Samarkanda 6:30 rano. Miasto powoli budzi się do życia. Słońce jeszcze nie uderza, lecz delikatnie głaszcze kopuły Registanu, podkreślając skomplikowane wzory. Strzeliste minarety miękko odcinają się od niebieskiego nieba. W powietrzu unosi się delikatna wilgoć porannej rosy i uruchomionych przed chwilą zraszaczy. Chwilo trwaj, jesteś tak piękna.
W Samarkandzie o poranku nie ma jeszcze tłumów, obok Registanu jestem przeważnie sam. Ten rejon Samarkandy jest dla turystów, obudzi się dopiero za kilka godzin. Życiem zacznie tętnić wieczorem, kiedy słońce ponownie schowa się za widnokręgiem i nie będzie paliło, zmuszając do poszukiwania cienia. Wtedy też po zamkniętej dla ruchu samochodowego ulicy Taszkenckiej będą kursowały oblężone przez lokalnych turystów meleksy. Teraz po ulicy z cichym hurgotem przejeżdża wózek, pchany przez młodego chłopca, który wraz z matką jedzie na jakiś targ. Pod przykryciem widzę okrągłe kształty, zatem może to arbuzy, a może kapusta?
Atrakcje Samarkandy
Spis treści
Idę pod Registan, pod jedną z głównych atrakcji, do których przyjeżdża się do Uzbekistanu. Od kilku dni do późna w nocy pracują tu robotnicy, którzy składają masywną stalową konstrukcję sceny. Podobno za kilka dni rozpocznie się tu coś w stylu azjatyckiej Eurowizji. Nie ułatwia to zwiedzania i nie jest zbyt piękne, ale cóż poradzić, tu też żyją ludzi i pragną rozrywek, a czy można sobie wyobrazić piękniejszą scenerię dla konkursu niż stary kompleks medres?
Registan. Główna atrakcja Samarkandy
Otwarcie kas to znak, że zaczyna się turystyczny ruch. Niestety jak w całym Uzbekistanie obcokrajowcy mają gorzej i płacą o wiele więcej za bilet niż ludność lokalna. Taka była Buchara, taka jest też Samarkanda. I na nic zda się kłótnia, przekonywanie i odwołania do uczuć wyższych i ludzkiej uczciwości. „Dziengi nada, bez bileta nielzja!” Rad nie rad uiszczam opłatę, bo być w Samarkandzie i nie widzieć Registanu, to jakby być Rzymie i nie widzieć Bazyliki świętego Piotra. Kompleks składa się z trzech medres. Wschodniej: medresa Szir Dar (to ta z lwami). Zachodniej: medresa Ulug Bega. Północnej: medresa Tillja Kari. To właśnie w medresie Tillja Kari spędziłem najwięcej czasu. Nie bójmy się słów, spędziłem ten czas z otwartą szczęką.
Tillja Kari – najpiękniejsza medresa Uzbekistanu
I powody były dwa: po pierwsze medresa w środku jest przepiękna, po drugie jej największe piękno kryje się nad głowami. To co jest nad nami, zapiera dech w piersi, idealnie symetryczne wzory sklepienia powodują, że nie można od nich oderwać wzroku. Po okręgu wiją się kwiaty, liście, splecione łodygi. Kolor złoty przeplata się z bielą i niebieskim. Wystarczy jednak spuścić lekko wzrok, by zachwycić się równie pięknymi ścianami.
Tu nie ma przypadkowości, twórcy tej medresy zadbali o każdy szczegół. Tym bardziej należy docenić konserwatorów, którzy po wiekach zniszczeń przywrócili to miejsce do dawnej świetności. To jeden z tych zabytków, które powodują, że Samarkanda jest obowiązkowa do zobaczenia, odwiedzając Uzbekistan.
Wychodzę z medresy Tillja Kari (chociaż wiem, że wrócę tu jeszcze nie raz) i idę dalej. Tym razem moim celem jest ta po zachodniej stronie medresa Ulug Bega. Tu na dziedzińcu można się skryć w cieniu drzew, można też obejrzeć pomnik poświęcony patronowi medresy. Ulug Beg to postać dzięki której Samarkanda wyrosła na kulturalne centrum Azji Środkowej. Światły władca szczególnie upodobał sobie astronomię, wytyczał mapy nieba, zbudował ogromny, bo czterdziestometrowy sekstant. Po zamordowaniu władcy, który był tęgim umysłem, jednak dowódcą dość miernym, Samarkanda podupadła jako ośrodek naukowy i już nigdy nie odzyskała dawnej pozycji.
Nielegalnie na minaret Registanu
Wychodząc z medresy zostaję zaczepiony przez strażnika. Spodziewałem się tego, bo wszystkie fora podróżnicze informują o tym, że strażnicy lubią sobie dorobić. Nie chcą oni jednak żadnego haraczu, lecz oferują możliwość wejścia na minaret. Cena jest oczywiście negocjowalna i posługiwanie się językiem rosyjskim od razu zbija cenę, fakt pochodzenia z Polski także jest nie bez znaczenia. Korzystam z okazji spojrzenia na Samarkandę z góry i wdrapuję się na szczyt przez porozrzucane cegły z trwającej tu konserwacji budynku. Widok może nie rzuca na kolana, ale na pewno warto było tu wejść. Od razu po wystawieniu głowy przez otwór szczytowy w oczy rzucają się dwa lwy, które zdobią szczyt medresy Szir Dar. Zjawisko to o tyle ciekawe, że w świecie islamu zazwyczaj nie przedstawia się na budynkach wizerunków żywych istot.
Odwracam głowę i patrzę jak dookoła Registanu rozpościera się Samarkanda. Nie ma tu wieżowców, najwyższe są tu kilkusetletnie zabytki. Niestety na dłuższe przyglądanie się nie ma czasu, za mną tworzy się już mała kolejka turystów, którzy też chcą obejrzeć widok z minaretu. Strażnicy mają dziś żniwa…
Shah-i Zinda nekropolia Tamerlana
Słońce wspięło się już wysoko, czas opuścić gościnne progi Registanu. Teraz kieruję się do Szach-i Zinda (Grobowiec Żyjącego Króla). Legenda głosi, że w tym miejscu w Samarkandzie został pochowany kuzyn proroka Mahometa, który w VII wieku przyniósł islam na te tereny. Najstarsze budowle są tu z XI wieku i znajdują się najdalej od wejścia, które zostało zbudowane na samym końcu. W środkowej części w grobowcach z XIV wieki spoczywa siostra i siostrzenica Timura, władcy który był jednym z twórców dawnej potęgi Samarkandy, te grobowce wyróżniają się szczególnie spośród całości kompleksu.
Ale Szah i Zinda to także miejsce pochówku znamienitych intelektualistów swoich czasów. Miejsce wiecznego spoczynku znalazł tu Kazi Zade Rumi, którego dokonania w dziedzinie astronomii docenił władca Ulugbek. Będąc tu warto wejść do środka grobowców, bogate zdobienia robią duże wrażenie. W ostatnim czasie na polecenie władz, część zdobień została poddana renowacji i śmiało można powiedzieć, że wygląda jak nowa. Ma to swój urok, ale poczucie nowości jednak nie pasuje do zabytków mających po kilkaset lat. Na szczęście jednak nie wszystkie miejsca zostały poddane gruntownemu odnowieniu. Część z nich daleka jest od ideału, pozwalając wchłonąć trochę ducha historii dawnej Samarkandy.
Gur-e Amir. Miejsce spoczynku Tamerlana
Na zakończenie zwiedzania Samarkandy idę do mauzoleum, gdzie spoczywa Amir Timur. Dwa minarety i piękna kopuła górują nad miejscem ostatniego spoczynku jednego z największych władców Azji Środkowej. Nie leży on tu sam, w wiecznym odpoczynku towarzyszą mu dwaj synowie i dwaj wnukowie. Kiedy wchodzę do pomieszczenia okazuje się, że można tu ledwo wcisnąć przysłowiową szpilkę. Akurat tuż przede mną weszła całkiem pokaźna grupa wycieczkowa.
Nie wiem o czym mówi przewodnik, ale wszyscy słuchają go z uwagą. Co więcej w pewnym momencie wszyscy zaczynają odmawiać jakąś modlitwę, widać, że dla świadomości Uzbeków Timur to ktoś bardzo ważny. Zresztą widać to nie tylko tu, widać to w Szachriszabs, skąd Timur pochodził, widać to też w mnogości pomników, które jak Uzbekistan długi i szeroki stoją na placach miast. Jedyne co mnie dziwi, to fakt, że zaledwie kilkadziesiąt metrów od grobowca zalegają sterty śmieci, które nikomu nie przeszkadzają. Jednak tuż obok znajdziemy pięknie podlany trawnik, który nijak nie przystaje do sterty śmieci tuż obok.
I to koniec zwiedzania na dziś. Jutro w planie Shahrisabs. Teraz pora za przewodnika wziąć nos, zapach dymu niechybnie doprowadzi mnie do miejsca, gdzie sprzedawane są szaszłyki. Do tego przepyszny chleb i piwo. Uzbekistan to naprawdę cudowny kraj.
Nocleg w Samarkandzie
Do Samarkandy przyjechałem grubo po północy, a to nie jest najlepszy czas na szukanie noclegu i przebieranie w ofertach. Dlatego poszedłem od razu do chyba najpopularniejszego hostelu w mieście czyli do Bahodir. Był to strzał w dziesiątkę, bo pokoje są dookoła wewnętrznego dziedzińca, gdzie do późnych godzin nocnych można toczyć dyskusje z podróżnikami z innych stron świata. Czułem się tam świetnie, dlatego bardzo polecam.
Jednak jeśli szukacie spokoju i nie chcecie się integrować każdego wieczora, a jednocześnie najbardziej cenicie sobie ciszę, wybierzcie inny obiekt i zakwaterujcie się np. w hotelu Caravan Serai wystylizowanym na stary budynek i położony w odległości spaceru od Registanu lub skorzystajcie z wyszukiwarki
13 komentarzy
Witaj w Klubie. Jak to się stało, że do tej pory nie spotkaliśmy się w drodze.. Też podróżuję czasem samotnie. Na Twoją stronę trafiłem przypadkiem gdyż wybieram się w tym roku „Jedwabnym Szlakiem” po Uzbekistanie. Do zobaczenia.
Świat jest mały, zatem do zobaczenia gdzieś na szlaku, gdzieś pomiędzy medresami, gdzieś na minarecie, albo gdzieś w oparach dymu z fajki wodnej! 🙂
PS.
I mam nadzieję, że nie ziewasz z nudów nad tą moją stroną 🙂
kiedy wyjazd ?
A można prosić o zadanie pytania w bardziej rozwiniętej formie, bo nie rozumiem.
to było pytanie do Tomka …
Niestety nie miałam aż tyle czasu, by zwiedzać Samarkandę tak dokładnie. Ale robi wrażenie olbrzymie. Zatrzymałam się przy jednej ze ścian i nie mogłam uwierzyć, że to wszystko układały ludzie ręce. p.s. oprócz szaszłyków i innych cudów, uwielbiam koniak uzbecki – jeden z najlepszych, który piłam w swoim życiu (mimo że nie jest najdroższy). Po jego otwarciu pokój napełnia się zapachem winogron.
Muszę przyznać, że wygląda to imponująco. Architektura, kolory. Jestem pod wrażeniem, głównie wnętrza Registanu.
My też lubimy zwiedzać z samego rana kiedy jeszcze ulice są puste :). Jeszcze nie mieliśmy szansy odwiedzić tamtych stron ale brzmi to zachęcająco. Pozdrawiamy
Zazdroszcze, mam nadzieję że kiedyś Uzbekistan znajdzie sie na naszej drodze :), bo zdjęcia mnie zachwyciły.
Bardzo fajny wpis, przyjemnie się czytało i zachęciłeś mnie bardzo, do tego by poczytać więcej o środkowym wschodzie, bo w moich planach podróżniczych jest na dalekim miejscu, ale to może dlatego że tak mało o nim wiem.
Wow. Tyle mogę powiedzieć o architekturze w Uzbekistanie.. Świetne zdjęcia i dobrze się czyta. 🙂
Piękny opis Samarkandy. Dziękuję autorowi za relację z podróży.Szkoda,,,ze wiek i stan zdrowia już mi nie pozwalają zobaczyć te miejsca.
Panie Jerzy,
Jeśli chodzi o wiek… to nigdy nie jest za późno na podróżowanie. Wierzy mi Pan, że na szlakach wyjazdów spotykałem osoby w baaardzo różnym wieku 🙂
Ale stan zdrowia niestety na pewno wyklucza część kierunków. Chociaż akurat Samarkanda jest szalenie prosta do zwiedzania i nie wymaga prawie żadnego wysiłku. Proszę mi wierzyć 🙂