Każda podróż ma swój początek (i koniec), a żeby dostać się z Polski na południowy kraniec Bałkanów, trzeba odbyć długą drogę. Można rzecz jasna wybrać samolot, ale samochód daje swobodę i możliwość zobaczenia wspaniałych miejsc po drodze. Oto zatem jak jechaliśmy do Ksamilu w Albanii, kiedy nasza trasa wiodła przez Macedonię.
Ponieważ wyjeżdżaliśmy z Puław, najszybsza trasa na południe Albanii wiedzie przez Słowację. Ja co prawda jestem z Warszawy, ale wraz z resztą rodziny zebraliśmy się na dworcu w Puławach. Tak nam było wygodniej.
Jest to ważne dla tego przewodnika choćby z tego powodu, że np. najbardziej optymalna trasa z Warszawy do Albanii prowadzi przez Czechy.
Jadąc z Warszawy na Bałkany a tym bardziej na samo południe (Ksamil) do wyboru mamy dwie trasy:
- przez Serbię (2142 km i 22 h 50 minut ciągłej jazdy)
- przez Chorwację (2140 km i 23h ciągłej jazdy)
Zaletą jazdy trasą przebiegającą przez Serbię, jest jazda przeważnie po autostradach. Małym wyłomem jest odcinek od Rzeszowa do Koszyc, gdzie jedzie się lokalnymi drogami.
Konkurencyjna trasa przez Chorwację też prowadzi głównie po autostradach, ale następnie czeka na Was przejazd przez Czarnogórę, gdzie autostrad nie ma, a także przez Albanię, gdzie autostrad jest delikatnie mówiąc niewiele. Zatem po wąskich drogach jedzie się mało komfortowo.
Tak czy inaczej zależności od tego, gdzie jedziecie i co lubicie robić po drodze, musicie podjąć decyzję, którędy jechać.
- Na pewno musicie zaplanować gdzieś po drodze przynajmniej jeden nocleg. Rozsądniej będzie zaplanować dwa.
- Warto też mieć przynajmniej dwóch kierowców.
- Przed wyjazdem koniecznie kupcie online winiety na Słowację i Węgry
Ponieważ chcieliśmy po drodze zwiedzić Macedonię, nasza droga prowadziła przez: Słowację, Węgry, Macedonię i finalnie do Albanii. Bezpośrednio do Ksamilu Mapa Google prowadzi przez Grecję, ale my koniecznie chcieliśmy zajechać nad Jezioro Ochrydzkie i zwiedzić Ochrydę. I tu szczerze polecam Wam zatrzymanie się na kilka dni w Macedonii, bo to kraj jeszcze nie tak turystycznie popularny, a ma wiele do zaoferowania. W tym artykule zapoznacie się z największymi atrakcjami Macedonii.
Większość kierowców z Polski wyjeżdża rano i nocleg wypada wtedy gdzieś na północy Serbii, np. w okolicach Suboticy lub Nowego Sadu. W takim wypadku da się trasę do Albanii zrobić w dwa dni i na jeden nocleg. Chociaż będzie to bardzo męczące.
Winiety, które są wymagane na przejazd przez Słowację i Węgry kupiliśmy wygodnie online. Bez żadnego problemu wszystko można kupić siedząc na fotelu w domu. Nie wiem, jak winiety kontrolują na Słowacji, ale na Węgrzech w wielu miejscach przy autostradach widzieliśmy specjalne samochody z kamerami, które kontrolowały winiety. Bez winiety nie uda Wam się przejazd.
W dwa dni samochodem do Macedonii
Nasza jazda zaczęła się około godziny 17:30 na dworcu w Puławach i tego samego dnia musieliśmy dojechać w okolice Koszyc, gdzie w miejscowości Trknov zarezerwowaliśmy sobie tani i bardzo dobry nocleg. Na miejscu byliśmy około godziny 23 i jaką przyjemnością było wypicie zimnego piwka w gospodzie! 🙂
Następnego dnia plan był ambitny, bo wyjechaliśmy po śniadaniu czyli około godziny 8. Wstępnie chcieliśmy na szybko zobaczyć Koszyce, ale niestety akurat lał deszcz, zatem zrezygnowaliśmy. Skierowaliśmy się w kierunku Węgier. Przez cały czas jedzie się dobrymi autostradami, zatem z jazdą nie ma problemu. Na Węgrzech jest płasko jak na stole, zatem trasa jest dość monotonna. Było też kilka robót drogowych, które spowalniały ruch. Zarówno na Węgrzech, jak i na Słowacji przy autostradach jest sporo stacji benzynowych i z tankowaniem nie ma problemu.
Nasz samochód był na gaz, zatem rozglądaliśmy się za LPG, bo wychodzi taniej. Zatem od razu napiszę, że nie ma problemu z tankowaniem gazu na Węgrzech i na Słowacji. Może nie na każdej stacji jest taka możliwość, ale bez problemu znajdowaliśmy miejsca do tankowania gazu LPG.
Autostrada przez Serbię
Granicę Unii Europejskiej z Serbią (Węgry – Serbia) początkowo planowaliśmy przekroczyć na przejściu granicznym Röszke – Határátkelő, ale z map wynikało, że oczekiwanie jest długie, zatem odbiliśmy z trasy i pojechaliśmy do małego przejścia obok czyli Ásotthalom. Kolejka była mała, bo odstaliśmy raptem około 40 minut i bezproblemowo przejechaliśmy granicę. Pogranicznicy jedyne czego chcieli (po stronie serbskiej), to zieloną kartę.
A potem była już dłuuuga autostrada przez Serbię. Przed nami było 580 km po autostradzie przecinającej Serbię z północy na południe. Autostrady w Serbii są płatne, ale nie są to wysokie opłaty. Za całą trasę przez Serbię zapłaciliśmy około 100zł. Autostrada jest dobrej jakości, stacje benzynowe są częste i nie ma problemu z tankowaniem LPG w Serbii. Stacje z gazem nie są częste, ale nie mieliśmy problemu ze zlokalizowaniem ich i tankowaniem na bieżąco. Za autostrady na bramkach można płacić kartą, zatem nie martwcie się, że nie macie denarów.
Na stacjach benzynowych za kawę itp. też bez problemu zapłacicie kartą. Tu na pewno przyda się Revolut.
Na granicy Preszevo – Mitrovac czyli granicy Serbii i Macedonii byliśmy o 21:30. Cóż, tu odstaliśmy około godziny, a kolejka samochodów była spora. Oczywiście na granicy pytano nas o zieloną kartę, którą trzeba było pokazać. Jednak sama kontrola odbyła się bez wysiadania z samochodu. Szybko i sprawnie, jak już podjechaliśmy do okienka. Aha, sporo tu Polaków jadących na południe Europy 🙂
Droga przez Macedonię
Następnie pojechaliśmy do Skopje, gdzie mieliśmy zarezerwowane kilka noclegów, by zwiedzić stolicę Macedonii i jej okolice. Przy okazji zatankowaliśmy już po stronie macedońskiej i także tu nie było żadnego problemu (płatność kartą bez problemu). Dalej zaś jechaliśmy już po lokalnych drogach, chociaż w Macedonii odcinek przejechaliśmy po autostradzie. I tu też warto zaznaczyć, że autostrady w Macedonii są płatne, a opłaty pobierane są na bramkach. Płaciliśmy lokalną walutą, ale można też płacić euro, chociaż to ostatnie się nie opłaca, bo płaci się więcej. Można też płacić kartą za przejazd autostradą.
Jeśli jednak Wy jedziecie bezpośrednio do Ksamilu, to w okolicach Skopje polecam jakiś nocleg, bo przed Wami jeszcze 600 kilometrów i 7 godzin jazdy. Głównie po greckich autostradach, ale wciąż jest to kawał drogi.
Bezpiecznej drogi i udanego wypoczynku na pięknych chociaż w sezonie maksymalnie zatłoczonych plażach Ksamilu.
A jeśli będziecie jeździli samochodem po Albanii, polecam artykuł, gdzie omawiam swoje wrażenia z jazdy po albańskich drogach. Cóż, przepisy ruchu drogowego są tam zaledwie luźnymi wskazówkami. Za to jak już dotrzecie na miejsce… zaczyna się inny, piękny świat. O tym, co zobaczyć, kiedy jesteście na wakacjach w Albanii, dowiecie się z tego artykułu. Opisuję największe atrakcje Albanii.
Ważne: nasz przejazd do Macedonii Północnej i Ksamilu odbył się na początku sierpnia 2023 roku.
3 komentarze
Byłam kilka razy w Albanii, ale jeszcze nigdy samochodem. Wasz wpis znacząco poszerzył moją wiedzę na temat podróżowania po Bałkanach autem i zainspirował mnie do zaplanowania takiej wyprawy. Pozdrawiam
Cześć. Trzeci rok z rzędu jadę do Ksamil samochodem. Za każdym razem trasa przez Chorwację, pomijając płatne drogi i autostrady. Trasa to 1500 km ale okolo 30 godzin jazdy. Z drugim kierowcą ( moja żona ) robimy to bez noclegu. W tym roku zrobiliśmy kolejny krok bo pojechaliśmy w ciemno.
Przygody które przeżyliśmy widoki które zobaczyliśmy zostaną na zawsze.
Zdecydowanie nie zgodzę się z autorem co do trasy i formy wyprawy. Ale oczywiście to kwestia gustu. 2100 km a 1500 km i mniejsze spalanie to też kwesta finansowa. Dzięki temu więcej funduszy zostaje na szaleństwa w Ksamil.
Pozdrawiam
Wspomniane 1500km to znak, że wyjazd jest z południa Polski, obstawiam Wrocław lub okolice. Ja jednak wyjeżdżałem z południowej Polski.
I zdecydowanie nikomu z nas przez wzgląd na własny komfort nie przyszło do głowy, by całą trasę pokonywać za jednym razem. Raz że to niebezpieczne, bo koncentracja siada po długiej jeździe, a dwa że widoki po drodze są na tyle fajne, że warto się gdzieś zatrzymać i pozwiedzać przy okazji.
Zaś trzy: jednak zdecydowanie wolimy autostrady, by przemieszczać się z punktu A do B. A zjeżdżając z autostrad do konkretnych atrakcji.
Wracając do opisanej trasy: Wybraliśmy taką, która daje możliwość zwiedzania przepięknych miejsc przy okazji. Nie jest trasą, która służy najszybszemu przemieszczaniu się, lecz temu, by po drodze zobaczyć jak najwięcej.
Chociaży dlatego, żę w Ksamilu… nic nie ma poza tłumami turystów i plażą zastawioną przez leżaki. W sezonie to wręcz 10 krąg piekła. Nie polecam i wiem, o czym mówię.
W okolicy Ksamilu zaś na szczęście jest kilka wartych obejrzenia miejsc, ale Ksamil niekoniecznie jest fajną bazą wypadową
Ale jak to się mawia: Każdy jedzie tak, jak mu się podoba i jak mu wygodniej. Dlatego jedni omijają autostrady, drudzy jadą po płatnych trasach, a dla trzecich ważna jest droga i to co obok niej.
I chyba tylko tyle mam do powiedzenia.