Jesień w Bieszczadach to czas, kiedy góry płoną kolorami liści. I właśnie z tego powodu na szlakach przy dobrej pogodzie panuje naprawdę duży ruch. Nie inaczej jest na Połoninie Caryńskiej, jednym z najbardziej znanych miejsc w Bieszczadach. Zapraszam na krótką, jesienną wędrówkę przez połoninę.
W chwili, kiedy trzeba opisać piękno przyrody, żałuję, że nie jestem Elizą Orzeszkową, u której słońce potrafiło zachodzić przez 10 kartek 😉 W sumie jak ktoś wolno czyta, to pewnie szybciej by było przejść Połoninę Caryńską, niż przeczytać taki opis… Ale dość żartów i dykteryjek, bo szlak czeka! Na początek jednak kilka informacji praktycznych, które przydadzą się przed wyjściem.
Połonina Caryńska – możliwe szlaki
Spis treści
Po pierwsze musicie zadecydować skąd i w którą stronę chcecie pokonać szlak. Do wyboru macie kilka opcji i wybór zależy od Waszej kondycji oraz pory roku. Czyli od tego, jak długi jest dzień. Połoninę Caryńską można przejść w następujących konfiguracjach/kierunkach:
- Przełęcz Wyżniańska – Ustrzyki Górne (lub w drugą stronę)
- Brzegi Górne – Ustrzyki Górne (lub w przeciwnym kierunku)
- Przełęcz Wyżniańska – Przełęcz Wyżniańska – czyli wchodzicie na Połoninę Caryńską, spacerujecie nią kawałek, robicie zdjęcia, a potem schodzicie tym samym szlakiem do parkingu.
Szlak którego przejście opiszę poniżej, to opcja druga czyli z Brzegów Górnych do Ustrzyk Górnych. Według doskonałej mapy z portalu Mapa Turystyczna szlak ten ma:
- 9 km długości
- suma podejść to 599 metrów
- suma zejść to 682 metry
- przejście powinno zająć 3h i 15 minut. Nam zajęła równe 4 godziny. A robiliśmy sporo postojów na zdjęcia i odpoczynek.
Trasa: Brzegi Górne – Ustrzyki Górne | mapa-turystyczna.pl
Połonina Caryńska – parkingi i busy
I teraz rada ode mnie: jeśli przyjechaliście w Bieszczady własnym samochodem, to najpierw pojedźcie w miejsce, do którego chcecie dojść. A następnie busem podjedziecie w miejsce, z którego wyjdziecie na szlak.
Nie wybierajcie innej kolejności, bo przy niefarcie i późnym zejściu ze szlaku, możecie mieć problem z dotarciem do samochodu. Busy w Bieszczadach kursują wtedy, kiedy jest na nie popyt. Jeśli nie ma chętnych na przejazdy turystów, to busy wracają do garażu, a nie czekają na przystankach przy szlakach. Reasumując – busy w Bieszczadach nie mają rozkładu jazdy. Przekonaliśmy się o tym dzień wcześniej, kiedy mieliśmy problem z powrotem do Wetliny, kiedy zeszliśmy ze szlaku przez Połoninę Wetlińską.
Przystanki busów zawsze znajdują się przy dużych parkingach, które urządzono przy szlakach. Parkingi są duże, ale zapotrzebowanie na nie też jest ogromne, zatem jeśli późno przyjedziecie, może już nie być miejsca. Uprzedzam.
I o ile w takich Ustrzykach Górnych problemu raczej nie będziecie mieli, o tyle parking w Brzegach Górnych może być wypełniony samochodami po brzegi. Bilet parkingowy kupujemy przy wjeździe na parking u parkingowego lub w budce, gdzie sprzedawane są bilety do Bieszczadzkiego Parku Narodowego – w zależności od parkingu. Bilet jest na cały dzień, a nie na godziny.
Szlakiem przez Połoninę Caryńską
Jeśli chodzi o to, w którą stronę iść, to przyznam, że dziś wybrałbym trasę trekkingu z Ustrzyk Górnych w kierunku Brzegów Górnych. Wszystko dlatego, że słońce miałbym za plecami, a dzięki temu lepiej podziwia się widoki.
Ale jesienią 2022 roku jeszcze tej „mądrości” w sobie nie miałem, a na cudzych błędach uczyć się nie umiem ;). Dlatego o poranku wraz z Magdą wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pięknymi jesiennymi serpentynami Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej w kierunku Ustrzyk Górnych. Tam zostawiliśmy samochód i busem na którego odjazd czekaliśmy raptem kilka minut, cofnęliśmy się do Brzegów Górnych.
Berehy Górne, cień dawnej historii
Teraz zostało nam tylko odstać w krótkiej kolejce do budki sprzedającej bilety do parku (8zł za bilet dla dorosłego) i można było wchodzić na szlak.
Zanim to jednak nastąpiło, najpierw dla chętnych i lubiących historię, jest do zobaczenia cmentarz i fundamenty cerkwi. Jedyne co pozostało po dużej wiosce Berehy Górne (znane dziś jako Brzegi Górne), która stała tu przed wojną, a która została zniszczona w ramach akcji Wisła w 1946.
Tak, wiem, że trudno w to uwierzyć, ale dawniej Bieszczady były najgęściej zaludnioną częścią Europy! Dacie wiarę?! A dziś? Hasło „a może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady” oznacza wyjazd w przysłowiową bezludną dzicz…
Ale wracając do wioski Berehy Górne, to spis powszechny z roku 1921 pokazał, że 445 osób przyznało się do narodowości rusińskiej, zaś na polską wskazały 82. Zatem jak widzicie wieś liczyła 527 osób! To nie była mała wioska.
W górę ku połoninie
I wreszcie zaczyna się prawdziwy szlak, prowadzący na Połoninę Caryńską. Początkowo jest on całkiem przyjemny, wiedzie w cieniu drzew, które jesienią szczególnie dodają urody Bieszczadom. Jakby nie wrzeszczące grupy Ślązaków, które idą za nami i przed nami, byłoby idealnie. No ale niestety, drą mordy i jak widać piękno Bieszczadów nijak nie potrafi ich uciszyć.
Nie daliśmy też rady ich wyprzedzić, bo aż tak dobrej kondycji nie mieliśmy, a dziwnym trafem jak my się zatrzymywaliśmy, to i oni. Ot złośliwość losu.
Ale nie myślcie, że cały czas szlak jest taki delikatnie stromy. Otóż nie, bo od pewnego momentu, podejście zaczyna się robić strome i można się naprawdę nieźle zmęczyć. Dlatego nie dziwi, że na polankach przy szlaku wypoczywają spore grupy turystów. Zresztą, widoki są tak piękne, że warto się zatrzymywać i spojrzeć w dół na doliny i mieniące się żółcią i czerwienią liście drzew.
I w pewnym momencie wreszcie docieramy na Połoninę Caryńską, teraz jest odcinek mniej wymagający kondycyjnie, za to zapewniający najpiękniejsze widoki. Nie to, że w ogóle nie trzeba się męczyć, bo co to to nie. Fakt, że najwyższy punkt szlaku czyli Kruhly Wierch ma wysokość 1297 metrów nad poziomem morza, niech o czymś świadczy. W każdym razie szlak jest rzecz jasna dobrze oznakowany i… wydeptany. Ścieżka jest wyraźna, a idące tu gęsiego tłumy, nie pozwalają mieć wątpliwości, w którym kierunku podążać. Jedyne na co warto zwrócić uwagę, to na rozwidlenie szlaków, jeśli nie chcemy iść do Ustrzyk Górnych, tylko zejść zielonym szlakiem w kierunku parkingu i Przełęczy Wyżniańskiej.
Coś co warto tu odnotować, to że ostatni odcinek prowadzący już do Ustrzyk Górnych jest dość stromy i o wiele wygodniej się na pewno na niego wchodzi, niż z niego schodzi. Ale w pewnym momencie, bliżej miasta nawet on łagodnieje i znów idzie się niezbyt stromą ścieżką aż do parkingu.
A na miejscu, jeśli zgłodnieliście czeka na Was kilka restauracji. I rzecz jasna sklepów w pamiątkami, bo bez magnesu na lodówkę wyjazd się nie liczy 😉
2 komentarze
Widoki zapierają dech w piersiach 😀
Przepięknie!