Wychodzisz z namiotu i dookoła ciebie jest ciemność. Jedyne co delikatnie rozświetla mrok, to oświetlenie z góry, nie to nie żarówka. Twój wzrok podąża w kierunku poświaty i wtedy widzisz to, czego nie dostrzegasz tuż obok swojego domu w Polsce. Widzisz rozświetlone niebo, firmament na którym błyszczy, migocze niezliczona ilość punkcików. Widok iście nieziemski, niepowtarzalny. Piękny. Jesteś pod kopułą nieba, pod tysiącami gwiazd.
Nocleg na pustyni
Spis treści
A wszystko dlatego, że dookoła nie ma żadnych wielkich miast, nie ma niczego, co mogłoby się wkraść i zakłócić naturalny kolor nieba, przesłonić blask tych najsłabszych gwiazd i pozwolić na przedarcie się tylko tym najjaśniejszym. Stojąc na pustyni blisko Merzougi w Maroku, stojąc tuż obok namiotu, w którym właśnie usiłowałem zasnąć, ale zimno panujące na pustyni nie pozwala mi na to… podziwiam gwiazdy i upajam się czystym pięknem migoczącego nieba nad Saharą.
Księżyc na szczęście gdzieś się zapodział, to nie jego czas na władanie firmamentem. Dziś niepodzielnie rządzą nim te jaśniejsze i te ledwo widoczne punkciki odległych gwiazd. Wszystko ogromnie daleko, ale przez całkowitą dominację na nieboskłonie wydają się też być na wyciągnięcie ręki, nawet Droga Mleczna jest inna od tej, którą znam, jest „cięższa”, bardziej dominująca. I patrzę tak w niebo kolejne minuty, patrzę aż boli mnie kark.
Ostatni raz zadzierałem tak głowę, podziwiając inne sklepienie, ale ono zostało wtedy wykonane ręką człowieka, a nie natury. To było sklepienie meczetu w Samarkandzie w Uzbekistanie. Ale tu dzieła dokonała sama natura. O tym, że jestem na ziemi, przypomina mi wydma, u stóp której położony jest nasz turystyczny obóz z namiotami. Gdyby nie ona, miałbym niemalże widok 360 stopni. Ale taki jest zapewne z jej szczytu, jednak nocą nie podejmuję się wspinaczki na wierzchołek.
I kiedy tak podziwiałem nieboskłon miałem szczęście, bo wysoko na horyzoncie na ułamek sekundy pojawiła się jasna kreska. Ślad po spadającej gwieździe. Spadła za szybko, bym w tym czasie wymyślił życzenie, ale mam nadzieję, że dwie sekundy opóźnienia nie zaważą na efekcie. Że się spełni.
Merzouga. Wycieczka na pustynię w Maroku
Ale wróćmy do początku mojej wycieczki na pustynię w Maroku. Najpierw busikiem dowieziono nas do Merzougi, gdzie już po chwili czekały na nas leżące wielbłądy. Karawana kilku zwierzaków powiązana ze sobą sznurami. Berber opiekujący się zwierzakami wskazywał, kto wsiada na którego i oto przyszła na mnie kolej. Wsiadam na przygotowane siedzisko na grzbiecie wielbłąda, opiekun każe mu wstać i tu nagle szarpnięcie bo najpierw w górę idzie zad zwierzaka, trzeba się mocno trzymać, by nie spaść, ale już po chwili jestem te półtora metra nad ziemią. Frajda? No pewnie!
W życiu nie jechałem na wielbłądzie, ba! na koniu nawet nie jechałem, a tu od razu taka gratka! Zatem po chwili nasza karawana już powoli podąża do celu, do leżącego gdzieś na pustyni obozu, gdzie spędzimy noc w namiotach. Gdzie nad nami będą tylko gwiazdy. W karawanie podąża coś koło 7 wielbłądów, reszta naszej grupy jedzie w drugiej, która podąża kilkadziesiąt a czasami kilkaset metrów od nas. Przodem w adidasach powoli, zapadając się chwilami w piasek, idzie tradycyjnie ubrany Berber. Jego niebieski strój i charakterystyczny turban kontrastują z kolorem pustyni. Wygląda jak na obrazku z folderu reklamowego Maroka.
Magiczne kolory Sahary
A Sahara w Maroku jest magiczna, mieni się różnymi kolorami piasku, jest twarda i miękka zarazem. Piasek przesypuje się z wydmy na wydmę, czasami wyrastają z niego jakieś drobne roślinki, ale im dalej w pustynię, tym jest ich mniej. Jest tylko piasek, który przetacza się pod kopytami znudzonych i człapiących powoli wielbłądów. Wydmy są po horyzont, są żółte albo pomarańczowe, czasami wpadają w czerwień. Właśnie zachodzi słońce, a wraz z nim zmieniają się kolory. Słynna złota godzina całemu piaskowi daje złoty, miękki kolor.
Nagle słyszymy odległy pisk, szum silnika i gwar głosów. To kolejna grupa turystyczna, która wybrała nie jazdę wielbłądem, lecz wycieczkę na pustynię końmi mechanicznymi. Oto okupują oni dach jeepa, który sunie po wydmach. Wjeżdża na wzniesienie wydmy, by następnie wrzucić luz i pozwolić się pojazdowi stoczyć. To wtedy turyści piszczą z zachwytu 🙂 Czynność jest powtarzana na kolejnych wydmach, auto 4×4 nie ma żadnego problemu z pokonywaniem wzniesień, zresztą jego kierowca tę trasę robi w sezonie zapewne kilka razy dziennie. Przyznam, że troszkę tym ludziom zazdroszczę tej jazdy na dachu samochodu.
Pustynia na wielbłądzie
Jedziemy przez pustynię na tych wielbłądach zaledwie jakieś 45 minut a ja już mam serdecznie dość. Tyłek mnie cały boli i w zasadzie każda minuta spędzona w tym siodle, które nijak nie przypomina tego końskiego, lecz jakąś radosną improwizację przykrytą derką, każda minuta jest torturą. Nieustannie poprawiam pozycję, opieram się to na rękach, to usiłuję przerzucić ciężar na uda i odciążyć siedzenie, ale na nic to. Koniec końców i tak trzeba usiąść. Zawsze mi się wydawało, że tortury są zakazane, lecz okazuje się, że nikt nie wpadł na to, żeby uprzedzać, iż jazda wielbłądem nie należy do przyjemności, lecz jest po prostu bolesna! Do wielkiego bólu!
I oto okazuje się, że po 2 godzinach i 15 minutach docieramy do celu. Przed nami rozpościera się obóz z namiotami, w których spędzimy noc na pustyni. Karawana naszych wielbłądów staje, obok zatrzymują się kolejne, które dotarły w to turystyczne miejsce i następuje zsadzanie turystów z wielbłądów. Ponownie wielbłąd klęka, ponownie trzeba się kurczowo trzymać podczas przechylenia zwierzęcia i oto można już zsiadać. Tylko ze teraz to nie jest takie proste, okazuje się, że po ponad 2 godzinach spędzonych w nienaturalnej pozycji chodzenie nie jest takie łatwe i dobrą minutę zajmuje mi odzyskanie formy i chodzenie normalnie jak człowiek.
Teraz czas na rzucenie plecaka we wskazanym namiocie i oczekiwanie na kolację. Tylko, że po tym jak wskazano mi namiot, zapytałem Berbera czy mogę dostać jeszcze jeden koc, bo noce są chłodne. Odpowiedź była krótka: nie! Jest ciepło. I faktycznie było tak ciepło, że każdy w moim namiocie budził się z zimna, zrywał się budzony odgłosem własnych dzwoniących z zimna zębów. Każdy opatulał się szczelnie w ten jedyny posiadany koc, chował się pod niego cały, by nie marnować ciepła choćby jednego oddechu. Bo Marokańczycy stwierdzili, że jeden koc powinien nam wystarczyć, bo turysta nie ma prawa mieć życzeń. Bo jest od tego, by dać kasę i nie narzekać, nie prosić, nie oczekiwać. Płacić. A po wszystkim dać napiwek.
I gdyby nie ten zgrzyt ze szczękaniem zębami przez całą noc, wyjazd na pustynię Maroka, uważałbym za najlepszą część wyjazdu do tego kraju. Nie przeszkadzałaby mi nawet pobudka o 5 rano i kolejne ponad 2 godziny spędzone na grzbiecie wielbłąda i ponowna tortura siedzenia na tyłku… 🙂
Dojazd na pustynię – informacje praktyczne
Najwygodniej i chyba najtaniej dostać się na pustynię w Maroku korzystając z wycieczki. Zazwyczaj jest to 3 dniowa objazdówka. Zobaczymy na niej wąwozy, zabytkowe kazby i przenocujemy na pustyni, jadąc na nocleg wielbłądami. Ja za swoją dałem 1 tysiąc dirhamów. W cenie były dwa noclegi, bardzo ubogie śniadania i dwie ubogie kolacje. Kupiłem wycieczkę w Warzazat, ale dołączyłem do grypy jadącej z Marrakeszu, zatem chyba najlepiej zakupić wycieczkę właśnie tam albo też w innym turystycznym mieście.
Bo jak policzymy dojazd do miejscowości obok pustyni, dojazd do kazb i wąwozów, okaże się, że najlepiej wykupić wycieczkę. Upewnijcie się jednak, że dostaniecie własny pokój, bo ja jadąc sam zostałem dokwaterowany do jakiegoś obcego faceta. Upewnijcie się też, czy kierowca będzie się zatrzymywał, by można było zrobić zdjęcia. Nasz kierowca miał nas w dupie i na prośby o szybki postój, by zrobić zdjęcie w urokliwych miejscach nie reagował.
12 komentarzy
Piękne zdjęcia!
Piękne pustynne krajobrazy…Zawsze marzyła mi się jazda na wielbłądzie, choć do najprzyjemniejszych nie należy, jak to wynika z Twojego opisu, mimo to….Może kiedyś mi się uda 🙂
za Marokiem nie przepadam ale krajobrazy są tam nieziemskie do fotografowania 🙂
Widzę, że nie tylko ja pałam dużą niechęcią do Maroka.
Ale też w pełni się zgadzam, że widoki są w Maroku przepiękne. Szczególnie kiedy jedzie się przez góry Atlas.
droga do Tafraout jest dość malownicza pod względem fotografowania, gdzie na tle rdzawych skał jest soczysta zieleń
Pustynia to bardzo surowe miejsce. Ciekawe zdjęcia. Można przynajmniej sobie pooglądać 🙂
Jeżeli chodzi o pustynię to podstawową różnicą jest jej wygląd. Pustynia w Zagorze jest dosyć płaska i jej kolor jest wpadający w czerń. Co do Merzougi to mam nieco większe doświadczenie ponieważ podczas mojego 3 miesięcznego pobytu w Maroku (jeszcze tutaj jestem) odwiedziłem pustynie 3 razy. W sumie spędziłem tutaj ok. 2 tygodnie. Można śmiało powiedzieć że pustynia w Merzoudze jest piękna. Wysokie wydmy i złoty kolor piasku robią wrażenie. Polecam wyjście najwyższą wydmę na pustyni i obejrzenie zachodu słońca. Robi wrażenie. Ponadto i chyba najważniejsze, ludzie w Merzoudze , w sumie to oni byli głównym powodem moich powrotów tutaj. Przyjaźni i pomocni,ale trzeba mieć też odpowiednie nastawienie do nich,poświęcić trochę czasu , pogadać, co z tego że chcą ci coś sprzedać, z tego żyją, jak niczego nie kupisz to nic nie powiedzą. Jeżeli chodzi o noc na pustyni w to tutaj już trzeba trochę uważać bo można się naciąć i zamiast nocy kupić 2 godzinny spacer na wielbłądzie albo noc na pustyni gdzie drogę powrotną spędzasz w samochodzie etc. Za każdym razem zatrzymywałem się w jednym i tym samym miejscu ( merzougaonline.com ) u Mohameda i doszedłem do wniosku że czas spędzony z nim i w tym miejscu jest najlepszym doświadczeniem jakiem miałem podczas pobytu w Maroku, a jest ich wiele.
Co do podróżowania po Maroku, to jeżeli liczycie się z pieniędzmi (tak jak ja) to najtaniej jest podróżować autobusem (można autostopem, ale różnie bywa).
Jeżeli wybieracie się w 4-5 osób to jedyną właściwą opcją jest wynajęcie samochodu (może wyjść taniej niż podróżowanie autobusami). Co do samego przemieszczania się to tylko i wyłącznie w dzień bo stracicie wiele pięknych widoków. Osobiście polecam drogi: Fes-Merzouga, Marrakech-Warzazat, Fes-Marrakech.
Nie jestem typem człowieka który korzysta z biur podróży i po pobycie tutaj nigdy takiej wycieczki nie wykupie. Jeżeli potrzebujecie przewodnika lub chcecie wykupić wycieczkę po kraju to tylko bezpośrednio. Z tego co wiem to np. Mohamed -człowiek u którego się zatrzymałem organizuje takie wyprawy po Maroku (zresztą praktycznie każdy w Merzoudze się tym zajmuje). Prawda jest taka że jeżeli kupujecie wycieczkę w biurze podróży to takie biuro czy organizator wycieczki w Maroku i tak zleci to osobie która się tym zajmuje a różnica jest taka że zapłacicie więcej a Waszym organizatorem i przewodnikiem i tak będzie Mohamed 🙂 Chodzi o to że ostatecznie traficie do osoby która przyjmuje zlecenia od biur podróży. Wyjątkiem jest sytuacja kiedy nie znacie angielskiego, francuskiego lub hiszpańskiego (tak tak , większość Marokańczyków zna te języki) i potrzebujecie przwodnika/tłumacza.
Podsumowując ,najlepiej skontaktować się bezpośrednio z konkretnym przewodnikiem i ustalić szczegóły „wycieczki”. Jeżeli np. macie jakąś ofertę z biura podróży to wystarcz powiedzieć czego oczekujecie a oni podadzą wam cenę. W odróżnieniu od biura trzeba samemu kupić bilet lotniczy i to wszystko.
Kończę moje dobre rady bo mógłbym pisać w nieskończoność 🙂
Maroko jest niesamowitym krajem, z piękną naturą i wspaniałymi ludźmi (jasne że trzeba uważać żeby nie zostać okradzionym etc, ale w każdym kraju trzeba na to uważać i nie jest to wyjątek).
Pozytywne nastawienie , trochę ciekawości, chęci poznania ludzi a nie będziecie chcieli stąd wyjechać 🙂
Jaką pustynie bardziej polecasz? 🙂 Mezrzouge, czy Zagore? Podobno Zagora to bardziej pustkowie, niż pustynia: https://pelnapara.com/?p=1009&preview=true To prawda?
Nie odniosę się, bo byłem tylko w Merzoudze, ale na pustynię i jej kolory nie powiem złego słowa. Magicznie tam było!
Hmmm…. autor straszny maruda… wszystko było złe… mało ciekawości świata tylko narzekanie….
Zdecydowanie!
Ale cieszę się Twoją radością świata, wiecznym optymizmem, czterolistnymi koniczynkami, tęczą, jednorożcami i nieustającym uśmiechem 🙂
Cieszę się, że są takie osoby jak Ty!
Szkoda, że tak mało piszą, bo chętnie spojrzałbym na świat z innej perspektywy. Dasz szansę przeczytać coś swojego?
Będę zobowiązany 🙂
Byłem na pustyni mahamid – ERG CHIGAGA. Widoki bajka – noc pod gwiazdami niezapomniana. No i ten cholerny gorąc (w lipcu) – w nocy spaliśmy w samych gaciach, dopiero chłodniej się koło 5 nad ranem robiło, ze człowiek przykrywał się prześcieradłem. Ogólnie jak nie wiał wiatr to w nocy było znośnie, ale jak powiało znad tych usmażonych i gorących piasków, to nie było zmiłuj – człowiek przeklinał pod nosem. Ale było warto. Co do samej pustyni, widoki piękne, jest na odludziu (3h jazdy terenówką wgłąb sahary), także co było dobre – nie było żadnych tłumów. Zdecydowanie polecam.