Bośnia i Hercegowina. Atrakcje i przewodnik po kraju
Bośnia i Hercegowina to serce bałkańskiego tygla narodów. Tu wraz z zamachem w Sarajewie wybuchła pierwsza wojna światowa. Tu w bałkańskim kotle na początku lat 90’tych sąsiad walczył z sąsiadem, muzułmanie z chrześcijanami, każdy z każdym. O ziemię, o religię, o wartości a potem o zemstę. Dziś panuje tu spokój.
Tyle jeśli chodzi o największe atrakcje turystyczne Bośni i Hercegowiny, bo szczerze muszę przyznać, że mnie w tym kraju najbardziej fascynuje jego multikulturowość. Uwielbiam strzelające w niebo minarety i muezinów nawołujących o tej samej porze do modlitwy. To niesamowite, jak ich głosy się przenikają i uzupełniają jednocześnie – prawdziwy klimat orientu na wyciągnięcie ręki. Dodajcie do tego deptaki w miastach po których z jednej strony chodzą dziewczyny w krótkich mini. Tuż obok nich dostojnie, w towarzystwie mężczyzn przechadzają się muzułmańskie kobiety z zasłoniętymi twarzami. Widząc to, będziecie mieli pełen obraz Bośni i Hercegowiny. Tradycja, nowoczesność, wszystko w jednym miejscu przenika się, koegzystuje i trwa mimo różnic.
Nie zawsze jest to łatwa koegzystencja, bo ślady po wojnie w byłej Jugosławii są jeszcze świeże. Wierzcie mi, że kiedy przejdziecie się ulicami Mostaru, wciąż będziecie widzieli domy wypalone do gołego kamienia ze śladami po kulach. Kiedy ostatnio byłem w tym mieście, rozmawiałem z pewnym mieszkańcem miasta, powiedział mi, że władze część tych ruin chcą zachować jako pamiątkę wojennych lat. Kolejną część ruin chcą zatrzymać rodziny, które w walkach straciły najbliższych. W ramach podtrzymywania pamięci o bolesnej przeszłości.
Przyznam się Wam, że nie tak dawno spojrzałem na mapę Bośni i Hercegowiny i tak mnie naszło, że prawie nie znam północy kraju. Niemal wszystkie najważniejsze atrakcje skupione są na południu i w centrum Bośni i Hercegowiny, północ zdaje się wciąż czekać na odkrycie. Dlatego postanowiłem to zmienić i korzystając z okazji, pojechałem ze znajomymi samochodem w objazd po kilku miejscach. Park Narodowy Una, wodospady na rzece (skądinąd też Una), potężny zamek Ostrożac, a nawet leżący na uboczu Bihać. Podobało mi się tam!
Bośnia i Hercegowina – komunikacja
Jeśli przyjechaliście do Bośni i Hercegowiny własnym samochodem, oczywiście nie będziecie mieli najmniejszego problemu z poruszaniem się. Co prawda nie ma tu znakomitej sieci autostrad jak w Chorwacji lub wspaniałej przelotowej autostrady jak w Serbii. Jednak drogi nie są koszmarne i całkiem swobodnie można się po nich poruszać. Oczywiście po głównych, bo lokalne pozostawiają wiele do życzenia. Na większych stacjach benzynowych będziecie mogli zapłacić kartą. Uwaga, jeśli jedziecie od strony południa Chorwacji, to całkiem możliwe, że wjedziecie na krótki odcinek autostrady w Bośni, która jest płatna! Kosztuje to 1,2 KM czyli lokalnej waluty. Za autostradę w Bośni można jednak płacić w euro, zatem nie martwcie się o to, że nie macie marek konwertybilnych.
Jeśli macie zamiar poruszać się komunikacją publiczną, to też nie będzie z tym większego problemu. Między największymi miastami jeździ dużo autobusów np. z Mostaru do Sarajewa autobusy są niemal co godzinę. Problem napotkacie, jeśli będziecie chcieli przejechać na większe odległości czyli np. z Mostaru do Banja Luki. Musicie wiedzieć, że pomiędzy Hercegowiną (upraszczając to dół kraju), a Republiką Serbską (czyli górą kraju), nie jeździ wiele autobusów. Dziennie mogą to być np. dwa połączenia, zatem lepiej zaplanować je wcześniej.
No i kolej w Bośni… niestety nie jest to najbardziej rozwinięty środek lokomocji w Bośni i Hercegowinie. Ale trudno się dziwić, bo kraj jest górzysty i zbudowanie linii kolejowej było nie lada wyzwaniem. Pomiędzy Mostarem a Sarajewem jeżdżą dziennie zaledwie dwa składy – wcześnie rano i wieczorem. Ale za to jest to tak niesamowicie widokowa trasa, że polecam ją każdemu jako atrakcję turystyczną! Widoki są magiczne!
Bośnia i Hercegowina waluta
Walutą Bośni i Hercegowiny jest marka konwertybilna czyli w skrócie KM. Dolary lub euro na marki możecie wymienić w kantorach, bankach lub na poczcie. Kurs jest wszędzie niemalże ten sam, czasami w kantorach pobierają np. 1 lub 2% prowizji, zatem zwróćcie na to uwagę przed wymianą. Śmiało możecie przyjąć, że 1 euro to 2 marki konwertybilne. Zatem 1 marka to dwa polskie złote. Łatwy przelicznik. W rzeczywistości za 1 euro dostajemy około 1,95 marki, ale płacąc na straganach i w restauracjach przyjęło się zaokrąglać.
I tu dochodzimy do kolejnego tematu czyli jeśli będziecie w miejscowościach turystycznych takich jak Medjugorie lub Mostar, to za wszystko na straganach i w restauracjach zapłacicie w euro, nie ma potrzeby wymieniać pieniędzy w Bośni. Jedynie w sieciowych supermarketach i instytucjach takich jak dworce kolejowe i autobusowe musicie mieć lokalną walutę. Dlatego jeśli np. przyjechaliście na jeden dzień z Dubrownika lub Splitu, nie ma najmniejszego sensu zaopatrywać się w lokalne marki.
Bośnia atrakcje turystyczne
Nie oszukujmy się, większość turystów na hasło Bośnia i Hercegowina od razu odpowie dwa słowa: Sarajewo i Mostar. Ale oprócz przepięknego Mostaru, który kocham miłością czystą oraz stolicy Sarajewa, w Bośni jest jeszcze sporo innych atrakcji. Zapraszam na przegląd po zabytkach i cudach przyrody.
Mostar – magiczny Stary Most
Mostar przede wszystkim kojarzy się ze słynnym Starym Mostem. Po tym jak podczas wojny runął pod ostrzałem z czołgów, znów jest odbudowany i przyciąga turystów. Warto odwiedzić muzeum Starego Mostu. Znów możemy podziwiać to, z czego ta konstrukcja jest słynna, czyli skoki do wody! Młodzieniec staje na krawędzi mostu, jego koledzy zbierają od turystów datki i hooop! Skok z wysokości 20 metrów zawsze robi wrażenie! Stary Most. Pięknie i stożkowato wygięty, łączący dwie strony rzeki. Dwa światy, chrześcijański i muzułmański.
Spacerując po ulicach na pewno natkniemy się na liczne w mieście cmentarze, to pozostałość po nie tak dawnej wojnie domowej rozpoczętej po rozpadzie Jugosławii. Mimo wszystko Mostar to dla mnie najbardziej klimatyczne miasto w Bośni i Hercegowinie. Bałkany w pigułce.
A przed wyjazdem warto odwiedzić bazar, bardzo blisko mostu, już na starym mieście. Tu sprzedawcy oferują do zakupu to, co mają najlepsze czyli rakiję! Rakiję w różnych smakach, kolorach i tylko moc jest zawsze ta sama czyli duża! 🙂 Rzecz jasna przed zakupem trunku należy spróbować, zatem wyjdziemy stąd na lekkim rauszu. Aha obok rakiji są tu też miody i to takie, których w Polsce trudno szukać a w dodatku w znakomitych cenach!
Wodospady Kravica. Jak tu pięknie!
Wodospady Kravica to po prostu cud przyrody, który najpiękniej wygląda wiosną, kiedy rzeka niesie ze sobą mnóstwo wody, a amfiteatr przed naszymi oczami będzie biały od kipieli spadającej wody. Cóż to jest za miejsce, co to jest za spektakl! Na szerokości 120 metrów rozpościera się amfiteatr, który jest popisem potęgi natury! Kolejne hektolitry wody w każdej sekundzie uderzają o taflę jeziorka, wywołując jednostajny huk. W powietrzu unosi się rześka wilgoć, która budzi do życia pomimo panującego upału.
Najciekawsze jest to, że na zdjęciach, które widziałem w internecie, w pewnej odległości od ściany wodospadu prowadziła ścieżka. Można było z nich robić zdjęcia z bliska. W momencie kiedy byłem przy wodospadzie, poziom wody był tak wysoki, że biegnąca blisko wodospadu drewniana kładka, została zalana i znajdowała się głęboko pod wodą. Jej poziom był tak wysoki, że zatopione zostały też dolne partie stojących blisko knajpek. Wierzcie mi, że wyglądało to niesamowicie, dlatego zapraszam do artykułu i zdjęć o wodospadach Kravica.
Sarajewo. Stolica Bośni i Hercegowiny
Od zamachu w Sarajewie zaczęła się pierwsza wojna światowa i w Sarajewie zobaczymy miejsce tuż obok Mostu Łacińskiego, skąd padły strzały, które rozpoczęły wielką europejską rzeź. Ale miasto to też liczne meczety, dzielnica handlowa, synagoga, liczne kawiarnie i knajpki gęsto ustawione wzdłuż deptaka. Tu się po prostu przesiaduje godzinami nad filiżanką kawy, rakiji lub chociażby piwa i obserwuje przechodniów na deptaku.
A jak wygląda Sarajewo? Zapamiętałem je tak: Przede mną w dole rozpostarty jest cmentarz, kolejny widzę kilkaset metrów dalej, na wzgórzu tuż obok, to raptem kilkaset metrów. Białe muzułmańskie pomniki odcinają się od zieleni trawy, od ciemnej zieleni drzew, od okolicznych domostw. Cmentarz jako biały pomnik oblężenia Sarajewa. W oddali widzę wieżowce, które kilkadziesiąt lat temu były znakomitą kryjówką dla snajperów polujących na ludzi w „Alei snajperów”.
Zajdźmy do jednego z muzeów, które przybliżą nam czas oblężenia Sarajewa. Ale była osławiona Aleja Snajperów już nie budzi grozy. Sarajewo żyje do późna, tu aż nie chce się wracać do hostelu lub hotelu, zachodźmy w bramy, szukajmy ukrytych klubów, smakujmy rakiję… Szkoda czasu na sen!
Blagaj – klasztor nad źródłem rzeki
Do Blagaju przyjeżdża się na chwilę, by zobaczyć stary osmański klasztor derwiszów oraz wypływającą tuż koło niego rzekę. Woda bije tu wprost z jaskini, do której można wpłynąć (o ile jest akurat pan przewoźnik) Oprócz tego tak popularna na Bałkanach kawa tu z widokiem na klasztor? Czemu nie?! Warto przyjechać rano, by uniknąć tłoku. Jeśli mamy czas, możemy wejść na wzgórze z zamkiem.
Klasztor derwiszów w Blagaju zbudowano w XV wieku i już na pierwszy rzut oka widać tu wpływy osmańskie. Charakterystyczne białe ściany i ciemne belki konstrukcyjne nie pozostawiają wątpliwości. Nikt nie stoi tu w drzwiach, nikt nie pobiera opłat, zatem aż się prosi, by wejść głębiej i zobaczyć budynek od środka, zatopić się w historię.
Na obejrzenie całości wystarczy nam kilkanaście góra kilkadziesiąt minut. Ale jest tu taka ciekawa atmosfera spokoju i braku pośpiechu. No i na koniec rzecz jasna chwila kontemplacji wody, wypływającej z jaskini. Nie tak wiele jest takich miejsc na świecie.
Pocitelj. Twierdze i osmańskie miasteczko
Górujący nad Pocitelj zamek u stóp którego malowniczo na kolejnych tarasach rozsiadły się osmańskie domki. Pozostałość po panowaniu Turków. Zdecydowanie warto tu wstąpić choćby na dwie godziny. Kiedyś była to podobno mekka artystów, którzy chętnie kupowali tu domy i szukali natchnienia. Dziś próżno szukać tu wielkich tłumów, spacerując po położonych wyżej uliczkach często nie napotkamy żywej duszy.
Zaskakują jednak niektóre posesje, które za bramami skrywają soczystozielone trawniki, pięknie kontrastujące z dawną architekturą. Niestety na drugim biegunie mamy domy, które na pewno domagają się opieki i remontu.
Okolica Pocitelj jest piękna. Odrestaurowane w dużej części, ładne domki, pozostałości po Turkach, którzy byli tu z racji historycznych zawirowań, ale również turkusowe wody toczy rzeka Naretwa. Szkoda tylko, że to co widzimy, nie jest oryginalną częścią Pocitelj tylko czymś, co zostało dobudowane. Niestety, bo podczas wojny domowej na terenie byłej Jugosławii Pocitelj zostało zbombardowane przez Chorwatów, a potem zaczęła się żmudna odbudowa, która w części trwa do dziś. Ale… i tak warto tu przyjechać dla widoków z twierdzy.
Jajce – nie tylko twierdza i wodospad
Jajce to małe miasteczko, w którym zachował się robiący wrażenie zamek oraz zespół średniowiecznych bram do miasta. Rzecz jasna wraz z fragmentami murów. Miasto w sam raz na kilka godzin. Będąc tutaj warto pójść w okolice przystanku autobusowego, gdzie znajduje się wodospad. Piękny widok na wodę oraz kanion rzeki, wart jest dłuższej kontemplacji. Ale najprzyjemniej będzie nad wodospadem podczas upału. Wtedy przesiaduje tu wiele osób, by skorzystać z tej naturalnej klimatyzacji.
Podczas odwiedzin na zamku, jest pięknie: zieleń gór, czarne dachy najbliższych domów i spokój, bo miejsce jest tylko dla mnie. Dopiero po jakimś czasie przychodzi kolejny turysta. Przechadzam się po murach, które mają około 1300 metrów długości, robię obchód zamku, cieszę się tym spokojem, który po Sarajewie czy Mostarze jest tak pożądany.
A jeśli już jesteście w pobliżu, to koniecznie musicie pojechać 5km od Jajce, gdzie znajdują się kilkusetletnie małe młyny. Wierzcie mi, że wyglądają one jakby ktoś wyciągnął je z jakiejś bajki i postawił na strumyku między dwoma jeziorami. bajkowo tu!
Travnik – od kolorowego meczetu do twierdzy
Liczne meczety, stare grobowce i górujący nad Travnikiem zamek. Do tego rozsiane po mieście stare, muzułmańskie cmentarze, malowniczy rwący potok z oczkami wodnymi pełnymi ryb i malutka starówka. Z twierdzy jest ładny widok na okolice, zatem warto tu wejść na kilka chwil. Do Travnika warto wstąpić na dwie godziny w drodze do np. Jajce lub Banjia Luki. Latem miasto organizuje wydarzenia kulturalne
Widok z zamku w Travniku jest wart chociażby chwili uwagi. Piękna górzysta i zielona okolica aż po horyzont, a bezpośrednio pod zamkiem leży miasto. Liczne meczety, bo trzeba powiedzieć, że jest ich tu całkiem sporo, stare muzułmańskie cmentarze i tradycyjna zabudowa wymieszana z nowoczesnością, bo przecież wojna poniszczyła i odbudować było trzeba no i kto chciałby mieszkać w skansenie?
Planując wyjazd do Travnika, zarezerwujmy sobie góra kilka godzin, to nie jest miejsce na długie zwiedzanie. Chyba, że przyjeżdżacie na jakieś wydarzenie kulturalne w tym mieście, wtedy rezerwujcie hotele z wyprzedzeniem.
Bunkier Tito w Konjic
Kiedyś bunkier w Konjic był najbardziej strzeżonym miejscem w całej Jugosławii. Miejscem tyleż tajnym, co także mającym połączenie z każdym miejscem w kraju. Bunkier na wskroś nowoczesny i komfortowy, by najważniejsze osoby w dawnej Jugosławii miały wszystko, czego potrzeba do wygodnego życia.
Bunkier jest klasycznym reliktem Zimnej Wojny – czasu, kiedy Zachód przeciągał linę ze Wschodem – czyli blok USA z blokiem Radzieckim. Co ciekawe, Jugosławia w tym czasie poszła własną drogą i politycznie lawirowała pomiędzy tymi dwoma zwaśnionymi obozami, nie dając się szczelnie zamknąć za żelazną kurtyną, ale też nie opowiadając się za Stanami Zjednoczonymi. Kiedy w roku 1953 zaczęto budowę bunkra, ryzyko wojny atomowej wszystkim wydawało się bardzo prawdopodobne, dlatego przywódcy krajów gorączkowo myśleli o ochronie przed bombami. Oczywiście najbardziej myśleli o ochronie siebie, ale czasami uwzględniali także innych.
Wodospad Štrbački buk na rzece Una
W Parku Narodowym Una znajdują się trzy wodospady. Chyba najbardziej znany a na pewno najwyższy to wodospad Štrbački buk. Mierzy on 24.5 metra i co ciekawe, przecina trasę raftingu, który można odbyć na rzece Una. Oczywiście uczestnicy nie pokonują tego wodospadu w pontonie, lecz jest on z góry zrzucany bez załogi, ale jego sternik skacze w wodną kipiel! Warto to obejrzeć!
Sam wodospad też jest wart uwagi rzec jasna. Wzdłuż niego, bo jest kilka progów wodnych, ciągnie się drewniana ścieżka dydaktyczna z tarasem widokowym. Wodospad odwiedziłem pod koniec września i turystów było tu jak na lekarstwo, zatem jeśli szukacie piękna, dzikości i niezadeptanego miejsca, gorąco polecam Wam to miejsce.
Medjugorie – chyba tylko dla pielgrzymów
Odkąd w 1981 roku doszło w Medjugirie do objawień, do miasteczka przyjeżdżają tłumy pielgrzymów. Najliczniej reprezentowani na górze objawień są Polacy i Włosi. Uwaga: idąc na górę koniecznie załóżmy dobre buty!
Powiedzmy sobie wprost: Samo miejsce jeśli nie jesteśmy tam dla religii, jest absolutnie nieinteresujące. Tu przyjeżdża się tylko po to, by obejrzeć wzgórze objawień i pomodlić się. Zresztą, widzicie to na zdjęciu powyżej. Wiara jest kluczem do Medjugorie. Chociaż może nie jest? W końcu Kościół katolicki wciąż nie uznał tych objawień.
Modlitwa „Zdrowaś Maryjo” wypowiadana co i rusz w wielu językach, co chwila, przy każdej stacji drogi krzyżowej, ma w sobie coś z mistycyzmu. Jest coś podniosłego w kolejnych głosach intonujących modlitwy, jest nadzieja w głosach, które intonują kolejne modlitwy i na które odpowiada reszta pielgrzymki.
Wodospady Una
Una to malownicza rzeka w Bośni i Hercegowinie. Jest tak malownicza, że w części jej biegu powstał Park Narodowy Una. Jest położony w północnej części kraju, dlatego nie jest też aż tak oblegany przez tłumy turystów.
Una ma w swoim biegu kilka wodospadów, zatem obejrzenie wszystkich to przynajmniej pół dnia – dojazd zajmie sporo czasu. Tu znajdziecie więcej informacji o wodospadach. A jeśli chcecie więcej informacji i zdjęć o naprawdę pięknym wodospadzie Strbacki Buk, to zapraszam do podlinkowanego artykułu.
Višegrad i słynny most noblisty
Višegrad jako miasto nie jest piękny. Ale ma jedno miejsce zjawiskowe, a drugie zaskakujące. Miejsce absolutnie zachwycające swym pięknem to kamienny most na Drinie. Jeśli kojarzycie tą nazwę, całkiem możliwe, że przeczytaliście książkę pod tym samym tytułem. Opisuje ona dzieje mostu i lokalnej społeczności na przestrzeni kilkuset lat. Ludzie umierają, przemijają pokolenia a kamienna konstrukcja trwa. Czasami na przekór losowi i ludziom, próbujących go zniszczyć. Spacer po moście kiedy mamy wiedzę o jego historii jest naprawdę wspaniałym przeżyciem.
Drugim dość ciekawym miejscem w Visegradzie jest Andrićgrad czyli miejsce na wskroś sztuczne, a wzniesione przez Emira Kusturicę. Czegóż tu nie ma! Jest kościół, „stare kamienice”, pomniki, uczelnia… Tu wszystko miesza się z wszystkim, tworząc coś, co przypomina bardziej komiks niż architekturę i muzeum. I tylko dlatego warto tu wejść.
Bihać – miasto pogranicza
Do niedawna nie wiedziałem, że takie miasto jak Bihać istnieje. A w sumie szkoda, bo może nie jest to miasto, które jest warte by jechać do niego przez pół świata, ale jeśli jesteście w pobliżu, to warto tu wstąpić. Tym bardziej, że znajduje się na północy Bośni i Hercegowiny, całkiem blisko Jezior Plitwickich. Samo miasto ma jeden meczet, który jeszcze w średniowieczu był kościołem oraz kościół, po którym została tylko wieża. Ale co ciekawe kościół ten powstał dlatego, że muzułmanie składali się na jego powstanie, bo nie chcieli, by ich meczet z powrotem stał się kościołem. Dziwnie plotą się losy.
Dodatkowo przez Bihać przepływa rzeka Una, która ma tu kilka bardzo malowniczych kaskad, wysepek i kładek. Naprawdę warto tu zrobić np. bazę noclegową, by wyskoczyć do wodospadów Una lub dalej do pobliskiej Chorwacji. Polecam. Ale i tak nie zapomnijcie, że na obrzeżach Bihacia stoi od kilkuset lat zamek. Zamek jak zamek, ale widok jaki się z niego rozpościera, jest warto uwagi. Piękny krajobraz! Widzicie go na zdjęciu powyżej.
Zamek Ostrožac
Zamek Ostrožac to kolejna z atrakcji północy Bośni i Hercegowiny. Twierdza leży z dala od tradycyjnych turystycznych szlaków, zatem nie ma szans, że będą tu tłumy. To północ Bośni i Hercegowiny i najbliżej tu do Chorwacji.
A sam zamek? Dziś to ruina, która kiedyś była… pałacem! Jednak kamienie nie tak łatwo erodują i niszczeją, zatem twierdza i jej mury obronne przetrwała do dziś i daje pojęcie o dawnej potędze.
A powstała w konkretnym celu. Było nim powstrzymanie zagrożenia tureckiego, które nadciągało od południa. I co prawda przez stulecia zamek stawał na wysokości zadania, to jednak pod koniec XVI wieku upadł. Wtedy na długo zagościli tu Osmanowie.
Zmiany przyniósł rok 1896, kiedy walory obronne nie były już istotne, a twierdza została sprzedana i przerobiona na na pałac rodowy. Piękne to były wnętrza. Były, bo po drugiej wojnie światowej nastąpiła nacjonalizacja, a potem wojna w Jugosławii. Niestety strzelano także na terenie zamku, co widać po ścianach. Dziś zamek jest ruiną, ale uroczą i z cudownym widokiem na okoliczne wzgórza.
Banja Luka. Dziwnie tu
Banja Luka – drugie największe miasto w Bośni i Hercegowinie. W sumie nic tu nie ma poza weekendowym życiem nocnym, ale zabawa trwa tu na całego. Jakby jutra miało nie być, a króluje rzecz jasna turbo folk! 🙂 Życie koncentruje się wzdłuż krótkiej promenady dochodzącej od marketu do kościoła. Na szczęście są tu też ruiny zamku i to chyba główna atrakcja tego miasta. Chociaż chodząc po nim może spodoba Wam się charakterystyczny kościół.
Powiem tylko tyle, że kiedy w hostelu zapytałem, co ciekawego jest w Banja Luce, pani odpowiedziała mi: Poza tym, że dziś zaczyna się weekend, to nic! 🙂
Bośnia i Hercegowina – inne artykuły
Muzeum Starego Mostu w Mostarze – Most w Mostarze to chyba najbardziej znany z pocztówek obrazek, jaki może się nam kojarzyć z Bośnią. I nic dziwnego, bo zbudowana kilkaset lat temu konstrukcja, wciąż zadziwia pięknem i kunsztem dawnych inżynierów. Niestety podczas wojny w byłej Jugosławii został on zniszczony. Na szczęście opamiętanie przyszło szybko i zaraz po wojnie społeczność międzynarodowa wzięła się za odbudowę. Starymi metodami, bez betonu i nowoczesnej technologii. Powstała wierna kopia mostu. Stary Most znów łączy brzegi Neretwy! I o tym moście opowiada muzeum Starego Mostu w Mostarze.
Okolice Mostaru – Mostar jest wspaniałą bazą wypadową. Oczywiście najlepiej i najwygodniej będzie, jeśli do dyspozycji będziemy mieli własny lub pożyczony samochód, ale i bez tego da się zwiedzić okolice. Wystarczy pójść do jakiejkolwiek agencji turystycznej i na pewno znajdziemy tam zarówno jednodniowe wycieczki, jak też coś dostarczającego więcej adrenaliny czyli np. rafting po którejś z rzek. Zapraszam do artykułu, przedstawiającego okolice Mostaru.
Marzenia nigdy nie spełniają mi się same. To ja je spełniam!
Dlatego jeśli tylko mogę, pakuję większy lub mniejszy plecak i jadę gdzieś w świat. Samolotem, autobusem, samochodem lecz najbardziej lubię pociągiem.
Kiedyś często podróżowałem do Azji i na Bałkany. Dziś częściej spotkacie mnie w Polsce.
Wolę też brudną prawdę niż lukrowane opowieści o pędzących po tęczy jednorożcach. Dlatego opisywane miejsca nie zawsze są u mnie wyłącznie piękne i kolorowe.
Dużo pracuję zawodowo, a blog to po prostu drogie hobby, które sprawia mi przyjemność.