To ciekawe, że jeśli chcesz kupić bilet na autobus długodystansowy w Birmie, nie możesz tego zrobić np. na połowę trasy, którą pokonuje autobus. Zapłacisz za całość trasy, choćbyś wysiadł w połowie.
Na szczęście do wyboru zawsze jest pick-up. Niezastąpiony środek lokomocji na średnie i krótkie odległości, pojazd dla którego nie ma ograniczeń. Zabierze wszystkich, którzy chcą jechać, bo kto powiedział, że na dachu nie zmieści się 20 osób?! Pewnie, że się zmieści, przy okazji zmieszczą się też oczywiście ich bagaże. Ale to na dachu, drugie tyle wsiądzie do środka, plus kilka będzie stało z tyłu, trzymając się poręczy. Bo podróżnemu trzeba pomóc, nie można zostawić go ot tak na poboczu…
Biada tylko zachodnim turystom, którzy chcą się załapać na taki transport, oni zazwyczaj mają dłuższe nogi. A żeby nie było nudno, wstrząsy na birmańskich dziurach dostaniemy gratis. Możemy być pewni, że po takiej podróży, która często trwa ponad 12 godzin, noc spędzimy śpiąc na brzuchu, a nogi jakoś dziwnie same będą się podkurczały, nieprzyzwyczajone do takiej ilości przestrzeni.
Birma – ruch niby prawostronny, ale kierownica też po prawej
Inną ciekawostką jest, że chociaż w Birmie ruch uliczny jest w praktyce prawostronny, to większość samochodów ma kierownicę… także po prawej stronie, co wynika w dużej części z importowania używanych pojazdów. Ciekawe teorie dotyczą dlaczego Birma zmieniła sposób poruszania się po drogach. Obydwie teorie związane są z osobą generała Ne Win’a. Pierwsza głosi, że generał miał sen, w którym doznał objawienia, iż należy zmienić sposób poruszania się po drogach. Druga teoria głosi, że zmiany dokonano ponieważ osobisty astrolog żony Ne Wina stwierdził, że taka modyfikacja przyczyni się do zwiększenia komfortu jazdy na drogach. Co jest prawdą nie wiadomo, ale faktem jest, że Birma, dawna kolonia brytyjska w 1970 roku zmieniła ruch z lewostronnego na prawostronny.
Nietypowe położenie kierownicy względem tego, jak odbywa się ruch, jest jednym z powodów, dla których każdy kierowca autobusu ma pomocnika. To on wychyla się z drzwi i patrzy, czy droga przed autobusem jest wolna i można wyprzedzać. Kolejna sprawa, że to co oni uznają za wolą przestrzeń do wyprzedzania, dalekie jest od bezpieczeństwa w naszym europejskim rozumieniu tego słowa. Dlatego lepiej nie patrzeć przed siebie i podziwiać to, co dzieje się po obydwu stronach drogi, a widoki niewątpliwie warte są uwagi. Mniej widzisz, mniej się denerwujesz 😉
Autobusem przez Birmę
Autobusy w Birmie, szczególnie te długodystansowe, są baaaardzo wygodne i klimatyzowane. Bilety najlepiej kupować na dzień wcześniej, jeśli zależy nam na konkretnej godzinie odjazdu, ale nie powinniśmy problemu z zakupem nawet tego samego dnia lub tuż przed odjazdem. Tu jednak gwarancji nie dostaniemy i np. raz musiałem załapać się na dzieloną taksówkę, kiedy jechałem do Złotej Skały, bo bilety na wieczorny autobus były już wyprzedane.
Klimatyzacja w autobusach w Birmie
Jadąc autobusem przygotujmy się też na to, że przez te kilka lub kilkanaście godzin podróży przeniesiemy się do Arktyki. Z nieznanych przyczyn w większości krajów Azji klimatyzacja zawsze podkręcona jest maksymalnie, przez co temperatura w autobusie czasami spada do wręcz kilku stopni Celsjusza. To istotne szczególnie w nocy, kiedy zimno nie pozwala zasnąć, mimo założenia na siebie kilku warstw odzieży. Dlatego przezorny zawsze ubezpieczony i warto wziąć ze sobą śpiwór. I to nie jest żart! Niejednokrotnie odgłos dzwoniących własnych zębów nie dał mi zasnąć.
A może mały postój w drodze?
Innym ciekawym zwyczajem są obowiązkowe postoje na długich trasach. Każdy autobus długodystansowy w Birmie obowiązkowo gdzieś w połowie drogi zatrzymuje się na pół godziny a nawet dłużej gdzieś w połowie drogi. Nagle wszyscy pasażerowie są z autobusu wyganiani, przy wyjściu dostają pakiet higieniczny czyli szczoteczkę i pastę do zębów. Wszyscy wtedy gremialnie podążają do łazienki. A potem idą coś zjeść. Tak, bo postoje są na wielkich parkingach, przy których wybudowana jest cała infrastruktura restauracyjna i sanitariaty. Zazwyczaj w takim miejscu na raz parkuje po kilka autobusów, ale zdarza się zastać nawet kilkanaście. Możecie sobie zatem wyobrazić, jak wielkie są to centra.
Stopem przez Birmę, też można?
Jeśli nie załapaliście się na autobus, bo bilety zostały dawno wyprzedane, nic straconego. Wystarczy ustawić się obok drogi i spróbować łapać któryś z wielu przejeżdżających pick upów. Nie jest to bezpłatny autostop, zawsze usłyszymy stawkę za podwiezienie, ale nie są to też gigantyczne kwoty. Zaliczyłbym je raczej do symbolicznych.
Samolotem – szybko ale nie tak tanio
Innym ze środków lokomocji jest samolot. W niektóre miejsca trudno dotrzeć inaczej lub chwilami jest to niemożliwe. Tak było kilka lat temu w przypadku Mrauk U. Żeby się tam dostać najpierw trzeba było dotrzeć do Sittwe, a następnie wynająć łódź, którą docierało się do celu. Samolot kosztuje około 100 dolarów w jedną stronę. Obecnie dojazd do Mrauk U jest możliwy komunikacją autobusową, ale z Mandalay autobus jedzie kilkanaście godzin.
Niedostępne lądem jest dostanie się do Putao na północy kraju. Korzystając z samolotów warto zdecydować się na Air Mandalay lub Air Bagan. Polecimy małymi turbośmigłowymi, ale całkiem wygodnymi samolotami.
Głównym portem lotniczym Birmy jest rzecz jasna Rangun i z niego znajdziemy najwięcej połączeń. Ponieważ dociera tu Air Asia, za relatywnie niewielki pieniądz bez problemu dostaniemy się do Bangkoku, Kuala Lumpur. Z Mandalay Air Asią dolecimy do Bangkoku. Rzecz jasna są też regularne linie. Co ważne, Air Asia odlatuje z innego terminalu niż regularne linie, ale to odległość 200 metrów, zatem to bez znaczenia, gdzie wysiądziecie z taksówki.
Pociąg w Birmie – tanio, pięknie ale wolno
Warto też rozważyć skorzystanie z birmańskich kolei. Nie są to oczywiście super szybkie pociągi, ale na pewno dojedziemy nimi do celu za niewielkie pieniądze. W bonusie dostaniemy przepiękne widoki z okna, kiedy pociąg będzie pokonywał kolejne górskie przełomy. Tak mówili ci, których spotkałem na szlakach i skorzystali z tego środka lokomocji. Zresztą, wreszcie i ja skorzystałem z tego środka lokomocji i absolutnie nie żałuję. W ten sposób dojechałem do wiaduktu w Gokteik.