Świt to chyba jedyna pora, kiedy zbudowany na przełomie XIV i XV wieku Most Karola, można mieć prawie wyłącznie dla siebie. Za dnia spacerują tu tysiące turystów, którzy mnogością języków sprawiają wrażenie, jakby tuż obok budowano samą wieżę Babel.
Świt na Moście Karola
Kiedy jeszcze przed wschodem słońca przekraczamy bramę mostową mgła, która okryła tą kamienną budowlę jest tak szczelna, że nie pozwala nawet dostrzec rzeźby św. Jana Nepomucena, znajdującej się na środku mostu. Widok kolejnych, bliższych nam rzeźb, wyłaniających się z oparów, robi wrażenie na poły mistyczne. Za dnia nikną one na tle górujących nad mostem i miastem Hradczan. Teraz, przez chwilę, są na pierwszym i jedynym planie. Stoją na straży drogi wiodącej w nieznane… Wystarczy jednak chwila marszu i już stoimy na środku tej długiej na 500 metrów konstrukcji i ledwo dostrzegamy bramy, którymi kończą się jej krańce.
Wczesnym rankiem turystów jest niewielu, zaledwie kilkanaście osób, którym chciało się wstać w nocy. Podobnie jak my, z aparatami w ręku przemykają w kierunku przeciwległego brzegu. Raz po raz przystają i starają się uzyskać jak najlepsze ujęcie, wykorzystują okazję do sfotografowania rzeźb i płaskorzeźb bez tłumu turystów w tle. To chyba też jedyny czas, kiedy nie ma kolejki do płaskorzeźby umieszczonej pod rzeźbą św. Nepomucena. Za dnia trzeba odstać wiele minut, by dotknąć wypolerowanego dziesiątkami tysięcy dłoni miejsca. Mówi się, że przynosi to szczęście.
Figura św. Nepomucena to jedna z 30 rzeźb, które możemy obejrzeć na moście. Tuż pod nią umieszczono metalową tabliczkę, poświęconą patronowi i przedstawiającą jego ostatnie chwile. Jak głosi tradycja, to właśnie w tym miejscu został on zrzucony do rzeki z rozkazu króla Wacława IV, z którym popadł w konflikt.
Przechadzając się po moście, patrzymy jak powoli gaśnie świt, a słońce zaczyna rozpraszać mgłę. Zamek na hradczańskim wzgórzu nie jest już tylko majaczącym zarysem, jego sylwetka, z początku niewyraźna, teraz ponownie zaczyna górować nad okolicą. Na równoległym moście jadą tramwaje, a na Most Karola przychodzi coraz więcej osób. Być może chcieli być tu wcześniej i obejrzeć świt. Cóż, nie wyrobili się. Tylko siedząca na murku para punków nic sobie nie robi z pięknej scenerii. Dopijając piwo z puszki, kończą wieczorną imprezę.
Historia praskiego Mostu Karola
Most Karola, chyba najsłynniejszy zabytek Pragi czeskiej, zaczęto budować w 1357 roku, za czasów panowania Karola IV. Jednak jego imieniem most będzie nazwany dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Kamienną konstrukcję zbudowano w miejscu zniszczonego w 1342 roku starego mostu. Na przestrzeni wieków, most był kilka razy uszkadzany przez powodzie, jednak za każdym razem odbudowywano brakujące fragmenty. Aż do roku 1741 konstrukcja, którą nazywano po prostu Kamiennym Mostem i była jedynym mostem na Wełtawie. Do 1965 most był zwyczajnym mostem, po którym odbywała się codzienna komunikacja miasta. Dopiero od tej daty został on wyłączony z ruchu i stał się dostępny tylko dla pieszych. Dziś po Moście Karola spacerują tłumy, są na tyle gęste, że czasami nie da się tu wręcz przebić na drugi brzeg… Cóż, wielu turystów przyjeżdża obejrzeć Pragę, nawet jeśli tylko na weekend lub kilka dni.