Bałkany. Tu kawa nie jest przywilejem, jest prawem człowieka i z tego prawa bardzo wiele osób korzysta. Witam na południu Europy, witam na Bałkanach. Bez kawy pewnie byłaby tu rewolucja 🙂
Kultura picia kawy na Bałkanach rządzi. O której godzinie poranka byśmy nie wyszli na ulicę, zawsze zobaczmy ten sam widok: setki ludzi siedzących w kawiarniach przy filiżance espresso lub większej kawie. Czasami z mlekiem.
Przy filiżance kolejna oczywistość: szklaneczka z wodą i lodem dla ochłody, a bywa że i z raki. Bo przecież tuż obok chłodnego cienia słońce czyni swą powinność i ogrzewa, praży niemiłosiernie, zatem ludzie garną się do cienia. I przy tym porannym rytuale nic nie jest istotne. Ludzie powoli sączą swoją kawę, niektórzy samotnie, niektórzy w grupach. Dyskusje płyną powoli, kartki gazet przewracają się jeszcze wolniej, bo przecież kawa jest rytuałem, który wymaga czasu. Nie można jej wypić ot tak, jednym łykiem!
A najciekawsze jest to, że poranna kawa zamienia się w południową, południowa przechodzi w popołudniową, a ta zaś staje się wieczorną. Kawiarnie pustoszeją tylko na czas sjesty. I fascynujące jest, że dzieje się tak wszędzie w krajach południa Europy, w których byłem. Nie jest istotne czy to Albania, Serbia, Czarnogóra czy Bośnia i Hercegowina, w której teraz jestem. Ten rytm jest tu wszechobecny, stał się nieodłączną częścią ich kultury.
Mam wrażenie, że gdyby pozbawić ich kawy, wybuchłaby tu rewolucja 🙂 Była już rewolucja goździków, dlaczego miałoby nie być rewolucji kawy? 😉 I to co mnie fascynuje, to że zwyczaj jest niezależny od wieku. Że kawę piją wieczorem nastolatki zamiast piwa, że piją dziewczyny, chłopaki, ludzie młodsi i starsi. Kawę chyba sączy się tu z mlekiem matki. Wszyscy piją kawę. Piję i ja! 🙂
Tego zawsze mi brakuje w Warszawie, ale też tu na Bałkanach espresso kosztuje około 3,5-5zł, w Warszawie to minimum 7 do 10 zł albo i więcej – za filiżankę. Fakt, że na Bałkanach kawa w turystycznych okolicach kosztuje więcej, tylko to więcej nie przekracza prawie nigdy 5 zł za espresso!
I co ciekawe, kraje Bałkanów uważają, że kawa jest ich wynalazkiem. Zatem napijemy się tu kawy zarówno po bośniacku jak i serbsku. Ale tak naprawdę to w zasadzie są to odmiany kawy po turecku. Tylko z uwagi na długą okupację ziem Bałkanów przez imperium osmańskie, każdy naród usiłuje wyprzeć dawne zniewolenie. Chociażby przez zatarcie nazwy kawy i nazwanie jej po swojemu.
Co ciekawe to Albańczycy nie mają kawy po albańsku. Albo ja się z taką nie spotkałem. A teraz… idę na kawę!