Jezioro Koman jest zjawiskowo malownicze. A rejs promem po jeziorze Koman jest tym, co w Albanii można sobie zorganizować na własną rękę, ale czasami dla wygody i świętego spokoju lepiej skorzystać z pośredników. Szczególnie jeśli kosztuje to przysłowiowe grosze i nie posiada się własnego samochodu.
Chociaż akurat samochód na jeziorze to czasami kłopot. Miejsce na promie trzeba rezerwować z wyprzedzeniem, a dodatkowo dojazd do promu i wjazd na niego z wąskiego i zapchanego placu manewrowego do komfortowych nie należy. Tak było wtedy, kiedy na rejs po Koman wybierałem się ja. Przyznaję, zrobiłem to na leniucha i w hostelu, w którym mieszkałem w Szkodrze po prostu zarezerwowałem sobie całość. Bo grzechem byłoby nie skorzystać z busa, który odbiera wprost z miejsca noclegu. W cenie był także bilet na prom, a dodatkowo jeszcze podwózka w wybrane miejsce w Dolinie Valbony, do której docelowo jechałem, by udać się na trekking po Górach Przeklętych.
Pięć euro za dojazd do promu, pięć za bilet na prom i pięć euro za podwóz z promu na kwaterę to moim zdaniem dobra cena (cena w roku 2018 – aktualne ceny na końcu artykułu). Samemu pewnie wiele taniej by mi nie wyszło, a zachodu byłoby przy tym więcej. Dość jednak o cenach i dojeździe, bo piękno i przygoda leżą gdzie indziej. W podróż wyruszam nie po to, by liczyć każdy grosz, lecz po to, by cieszyć się widokami i po prostu urlopem.
Jadąc nad jezioro Koman
W drodze na miejsce pięknie zaczyna się robić już kilka kilometrów za Szkodrą, kiedy samochód wspina się po serpentynach. Nagle gdzieś pod nami ukazują się zbiorniki wodne. Wraz ze zbliżaniem się do elektrowni i zapory, stają się coraz dłuższe i bardziej malownicze, by wreszcie stworzyć jezioro. Turkusowa woda na tle szarych gór, to kontrast tak piękny, że aż żałuję, że nasz busik się nie zatrzymuje na robienie zdjęć. Musimy jednak zdążyć na 9, bo o tej porze ma odpłynąć prom. Pocieszam się tylko tym, że wszędzie wiszą tu druty wysokiego napięcia, które przesyłają wytworzony w elektrowni prąd do odbiorców. Druty zaś nigdy nie są zbyt fotogeniczne – czy to Albania, Szwajcaria lub Iran, to bez różnicy.
Busik ostro zakręca po wąskiej drodze, wspina się po trawersach. Jeśli jadłbym rano śniadanie, zapewne czułbym się teraz o wiele gorzej… Ale na szczęście prawie dojeżdżamy. Jeszcze tylko wykuty w górze tunel i jesteśmy. Prawie jesteśmy, bo samochód zatrzymuje się kilkanaście metrów przed wylotem tunelu i… stoimy. Okazuje się, że na placu manewrowym przy promie panuje taki chaos i burdel oraz jest tam tak zapchane, że nie ma gdzie wjechać, by nas wysadzić.. Za nami też tworzy się kolejka pojazdów i dobre kilkanaście minut zajmuje, zanim udaje się wysiąść z samochodu i wejść na prom.
Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi… w myśl tego przysłowia szkoda spadła na nas, jako na przybyłych później. Wadą jest to, że nie ma już miejsc siedzących pod daszkiem na górnym pokładzie. Jednocześnie siedzenie pod pokładem, kiedy podczas rejsu po jeziorze Koman mają na nas czekać taaaaakie piękne widoki, mija się z celem. Dlatego kto może, kładzie plecaki gdzieś na środku pokładu i udaje się na burty w celu znalezienia cienia i miejsca do siedzenia. Odpływamy!
Rejs po jeziorze Koman czyli w cieniu piękna
Jezioro Koman o poranku jest magiczne w swej kolorystyce. Ciemnozielona, bura tafla wody na tle majestatycznych gór, która wraz z przesuwaniem się słońca i chmur zmienia swój kolor chwilami aż po jasnoniebieski. Magia. Płyną dwa promy, obydwa wypakowane po brzegi samochodami i turystami. Co dla jednych jest głównym szlakiem wodnym umożliwiającym komunikację i przerzucanie towarów, dla innych jest po prostu atrakcją turystyczną. Ja jestem w tej drugiej grupie i dlatego złorzeczę i klnę na czym świat stoi. Niestety w ostatniej chwili na prom wpakowano jeszcze dwa busy, a w każdym po około 20 turystów. Po pierwsze jest bardziej niż tłoczno, po drugie pojazdy ustawili z przodu, co fatalnie zasłania widok na to, co przed nami. Trudno, nie mam na to wpływu.
Widoki podczas rejsu są magiczne, chociaż powstały w sposób sztuczny. Jezioro, jest efektem zbudowanego tu zespołu zapór wodnych i hydroelektrowni na rzece Drin. Odcinek, po którym płyniemy, znajduje się między dwoma tamami i jest wciśnięty w dolinę pomiędzy wysokimi i niższymi górami. Trzy godziny rejsu upływają na kluczeniu pomiędzy stromymi zboczami. Co i rusz zza zakrętu wyłania się kolejna prosta, co i rusz jest jakiś zakręt albo „wąskie gardło”. Przepływamy przesmykiem a nad nami wznoszą się wysokie na kilkaset metrów góry. Zielona woda, szare góry, to często powtarzający się kontrast…, a do tego odcinający się jeszcze jasny kilwater, jaki zostawia za sobą nasz prom sunący powoli po Koman Lake, jak to mówią niektórzy. Idylla dla lubiących przyrodę, gdyby nie głośny warkot silnika promu, powiedziałbym, że to raj 🙂
Po początkowej euforii i robieniu zdjęć okolicy, wszyscy na pokładzie lekko obojętnieją na widoki za burtą. To nie znaczy, że nie są piękne, bo są! Problem tylko w tym, że wciąż jest równie pięknie 🙂 Nad nami potężne ściany, schodzących do jeziora gór, jednostajny warkot silnika promu i tylko woda zmienia kolor w zależności od słońca. Czas na relaks. Ludzie zaczynają śniadania lub po prostu otwierają piwa. W końcu posiłek różne ma znaczenie dla wszystkich 😉
Trzy godziny jednostajnego rejsu, podczas którego towarzyszą nam góry, gdzieniegdzie na brzegu mijamy nieliczne zabudowania, które nie jestem pewien, czy mają nawet prąd, bo wyglądają na dość odizolowane od świata. Piękny, trzygodzinny rejs po jeziorze Koman powoli dobiega końca. Jeszcze tylko dopływając do Fierze, mijamy stojący przy brzegu, wysłużony prom, który skończył już służbę i dostojnie rdzewieje. Dobijemy do brzegu, za pół godziny wysiądę w cudownej dolinie Valbony, ale o tym jak jest piękna przekonam się dopiero następnego dnia. Tego wieczora będzie to zaledwie przedsmak jednego z najpiękniejszych miejsc w Albanii.
Czy warto wybrać rejs po jeziorze Koman?
Jeśli lubicie dziką przyrodę i brak tak zwanej cywilizacji, to rejs po jeziorze Koman będzie dla Was idealnym rozwiązaniem. Te trzy godziny rejsu to obcowanie z pięknem absolutnym i płynąc po tafli wody, zazwyczaj nie widać nawet wszechobecnych w Albanii ton śmieci. Tu natura wciąż jest dziewicza, mimo że zbiornik wodny powstał z woli człowieka. Ponieważ Komani i Fierze są oddalone od głównych ośrodków miejskich, jezioro Koman nie jest jeszcze tak oblężone przez masowy ruch turystyczny. Po prostu trudniej tu dotrzeć, mimo, że moim zdaniem, to jedna z największych atrakcji turystycznych Albanii. Przyznam, że jeśli będę w Albanii, z przyjemnością jeszcze raz wybiorę się w rejs. A przy okazji może będę miał okazję przejść kilka innych szlaków górskich w Górach Przeklętych. Jednych z najdzikszych i najpiękniejszych gór Europy.
Jezioro Koman. Cena promu, dojazd, godziny
Prom z Koman do Fierze odpływa każdego dnia o godzinie 9:00. Kiedy płynąłem, jednocześnie odpływały dwa promy, ale nie wiem dlaczego – obydwa były wypełnione po brzegi turystami i samochodami. Rejs kosztuje 8 euro w jedną stronę od pasażera (czyli 1000 leków). Bilet na prom za samochód to 7euro za zajęty metr kwadratowy; motocykl kosztuje 20 euro za sztukę, a rower 10. Cena przy zakupie biletu przez internet jest delikatnie niższa – zatem jeśli lubicie oszczędzać, warto!
W drugą stronę czyli z Fierze do Komani prom wypływa o 13:00. Aktualne informacje o cenach, zakupie biletów i godzinach rejsów znajdziecie pod tym linkiem. Jak zatem widzicie, da radę zrobić trasę przez jezioro Koman i z powrotem w ciągu jednego dnia. Ale o ile wiem, że ze Szkodry bus do przystani odjeżdża o godzinie 6 rano. Nie wiem, jak jest z drogą powrotną i czy są busy, bo ze stopem z przystani w Koman do Szkodry może być ciężko.
Dlatego warto skorzystać z oferty, jaką przygotował operator promu i wykupić wszystko u niech. Wszystko czyli odbiór z hotelu w Szkodrze (transport minivanem z Tirany jest ze stacji benzynowej w centrum. Odjazd o 5 rano – mapka tu)
Transport kosztuje:
- Tirana – Koman – 10 euro
- Szkodra – Koman – 7 euro
- Tirana – Koman – Fierze – Valbona – 24 euro
- Szkodra – Koman – Fierze – Valbona – 21 euro
- Valbona – Fierze – Koman – Szkodra – 21 euro
Jak widzicie powyższe trzy punktu obejmują już bilet na prom.
Ze Szkodry i Koman transport odbiera Was z hotelu w którym mieszkacie. W Tiranie musicie dojechać sami na miejsce odjazdu busa.