Jak zrobić dobry pokaz, by ludzie słuchali? Zarówno z prelekcjami jak i z pokazami zdjęć z podróży mam problem. Z jednej strony uwielbiam chodzić na takie pokazy, z drugiej jednak zazwyczaj wychodzę z nich rozczarowany. Rozczarowany, bo były nudne. I o niczym. Dlaczego?
Byłem ostatnio w moim ukochanym warszawskim klubie podróżnika Południk Zero, poszedłem bo zapowiedzieli pokaz z moich ukochanych Stanów. Nie, nie Stanów Zjednoczonych, lecz tych lepszych Stanów tych azjatyckich. Miały być zdjęcia i opowieści z uwielbianego przeze mnie Uzbekistanu, miały być z Tadżykistanu do którego tak mnie ciągnie i był jeszcze Kirgistan, gdzie Kirgiz już nie szuka konia 😉 Poszedłem…
Jak mówić, by ludzie słuchali?
Po raz pierwszy od nie wiem jakiego czasu, doskonale bawiłem się na pokazie slajdów czy też zdjęć, bo różną to ma nomenklaturę. Nie było prawie w ogóle nudy (tylko troszkę, bo mnie westchnienia nad zwierzakami nie interesują), była za to brawurowa opowieść o wyjeździe do Stanów na stopa, na autobus i na wszelki możliwy sposób, który umożliwia przemieszczanie się. Były opowieści o wbijaniu się na lokalne wesela, były tyrady o piciu wódki, bo bez wódki nie ma szans. Bo wódka zbliża ludzi, bo wódka otwiera serca i umysły. By potem je zamroczyć 🙂 Była beczka śmiechu przy opowieściach o dawaniu łapówek, o jeździe na stopa, która zamienia się w coachsurfing. Było mnóstwo historii o spotykaniu obcych, którzy nagle stawali się swoi i… i szło się na wódkę, bo wódka łączy i otwiera umysły. By potem je zaćmić 🙂 I to wszystko było opowiedziane w sposób modelowy, w sposób, który jest zaraźliwy, który przyciąga uwagę, z intonacją, która nie pozwala zasnąć, wyłączyć się i odlecieć w swój świat i która jest na tyle hipnotyczna, że powoduje żal, kiedy już jest po wszystkim. Kiedy opowiadający czy też prelegent mówi, że dziękuję za przybycie, ale to już wszystko.
Jak zatem ów magiczny prelegent to zrobił? Bardzo prosto (o czym w kolejnym akapicie), on się z tym urodził, bo tego nie da się wyuczyć, można zostać co najwyżej dobrym rzemieślnikiem. Bycia wirtuozem snucia opowieści nie da się nauczyć. To dar wrodzony. To widać słuchać i czuć. Ale możemy przygotować poprawną i ciekawą prezentację. Jak?
- Przemyśl w domu, w jaki sposób chcesz opowiadać, czy będziesz opowiadał chronologicznie o miejscach, czy skupisz się na sekcjach tematycznych jak np. jedzenie, podróżowanie, ludzie, zabawa itp. I trzymaj się tego podziału, by Ci się opowieść nie rozjechała, by była spójna.
- Nie ćwicz do lustra, to idiotyczne. Nie jesteś gadającą małpą, która ma się wyuczyć czegoś na pamieć. Szczęśliwie okres akademii szkolnych masz zapewne za sobą i nie musisz niczego umieć na pamięć. Bądź sobą, bo masz być naturalny, nie sprzedajesz garnków na prezentacji 😉 Nikt na sali nie jest Ci wrogi, wszyscy przyszli z ciekawości a nie po to by obejrzeć, jak Ci się nie udaje.
- Zapamiętaj, że nie sprzedajesz zdjęć/slajdów, które masz przygotowane, tylko opowieści, które za nimi stoją. Pamiętaj, że to najważniejsze! Zdjęcie jest po coś! Służy budowaniu, ilustrowaniu Twojej opowieści, którą przedstawiasz słowami. Zdjęcie nawet najpiękniejsze tylko ją uzupełnia. Jeśli będziesz tylko pokazywał zdjęcia, zanudzisz ludzi, oni podobne zdjęcia już widzieli w internecie. Mogą je oglądać w każdej chwili, tu przyszli po słowa. Pamiętasz piosenkę Perfectu? „Tysięczny tłum spija słowa z mych ust, kochają mnie.” Ten tłum też przyszedł dla Ciebie.
- Zastanów się czy masz wiele opowieści i pod nie dobierz zdjęcia. na jedną historię może być jedno zdjęcie, ale równie dobrze możesz przełączać slajdy i podczas kilku fotek przekazywać jedną opowieść. Wszystko zależy do Ciebie. Tu nie ma reguły, chociaż lepiej mniej, niż więcej 🙂
- Uchwyć uwagę widzów. Oni przyszli tu po Twoje opowieści, ale jak ich zanudzisz, zaczną wychodzić lub patrzeć w komórki. Na początku od razu opowiedz jakąś ciekawą historyjkę o kraju, miejscu lub temacie o którym będziesz opowiadał. Masz ich od razu zaciekawić, wprawić w dobry nastrój, by poczuli, że chcą więcej. Momentalnie się uciszą i wtedy wiesz, że są Twoi.
- Nie gadaj jak automat, nie mów smutnym głosem. Nie opowiadasz przecież (zapewne) o tym, że zdechł Ci chomik. W Twoim głosie mają brzmieć emocje! Ludzie przyszli tu po emocje związane z Twoim wyjazdem. Podaj je ładnie a zabiorą je ze sobą i z nimi wyjdą. Będą opowiadali o nich znajomym, całkiem prawdopodobne, że pojadą w te miejsca, które pokazałeś, by przeżyć to samo co Ty.
- Nie kłam, nie koloryzuj (za bardzo;) ), bo jest więcej niż pewne, że na sali jest ktoś, kto był w miejscu, o którym mówisz. Nie ma nic gorszego niż bycie złapanym na kłamstwie.
- Co jakiś kwadrans opowiedz coś śmiesznego, jakąś dykteryjkę śmiesznostkę, która Cię spotkała. Daj ludziom odetchnąć, oni nie mogą być skupieni cały czas na poważnych rzeczach. Pamiętaj, to są ludzie tacy jak Ty. Nie sądzę, żebyś Ty był w stanie z najwyższą uwagą przez godzinę wysłuchiwać informacji np. o budowie mitochondrialnego DNA. (dobra, jak jesteś biologicznym pozytywnym świrem, to jest możliwe, ale wiedz, że jesteś w mniejszości) 😀
- Zadaj czasami pytanie do sali, tym którzy Cie słuchają, wejdź z nimi w interakcje, niech mają poczucie, że wpływają na to, co się dzieje, że są uczestnikami a nie widzami.
Opowiedz swoją historię, a nie zdjęcia
Wracając jednak do opowieści ze wspomnianego spotkania podróżniczego o podróży przez te lepsze i ciekawsze Stany.
Niejako przy okazji całości pokazu zobaczyłem mnóstwo zdjęć. Nie były to jakieś profesjonalne zdjęcia, nie było efektu WOW, ale też nikt go chyba nie oczekiwał, bo zdjęcia było po coś! One nie były bytem, które mają opowiedzieć historię, to nie konkurs Grand Press Photo! Tu za każdym zdjęciem stała historia do opowiedzenia. To była opowieść o wyjeździe! Jakże to było inne od tych w większości nudnych pokazów, kiedy ktoś przychodzi ze zdjęciami i mówi, że na tym zdjęciu widzimy to, to, to i to. Do jasnej cholery ja widzę, co jest na tym zdjęciu! Nie przyszedłem na pokaz dla niedowidzących. Mnie interesuje historia dookoła. I oto teraz niemalże dotknąłem tej historii. Zamiast usłyszeć na tym zdjęciu widzicie to i to, usłyszałem że na tym zdjęciu po prawo od krawędzi stał taki facet, który się nie zmieścił w kadrze i którego poznałem na ulicy, bo zapytałem się o to gdzie jest sauna. A potem poszliśmy na wódkę! 🙂 A tu jest sklep, zaszedłem tam i chciałem coś kupić, ale znów spotkałem faceta, kto zabrał mnie w inne miejsce i poznałem jego rodzinę, przenocował mnie, ugościł… I na kolejnym zdjęciu widzę, jak go gościli. Widzę zastawiony „stół” i słyszę opowieść, czego się dowiedział, co później z nimi robił i czego doświadczył.
Jakże to było odświeżające. Jak to było przywracające wiarę, że są jeszcze osoby które opowiadają ze swadą. Które pomagają nauczyć się, jak powinna wyglądać dobra prezentacja. Które nie muszą znać na wyrywki historii kraju, do którego jadą, ale za to potrafią zarazić chęcią odwiedzenia go.
Bo w pokazie zdjęć z podroży nie liczą się zdjęcia, one są na dalszym planie. Liczy się historia, która za nimi stoi, liczy się to, co jest pomiędzy kolejnymi zdjęciami. Liczą się EMOCJE!
To opowieść porywa słuchaczy! I takich pokazów sobie i innym życzę 🙂
I na koniec. Jeśli jesteście zainteresowani pokazami slajdów, zobaczcie rozkład jazdy slajdów w Południku Zero.
13 komentarzy
To jest właśnie powód, dla którego chodzę na pokazy rzadko. Uwielbiam podróże i inspiracje, ale nie każdy potrafi porwać i zabrać ze sobą w podróż „wspominkową”.
Kirgiz schodził z konia! ale fakt, może później musiał go szukać 😉
ale poza tym to się zgadzam, tak jak nie każdy bloger potrafi pisać 😉 tak i nie każdy kto był w podróży potrafi o niej porywająco i zachęcająco opowiedzieć. ale może powinnam się przemóc i pochodzić na te slajdy częściej?
Co do Kirgiza to „piłem” tu do piosenki 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=F6e5ZA2aTGo
O, i to jest właśnie przykład tego, że gdyby właśnie wysiadł prąd i nie byłoby slajdów to i tak by się wszyscy dobrze bawili! Bo ważna jest opowieść, a nie zdjęcie! 🙂
Ha! Dokładnie tak! W sumie nawet jakby światło padło, to i tak dobrze by się takiego mówcy słuchało, bo i wyobraźnia zaczęłaby bujniej pracować 😉
Mi kiedyś wysiadł nie prąd a dysk, na którym te zdjecia były. Ale czy było fajnie to nie mi oceniać. Tłum był do końca, ale moze wstydził sie wyjść 😉
Słusznie prawisz Panie 🙂 Problem tylko w tym, że większość ludzi jeździ po obrazki z podróży, a nie po historie. Trzeba „spalić” kilka takich pokazów, żeby wyciągnąć wnioski.
Ja też lubię w prezkach osobiste przemyślenia mówiącego – nawet jeśli się z nimi nie zgadzam, to wtedy poznaję tego człowieka, a nie tylko kolejne widoczki.
Dobrze wiedzieć, że nie jestem osamotniony w swoich odczuciach 🙂
Chociaż nie sądzę, że trzeba palić pierwsze opowieści. Dar opowiadania albo się ma, albo się nie ma. Ja się nie ma, to można zostać niezłym rzemieślnikiem, ale tłumów się nie porwie jak nie przymierzając ów słynny „Wilk z Wall Street” 😉
Też mam problemy ze slajdowiskami. A teraz się niepokoję, bo za kilka tygodni czeka mnie moje pierwsze. No i właśnie, jak tu mówić, by nie zanudzać jak tyle osób.
Chociaż byłam też na slajdowisku, które moją kumpelę mega nudziło, a mnie interesowało szalenie. Dlaczego? Tematyka. Po prostu było o miejscu, które mnie pasjonuje.
Agnieszka 0 – jeśli ktoś umie mówić, to poruszy nawet osobę niezainteresowaną w ogóle tematykę. Nie raz się z tym spotkałam – szłam na jakieś spotkanie, byłam pewna, że zanudzę się na amen, bo temat mnie w ogóle nie kręcił, a wychodziłam zaskoczona – osoba prowadząca miała taką charyzmę, że słuchałabym jej nawet, gdyby opowiadała o wyższości świąt Wielkanocy na świętami Bożego Narodzenia 🙂
Nie cierpię, kiedy ktoś mówi „na tym zdjęciu widać…” (albo jeszcze gorzej „ma tym slajdzie widać…” jeśli się pokusi o PP) i tak n razy. Aż się chce wyjść z… Południka. Jakiś czas temu wyszłam z prezentacji o Karaibach po 15 minutach, bo była dokładnie taka, jaka nie powinna być. I chwilowo trochę mi się odechciało kolejnych.
Ale z przyjemnością posłuchałabym o Twoich przygodach. Tylko nie krzycz, pls! 😉
Pozdrawiam!
Ja nie krzyczę, ja głośno wyrażam swoje zadowolenie 😀
A z prezentacji i możliwości wysłuchania o moich przygodach to taka okazja była tylko raz… jak robiłem zdjęciowisko z Iranu. Nie ukrywam, że chyba deczko się rozgadałem, bo trwało to prawe trzy godziny 😀
Co to jest 3 godziny, kiedy mówca interesująco prawi… 🙂