Azja Uzbekistan

Taszkient i co zwiedzić w zaskakującej stolicy Uzbekistanu

Taszkient to miasto specyficzne. Specyficzne, bo nie ma tu takiego tradycyjnego starego miasta, chociaż są starsze zabytki. Ale Taszkient także aspiruje do miasta na wskroś nowoczesnego i pełnego nowoczesnych atrakcji. To jednak widać wieczorem, kiedy pójdziemy do „Taszkient City Park” i do „Magic City”. Każde z tych miejsc w każdym kraju przyciągnęłoby rzesze turystów. 

Podczas wizyty osiem lat temu, Taszkient nie zrobił na mnie wrażenia. Przyznaję, że nawet z przyjemnością opuściłem stolicę Uzbekistanu i wróciłem do domu. Tym razem jednak było inaczej. Na zwiedzanie atrakcji Taszkientu dałem sobie dwa i pół dnia. I może nie były one intensywnie wypełnione zwiedzaniem, ale były akurat, by poczuć miasto. Zajrzeć w zakamarki, a nie tylko przelecieć po łebkach.

Najlepszą zabawę miałem wieczorami, kiedy szedłem oglądać miejsca, które niedawno pojawiły się na mapie. Bo dopóki nie poszedłem zobaczyć na własne oczy, nie wiedziałem, czym jest Magic City, o którym mówiła mi połowa spotkanych Uzbeków. Ale o dziwo o grających fontannach i show światła na wieżowcach otaczających Taszkient City Park, nikt mi nie powiedział. Zjawiłem się tu sam i to troszkę przez przypadek.

Aha, żeby bardziej rozumieć, dlaczego Taszkient wygląda tak, a nie inaczej, trzeba wiedzieć, że w roku 1966 Taszkient nawiedziło trzęsienie ziemi, które mając siłę 5,2 w skali Richtera, zniszczyło lub uszkodziło 80% budynków mieszkalnych miasta. Dlatego to, co widzimy dziś to efekt odbudowy miasta.

Atrakcje Taszkientu – stolicy Uzbekistanu

Ale rzecz jasna jeśli ktoś ma ochotę na oglądanie meczetów i muzeów, to w Taszkiencie są i takie atrakcje. Ale ponieważ pięknych starych miejsc naoglądałem się aż nadto w przepięknej Chiwie i wiekowej Bucharze, to w stolicy Uzbekistanu postanowiłem skupić się na czymś innym. Oto co zobaczyć w Taszkiencie.

Taszkient City Park

Tu przybyłem troszkę przez przypadek, bo zmęczony upałem dnia, postanowiłem podjechać pod… centrum handlowe i skorzystać z klimatyzacji. Tym bardziej, że tej nocy miałem samolot powrotny do domu. Ot, można powiedzieć, że zabijałem czas. A zatem podjechałem metrem do stacji Alisher Navoi i wszedłem do centrum handlowego. Posiedziałem chwilę i jak zawsze w takich miejscach ogarnęła mnie nuda. Cóż, wyszedłem na zewnątrz, bo może i gorąco, ale zawsze można coś obejrzeć, a tego parku przecież jeszcze nie widziałem.

I jak tylko wyszedłem, dotarły do mnie dźwięki muzyki. Do tego w oddali widziałem fontannę, wyrzucającą z siebie na kilkanaście metrów wysokości strumienie wody. Tak oto dowiedziałem się, że w Taszkiencie są grające fontanny! Pokaz trwał kilka ładnych minut podczas których strumienie wody „tańczyły” w rytm muzyki. Nie mogę powiedzieć, że nie robiło to wrażenia. Tak na mnie, jak i na innych zebranych. Po tym, jak ucichła muzyka, wszedłem w głąb parku, rozkoszując się soczystą zielenią trawy, bo tu na wodzie nikt nie oszczędza. Woda w tym rejonie jest symbolem bogactwa, wylewać tysiące hektolitrów na spieczoną słońcem powierzchnię, to pokaz siły. Leję, bo mogę! Mam i stać mnie!

I kiedy tak siedziałem, minęło kolejne kilkanaście minut. I znów rozległy się dźwięki muzyki! Okazuje się, że fontanna i pokaz uruchamiają się o pełnej godzinie i trzydzieści minut po pełnej godzinie. Przynajmniej wieczorem podczas mojej wizyty tak było. Zatem obejrzałem i ten pokaz, tym razem z innej perspektywy. A co ciekawe, w pewnym momencie dysze wody przechyliły się tak, że oblały publiczność, ku jej wielkiej uciesze. Cóż, latem w Taszkiencie jest tak gorąco, że wyschnie się w kilka minut.
Zasiedziałem się, bo potem obejrzałem jeszcze kolejny pokaz i nagle zaczęło się ściemniać. A wraz z ciemnością ujawniła się kolejna atrakcja. Oto do pokazu fontann dodano multimedialne show odbywające się na okolicznych wieżowcach. Okazało się, że całe są pokryte ledami, które połączono w sieć i tak stworzono unikatowy pokaz obrazów. Wierzcie mi, że nocą sprawia to nieziemskie wrażenie!

Taszkient City Park

Magic City

Jeśli zapytacie mieszkańca Taszkientu o atrakcje miasta, bo jestem pewien, że 90 procent z nich wskaże Wam Magic City. I to już w pierwszym zdaniu. Nie inaczej było w moim przypadku, kiedy po przylocie do Uzbekistanu poszedłem zostawić plecak na dworcu kolejowym. Pani w przechowalni wiedząc, że mam jeszcze kilka godzin do odjazdu pociągu, sama z siebie poradziła mi, żebym poszedł do Magic City.

Ale ta rada była o tyle bez sensu, że Magic City, jest magiczne dopiero po zmroku. I przekonałem się o tym na własne oczy dopiero pod koniec wyjazdu do Uzbekistanu, kiedy nastał czas poświęcony na zwiedzanie stolicy tego państwa.

Magic City faktycznie jest troszkę magiczne, a im młodsi jesteście, tym bardziej Wam się spodoba. Bo w zamierzeniu to atrakcja da najmłodszych, taki lunapark pełen atrakcji.
Można tu wstąpić do gabinetu luster, obejrzeć przepięknie podświetlony zamek żywcem wyjęty z bajki. A dla chętnych możliwy jest zjazd na linie z jego murów. Zjazd nad sztucznym jeziorkiem trzeba to nadmienić. Do tego jest tu też pokaz na wodzie, gdzie tancerze przy dźwiękach muzyki tworzą unikalny spektakl. Do tego uliczki z parasolkami, liczne kawiarenki, pizzerie, lodziarnie, restauracje. Wszystko idealnie komercyjne i… piękne! Mam już swoje lata, a bawiłem się doskonale i serdecznie polecam spędzenie przynajmniej dwóch godzin nocnych w Magic City.

Wejście do Magic City w Taszkiencie
Wejście do Magic City w Taszkiencie.
Bajkowe budynki w Magic City - Taszkient
Bajkowe budynki w Magic City – Taszkient

Zresztą o tym, że to nie jest zwykłe miejsce, że za jego bramą czeka magia, dowiadujemy się, jak tylko spojrzymy na jego bramy. Wszystko podświetlone tak, że wiadomo, że za murami czeka inny, bajkowy świat! Sami spójrzcie na zdjęcie! Czy można mieć wątpliwości? 🙂

Hotel Uzbekistan i Plac Amir Timur

Hotel Uzbekistan leży w samym centrum Taszkientu, na obrzeżu głównego placu miasta. Ale plac jest też atrakcją samą w sobie, chociaż po odzyskaniu niepodległości przez Uzbekistan, został zdemolowany i zniszczony. Kiedyś był piękniejszy.

Pomnik Amir Timura w Taszkiencie
Pomnik Amir Timura w Taszkiencie

Hotel Uzbekistan – betonowa wizytówka miasta

Jeśli trzeba by się doszukiwać jakiegoś symbolu Taszkientu, to zapewne będzie to charakterystyczna bryła hotelu Uzbekistan. Podobno zbudowano go w stylu brutalistycznym, ale… jak nie lubię tego stylu, tak ten budynek po prostu mi się podoba! Jest ogromny i masywny, a zarazem ma w sobie coś zwiewnego, dzięki oplatającej go betonowej siatce. Położony jest w samym centrum stolicy, tuż przy placu Amir Timura. Budowę hotelu zakończono w roku 1974 i w zasadzie od pierwszych dni, stał się on wizytówką miasta. Dziś wciąż pełni funkcje hotelowe, chociaż nie jest już własnością państwa, lecz kilka lat temu sprzedany został w prywatne ręce. Podobno w niezbyt przejrzystym przetargu. Najważniejsze jednak, że nowy właściciel zobowiązany został do utrzymania funkcji hotelowej budynku i inwestycji w jego utrzymanie.

Hotel Uzbekistan w Taszkiencie
Hotel Uzbekistan w Taszkiencie

A jeśli już jesteśmy w centrum miasta, to zatrzymajmy się na wspomnianym już wyżej placu Amir Timura. Chociaż ta nazwa jest świeża, bo też i wiatry historii wiały różnie w tej dawnej radzieckiej republice. Chociaż początkowo był to Plac Konstantina Kaufmana, ale to było jeszcze przed rewolucją październikową. Po niej miejsce to zmieniło nazwę na Plac Rewolucji (prawda, że zaskakujące?) 🙂

Plac Amira Timura – centralny plac miasta

Jednocześnie zmianie ulegał centralny punkt, bo plac placem, ale należy na nim postawić jakiś centralny punkt. Zatem najpierw był to pomnik generała Kaufmana, potem był to sam generalissimus Stalin. Jak się okazało, że Stalin to jednak był kawał skurwiela, jego podobiznę zburzono i zastąpiono… Karolem Marksem. Była to wielka pochodnia z głownią w kształcie głowy towarzysza Marksa. Na pomniku widniało hasło: „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!”

Pomnik Marksa wytrzymał do roku 1993, kiedy to szlak go trafił (pomnik, nie Marksa) i plac przybrał ostateczną na dziś nazwę: Amur Timur (zwany Tamerlanem). I od tego też czasu w centralnej części na cokole stoi dumnie pomnik Amur Timura dosiadającego konia. I jedyne co mi się nie podoba, to że przy okazji „remontu” placu, w roku 2009 wycięto na nim wiekowe drzewa. Wiekowe, bo część z nich miała ponad sto lat. Dlatego dziś plac jest patelnią z niskimi drzewkami, które przed niczym nie chronią. Z tego też powodu latem za dnia lepiej tu nie przychodzić, bo nie da się wytrzymać gorąca!

Plac Amir Timura - centralny plac Taszkientu
Plac Amir Timura – centralny plac Taszkientu

Ale jeśli już tu przybędziemy, to warto wiedzieć, że plac jest ogromny a jego obwód to ponad kilometr! Dookoła niego stoi kilka reprezentacyjnych budowli i nie chodzi mi tylko o wyżej wymieniony Hotel Uzbekistan. Jest tu potężny gmach opery, ale też dość kameralna dzwonnica. Obok znajduje się zwracający uwagę budynek, którym jest  Pałac Forum Międzynarodowego. Budynek ten pełni funkcje reprezentacyjną i tu odbywają się różnego rodzaju wydarzenia: od koncertów muzyki poważnej, przez spektakle, po oficjalne spotkania polityków na najwyższym szczeblu.

Muzeum Timurydów

Tuż przy placu Amir Timura znajduje się kolejna z charakterystycznych budowli Taszkientu. Ot przed nami Muzeum Timurydów czyli dynastii z której wywodzi się najsłynniejszy władca tego regionu czyli Amir Timur. Spotkacie się też z nazwami takimi jak Timur Chromy czy Timur Kulawy.

Muzeum Timurydów
Muzeum Timurydów

A kimże on był? Urodził się w roku 1336 koło Shahrishabz i w zasadzie był nikim. Ot, syn jednego z biedniejszych możnych tego rejonu. Na tyle biedny, że aby prosperować na oczekiwanym poziomie, zmuszony był do dokonywania grabieży na okolicznych pasterzach. Takich jak on było tu jednak wielu, Timur wyróżniał się jednak tym, że inwestował w ludzi. Swoich ludzi, z którymi sprawiedliwie dzielił się łupami. Może i bandyta, ale sprawiedliwy, rozumiecie…

Tak czy inaczej jego banda rozrastała się, a wraz z rozrostem mógł grabić więcej i więcej, napadać nie na pasterzy, a na wioski i miasta. Aż stał się na tyle znaczącym przywódcą, że mógł zawierać sojusze i strategicznie się ożenić. Potem dzięki kolejnym sojuszom, zdradom i wojnom rozwijał swoje imperium. Aż finalnie podbił terytorium od Iranu i Iraku po miejsce, gdzie obecnie leży Odessa. Zaś na wschodzie tereny podległe Timurowi sięgały głęboko w głąb obecnej onuclandii czyli Rosji. Jeśli zaś uwzględnimy tereny władców zależnych od Timura, to dochodzimy aż do obecnego Wilna. Prawdziwe potężne imperium!

Muzeum Timuridów w Taszkiencie
Muzeum Timuridów w Taszkiencie

I właśnie temu władcy poświęcone jest muzeum, które ulokowano tuż obok Placu Timura. Okrągły budynek skrywa w sobie historię stworzenia imperium i jego rozwoju przez Timura i jego następców. Zobaczymy tu opowieść o władcach nastawionych nie tylko na podboje, ale też na rozwój sztuki, a przede wszystkim nauki. Bo też takim władcą był Ulug Beg, władca Samarkandy, jeden z najwspanialszych umysłów swojej epoki. Człowiek, który posiadając bajeczną wręcz fortunę czerpaną między innymi z Jedwabnego Szlaku, inwestował ją nie tylko w podboje, ale przede wszystkim w naukę. Bo… zbudował sobie na przykład obserwatorium astronomiczne! jego miniaturę zobaczymy właśnie w tym muzeum.

Chorsu Bazaar

Budynek Chorsu Bazar
Budynek Chorsu Bazar

Ale skończmy na chwilę zwiedzać muzea i wyjdźmy na powierzchnię. Bo w Taszkiencie można cofnąć się w czasie, szczególnie jeśli byliście kiedyś na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia. Jeśli pamiętacie ten bazar zwany też Jarmarkiem Europa, to widok Chorsu Bazaar nie zaskoczy was.
Bo na Chorsu handluje się wszystkim i to w takich warunkach, jak kiedyś u nas. Budy z towarem rozciągają się jak u wieszcza „prosto długo daleko jako morza brzegi”. I kupicie tu absolutnie wszystko, może poza bronią, bo Uzbekistan to jednak policyjny kraj i nad bronią trzyma rękę.

Wnętrze głównej hali targowej Chorsu Bazaar
Wnętrze głównej hali targowej Chorsu Bazaar

Chociaż sercem Chorsu Bazaar jest kryta hala i to w niej jest najciekawiej, ale i najstraszniej zarazem. Nie wiem, jak Wam to wytłumaczyć, ale spróbuję. Wyobraźcie sobie ogromną kopułę, która niczym nie podparta skrywa pod sobą niezliczone stoiska handlowe. Problem (lub nie) w tym, że pod kopułą znajdują się przede wszystkim stoiska z towarem organicznym. Zatem tu kupimy sery, tu kupimy też mięso. A to wszystko bez klimatyzacji, kiedy na zewnątrz jest grubo powyżej 30 stopni, a w hali tylko niewiele chłodniej. Ciężki zapach, jaki tu panuje naprawdę zapiera dech i to dosłownie, a nie w przenośni.

Chociaż jak już wejdziecie, warto wejść od razu na antresolę, bo to z niej najlepiej widać skalę tej hali oraz piękno architektury. Ten budynek po prostu robi różnicę.
A na koniec, zanim wyjdziecie z terenu bazaru, koniecznie odwiedźcie tą część, gdzie sprzedaje się pieczywo. Jak już tu wejdziecie, koniecznie zobaczcie, jak robi się charakterystyczny uzbecki chleb. Zobaczycie cały proces od zagniatania, po wsadzanie i wyjmowanie z pieca. To robi wrażenie!

Piekarnia w Bazarze Chorsu
Piekarnia w Bazarze Chorsu

Najstarszy Koran i kompleks Hazrat Imam

Przyznaję, że fakt, że to w Taszkiencie znajduje się najstarszy tekst Koranu na świecie, było dla mnie zaskoczeniem! I zanim nie pojechałem do kompleksu Hazrat Imam, nie miałem pojęcia, co w nim zastanę. Przyznaję, że nie sprawdzałem wcześniej, bo czułem już przesyt meczetów i medres po wizycie w innych miastach Uzbekistanu takich jak Samarkanda i Buchara.

Hazrati Imam Complex
Hazrati Imam Complex

Najstarszy Koran świata

Ale okazuje się, że Koran Kalifa Usmana to prawdziwe arcydzieło i rzecz, która powiedzieć, że unikatowa, to nic nie powiedzieć. Otóż to co widzimy to 535 arkuszy pergaminu, na których za panowania kalifa Usmana spisano kanoniczną wersję Koranu. I to co widzimy to ostatni pozostały do dzisiejszych czasów artefakt. A długa była jego droga, do miejsca, w którym go oglądamy. Najpierw jak łatwo się domyślić przechowywany był w Medynie, potem przeniesiono go do Damaszku, następnie do Bagdadu. W XIV wieku Amir Timur podczas swoich podbojów zajął Bagdad i czy mógł wywieźć cenniejszy łup niż oryginalny, spisany Koran? Nie! I tym sposobem święta księga znalazła się w stolicy jego państwa czyli w Samarkandzie.

A potem tereny dzisiejszego Uzbekistanu zostały podbite przez obecne onuce czyli Rosjan. Koran został więc wywieziony do Petersburga. Z tego miasta trafił do Ufy (ciekawe w jakich okolicznościach), by następnie trafić do stolicy kraju związkowego ZSRR czyli Taszkientu. I tu spoczywa do dziś, stojąc na podwyższeniu w przyciemnionym świetle i za szkłem. Z zakazem fotografowania, którego niemal nikt nie przestrzega. Zresztą kilkusetletnich ksiąg Koranu jest tu więcej i chociażby dlatego jest to miejsce tak unikatowe.

Zwiedzając kompleks Hazrat Imam

Miejsce, gdzie przechowywany jest Koran to tylko część kompleksu Hazrat Imam. Oprócz niego obejrzeć tu możemy medresę Barak-Chana pochodzącą z początku XVI wieku. Chociaż ona najlepiej wygląda z odległości, kiedy podziwiać można prostokątny portal wejściowy i dwie kopuły po bokach. Niestety kiedy wejdziemy do środka jest to po prostu kolejne miejsce, gdzie można kupić pamiątki.

Hazrati Imam Complex
Meczet w Hazrati Imam Complex

Wisienką na przysłowiowym torcie jest meczet Hazrat Imam Jome. To nowy meczet, bo ukończony dopiero w 2007 roku, ale chociaż nowy to zbudowany „z przytupem”. Otóż jego minarety mają 52 metry wysokości, a zbudowano je odpowiednio w 26 i 28 dni. Jak widać w Uzbekistanie też lubią bić rekordy.
To co na pewno warto to wejść do środka, by podziwiać przestronne wnętrze, wyścielone rzecz jasna dywanami. Hala meczetu mierzy 77 metrów długości i 22 metry szerokości. Na środku usytuowano ozdobną kopułę.

Wnętrze meczetu w kompleksie Hazrati Imam
Wnętrze meczetu w kompleksie Hazrati Imam

A kiedy wyjdziecie z wnętrza, można przysiąść na schodkach w cieniu dachu podpieranego przez jedną z wysokich na 8,6 metra kolumn z drewna sandałowego, przywiezionego tu z Indii.

Metro w Taszkiencie – oto prawdziwie nietypowa atrakcja

Metro jako atrakcja, którą warto a nawet trzeba polecić? A jakże! W momencie, kiedy wejdziecie na którąś ze stacji, sami zrozumiecie, co mam na myśli, zaliczając metro do miejsc wartych zobaczenia w Taszkiencie. Bo metro w stolicy Uzbekistanu to dzieło sztuki i nie mam na myśli tylko najbardziej znanej stacji „Kosmonautów”.

Trzeba przyznać, że od początku metro zaplanowano jako swoistego rodzaju galerię sztuki. Może i sztuki nowoczesnej, ale za to ze smakiem. Budowę metra w Taszkiencie zaczęto w roku 1972, a pierwsza linia Chilonzor ukończona została zaledwie pięć lat później. Tempo iście imponujące, jak porówna się, ile zajęło zbudowanie metra w naszej stolicy. Chociaż druga linia nie powstała tak błyskawicznie – ukończono ją w roku 1984, trzecią linię oddano do użytku w roku 2001, a czwartą w 2020.

Stacja metra Alisher Navoi w Taszkencie
Stacja metra Alisher Navoi w Taszkencie

To co łączy wszystkie linie to dobry gust. Smak z jakim zbudowano wszystkie stacje podziemnej kolejki. Tu stacje od pierwszej do ostatniej mają jakiś koncept, za ich wystrojem stoi jakiś pomysł. Nie są tylko betonowymi tunelami wywierconymi pod ziemią. Co jeszcze bardziej zaskakujące, nie oszczędza się na wystroju nawet tych nowych stacji. Chociaż nie są one już aż tak imponujące jak wspomniana na początku stacja Kosmonautów. Ona w mojej ocenie gra w swojej lidze.

Wieża telewizyjna i muzeum w pięknym parku

Wieża telewizyjna w Taszkiencie to najwyższy budynek w Azji Środkowej i oczywiście jedna z atrakcji Uzbekistanu i jej stolicy. Chociaż czy to ma jakieś znaczenie to „naj”? To co warto, to przyjechać metrem w jej okolice i podziwiać kunszt architektów, którzy zaprojektowali taką konstrukcję. I nie zapominajmy o podziwie dla inżynierów, którzy plany przekuli w budynek, który ma 375 metrów wysokości i z którego roztacza się panorama miasta. Cóż, tu muszę jednak powiedzieć, że akurat ta panorama nie zrobiła na mnie aż tak kolosalnego wrażenia. Miasto, jak miasto.

Wieża telewizyjna w Taszkiencie
Wieża telewizyjna w Taszkiencie

To co istotne dla zwiedzających, to że na wysokości 94 metrów znajduje się taras widokowy, na który można wjechać. A jeśli tego nam mało, to nad nim są dwa poziomy restauracji, których podłoga obraca się i w ciągu godziny wykonuje pełne okrążenie. Zatem jedząc posiłek zobaczymy całe miasto. Cóż, ja tam nie jadłem, zatem Wam nie potwierdzę.

Widok z wieży telewizyjnej w Taszkiencie
Widok z wieży telewizyjnej w Taszkiencie

Za to jadłem całkiem blisko, ale o restauracjach napiszę niżej. To co na pewno trzeba zobaczyć po wyjściu z wieży telewizyjnej, to udanie się do parku, w którym zbudowano Muzeum Ofiar Represji Politycznych. Tak, to cała oficjalna nazwa. I wnętrze można pominąć, bo po angielsku tam nic nie ma i nic nie da się zrozumieć. Za to z zewnątrz to miejsce jest po prostu przepiękne i doskonale zaprojektowane. Natura w postaci pięknie urządzonego parku z dominującą kopułą opartą na kilku filarach. A w oddali budynek główny z dwoma kopułami nawiązującymi do charakterystycznej architektury meczetów. Tradycja i nowoczesność. Kilkukrotnie siedziałem na ławeczce w parku, po prostu chłonąc piękno tego miejsca. A byłem tu kilkukrotnie, bo tu znajdowała się moja ulubiona restauracja w Taszkiencie.

<yoastmark class=

Muzeum Sztuki Użytkowej czyli pokaz tradycji

Muzeum Sztuki Użytkowej w zasadzie jest przestrzenią, gdzie w jednym miejscu, na dość niewielkiej powierzchni, zobaczymy to, co potem zachwyci nas w różnych lokalizacjach, kiedy zwiedzać będziemy atrakcje Uzbekistanu. To w tym muzeum przygotowano wystawy, które prezentują, jak przez stulecia tworzyło się sztukę w Uzbekistanie.

Bo to, co najpiękniejsze, znajduje się zazwyczaj nad naszymi głowami! Po prostu w Uzbekistanie władcy inwestowali w… sufity! Wierzcie mi, że sztuka zdobienia sufitów osiągnęła w Uzbekistanie arcymistrzowstwo. Niejednokrotnie odwiedzając dawne pałace, wychodziłem z nich z bólem karku, bo w tak niewygodnej pozycji, podnosząc głowę trzeba było patrzeć na wspomniane zdobienia. I nie mam tu na myśli tylko tego najpiękniejszego sufitu w medresie w kompleksie Registanu w Samarkandzie.

Ale w Muzeum Sztuki Użytkowej przepiękne są też ściany, wyłożone od dołu do góry mozaikami. Artyści wiedzieli zarówno, jak ozdobić ceramiczne płytki, jak też jak je wypalić, by przetrwały wieki. A wierzcie mi, że patrząc na ruiny dawnego pałacu Amir Timura w Shahrisabz, wciąż widać nieźle zachowane, kilkusetletnie ozdoby.

Sufit w sali Muzeum Sztuki Użytkowej w Taszkiencie
Sufit w sali Muzeum Sztuki Użytkowej w Taszkiencie

Poza tym co wyżej, w muzeum zobaczymy też tradycyjne tkaniny oraz misterne prace snycerzy. Trzeba im oddać, że w drewnie wiązu potrafili tworzyć cuda. Dlatego będąc tu, zwróćcie uwagę na misternie rzeźbione kolumny, jakie zdobią meczety i dawne pałace.

Narodowe Muzeum Historii Uzbekistanu

Z tym muzeum mam mały kłopot, bo powiedzmy to wprost: dałem z nim ciała. Zamiast pójść do niego pierwszego dnia tuż po przylocie, zostawiłem je sobie na dzień przed powrotem. A okazało się, że niestety w międzyczasie muzeum zamknięto na czas remontu. Cóż, zatem nie powiem Wam z własnego doświadczenia, jak jest w środku i czy warto obejrzeć wystawy.
Z tego co widziałem na zdjęciach, w środku są podobne zbiory do tych, które obejrzycie w innych muzeach rozsianych po Uzbekistanie.

Budynek Muzeum Historii Uzbekistanu
Budynek Muzeum Historii Uzbekistanu

Za to czymś, co absolutnie wyróżnia narodowe Muzeum Historii Uzbekistanu to elewacja. Co by nie mówić, to architekci wiedzieli jak wykorzystać beton, by z jednej strony osłonić nim wnętrza przed palącym słońcem. Z drugiej zaś strony wiedzieli, jak sprawić, by z odległości beton wydawał się zwiewny i finezyjny jak firanka.

Mały (biały) meczet

Czymże byłby przewodnik po kraju co by nie mówić tkwiącym w kulturze islamskiej, bez chociażby jednego meczetu? A zatem przed Wami meczet i to całkiem nowy. Widać go np. z wieży telewizyjnej. Mowa tu o Minor Mosque czyli po polsku chodzi o Mniejszy Meczet.
Jego budowa zaczęła się niedawno, bo w roku 2013 i była zainicjowana przez wszechmogącego wtedy w Uzbekistanie prezydenta Islama Karimova. A skoro budowę zainicjował czynnik polityczny, to nic dziwnego w tym, że także budżet państwa był tu sponsorem. Wyobraźcie sobie ten krzyk w Polsce, kiedy państwo buduje kościół. Nie do pomyślenia, może i w Uzbekistanie państwo kiedyś odłączy się od wiary. By dać Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie.

Mniejszy Meczet (Biały Meczet) widziany z wieży telewizyjnej
Mniejszy Meczet (Biały Meczet) widziany z wieży telewizyjnej

I nie będziecie zaskoczeni, jeśli powiem, że budowa trwała zaledwie nieco ponad rok. A zbudowano gmach, który może pomieścić 2400 osób, gmach który sięga po nowoczesność, ale też odwołuje się do tradycji. Bo kiedy wejdziecie do wnętrza, to sufit kopuły do złudzenia przypomina ten z samarkandzkiego Registanu.

Biały Meczet w Taszkiencie
Biały Meczet w Taszkiencie

A czy warto tu specjalnie jechać? Moim zdaniem, jeśli widzieliście już inne meczety w Uzbekistanie, to ten możecie sobie podarować. Nie zaskoczy Was niczym i nie wniesie niczego do Waszego życia.

Restauracje, kawa i gdzie zjeść w Taszkiencie

I tu mam problem, bo jeśli trafię w dobre miejsce, nie za bardzo mam ochotę odwiedzać inne restauracje. Tak się bowiem stało, że podczas pierwszego dnia pobytu w stolicy Uzbekistanu, zaszedłem do Kafe Bukhara. Restauracja jest na wskroś regionalna i nastawiona w zasadzie tylko na lokalnego klienta, turyści trafiają tu przypadkiem. I zostają, wsiąkają tak jak ja. Ceny są tu naprawdę niskie, a jakość dość wysoka. Personel nie mówi co prawda po angielsku, ale jeśli mówicie po rosyjsku, to doskonale się dogadacie. Chociaż Azjaci, jakich tu widziałem, nie mówili po angielski, to i tak dali sobie radę z rozmową z personelem. Boże jaki tu był dobry szaszłyk! Jakie tu było dobre, lokalne niefiltrowane piwo! I ten chleb, w całym Uzbekistanie jest fantastyczny chleb!

A jeśli chcecie wyjść na dobrą kawę, zwróćcie uwagę na Cafe Bon! oraz na położoną naprzeciwko B&B Coffee House(Chekhov). Kawa naprawdę pierwsza klasa (a to w Azji nie jest częste), a do tego doskonałe ciasta i przekąski (sernik pierwsza klasa).

Hotele i gdzie spać w Taszkiencie

Pokój w hotelu NEST INN w Taszkiencie
Pokój w hotelu NEST INN w Taszkiencie

Jak przystało na stolicę kraju, także w Taszkiencie baza hotelowa jest duża i każdy znajdzie coś dla siebie. Tym bardziej, że ceny nie są wysokie i za rozsądną cenę, można tu spać w czystym, dużym pokoju z klimatyzacją. Ja gorąco i z całą odpowiedzialnością polecam hotel NEST INN. Doskonała cena do jakości! A dodatkowo relatywnie blisko do przepięknej stacji metra Kosmonautów (1km).
Oczywiście możecie też wybrać nocleg w najbardziej znanym hotelu w kraju czyli Hotelu Uzbekistan z widokiem na Plac Amir Timura.

Zaś z hoteli butiqowych zwróćcie uwagę na Mirzo Boutique Hotel, tu tradycja spotyka się z nowoczesnością.

Oceń artykuł, jeśli Ci się podobał
[Ocen: 4 Średnia: 4]

Marzenia nigdy nie spełniają mi się same. To ja je spełniam! Dlatego jeśli tylko mogę, pakuję większy lub mniejszy plecak i jadę gdzieś w świat. Samolotem, autobusem, samochodem lecz najbardziej lubię pociągiem. Kiedyś często podróżowałem do Azji i na Bałkany. Dziś częściej spotkacie mnie w Polsce. Wolę też brudną prawdę niż lukrowane opowieści o pędzących po tęczy jednorożcach. Dlatego opisywane miejsca nie zawsze są u mnie wyłącznie piękne i kolorowe. Dużo pracuję zawodowo, a blog to po prostu drogie hobby, które sprawia mi przyjemność.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.