Kutna Hora to srebrne miasto. Jednak nie z powodu koloru lecz dlatego, że wyrosło na kruszcu o tym kolorze. Srebrze, które przez kilkaset lat zalegało pod miastem. Aż nagle zabrakło srebra, skończyła się najwspanialsza epoka w dziejach miasta. Ale atrakcje Kutnej Hory z tego czasu zachwycają do dziś.
Kutna Hora leży 70 kilometrów od Pragi – stolicy Czech. Zatem pociągi codziennie przywożą do miasta nowych turystów. Nic dziwnego, że jest ich tak wielu, bo katedra św. Barbary w Kutnej Horze z powodzeniem konkurowała wspaniałością z katedrą praską. Podobnie z kamieniczkami na rynku i w obrębie dawnych murów miejskich. Część z nich przetrwała do dziś i do dziś zachwyca pięknymi zdobieniami. Zatem zapraszam Was na spacer po atrakcjach Kutnej Hory. Pamiętajcie, że jeśli możecie spędzić tu więcej niż jeden dzień, zróbcie to. Bo zwiedzając, nie ma co się spieszyć.
Oto, co zobaczyć w Kutnej Horze.
Dwór Włoski – dawny pałac królewski
Spis treści
Dwór Włoski to mały, polski akcent w Kutnej Horze. Ale o tym za chwilę, bo warto zacząć od początku. Bo to miejsce, w którym historycznie zaczęła się budowa potęgi Kutnej Hory. Tu (podobno) kiedyś powstał pierwszy gród, tu w roku 1300 król Wacław II zaczął reformę monetarną. Ze srebra wydobywanego spod Kutnej Hory zaczęto bić nową monetę grosze praskie. Kutna Hora stała się centralną mennicą Czech. Praca mincerza stała się doskonale płatna, ale też trzeba powiedzieć, że warunki pracy były na tyle trudne, że nie żyli oni długo. Chociaż powiedzmy sobie wprost: życie w średniowieczu w ogóle do długich nie należało. Ci przynajmniej mogli sobie pozwolić na życie krótkie ale intensywne 😉
Ponieważ Kutna Hora jest oddalona od stołecznej Pragi zaledwie o 70km, podróż nie zajmowała długo, nawet kilkaset lat temu. Dlatego też część czeskich władców upodobała sobie to miasteczko, jako drugą siedzibę i często tu przebywała. A przecież w swoją siedzibę warto inwestować. Tak zrobił król Wacław IV, na którego zlecenie w latach 1386-1400 prowadzono tu przebudowę. Wzniesiono wtedy pałac królewski z reprezentacyjnymi salami oraz pokojami dla monarchy.
Polski akcent w Kutnej Horze
Potem nadeszły wojny husyckie i co za tym idzie, ogromne zniszczenie kraju. Kutna Hora nie uniknęła wtedy zniszczeń, ale za to Włoski Dwór miał więcej szczęścia, bo ocalał. Dlatego też w kolejnych latach stał się świadkiem wielu ważnych wydarzeń.
Jedno z takich wydarzeń miało miejsce w roku 1471, kiedy to polski książę – Władysław Jagiellończyk, będący wtedy jeszcze dzieckiem, został w jednej z sal zamku wybrany królem Czech. I właśnie związaną z tym faktem scenę, oglądamy w dużej sali Włoskiego Dworu.
Na ścianie mamy polskiego magnata, przekonującego czeskich szlachciców, że to polski książę powinien zasiąść na ich tronie.
Obraz pochodzi z lat 1899-1900, tak samo jak obraz naprzeciwko, na którym pokazano Dekret Kutnohorski (ograniczał on prawa cudzoziemców na uniwersytecie w Pradze).
Mamy też jeszcze jeden portret polskiego władcy. Jest on na fresku nad drzwiami, kiedy przechodzimy z jednej starej komnaty do drugiej. Przewodnik na pewno o nim wspomni.
Warto też pokręcić się po dziedzińcu, bo na nim po pierwsze mamy pomnik górnika, a przecież to na ich pracy wyrosło bogactwo Kutnej Hory.
Na jednej ze ścian zobaczycie też niskie wnęki. To pozostałości po dawnych warsztatach mincerzy, którzy w małych pomieszczeniach za takimi drzwiami bili monetę.
Aha, wejście do Włoskiego Dworu jest biletowane. Większość wejść jest w języku czeskim, jednak co jakiś czas jest też oprowadzanie w języku angielskim. I na takie oprowadzanie właśnie się załapałem. Byłem… jednoosobową grupą! Tak, pan przewodnik oprowadzał tylko mnie! Fajnie było!
Cena biletu w 2021 roku wynosiła 190 koron czeskich za przejście po pałacu królewskim, sali audiencyjnej i kaplicy. Oczywiście możecie zapisać się na grupę z czeskim językiem, ale zrozumiecie tyle, ile zrozumiecie 😉
Muzeum od kwietnia do września włącznie jest czynne od 9 do 18stej. W pozostałe miesiące krócej.
Kościół Świętej Barbary
Jeśli byliście kiedyś we Francji i widzieliście jedną z tamtejszych katedr, to ta z Kutnej Hory na pewno Was nie zaskoczy. Ja nie byłem i powiem krótko: dla mnie to czyste, monumentalne piękno! Potężna, kamienna bryła, która jednocześnie jest… finezyjna.
Kościół św. Barbary położony jest kilka metrów poniżej przebiegającej obok drogi. Z tej perspektywy doskonale widać jego piękno i potęgę. Symetryczne łęki oporowe wydają się być finezyjne, a przecież przenoszą naprężenia setek ton. Nic zaskakującego, że został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO – zresztą wraz z innymi budowlami Kutnej Hory.
Może zastanawia Was, dlaczego w Kutnej Horze są dwie ogromne katedry? Przede wszystkim dlatego, że… mogli sobie na nie pozwolić 🙂 Ale też dlatego, że ludzie uwielbiają rywalizację. Kutna Hora była miastem górniczym. Jej potęga wyrosła z bogactwa srebra leżącego pod miastem, srebra wydobywanego przez kilkaset lat. I dlatego też górnicy chcieli mieć świątynię dla swojej patronki św. Barbary. Kościół całkowicie niezależny od pobliskiego klasztoru Sedlec – najstarszego opactwa cysterskiego w Czechach.
Historia kościoła św. Barbary
Budowę zaczęto zatem poza murami miasta, na terenie, który nie podlegał pod jurysdykcję istniejącego kościoła. Mury zaczęto stawiać w 1388 roku i od samego początku zaprojektowano ogromną świątynię. Podobno miała być dwa razy dłuższa niż ta, która istnieje obecnie.
Początkowo nie było problemu z finansowaniem, bo złoża pod Kutną Horą były bogate. Niestety w międzyczasie przez Czechy przetoczyły się wojny husyckie (1419-1436). Husyci zdołali wedrzeć się do budowanej świątyni i splądrować ją. Na szczęście budynek ocalał, jego potężne mury nie tak prosto było zburzyć. Oczywiście zniszczono wnętrze, ale to się łatwiej odtwarza niż buduje.
Budowę przerwano w roku 1558 – w Kutnej Horze kończyło się bogactwo wydobywanego kruszcu. Jednak wcześniej zdołano zbudować pięć naw. O tym jaka jest skala świątyni niech świadczy fakt, że nad bocznymi nawami, dookoła głównej, znajduje się coś w rodzaju piętra. Kościół nad kościołem, bo to osobna przestrzeń. Z tego miejsca najlepiej widać ogrom budowli. A także skalę architektoniczną, bo przez okna dostrzeżemy ozdobne podpory, podtrzymujące mury.
Warto jeszcze powiedzieć, że to co widzimy dziś, to efekt zmian z przełomu XIX i XX wieku, kiedy przystąpiono do dużej regotyzacji kościoła św. Barbary. Świątyni, która konkurowała z samą katedrą św. Wita w Pradze.
To co jest we wnętrzu absolutnie unikatowe to freski pokrywające część ścian. Pochodzą one z późnego gotyku i są naprawdę niecodzienne. Bo rzecz jasna część opowiada historie świętych, ale warto na nie spojrzeć dłużej, bo to świątynia górnicza! A zatem na freskach w kościele św. Barbary w Kutnej Horze widzimy również sceny z życia górników. Są sceny przedstawiające wyciąganie urobku z kopalni, zobaczymy też np. bicie monet w tutejszej mennicy.
I nie zapomnijcie wejść na piętro, by spojrzeć z bliska na kilkumetrowe postacie świętych. Z doły wydają się niewielcy, ale stojąc przy nich, człowiek czuje się jak karzeł.
Kaplica Czaszek. Ossarium Kutna Hora
Kaplica Czaszek czyli ossarium w Kutnej Horze było pierwszym miejscem, które zobaczyłem w mieście. Wszystko dlatego, że jest najbliżej dworca kolejowego, a to właśnie pociągiem przyjechałem tu z Czeskich Budziejowic. To raptem odległość 1,2km, zatem w sam raz na spacer.
Kościół Wszystkich Świętych wraz z przylegającym cmentarzem oraz pobliskim kościołem katedralnym Wniebowzięcia NMP i św. Jana Chrzciciela stanowią jeden stary kompleks. To tu w roku 1142 cystersi założyli pierwsze w Czechach opactwo. Opactwo na Sedlcu. Bo historyczna Kutna Hora jest kilka kilometrów dalej.
Wróćmy jednak do Kaplicy Czaszek. Po pierwsze trzeba odpowiedzieć na pytanie: skąd tyle szkieletów, by wypełnić nimi kaplicę? Otóż w latach świetności rozsypano tu ziemię przywiezioną z Ziemi Świętej. Tym samym cmentarz stał się „pożądanym” miejscem spoczynku po śmierci. „Świętym polem”. A było kogo chować, bo Kutna Hora z racji tutejszych złóż srebra była jednym z najludniejszych miast Europy.
Skalę depopulacji widać było podczas zarazy 1318 roku. Na tutejszym cmentarzu spoczęło 30 000 ciał. Kolejne 10 000 dołożyły wojny husyckie przetaczające się przez Czechy i Śląsk. Cmentarz liczył wtedy 35000 metrów kwadratowych. Chociaż nie wszystkie ofiary wojen kładziono na tym cmentarzu. Ponieważ pod Kutną Horą były całe labirynty sztolni i szybów, to innowierców po prostu zrzucano do takich szybów. Prosto nie? Co z oczu to z serca.
Cmentarz zaczęto likwidować pod koniec XV wieku. Rozpoczęły się masowe ekshumacje. Z ziemi wyciągnięto dosłownie góry kości. Postanowiono je złożyć w w krypcie tutejszej kaplicy cmentarnej. Legenda głosi, że 1511 roku w kopce i „ozdoby” usypał te 40 000 szkieletów tutejszy niedowidzący już zakonnik.
I tyle historii. Tego co jest dziś już Wam nie pokażę na swoich zdjęciach. Z jakiś przyczyn, zwanych szacunkiem dla zmarłych, obecnie nie można robić ani zdjęć, ani filmować wewnątrz kaplicy. Trochę to dziwne, bo jeszcze kilka lat temu można było. I jakoś nikogo i niczego to nie profanowało. Zresztą, ci ludzie od kilkuset lat nie żyją. Jeśli jesteśmy wierzący, to zmartwychwstaną dopiero na Sądzie Ostatecznym.
W każdym razie są ludzie, którzy Kaplicę Czaszek z Kutnej Hory opisują jako upiorną. I faktycznie kiedy wchodzimy do środka i schodzimy po schodach zewsząd otaczają nas puste oczodoły, piszczele, palce… Kościany jest żyrandol, świeczniki i z kości usypano piramidy. Ale… to nie robi już wrażenia. To martwy widok.
Może jakaś muzyka w tle, może mniejsze tłumy i wrażenie byłoby większe, ale tak?
To jednak tylko moje zdanie.
Katedra Wniebowzięcia NMP i św. Jana Chrzciciela
Katedra Wniebowzięcia NMP i św. Jana Chrzciciela jak napisałem wyżej jest częścią dawnego kompleksu cysterskiego. Obecnie jest to zabytek wpisany na listę UNESCO. I tu pierwszy szok… W zasadzie nie za bardzo wiem dlaczego. Ok, budowla jest imponująca, potężna i onieśmiela swoim ogromem. To niewątpliwie zabytek architektury klasy zerowej. Podobno to najstarsza katedra w Europie Środkowej, bo pochodzi z roku 1320.
Dziś to cień dawnej świetności. Wchodzimy do potężnej, chociaż pustej hali, pozbawionej zapewne wspaniałych kiedyś detali architektonicznych. Jak na amerykańskich filmach hula tu wiatr. Można przejść się po nawach, wejść na piętro po pięknych schodach. Ba! Można też wejść na piętro i znaleźć się nad dachem. Obejrzeć, jak wygląda sklepienie kościoła od drugiej strony. Cóż, te nieliczne konfesjonały, chociaż oczywiście piękne, nie dają wyobrażenia o dawnej świetności. A szkoda.
Przykład na to, jak nie pokazywać zabytków UNESCO. A przecież zupełnie inaczej jest w przecudownym, zjawiskowym kościele św. Barbary. W tym samym mieście – w Kutnej Horze.
Kamienna studnia
Studnia jako atrakcja? Wolne żarty powiecie! Otóż nie zgadzam się, bo w średniowieczu i później studnie były bardzo ważnym elementem miejskim. To do nich chodziło się po wodę, którą następnie trzeba było zanieść do domu. Przecież w tamtych czasach nie było wodociągów doprowadzanych do każdej kamienicy. Dlatego też w studnie inwestowano i potrafiły być prawdziwymi perełkami architektury. Jeśli byliście w Dubrowniku, to tam też jest piękna studnia Onofria. Podobna jest tu, w Kutnej Horze.
Duża okrągła konstrukcja z kilkoma punktami pozwalającymi nabierać wodę. A woda była do niej doprowadzana liczącym 2,5km długości wodociągiem. Wodę trzeba było doprowadzać z daleka, bo przypominam, że pod miastem istniała kopalnia. Kopalnia, której szyby były głębokie na pół kilometra. Dlatego w roku 1495 zbudowano dwunastoboczną, kamienną cysternę, służącą za ujęcie wody pitnej. I tu ciekawostka: To ujęcie wody wraz z wodociągiem działało aż do 1890 roku! Nie ma pewności, kto zbudował to ujęcie, ale prawdopodobnie był to mistrz Brykcjusz z Wrocławia. Piszę to, bo ludzi wielkich nie można zostawiać bezimiennych.
Kamienny Dom. Strażnik historii
Całkiem blisko tej kamiennej studni znajduje się kolejny obowiązkowy punkt do zobaczenia w Kutnej Horze. To Kamienny Dom. Nazwa jak się można łatwo domyślić, pochodzi od kamiennej elewacji. Także on wraz z innymi budynkami starej części miasta, wpisany jest na listę UNESCO. Dom był własnością bogatego patrycjusza, który awansował ze swojej klasy społecznej, bo stał się rycerzem. Zostało to upamiętnione na frontonie domu – na jego szczycie są dwie postacie rycerzy na koniach.
Dziś w budynku swoją siedzibę ma Czeskie Muzeum Srebra. Na zwiedzających czekają tu dwie stałe wystawy. W podziemiach zobaczymy starą sztukę kamieniarską – rzeźby i inne elementy architektoniczne, które przeniesione tu zostały z innych zabytków i atrakcji Kutnej Hory.
Na piętrze zaś czeka druga wystawa, na której zobaczymy jak przez stulecia żyło się mieszczanom w mieście powstałym z bogactwa kopalni.
Kolumna morowa (maryjna)
Ale czymże by było czeskie miasto, bez kolumny maryjnej?! Dla mnie to wręcz cecha charakterystyczna czeskich miast i miasteczek. Za przykład przywołam tu ogromną i piękną kolumnę z Ołomuńca.
Kolumna morowa w Kutnej Horze powstała w roku 1713-1715 i wzniesiono ją po tym, jak przez miasto w roku 1713 przetoczyła się epidemia dżumy. Zmarło wtedy tysiąc osób. Interesujące jest to, że oprócz Maryi stojącej na szczycie kolumny, wypatrzymy tu też rzeźby górników. Jak przystało na górnicze miasto.
Hradek – muzeum srebra i kopalni
Hradek był kiedyś po prostu strażnicą. Jednak pod koniec XV wieku zmienił przeznaczenie. Nabył go mieszczanin, który urządził w nim miejsce nielegalnego wytopu srebra. Pewnie dawał łapówki komu trzeba, bo za takie przestępstwo płaciło się wtedy gardłem. On przeżył, a na wytopie zarobił tyle, że hradek stał się po prostu pałacem. Dziś zaś mieści muzeum, w którym zapoznamy się z historią miasta i związanego z nim wydobycia srebra. W końcu to dzięki niemu miasto powstało i konkurowało z Pragą.
Ale pod Hradkiem jest też inny świat. Świat przypominający o podziemnym mieście, które przez setki lat zapewniało Kutnej Horze dobrobyt. Słowem: tu wchodzi się w podziemia, by zobaczyć jak dawniej wydobywano rudę srebra. Poznamy pracę górników i niebezpieczeństwa, które na nich czyhały. A wcześniej zostaniecie ubrani w stroje z epoki – tak zwane perkytle. Zejdziecie 40 metrów pod ziemię i pokonacie odcinek 250 metrów oryginalnej średniowiecznej kopalni. A wszystko to z górniczą lampą w ręku!
W zależności od tego, co wybierzecie do zwiedzania, za bilet zapłacicie od 70 do 170 koron czeskich (bilet normalny).
Spacerem po mieście
Na koniec jeszcze powiem, że idąc od katedry św. Barbary w kierunku Hradka oraz małego rynku z kolumną morową, miniecie długi biały budynek. To kolegium jezuickie. Ale ono było dla mnie tylko tłem. Największą atrakcją były rzeźby ustawione na tym pasażu tak, jakby stały na jakimś moście. Widzicie je na zdjęciu okładkowym tego artykułu. Bo do złudzenia przypominają one te z Mostu Karola w Pradze. Z tego miejsca roztacza się piękna panorama na miasto. Zobaczycie stąd np. jedyną powstałą wieżę kościoła św. Jakuba. Wieże miały być dwie, ale cóż… dwie wieże kosztują więcej niż jedna 😉
Poza tym polecam Wam po prostu spacer po mieście. Leniwie i bez pośpiechu, bo mnóstwo tu domów o pięknych elewacjach. Sporo kawiarni w których można usiąść, a także hospod, w których wypijemy piwo. Chociażby i tradycyjną czeską desitkę.
Kutna Hora noclegi
Kutna Hora to jedno z najpopularniejszych miejsc w Czechach i jest odwiedzana przez dziesiątki tysięcy turystów, zatem hoteli i apartamentów jest tu sporo i każdy znajdzie nocleg dla siebie.
Jeśli szukacie czegoś w dobrym standardzie to spójrzcie na Penzion U Hrádku. Piękne i czyste wnętrza wykończone ze smakiem i co najważniejsze położone w centrum. Zatem do zabytków… będziecie wśród zabytków!
W momencie, kiedy chcecie podanego rano smacznego śniadania, by następnie rzucić się w wir zwiedzania, wybierzcie Hotel U Vlašského Dvora. Jak sama nazwa głosi jest obok Dworu Włoskiego.
Koleją do Kutnej Hory
Jak już napisałem wcześniej, Kutna Hora leży zaledwie godzinę drogi pociągiem od stolicy Czech. Można tu zatem dotrzeć szybko i wygodnie. Wadą jest to, że stacja kolejowa położona jest trzy kilometry od historycznego centrum. Dlatego jeśli tu przyjedziecie, możecie zostawić bagaż na dworcu (idziecie do kasy i informujecie, że chcecie zostawić bagaż)
Przed dworcem zatrzymują się autobusy komunikacji miejskiej. Jeżdżą dość często, zatem nie będziecie mieli problemu. Np. do kościoła św. Barbary i centrum jedzie autobus numer 802. Bilet kupujecie u kierowcy autobusu.
Innym sposobem dostania się do miasta jest kolej! Pociąg lokalny kursujący wahadłowo pomiędzy centrum a stacją główną jest skomunikowany z przyjeżdżającymi pociągami i czeka na pasażerów. Nawet jeśli pociąg jest spóźniony. Czesi doskonale i rozsądnie to przemyśleli.
2 komentarze
Cystersi słynęli z ascezy, dlatego ich kościoły są tak puste i pozbawione ozdób😃
Dzięki za ciekawy opis.
Wybieram się w lipcu.
Miejsce wydaje się interesujące i godne sprawdzenia.