej w świat. Rzeki były handlowym krwiobiegiem.
Gniew. Historia zamku
Po tym, jak książę Mściwoj II nadał Krzyżakom Ziemię Gniewską, brat zakonny Dietrich von Spira przystąpił do prac nad budową zamku. Stało się to około 1290 roku. Ponieważ rycerze byli do bólu pragmatyczni, aby przyspieszyć prace, do budowy wykorzystano materiał z rozebranej strażnicy w Pottebergu, położonej na drugim brzegu Wisły. Na zamek wybrano miejsce maksymalnie niedostępne i dające dodatkowe walory obronne, czyli położone na wzgórzu w widłach rzeki. Podobno prace trwały około 40 lat. I nie ma się co dziwić, bo warownia jest naprawdę potężna. A jako pierwsza budowana na zachodnim brzegu Wisły, na pewno przewidziana była jako punkt wypadowy do opanowania okolicy.
Zbudowany zamek miał trzy wieżyczki, a w czwartym umieszczono wieżę ostatniej obrony czyli stołp.
W słynnym roku 1410 czyli po bitwie pod Grunwaldem zamek przeszedł na chwilę w ręce polskie, ale nie utrzymał się w nich długo, wkrótce wrócili do niego Krzyżacy. Podobnie stało się w roku 1454, kiedy to mieszczanie należący do Związku Pruskiego zdobyli zamek, by tego samego roku ponownie oddać go zakonnikom. Znamiennym rokiem dla polskiej części historii tej fortyfikacji był rok 1463. Wtedy to w lipcu zaczęło się oblężenie, potrwało ono kilka miesięcy, bo dopiero 1 stycznia roku pańskiego 1464 doszło do kapitulacji. Do zamku w Gniewie weszli Polacy i zasiedzieli się na kilkaset lat.
Polski Gniew
Zamek w Gniewie stał się siedzibą polskich starostów. A potem? A potem były kolejne wojny Rzeczpospolitej. Obrony, szturmy i zniszczenia tej ceglanej warowni. Szczególnie dewastujące były „pobyty” Szwedów, podczas których rabowali co się dało i wywozili do Szwecji. Zamek odbił hetman Lubomirski, który urządził w nim następnie swoją kwaterę. A dlaczego o tym piszę? Bo związana jest z tym pewne ciekawostka.
Otóż hetman wziął do niewoli kilku Szwedów i przetrzymywał ich w zamkowych piwnicach. Ci jednak postanowili zorganizować ucieczkę i może i byłoby się im udało gdyby nie fakt, że ze swojej celi przekuli się do piwniczki z winem. Gdzie kolokwialnie mówiąc się urżnęli w sztok i poszli spać. Po tym, jak zostali schwytani, tłumaczyli, że wcale nie chcieli uciekać, tylko pili zdrowie hetmana Lubomirskiego. magnat był tym tak rozbawiony, że darował im zamiar ucieczki.
Kolejnym ciekawym faktem jest ten, że starostą na Gniewie był późniejszy król Polski Jan III Sobieski. To dzięki niemu zamek odremontowano i przywrócono do jakiej takiej kondycji.
Zabory i po zaborach
A potem przyszedł rok 1772 i pierwszy rozbiór Polski. Gniew dostał się pod władanie Prus. A ci zaczęli go adaptować do bieżących potrzeb. Z tego powodu początkowo stał się spichlerzem, a następnie zmienił funkcję na ciężkie więzienie. Pod obydwie funkcje dokonano poważne przebudowy, których ślady możemy oglądać obecnie na wewnętrznych murach i o których pisałem wyżej.
Po pierwszej wojnie światowej zaś Gniew wrócił do Polski i niestety rok później miała miejsce tragedia. Na zamku wybuchł pożar, który strawił znaczną część gmachu. Jeśli zastanawiacie się, co może się palić w ceglanym zamku podpowiadam: sufity zazwyczaj są drewniane, drewniane jest też wyposażenie. A drewno pali się jak wiemy bardzo szybko.
Poważny remont zaczął się dopiero w roku 1968 i to jemu zawdzięczamy obecny wygląd dawnego krzyżackiego zamku. Usunięte zostało część zmian, jakie przez stulecia zostały zrobione i przywrócono bardziej gotycki charakter zamku.
W roku 2010 zamek stał się własnością prywatnego właściciela, który zmienił jego charakter na obiekt hotelowy z funkcją zwiedzania.
Cóż, może to taka przyszłość czeka większość historycznych obiektów. Utrzymanie ich jest diablo drogie, a lepiej by służyły jako hotele niż niszczały. Zresztą i tak wspaniale, że nie są źródłem pozyskiwania taniego budulca, jak to dawniej bywało i jak skończyło wiele zamków. Za przykład może służyć ten w Radzyniu Chełmińskim – niegdyś był jednym z najpotężniejszych wśród krzyżackich twierdz. Dziś wciąż imponuje, ale większość zdołano rozebrać.
Zwiedzanie zamku i ceny biletów
Zwiedzanie odbywa się od wtorku do niedzieli w godzinach:
wtorek – piątek: 9:30; 11:00; 12:30; 13:30;14:30; 15:30
sobota – niedziela: 10:00; 11:00;12:00;13:00; 14:00; 15:000;16:00
poniedziałek: muzeum nieczynne
Ceny biletów:
- Normalny: 20 zł
- Ulgowy: 15 zł
- Rodzinny: 45 (ale nie wiem, jaka to grupa)
Imprezy na zamku Gniew
Na szczęście zamek to nie tylko hotel, ale także miejsce, które żyje i stara się przybliżać średniowieczną kulturę i zwyczaje. Oczywiście w dość turystycznej formie, ale na pewno miłej oku. Tuż pod zamkiem znajdują się pola, na których odbywają się różnego rodzaju wydarzenia. Na kopije potykają się tu rycerze, obozowe ciury czyszczą broń, a rzemieślnicy pokazują na przykład, jak to drzewiej tworzyło się narzędzia. Sądzę, że warto na taki piknik przyjechać.
Nocleg na zamku w Gniewie
Na koniec zaś jeszcze raz przypomnę, że dziś na zamku w Gniewie w skrzydle, gdzie dawniej znajdowały się dormitoria rycerzy zakonnych znajduje się czterogwiazdkowy Hotel Gniew. Zatem jeśli chcecie się przekonać, jak to jest spędzić noc w takim hotelu, możecie zarezerwować tu nocleg. Gniew jest całkiem przyzwoitą bazą wypadową w okolice, zatem jeśli macie samochód, to dobry pomysł.
Podczas pisania tego artykułu korzystałem z wielu źródeł oraz tego, co usłyszałem podczas oprowadzania po zamku przez przewodnika. Jednak jeśli chcecie się zapoznać kompleksowo z historią zamku, polecam Wam stronę Zamki Polskie. Wspaniałe kompendium wiedzy.