Blagaj… białe mury klasztoru derwiszów odbijają się w tafli wody. Tuż obok wprost z jaskini wypływa rzeka Buna. Na razie nie ma tu jeszcze hord turystów. Jest za rano, najazd będzie za jakiś czas, póki co szykowane są dla nich setki stołów, białe obrusy powiewają w rękach kelnerów, jakby chcieli się poddać.
Jadąc do Blagaj
Spis treści
Tym razem nie dałem się nabrać, tym razem to ja chciałem wybrać, jak i kiedy dojadę do Blagaj. Bo podróżowanie po Bośni jest najbardziej problematyczne podczas weekendów. Na szczęście tym razem mimo niedzieli obyło się bez problemów. Fakt, że w Mostarze wstałem na pierwszy publiczny transport, czyli o godzinie 8 wsiadłem już w autobus pod dworcem autobusowym (i kolejowym zarazem) i pojechałem w kierunku Blagaju, by zobaczyć słynny klasztor derwiszów. Zresztą, to jedna z atrakcji okolic Mostaru, zatem warto pomyśleć o innych podobnych, krótkich wycieczkach.
Z autobusu wysiadam na ostatnim przystanku, gdzie zawraca on w kierunku Mostaru i to co mogę zrobić, to podrapać się w głowę, gdzie tu pójść, by zobaczyć ów klasztor. Niestety oznakowanie jest żadne, ale wychodzę z założenia, że jak ma to być nad wodą i skoro rzeka Buna bierze początek wypływając wprost z jaskini obok klasztoru w Blagaj, to jak pójdę wzdłuż potoku, to dotrę do jego źródła.
Genialna w swej prostocie strategia przyniosła efekt! Najpierw jednak czekał mnie bardzo miły spacer wzdłuż rzeczonego potoku. Idę wąską drogą, mijam stary meczet, który pamięta dawno minione lata świetności. Szczególnie ciekawie robi się w środkowej części trasy, bo tuż za rzeczką widać stare osmańskie zabudowania – charakterystyczne domy, w różnym stopniu zachowania i różnie doświadczone przez czas. Ale bielone domostwa przebijające z gęstwiny ogrodów wyglądają super. Tak… bajkowo!
I wreszcie na horyzoncie jest klasztor, cel mojego wyjazdu do Blagaju. Po czym poznać, że jesteśmy we właściwym miejscu? Ano po tzw. turystowie… najpierw powitają nas budki z chłamem wszelakim, a potem ciągną się restauracje. Ale one będą otwarte później, jestem na tyle wcześnie, że po pierwsze nie jest gorąco, po drugie stragany są jeszcze nieczynne. Zaczną je rozkładać dopiero, kiedy będę już wracał. Teraz przebijam się przez przykrywane białymi obrusami restauracje w kierunku podwyższenia, z którego wyjdzie lepsza fotka.
Oczywiście nie wiem, jeszcze, że to bez sensu, bo lepsze ujęcie będzie z innego miejsca. Miejsca po drugiej stronie potoku – o tym dowiem się później. Teraz idę do klasztoru. Co ciekawe jestem chyba pierwszym turystą tego dnia, tu też dopiero rozstawiają stoły, kładą obrusy i szykują infrastrukturę pod najazd turystów. Nastąpi on za kilka godzin.
Klasztor derwiszów w Blagaj
Klasztor derwiszów w Blagaju zbudowano w XV wieku i już na pierwszy rzut oka widać tu wpływy osmańskie. Charakterystyczne białe ściany i ciemne belki konstrukcyjne nie pozostawiają wątpliwości. Nikt nie stoi tu w drzwiach, nikt nie pobiera opłat, zatem aż się prosi, by wejść głębiej i zobaczyć budynek od środka. A w środku tradycyjne sale wypełnione starymi meblami, gdzieś rozłożony koran, drzwi obok prowadzą do małych cel mieszkalnych, a jeszcze dalej miejsce do ablucji.
Na obejrzenie całości wystarczy kilkanaście góra kilkadziesiąt minut. Ale przed przybyciem tłumu turystów jest tu taka ciekawa atmosfera spokoju. Może to dlatego, że byłem rano i towarzyszyła mi tylko trójka innych zwiedzających. Przez większość czasu, cały klasztor miałem dla siebie. Mogłem w spokoju patrzeć na pieczarę, z której wartkim strumieniem wypływa rzeka Buna. Woda wprost ze skały, chociaż w troszkę mniej spektakularny sposób niż w oazie Ezmeyghan w Iranie. Jednak woda ze skały… to wciąż robi na mnie wrażenie.
Najlepszy widok na klasztor
Najlepszy widok na jaskinię, z której wypływa Buna, a także na sam zabytkowy budynek jest po drugiej stronie potoku. Trzeba wyjść z klasztoru, przejść przez mostek po lewej i następnie za jakiś garażem skręcić w lewo. To jedyna dróżka, zatem na pewno łatwo zobaczymy, gdzie pójść. Potem pozostaje tylko zrobienie zdjęć i spokojne przyglądanie się jak z pieczary wypływa woda i jak ładnie w tafli wody odbija się sam klasztor. Jeśli będziemy później, to zapewne będziemy mogli także wpłynąć do jaskini. W tym miejscu usługi świadczy pan z pontonem. Niestety kiedy siedziałem tu przez pół godziny, ponton nie miał właściciela i nie wiem, jak jaskinia wygląda w środku.
Zaczynają schodzić się turyści. To znak, że ja będę się ewakuował do Mostaru.
Historia klasztoru Derwiszów
Klasztor został zbudowany prawdopodobnie około roku 1470. Nie ma w archiwach konkretnej daty powstania. Oczywiście wraz z upływem wieków budynek był rozbudowywany i zmieniany. Pełnił też rozliczne funkcje, bo z jednej strony był to faktycznie klasztor derwiszów (muzułmańskie bractwo religijne). Z drugiej strony był też miejscem, gdzie mogli się zatrzymać podróżni. Nazwa „tekke” oznacza własnie takie miejsce.
Pierwotnie klasztor był grupą budynków. Do dziś przetrwał jeden czyli Musafirhana (na dzisiejsze to byłby właśnie zajazd dla podróżnych) oraz grobowce, a także miejsca ablucji. Grobowce można obejrzeć tylko z daleka przez drzwi. Zresztą, to że klasztor przetrwał, zawdzięcza swojemu położeniu, bo podczas wojny w byłej Jugosławii, siły chorwackie strzelały do niego rakietami. Na szczęście ukrycie pod potężnym klifem skalnym, uchroniło go od zniszczenia.
Dojazd do Blagaj
Do Blagaj najwygodniej dojechać własnym samochodem. Do samego klasztoru nie dojedziemy, ale kilkaset metrów przed nim są duże parkingi. Oczywiście płatne, ale nie są to gigantyczne pieniądze. Zwiedzanie klasztoru zajmuje góra godzinę, zatem samochód ma też tą zaletę, że można pojechać dalej i zobaczyć np. cmentarz w Radimlji obok Stolac (pozostałość po tym, co było tu przed przybyciem Turków). Inną opcją jest zobaczenie Pocitelj, a potem udanie się nad wodospady Kravica, w których można pływać.
Jeśli chcecie dojechać do Blagaj komunikacją miejską z Mostaru, to na przeciwko dworca autobusowego znajduje się przystanek, z którego mniej więcej raz na godzinę jeździ autobus. Dojazd zajmuje z tego co pamiętam około pół godziny.
4 komentarze
Wstać o 6 czy 7, żeby ominąć hordy turystów – świetna myśl, tylko zazwyczaj mi to nie wychodzi 😉
Takie tereny a człowiek tu siedzi przed komputerem 😉
Bośnia jest piękniejsza, niż myślicie… Blagaj ma swój klimat, ale…
Park Narodowy Sutjeska to jeden z przodujących powodów dlaczego warto tam pojechać… wszak nie wszędzie można spotkać „jedyny w Europie rainforest” ;))
Zdjęcia z parku można znaleźć na naszym blogu.
Najważniejsze jednak w tym państwie jest nie piękno widoków, a piękno kultury, zachowanie ludzi i ich nastawienie do obcych. Istnie „nie-europejska” atmosfera sprzyja!
Fenomenalnie 🙂
Byłam w południe jakoś we wrześniu. Żadnych tłumów 🙂