O atrakcji takiej jak Syri i Kalter czyli Błękitne Oko, które znajduje się całkiem blisko Sarandy, nie wiedziałem jeszcze na kilka tygodni przed wylotem do Albanii. Ale od czego ma się znajomych? Zawsze miło skorzystać z rady kogoś, kto był i poleca. Tak jak Błękitne Oko polecam teraz ja.
W odwiedzeniu Błękitnego Oka zrobiłem tylko lub aż jeden błąd. Pojechałem tam w niedzielę i było to z mojej strony po prostu kretyństwo. Zresztą, jakbym pojechał w sobotę, byłoby identycznie. A wszystko przez to, że w weekend nad Syri i Kalter zwala się prawdziwy dziiiiiki tłum lokalnych turystów. A było to tak…
Jadąc do Błękitnego Oka Syri i Kalter
Najpierw przeprowadziłem w internecie śledztwo, jak nie mając samochodu, mogę się dostać z Sarandy do tej atrakcji. Okazało się, że całkiem prosto, bo wystarczy wsiąść w bus jadący do Gjirokasty i poprosić kierowcę, by wysadził nas w odpowiednim miejscu. Oni doskonale wiedzą gdzie, zatem wsiadając do autobusu wystarczy powiedzieć, że jedziemy do Syri i Kalter, a zatrzyma się on dokładnie tam gdzie powinien i każe nam wysiąść. I tu trzeba powiedzieć, że pojazd opuścicie w przysłowiowym szczerym polu i przed wami będą jeszcze dwa kilometry do przejścia.
Ale też w ostatnich latach ten odcinek stał się bardziej egalitarny. Muszą go pokonać wszyscy, bo o ile kiedyś samochodem można było dojechać niemal pod samo źródło, to teraz postawiono szlaban, za który nie jest łatwo wjechać. Oraz przy okazji są też bramki wejściowe, przez które trzeba przejść i zapłacić za bilet wejściowy (50 leków). Samochód można a nawet trzeba zaparkować na dużym parkingu przed szlabanem. Za parking zapłacimy 200 leków za samochód osobowy (postój do 3h). Potem jest około 2km odcinek drogi, która jest wyłożona ładnymi i wygodnymi płytami. Minusem jest to, że idzie się w większości w pełnym słońcu.
Syri i Kalter czyli wywierzysko
Błękitne Oko jest wywierzyskiem, czyli miejscem, gdzie woda wypływa naturalnie spod ziemi i po prostu płynie sobie dalej jako rzeka. Nie jest najpierw jakimś małym strumyczkiem, który potem rośnie w siłę, tylko od razu płynie jako porządna rzeka. Syri i Kalter jest tym bardziej specyficzne, że woda wypływa tu z głębokiego krateru i bije pod sporym ciśnieniem. Ale nie ma się czemu dziwić bo w ciągu sekundy wypływa tu pokaźna ilość wody i co ciekawe ta objętość zmienia się w czasie. Jak głosi tabliczka informacyjna w roku 1980 było to 3,8 m3/sek, w 2012 wypływało mniej, bo tylko 1,4 m3, ale w 2005 spod ziemi wypompowywane było 7,5 metra sześciennego wody w każdej sekundzie. Wody o temperaturze 10 stopni Celsjusza.
Tym bardziej żałuję, że jestem tu w weekend i dookoła mnie są setki innych turystów, tu jest po prostu tłoczno. Fajnie byłoby podziwiać taką krystalicznie czystą wodę i soczystą zieleń tuż obok w bardziej kameralnych warunkach. Fajnie byłoby ustawić się na platformie widokowej tuż nad wylotem wody spod ziemi i być tam samemu, a niechby i w dwie lub trzy osoby. Niestety tym razem do platformy były wręcz kolejki i rzecz jasna każdy chciał zerknąć w dół. A jak już się tu dostał, to i zdjęcie trzeba było zrobić. To też zajmuje czas, zatem nigdy nie było się samemu.
A wierzcie mi, że Syri i Kalter jest po prostu piękne! Kiedy idziecie do źródła rzeki, będąc już prawie przy nim ale kiedy przejdziecie przez mostek, przed Wami będzie czyste piękno przyrody. Najpierw szerokie i dość płytkie rozlewisko po którym, jeśli tylko będziecie chcieli zamoczyć nogi, można chodzić. Woda jest tak cudownie krystaliczna i tak bardzo zimna, że orzeźwia prawie jak poranna kawa. A dookoła was drzewa zwieszają swoje gałęzie aż do wody. Na brzegach rosną jakieś krzaki, w nich drą się świerszcze i cykady. Całości dopełniają ptaki nieśmiało odzywające się z koron drzew. Nieśmiało, bo ludzie drą ryje głośniej niż inne zwierzęta.
Potem zaś będzie właściwe wywierzysko. Nie wygląda jakoś bardzo imponująco i nie ma tu gejzeru, który biłby na jakąś wysokość i z dala oznajmiał, że to tu. Ale jeśli się przyjrzycie, to zauważycie, że w jednym miejscu woda faluje i to jest ta część, pod którą kryje się głęboka szczelina, z której rodzi się rzeka Bystrzyca. I co prawda jest tu zakaz kąpieli, ale ponieważ nie ma służb porządkowych, to zakaz jest notorycznie łamany.
Chociaż pływanie to jedno, bo moczenie nóg do łydek jest wręcz nagminne i prawie zawsze, kiedy chciałem zrobić zdjęcie, ktoś właził mi w kadr. Najodważniejsi i najbardziej zdeterminowani wchodzą na wspomnianą wcześniej platformę i po prostu skaczą na główkę w krystaliczną otchłań, by za moment wypłynąć parskając i głośno wciągając powietrze, wypchnięte z płuc przez lodowatą wodę. Nie dziwcie się temu, bo woda ma tu około 10 stopni Celsjusza… chłodzi i orzeźwia. Aha, skoki są teoretycznie zabronione… ale wiecie, to są Bałkany, zatem zakazy są zaledwie sugestiami 😉
Cóż, jak już napisałem Błękitne Oko jest po prostu atrakcją turystyczną i skoro są turyści, to są też ludzie, którzy chcą na nich zarobić, dlatego działa tu też kawiarenka, w której można się napić tego i owego 😉 Biznes musi się kręcić… A ja pozostawiam to cudnej urody miejsce, które niestety upstrzone tłumem ludzi, nie jest już tak piękne jak wtedy, kiedy jest pozbawione rozkrzyczanej gawiedzi.
Przestaję się dziwić, kiedy dochodzę już prawie do drogi łączącej Sarandę z Gjirokastrą, szczęka mi opada, bo przed szlabanem gdzie pobierane są opłaty, ustawiła się kilkusetmetrowa kolejka samochodów. Każdy chce spędzić weekend w piękny sposób i oglądać piękne rzeczy. Mam nadzieję, że nie każdy liczył, że będzie tu sam… to oszczędzi rozczarowania, podobnego do mojego.
A ja ustawiam się na poboczu drogi i czekam na busa do Gjirokasty. Ponieważ w Albanii rozkłady jazdy istnieją często tylko umownie, to nie wiem, czy mój autobus, który jeździ mniej więcej raz na godzinę właśnie zwiał i przyjdzie mi czekać na poboczu prawie godzinę, czy jednak będę miał szczęście i będzie za chwilę. Niestety nie miałem farta, oczekiwanie trwało 40 minut. Ale za to Gjirokastra znów była cudowna jak zawsze i tym razem nawet nie padało. Jedyne co lało się z nieba to żar. A takie opady to ja lubię 🙂
Syri i Kalter informacje praktyczne
- Syri i Kalter znajduje się blisko Ksamilu, pomiędzy tym miastem a Gjirokastrą i możecie połączyć oglądanie wywierzyska z wyjazdem do Gjirokastry.
- Wstęp do Syri i Kalter jest płatny – bilet kosztuje 50 leków (około 2,3zł)
- Przed kasą biletową jest bardzo duży parking. Koszt zostawienia na nim samochodu do 200 leków za 3h jazdy (to minimalny czas na jaki można zostawić)
- Parking w sezonie i tak jest za mały, zatem warto przyjechać wcześniej rano. Potem będzie trudno o miejsce.
- Od parkingu do Syri i Kalter są 2km, które trzeba przejść pieszo lub wypożyczyć hulajnogę lub skuter elektryczny