Lwówek Śląski jest zupełnie inny, niż był przed drugą wojną światową. Był pięknym miastem, w którym zachowało się dużo z dawnej świetności miasta. Niestety przechodzący front i decyzje władz PRL bezpowrotnie zniszczyły starą tkankę miejską. Nie znaczy to jednak, że w Lwówku Śląskim nie ma atrakcji turystycznych! Zapraszam zatem do spaceru.
Lwówek Śląski jest przykładem na to, że pasja potrafi przenieść góry. Wszystko za sprawą pana w punkcie informacji turystycznej, najlepszego ambasadora miasta, jakiego można sobie wyobrazić. To z jaką fascynacją potrafi opowiadać o mieście, jego historii i problemach może służyć za wzór i mam nadzieję, że władze miasta doceniają jego trud premiami. Bo wart jest w złocie tyle, ile waży. Opowiedział o historii, teraźniejszości, cyklicznych imprezach, a także wskazał, co zobaczyć i kiedy.
Niestety na przeciwległym krańcu zaangażowania są panie obsługujące ratusz i jego atrakcje. Dość powiedzieć, że pana w informacji drażni to, iż ratusz, absolutną perłę Lwówka Śląskiego, można zwiedzać tylko o wyznaczonych godzinach czyli w weekend np. są trzy wejścia dziennie (dane za 2021rok). I powiedzmy to sobie szczerze, tłumów w kolejce nie ma, panie tylko wpuszczają do pomieszczeń i za bardzo nie opowiadają o wnętrzach. A te są przecudnej urody, zatem pana z informacji turystycznej aż nosi, że takie skarby nie są bardziej powszechnie dostępne. Ale o ratuszu napiszę poniżej.
Lwówek Śląski. Pierwsze wrażenie
Po tym, jak zaparkowaliśmy samochód gdzieś w bocznej uliczce, podeszliśmy na Dolny Rynek i Plac Wolności. Pierwsze wrażenie: Jaki ten ratusz piękny! Ale jednocześnie też: jakie te kamienice są ohydne i nie pasują do zabytkowego ratusza!
Niestety jak się łatwo domyśleć, wszystko przez drugą wojnę światową, która w 1945 roku przetoczyła się przez to wówczas niemieckie miasteczko. Lwówek Śląski został zniszczony w 40% i doskonale nadawał się do odbudowy. Niestety władze ówczesnej Polski postanowiły, że miasto nie będzie odbudowane. To co ocalało, miało zostać rozebrane na cegły i wysłane do odbudowy centralnej Polski. Między innymi niemal zrównanej z ziemią lewobrzeżnej Warszawy. Cóż, na ich usprawiedliwienie można powiedzieć tyle, że pewnie nie byli pewni, że te tzw. Ziemie Odzyskane faktycznie zostaną na dłużej przy Polsce. Więc prowadzono gospodarkę rabunkową.
Jak się jednak okazało, Lwówek Śląski pozostał jako część terytorium Polski, zatem w następnych latach pojawiła się konieczność odbudowy. Z tego powodu dookoła dawnego rynku i centralnego ratusza, przez lata narosły klasyczne komunistyczne klocki bloków. Ani to ładne, ani nawiązujące do historii… za to da się w tym mieszkać. I tak to trwa, powodując ból oczu. Ale co robić, historii się nie cofnie, a odbudowa historycznej tkanki pochłonęłaby setki milionów złotych. Zresztą, takich miast jest więcej i spójrzmy na może i odległy ale też przyłączony do Polski po wojnie Lidzbark Warmiński.
Za to zaczęliśmy obchodzić największą atrakcję Lwówka Śląskiego czyli dawny ratusz. Moje oko od razu wychwyciło wypłowiałe napisy: TAK, TAK, TAK!
To jak się łatwo domyślić pozostałość po referendum z 30 czerwca 1946 roku i tego słynnego hasła 3xTAK!
Lwówek Śląski – krótka historia
Jest w świecie jakiś naturalny porządek rzeczy. Są fakty ważne i ważniejsze. A faktem bezspornie najważniejszym jest to, że w roku 1209 książę Henryk I Brodaty nadał Lwówkowi Śląskiemu prawo warzenia piwa oraz tak zwanej mili piwnej. Prawo to stanowiło, że w promieniu mili od miasta, można było sprzedawać tylko piwo warzone w lokalnych browarach.
Za tym wiekopomnym prawem w roku 1217 miało miejsce kolejne wielkie wydarzenie. Lwówek Śląski dostał prawa miejskie! Zatem jak widzicie, na początku było nie słowo, tylko piwo! 🙂 Piwo, które rzecz jasna jest tu warzone do dziś.
Rok nadania praw miejskich stawia Lwówek Śląski wśród najstarszych miast w Polsce, dość powiedzieć, że za najstarsze w kraju uznaje się Złotoryję, która prawa zyskała w 1211. Zaledwie kilka lat wcześniej.
Złoty okres rozwoju
Miasto zaczęło się bardzo prężnie rozwijać. Dość powiedzieć, że na początku XIV wieku liczyło aż 11 tysięcy mieszkańców, czyli było to jedno z największych miast Dolnego Śląska. Dużą zasługę miały w tym okoliczne złoża złota, które jednak dość szybko się wyczerpały. Na szczęście jednak Lwówek Śląski leżał na bardzo ważnym dawniej szlaku handlowym czyli Via Regia. Szlak ten prowadził ze wschodu (Ruś i miasta takie jak Lwów, Kijów, Smoleńsk, Wilno) na zachód do Saksonii i dalej w kierunku Paryża. Zatem nie pozostawało nic, tylko się bogacić.
Chociaż nie samym handlem miasto żyło, bo np. w roku 1243 książę Bolesław Rogatka zorganizował we Lwówku pierwszy na Śląsku turniej rycerski!
I jeśli już przy bogactwie jesteśmy, to Lwówek Śląski posiadał prawo bicia monety. A takie przywileje miały tylko potężne i bogate miasta. To tu bito monety dla księstwa świdnicko-jaworskiego, bo też miasto podlegało tej właśnie jurysdykcji. Ale przynależność ta nie trwała długo, bo już w roku 1392 po bezpotomnej śmierci księżnej Agnieszki, dostało się pod władanie Czechów. Chociaż trzeba tu wspomnieć, że Polska miała wtedy bardzo bliskie kontakty z Czechami. Wszak król czeski Władysław Jagiellończyk był synem Kazimierza Jagiellończyka czyli króla Polski.
Miasto zatem dalej w spokoju się bogaciło. Co prawda pokłady złota wyczerpały się, ale za to zaczęto handel na dużą skalę dzięki przywilejom takim jak organizacja jarmarków i monopol na handel solą w okolicy. Tak, sól była wtedy bardzo, ale to bardzo cenna, a do żup w kopalni soli w Wieliczce i najstarszej kopalni soli w Polsce czyli w Bochni, było bardzo blisko. Aha, do tego istniało tu kilkaset warsztatów sukienniczych.
Koniec złotej ery Lwówka Śląskiego
Eldorado skończyło się wraz z wojną trzydziestoletnią (1618-1648), która zrujnowała miasto i nie pomógł nawet podwójny krąg murów, które opasały miasto. Skala upadku była tak wielka, że pod koniec XVIII wieku miasto zamieszkiwało około 2600 osób. Tu przy okazji warto wspomnieć o ciekawostce jaką była tak zwana „Babska wojna” z 1631 roku. Oto kiedy to katolicy chcieli siłą zmusić protestanckich mieszkańców miasta do przejścia na wiarę katolicką, kobiety podniosły bunt. Upraszczając opowieść: wdarły się do sali rady miejskiej, a przebywający w niej katoliccy urzędnicy ze strachu i w hańbie uciekli. Tym samym kobiety śmiałym manewrem okrążenia wroga, zachowały swoją wiarę. A ponieważ niedługo po tym wydarzeniu Lwówek Śląski znów przeszedł we władanie wojsk protestanckich, nikt więcej lwówczan nie niepokoił.
Aż do końca XIX wieku w Lwówku Śląskim nie działo się wiele, a marazm wygoniło pojawienie się kolei żelaznej. Na znaczeniu przybrały wtedy zakłady kamieniarskie, browar i gorzelnia. Miasto wciąż liczyło jednak mniej ludności niż w średniowieczu, bo zamieszkiwało go około 6000 osób. A potem była druga wojna światowa, 40% miasta zostało zniszczone, a Lwówek po kilkuset latach przypadł Polsce jako tak zwane Ziemie Odzyskane.
Atrakcje Lwówka Śląskiego
Jak zatem widzicie Lwówek Śląski ma za sobą lata wspaniałe i postępujący w kolejnych stuleciach upadek. Ale też dzięki tym stuleciom zachowało się tu wiele ciekawych atrakcji turystycznych, z których największą jest bez wątpienia średniowieczny ratusz. Oczywiście przeszedł on wiele przebudów i remontów, ale wciąż jest piękny! Do tego pozostały dawne baszty obronne, wiele set metrów dawnych murów obronnych i kilka pięknych kamienic, które przetrwały wojnę i powojenną rozbiórkę ruin.
Ratusz w Lwówku Śląskim
Ratusz to na pewno największa atrakcja Lwówka Śląskiego i warto do tego miasta przyjechać chociażby po to, by go obejrzeć. Jako jedna z nielicznych budowli przetrwał drugą wojnę i nie został rozebrany na cegły. Za to do dziś skrywa wspaniałe wnętrza, w których można zapoznać się z historią Lwówka Śląskiego. Oczywiście jeśli akurat wyrobimy się na godziny, w których pracownice otwierają dla turystów podwoje historycznych sal.
Rzecz jasna jak nie od razu przysłowiowy Kraków zbudowano, tak samo było z ratuszem Lwówka. Najpierw istniał Dom Kupców i dopiero potem, wraz ze wzrastaniem pozycji mieszczaństwa oraz wielkości miasta, rozbudowano ratusz. Dziś to budowla łącząca dwa style gotyk i renesans. Nie będę Was zanudzał datami, w którym roku co dostawiono i przebudowano. Ale zapraszam Was na spacer po wnętrzach tego pięknego budynku!
Sala Ławy
Sala Ławy to jedna z ciekawszych sal lwóweckiego Ratusza. To w niej zasiadali dawniej sędziwie i podejmowali najważniejsze dla oskarżonych decyzje. I jak na tego typu pomieszczenie przystało, prezentowało się ono godnie i w podobny sposób zostało ozdobione. Dlatego wchodząc do pomieszczenia warto zwrócić uwagę na sgraffito, na którym psy ścigają dzika. Tak jak zło jest ścigane przez prawo.
Ale nie jest to jedyna tego typu ozdoba pomieszczenia, oto na ścianach w wykuszach okiennych około roku 1546 na ścianach namalowano kolejne obrazy. A na nich ukazano jak należy dobrze rządzić w mieście. To rzecz jasna czytelna wskazówka dla rajców miejskich i sędziów. Zresztą w sali miano sprawiedliwie sądzić i do tego także nawiązują napisy. A zatem dla przykładu, co napisano na ścianie.
Święta Sprawiedliwość (Sancta Justicia) – Nie będziesz krzywdził żadnej wdowy i sieroty. jakbyś ich skrzywdził i będą się skarżyć do mnie, usłyszę ich skargę i zapali się gniew mój, i wygubię was mieczem, i będą żony wasze wdowami, a dzieci wasze sierotami będą. Cytat z Księgi Wyjścia 22, 21-23)
I jeszcze jedno, będąc w sali nie zapomnijmy podnieść wzroku na sufit. Bo na nim też wiele się dzieje. Tym razem nie o obrazy chodzi, a o przepiękne sklepienie sieciowe. Dlaczego sieciowe? A to już doskonale widać na zdjęciu.
Sala tortur
Jak przystało na miejsce, gdzie sprawowano władzę, tuż obok Sali Ławy znalazła swoje miejsce mniej chwalebna, ale jakże potrzebna w sądownictwie sala tortur. Pochodzi ona z około 1500 roku i rzecz jasna możemy zobaczyć w niej przedmioty służące uprzykrzaniu życia bliźniemu. Tuż obok miejsca, gdzie przemocą wydobywano wyznania, znajduje się loch głodowy i jest to najstarsza część ratusza. Mierzy on 6 metrów głębokości i jak odnotowują kroniki miejskie, nigdy nie zanotowano ucieczki z tego miejsca.
Cóż, trudno to sobie wyobrazić, bo też skazańców opuszczano do niego na linie, gdzie często dokonywali swego żywota. Miejsce to raz do roku sprzątał pomocnik kata, który zbierał doczesne szczątki ofiar i chował je w niepoświęconej ziemi. I to ostatnie samo w sobie w ówczesnym świecie też było srogą karą. Chociaż w sumie zmarły nie musiał się tym martwić 😉
Sala Ślubów
Zwieńczeniem wizyty w zamkniętej części lwóweckiego ratusza jest wizyta w Sali Ślubów. Sala jak sala powiecie, ale ta jest szczególna, bo oto w 1905 studenci z Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu dodali jej blasku i splendoru. W ciemnym drewnie, którym obłożono salę, wyrzeźbili oni prawdziwe cudeńka. I nie chodzi tylko o roślinne wzory, wijące się po panelach. W te statyczne ozdoby wpletli oni bajkowy świat. I to dosłownie, bo wprawne oko dostrzeże tu postaci z bajek braci Grimm. Zatem spędzając więcej czasu w Sali Ślubów pewnie znajdziemy Czerwonego Kapturka, Kota w Butach, Szczurołapa i wielu, wielu innych.
I nie zapomnijcie też zahaczyć okiem witraży. Pod nimi są lwy. To strażnicy zawartych tu małżeństw. Chociaż nie sądzę, by chroniły przed rozwodami 😀
Inne ciekawe miejsca ratusza
Jeśli nie uda się Wam trafić na godziny otwarcia historycznych sal, bez kluczy możecie wejść do dostępnych powszechnie miejsc. I tym sposobem możecie zobaczyć np. Wielką Sień z przepięknym żebrowym sklepieniem. Ale nie zwyczajnym, prostym, ono też się wije. Na zamku na Hradczanach są podobne rozwiązania.
Warto też spojrzeć na starą, przeniesioną tu płytę nagrobną dwojga zakochanych trzymających się za ręce. To jedni z najważniejszych mieszkańców Lwówka Śląskiego. Przed wami płyta nagrobna księcia Henryka Jaworskiego i księżnej Agnieszki.
I zanim wyjdziecie, poświęćcie kilka minut na wystawione w gablotach zdjęcia starego Lwówka Śląskiego, kiedy „za Niemca” nazywał się jeszcze Löwenberg. Piękne to było miasto. A kolejną ciekawostką są dokumenty pochodzące z lat powojennych, kiedy Lwówek stał się polski w ramach tak zwanych Ziem Odzyskanych. Przeczytacie o składzie ludnościowym miasta oraz jaki był tu żywy inwentarz gospodarczy.
I jak jesteśmy przy latach 40stych ubiegłego stulecia, to na ścianie zewnętrznej jest wspomniane na początku tego artykułu wielkie 3xTAK z referendum 1946roku.
Dawne baszty i mury miejskie
Ciekawostką jest, że w latach świetności Lwówek Śląski miał dwa pasy murów obronnych. Może nie przetrwały do dziś w całości, ale w tak znacznej części, że nawet nie trzeba sobie wyobrażać, że stanowiły poważną ochronę dla mieszkańców miasta. Tak, jako jedne z nielicznych w Polsce przetrwały prawie w całości. Chociaż „prawie” rzecz jasna robi różnicę.
Mury wznoszono etapami i jak się łatwo domyślić, najpierw powstały mury wewnętrzne. Stało się to w drugiej połowie XIV wieku. Drugi etap czyli niższe mury zewnętrzne to połowa wieku XV, kiedy umocnienia nabrały finalnych szlifów z dwoma pierścieniami. Do miasta prowadziły wtedy trzy bramy – Bolesławiecka, Złotoryjska i Lubańska. Jednocześnie w ciągu murów umieszczono 23 baszty – do dziś przetrwało 15 z nich. Część z nich jest nawet bardzo malownicza, zresztą sami spójrzcie na zdjęcie powyżej.
A jeśli chodzi o dawne potężne bramy, to do dziś przetrwała Brama Bolesławiecka oraz baszta z Bramy Lubańskiej. Jeśli chcecie mieć wyobrażenie o wielkości dawnych umocnień, to przejdźcie w okolice Bramy Lubańskiej. Tu jest zarówno potężna baszta, jak też wyeksponowano dawne mury.
Baszta Bramy Lubańskiej stoi za to niemal samotnie jak wyrzut sumienia. Z jednej strony mały parking i droga, z drugiej dróżka donikąd. Za drogą tkwi betonowy blok, który do tych starych murów pasuje jak kwiatek do kożucha. Ale… jak już pisałem z odbudową bywało różnie.
Inne atrakcje Lwówka
W momencie, kiedy będziecie przy Bramie Bolesławieckiej, przejdźcie prze z nią poza dawne mury. Po lewej stronie zobaczycie neorenesansowy Pałac Hohenzollernów. Chociaż zamiast sformułowania „pałac” lepiej użyć „sala koncertowa. Otóż okazuje się, że książę Konstantyn von Hohenzollern-Hechingen zbudował w Lwówku Śląskim pałacyk zimowy. Ale jego przeznaczeniem było pełnienie funkcji sali koncertowej dla tutejszych elit. Książę zapraszał tu na występy największe sławy muzyczne ówczesnego świata. Zresztą ich nazwiska do dziś widzimy na afiszach filharmonii całego świata. Zatem byli to np.: Hektor Berlioz, Richard Wagner, Ferenc Liszt. Światowa elita! Aha, dziś nie jest to pałac, tylko siedziba lokalnych władz.
Na pewno chodząc po mieście zobaczycie też samotną Czarną Wieżę. To pozostałość po kościele ewangelickim, który miał szczęście przetrwać wojnę, ale nie przetrwał próby czasu. Ponieważ świątynia została opuszczona (przesiedlono Niemców), nikt o nią nie dbał i przez lata niszczała. I robiła to tak skutecznie, że w 1972 podjęto decyzję o wysadzeniu jej. Wieża ocalała, bo zniszczenie jej groziło zniszczeniem kilku zamieszkałych domów z okolicy. I tak trwa do dziś. Chociaż planów na jej zagospodarowanie było wiele, to finalnie wciąż jest zamknięta. A szkoda, byłby z niej piękny punkt widokowy na Lwówek Śląski. Idealny do zrobienia zdjęcia miasta z wysokości.
Warto jeszcze wspomnieć, że tuż obok ratusza znajduje się Kamienica Ław Szewskich i Chlebowych. Jedna z nielicznych, która przetrwała burzliwe wiatry historii. Oryginalnie kamienica pochodzi z XIV wieku, ale rzecz jasna była przebudowywana i obecnie ma sznyt renesansowy. Podnieście wzrok oglądając ją, bo wysoko na piętrze znajduje się godło piekarzy z 1494 roku. Kamienne godło w kształcie precla!
W Lwówku można też podobno zwiedzać browar, ale pani w sklepie firmowym (zamkniętym na co dzień, ale można dzwonić, to otworzą) powiedziała, że trzeba się umawiać i zwiedzanie tylko dla grup. Szkoda, bo bardzo lubię zwiedzać browary. Zwiedzałem np. kiedyś browar w pięknym Cieszynie – otwarte kadzie zawsze cieszą moje oko.
Miejscem dla którego na pewno wrócę do Lwówka Śląskiego jest Szwajcaria Lwówecka, czyli malownicze formacje skalne. Zawsze warto mieć powód, dla którego gdzieś się wróci.