Braszów zaskakuje od pierwszego wejrzenia i śmiało mogę je nazwać jednym z piękniejszych miast Rumunii. Nic nie poradzę na to, że średniowieczne założenia architektoniczne są bliskie memu sercu. Jeśli dodamy do tego pomarańczowy kolor starych dachówek, będę w swoim raju!
Główne życie Braszowa skupia się na Rynku i to rzecz jasna nie dziwi, ale stara, zabytkowa część miasta to nie tylko jego najbliższe okolice. Rejon, w którym zachowało się to, co stare i najpiękniejsze, jest o wiele większy. Wszystko dzięki dobremu usytuowaniu starego Braszowa. Oto w czasach, kiedy miasta zaczęły się gwałtownie rozrastać i poszukiwać przestrzeni dla nowych mieszkańców, tu nie można było zastosować tego, co działo się zazwyczaj. A w większości przypadków rozbierano stare mury obronne, by po pierwsze uwolnić przestrzeń, po drugie zlikwidować podział miedzy dzielnicami.
Braszów miał szczęście – miasto położone jest między wzgórzami, przez co rozbieranie fortyfikacji od strony gór było nonsensowne. Takim to szczęśliwym zbiegiem okoliczności znaczna część murów obronnych Braszowa przetrwała do dnia dzisiejszego i wciąż cieszy oko. Podobna sytuacja zdarzyła się w nie tak odległej Sighisoarze.
Atrakcje Braszowa
Braszów byłby pewnie jeszcze piękniejszy, gdyby nie wydarzenie z roku 1689. Wtedy to 21 kwietnia Wielki Ogień zniszczył praktycznie całe miasto i to co widzimy dziś, powstało po tym czasie. Nawet kamienna katedra ucierpiała, bo oprócz tego, że płomienie strawiły całe jej wnętrze, to także zewnętrzna fasada została osmolona do tego stopnia, że świątynia do dziś nosi nazwę “Czarnego kościoła”. Ale zapraszam na spacer po atrakcjach Braszowa.
Góra Tampa
Najlepsza perspektywa zawsze jest z góry. A Braszów jak niewiele miast w świecie ma naturalny punkt obserwacyjny. Góra Tampa to miejsce zapewniające wspaniały widok na całe miasto. Stąd idealnie widać, jak ośrodek się rozrastał, jak zbudowana jest siatka ulic i gdzie są najważniejsze zabytki. Co warto wiedzieć, to na górę można wjechać w kilka minut kolejką linową, która zapewnia znakomite widoki, ale jeśli lubimy wysiłek to za bastionem Tkaczy jest ścieżka prowadząca na górę. Ja wybrałem kolejkę. Z tej perspektywy zobaczycie jeden z symboli Braszowa od tyłu, bo właśnie na tym wzgórzu stoją wielkie litery układające się w górujący nad miastem napis BRASOV. Rumuńskie Hollywood.
Ale z miejscem związany jest ciekawy historyczny fakt. Tu rozpalający wyobraźnię, najbardziej znany przedstawiciel Rumunii czyli Vlad Palownik znów dał popis kunsztu. Jego wojska w latach 1458-60 zdobywały miejską cytadelę i po złamaniu obrony 40 kupców, którzy odmówili zapłaty podatków, zostało… nabitych na pal a następnie ku przestrodze wystawionych na widok właśnie na tej górze.
Rynek i ratusz w Braszowie
Jako rzekłem wyżej, jest to serce miasta i to tu można się załapać na lokalne festyny lub po prostu zjeść coś lub wypić w jednej z licznych restauracji i pubów. Jak to na rynku bywa, także i tu centralne miejsce zajmuje ratusz z wysoką wieżą, z której kiedyś wypatrywano wrogów oraz ostrzegano mieszkańców miasta o niebezpieczeństwach. Stąd też druga nazwa wieży: Wieża trębaczy (konstrukcja ma 58 metrów wysokości).
Oczywiście to co widzimy tu dziś, to efekt odbudowy po wielkim pożarze, bo stary ratusz spłonął tak samo, jak reszta miasta. W mojej ocenie to co zbudowano, jest za masywne w stosunku do otoczenia, ale… jest, to jest Co by się nie działo, to serdecznie polecam usiąść w którejś z restauracji i zjeść np. śniadanie z pięknym widokiem na okolicę. Popatrzeć na ludzi i na tryskającą tu fontannę. A jak będziemy tak patrzeć, to wypatrzymy też inne ciekawe miejsca, do których warto pójść później.
Czarny Kościół
Budowę zaczęto w 1385 roku i plany do skromnych nie należały. Dość powiedzieć, że planowano dwie wieże, jednak zamierzenia to jedno a historia plecie swoje plany. Z uwagi na najeżdżających te tereny Turków, finalnie powstała tylko jedna wieża. Nie czyni to jednak świątyni mniej imponującą. Sądny dzień dla konstrukcji przyszedł jednak 21 kwietnia roku 1689, kiedy Braszów pochłonął pożar. Spaliło się wszystko, także w świątyni. Ogień był tak potężny, że mury kościoła poczerniały i tym samym dały mu nową nazwę. Po stu latach prac, świątynia została odbudowana. Co więcej nawet czarny kolor wyblakł oraz został usunięty tak, że do dziś trudno doszukać się czarnego koloru.
W środku zobaczymy np. bogate zbiory wschodnich kobierców. Niestety w środku nie można robić zdjęć, zatem nie pokażę Wam wnętrza. Co ciekawe: ponieważ każdy lubi być “naj” w jakiejś kategorii, Czarny Kościół w Braszowie jest NAJwiększą gotycką świątynią pomiędzy Wiedniem a Stambułem . Słowem: dajcie mi budynek, a coś się znajdzie, by był szczególny Ok, ale urody nie można tu odmówić.
Mury i system obronny Braszowa
Jak napisałem wyżej, Braszów miał szczęście i nie zburzył tego, co stare. Dziś odcina od tego turystyczne kupony, czego pewnie kiedyś nikt się nie spodziewał, bo kto by myślał o tym, że ludzie z drugiego krańca świata potrafią przylecieć do Rumunii tylko po to, by obejrzeć średniowieczny system obrony miasta? O dziwo do dziś zachowało się bardzo wiele i np. jeśli przejdziemy się alejką spacerową od strony góry Tampa, przekonamy się, jak wielkim ośrodkiem był Braszów kiedyś. I jak bogatym, bo zbudowanie i utrzymanie tak długich umocnień pochłaniało krocie. Rzecz jasna w utrzymaniu partycypowały cechy, bo jak w każdym innym mieście baszty noszą nazwy pochodzące od tego, który cech był odpowiedzialny za obronę oraz utrzymanie.
Brama Katarzyny czyli bajkowa konstrukcja
Spójrzcie tylko na tą konstrukcję. Czy widząc ją, nie przychodzą Wam do głowy skojarzenia z tym, co leci przed filmami Walta Disneya? Zbudowana w 1559 roku jest jedyną bramą miejską, która w oryginalnym stanie przetrwała do dzisiejszych czasów. Dziś brama prowadzi donikąd i przychodzi się tu po prostu zrobić zdjęcia. Jeśli zastanawiacie się, po co są te cztery wieżyczki obok głównej wieży, to symbolizowały one autonomię rady miejskiej, która w razie konieczności mogła szafować karą śmierci. W sumie to takie ostrzeżenie: Porzućcie wszelką nadzieję, złodzieje i złoczyńcy, którzy tu wchodzicie.
Brama Schei w Braszowie
Tuż obok jest jeszcze jedna brama, ale już nowa, bo z roku 1827: Brama Schei. Nazwa jest dość prosta do wytłumaczenia, bo wejście prowadziło do dystryktu Schei. Ale przyznam, że nie za bardzo rozumiem zachwytów nad nią, bo ani ona jakaś wybitna, ani pięknie wkomponowana w okolicę. Ot jest. A musieli zbudować nową, bo stara ucierpiała w pożarach.
Bastion Tkaczy
To chyba najciekawszy punkt obronny, jaki przetrwał do dziś z całych konstrukcji obronnych Braszowa. Potężna konstrukcja znajduje się u stóp góry Tampa i jak nazwa głosi, należała do cechy tkaczy. Dziś w budynku mieści się muzeum oraz można spojrzeć na drewniane konstrukcje, które umożliwiają przejście na wyższe poziomy, tak jak było to kilkaset lat temu. Niestety wejście na nie było zamknięte, a za robienie zdjęć oczekiwali 25 zł. Orzekłem, że co to… to nie! Ale rzućcie okiem na wejście do bastionu, bo specjalnie zostało ono zrobione bardzo niskie, by nikt na koniu nie miał szans tu wjechać, tak samo jak nie dałby rady wymachiwać tu bronią. Jak widać, wszystko zostało pomyślane w celach obronnych.
Dzielnica Schei
To ciekawa dzielnica szczególnie dlatego, że… nie była ona oficjalnie częścią miasta. W Braszowie budynki posiadać mogli tylko Sasi i nikt poza nimi. Prawo to utrzymywało się od XIII aż do XVII wieku. Rumuni do miasta wchodzić mogli tylko tą jedną bramą i co ciekawe, zawsze musieli za to płacić, tak samo jak za możliwość sprzedawania w mieście swoich towarów. Tylko raz do roku, wiosną podczas święta Junii Brașoveni, ludność rumuńska mogła wejść do Braszowa za darmo.
Dziś w dzielnicy znajduje się jedna z najwęższych ulic w Rumunii a może i na świecie, bo liczy około 1,3 metra szerokości. Niestety podczas mojej wizyty w Braszowie była w remoncie, a wejście do niej zabito przysłowiowymi deskami. Ok, dyktą, ale nie zmienia to postaci rzeczy. Tuż obok uliczki znajduje się wejście do synagogi żydowskiej. Jeśli ktoś lubi tego typu kulturę i architekturę, nie będzie zawiedziony.
Biała i Czarna Wieża
Po przeciwnej stronie od powyżej opisanego, stoją dwie wieże: Biała i Czarna. Jeśli chodzi o Czarną, to Braszów nie miał szczęścia, bo nazwa zbudowanej w 1494 roku konstrukcji obronnej wywodzi się z 1559 roku, kiedy piorun uderzył w budynek, wywołując potężny pożar. Jak się łatwo domyślić nazwa pochodzi od efektów pożaru. Obydwie wieże warte są odwiedzenia z jednego tylko powodu: Widok, jaki się stąd rozpościera jest po prostu magiczny. Warto tu przyjść szczególnie przed zachodem słońca, bo świetnie widać stąd cały Braszów z jego czerwonymi dachami na starej zabudowie. Serio, magia!
A na koniec taka cywilizacyjna wisienka na torcie:
Rumuńska specjalność czyli panie płać pan za zdjęcia!
Ale jest coś, czego w Rumunii pojąć nie mogę do dziś. Oto kiedy przychodzimy do jakiegoś muzeum, które nie musi być nawet jakoś szczególnie interesujące, bardzo często obok biletu wstępu zobaczymy jeszcze jedną pozycję do opłacenia: Bilet za robienie zdjęć i filmowanie. Kurczę, naprawdę tego nie rozumiem, bo wydawałoby się, że zdjęcia z fajnych atrakcji, to znakomita rekomendacje, by do tego samego miejsca przyszli inni. Ci którzy zdjęcia zobaczą w artykułach, w kanałach social media itp.
Cóż, najwidoczniej do tego jeszcze Rumunia nie dojrzała. Jednak obstawiam, że po prostu potrzebują na to więcej czasu. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że za robienie zdjęć w muzeum farmacji w Klużu oczekiwano ponad 100 zł? Ale w Braszowie jest identycznie. Np. kiedy pójdziecie do bastionu Tkaczy, za robienie zdjęć oczekują 25 zł. Więcej niż za bilet wstępu.
Jeśli chcecie poczytać więcej o Braszowie, poznać kluczowe daty, doczytać różne “smaczki”, zerknijcie pod te adresy (nie są po polsku). Korzystałem z nich podczas pisania tego artykułu. Romanian tourism oraz Brasov travel guide.
Okolica Braszowa. Co zwiedzić
Braszów jest wspaniałą bazą wypadową w okolice. To kilkadziesiąt kilometrów dalej znajduje się największa atrakcja turystyczna Rumunii czyli zamek Bran. To ten słynny zamek Drakuli. I wszyscy którzy tam byli mówią, że to najbardziej przereklamowane miejsce. Zatem sami zastanówcie się, czy macie ochotę tam jechać.
Zamiast tego, jeśli przyjechaliście samochodem możecie udać się w okolicę i pojechać do któregoś z zamków chłopskich. To specjalność Rumunii. Możecie w tym celu pojechać np. do Rupei.
Ale blisko jest też wspaniały i potężny zamek Rasnov. Chociaż ja z całęgo serca polecam Wam wizytę w Sinai, by zobaczyć pałac Peles. Najpiękniejszy zamek w Rumunii.
Nocleg w Braszowie
Braszów w obrębie starego miasta ma ograniczenia w ruchu samochodowym, a dodatkowo niewiele tu parkingów. Dlatego szukając hotelu, zwracajcie uwagę na to, czy ma parking. Ewentualnie możecie zarezerwować nocleg deczko dalej, by parking był w liczony w cenę. Jeśli nie macie takiego noclegu, pozostanie Wam parking płatny.
Śpiąc w Braszowie zarezerwowaliśmy hotel Safrano Palace tuż obok ryku. W zasadzie z widokiem na rynek. Dodatkowo w cenę wliczone było śniadanie. Wadą był brak parkingu, ale samochód zostawiliśmy dalej na bezpłatnym. Akurat były miejsca.
Jeśli zależy Wam na parkingu, to warto zarezerwować butikowy HOTEL BOUTIQUE CASA CHITIC. Tuż obok głównych atrakcji. Ważne, jeśli przyjeżdżacie samochodem dajcie znać o tym obsłudze, by było dla Was miejsce.
7 komentarzy
Dzień dobry Paweł.
Bardzo dziękuję za artykół o Braszowie , przydał mi się w planowaniu wycieczki. Czy 3 dni wystarczy na zwiedzenie i odpoczynek ?
Fajnie że jeździsz i zwiedzasz , to jest równiesz i moja pasja . Rumunia będzie moim 46 krajem które odwiedzę. Życzę Ci miłych podróż i wspaniałych reportarzy.
Na sam Braszów to 3 dni aż nadto. Ale przecież obok jest jeszcze Sinaia i zamki chłopskie. A całkiem blisko zamek Bran (nie byłem)
Zatem… to będą jak coś intensywne trzy dni, jeśli zwiedzanie obejmie także okolice. A podkreślam, że Sinaia jest OBOWIĄZKOWA! 🙂
Wspaniałego zwiedzania! 🙂
W Zoo w Bukareszcie też była opłata za robienie zdjęć aparatem, a za zdjęcia robione telefonem już nie 😀
I to idealnie pokazuje, że nie ma tu ani sensu, ani logiki.
Jedno wielkie LOL 🙂
Mega robota, Pana artykuły bardzo pomogły nam w tworzeniu planu zwiedzania na obóz wędrowny po Rumunii.
Z harcerskim pozdrowieniem – Czuwaj! I oby tak dalej
Byłem w Braszowie rok temu i potwierdzam, jest piękny 😀 niestety przyjechałem za późno, więc do Schei (i Rasnova) nie zdążyłem już zajrzeć, ale przynajmniej mam po co wracać 🙂
Hejka!!!
Dziś zwiedzałam Czarny Kościół i nie zauważyłam info, że nie można robić zdjęć, więc mam ich sporo🤭 Mogę Ci podesłać 😀