Buchara to jedno z najpiękniejszych miast w Uzbekistanie. Podczas spaceru widok przede mną jest wręcz nierzeczywisty. Wydaje się, jakby ktoś włączył stopklatkę. Zatrzymał na chwilę życie lub przeniósł świat do gry komputerowej. Lejący się z nieba żar, spowolnił ruchy, zatrzymał ludzi w domach, uwięził w cieniach drzew. Życie wróci tu jak zwykle dopiero wieczorem.
Latem i wiosną życie w Bucharze budzi się wieczorem. Wtedy zapełnią się okoliczne knajpki, dzieci będą jadły lody, matki znów pospacerują z wózkami, a mężczyźni siedzący na murkach będą grali w gry i wiedli długie dyskusje. Tylko jedna rzecz pozostanie niezmienna: pomnik Nasreddin Hodja na osiołku. Pomnik, który u większości Polaków wywołuje uśmiech. Z nieznanych powodów Hodja ma rysy przypominające Antoniego Macierewicza.
Buchara – perła Uzbekistanu
Buchara – miasto Jedwabnego Szlaku, który kilkaset lat temu zapewnił temu miejscu swoją świetność. To z zysków z handlu powstały karawan seraje, liczne medresy i meczety. Dzięki tym dochodom zatrudniano rzemieślników, którzy stworzyli cudowne sklepienia świątyń, rzeźbili drzwi i kolumny nanosząc na nie fantazyjne wzory. Nadgryzione zębem czasu zabytki, teraz jedne po drugim są odnawiane. I chociaż jeszcze mnóstwo pracy przed konserwatorami, to efekt ich dotychczasowych prac zapiera dech w piersi.
Buchara w Uzbekistanie to liczne atrakcje i zabytki rozrzucone po terenie miasta, ale zawsze w odległości, którą możemy pokonać piechotą. Niezależnie skąd zaczniemy i tak zobaczymy wszystkie lub większość z nich. Największe atrakcje Buchary są łatwe do znalezienia – górują nad otoczeniem lub są po prostu „po drodze”.
Warto zacząć od jednej z najbardziej imponujących budowli, pałacu władców czyli Archu. Olbrzymiej budowli otoczonej murami, z których wystają kołki. To po to by mur „pracował” i nie zawalił się podczas trzęsień ziemi. Niestety wewnątrz murów nie znajdziemy wiele. Armia Czerwona podczas podboju tych terenów zbombardowała w 1920 budowlę i ocalało tylko kilka zabudowań, które teraz służą jako muzeum.
Podobnych zniszczeń artyleria dokonała na minarecie Kalon. Minarecie zbudowanym w 1127 roku i jak informują przewodniki, była to wówczas najwyższa budowla w całej Azji, wysoka na 47 metrów. Minaret oparł się nawet zakusom Czingis Chana, na którym zrobił tak wielkie wrażenie, że kazał go oszczędzić i nie został zniszczony. Tuż obok niego jest meczet Kolon (w sumie to jednak minaret jest obok meczetu), świątynia mogąca pomieścić 100 tysięcy wiernych!
Naprzeciwko znajduje się Miro i Arab Medresa, wciąż czynna szkoła koraniczna. Aby obydwa budynki zobaczyć w całym majestacie, warto wejść do znajdującej się u wylotu placyku knajpki i usiąść na dachu. Promienie słońca niknące delikatnie na kolejnych cegłach minaretu. Promienie złotej godziny oświetlające miękkim światłem bajeczne wzory fasady medresy i cień ogarniający kolejne metry budowli na długo pozostaną w pamięci. Sami zobaczcie!
Buchara – życie wśród zabytków
Będąc w Bucharze wejdźmy w zaułki, skręćmy z wydeptanych szlaków i zobaczmy zwykłe domy, zwykłych ludzi, pokopmy piłkę z dziećmi, zajdźmy do zwyczajnego sklepu, spróbujmy zobaczyć kawałek nieturystycznego Uzbekistanu. Zobaczmy na tyle, na ile to możliwe, jak żyją. Kto wie, może nawet zaproszą nas do domu? Bo życie codzienne z ulicy jest niewidoczne. Idąc ulicą, będziemy mijać same ściany i odchodzące od nich wąskie uliczki zakończone furtkami. To za nimi, często w cieniu morwowca lub winorośli rosnącej na podwórku, toczy się życie.
Np. podczas takiego właśnie spaceru jak powyższy możemy dojść do Chor Minor czyli budynku o nazwie „Cztery Minarety”. Budynek jest młodszy i zupełnie inny niż te, które są w mieście, powstał dopiero na początku XIX wieku. Jest mniejszy, dyskretny. Obecnie znajduje się tu np. sklep z pamiątkami, a na minaret można wejść – rzecz jasna za opłatą.
Zaskoczenie w starej medresie
Spacerując pozornie bez celu, kiedy wracałem z oglądania nie tak widowiskowych murów obronnych dawnego miasta, natknąłem się na medresę, która nie była na mojej liście rzeczy, które koniecznie chcę zobaczyć. I odwiedzenie jej było jednym z najmilszych akcentów mojego krótkiego pobytu w Bucharze. Już przy samych drzwiach powitał mnie czy to samozwańczy, czy to etatowy opiekun miejsca. Z radością wyrażoną uśmiechem i rozbłyskiem wielu zębów w jego szczęce, poinformował mnie, że jestem tu pierwszym turystą, który dziś zajrzał w to miejsce. I pomimo tego, że mój rosyjski jest dość słaby, zaczął z siebie wyrzucać z szybkością karabinu maszynowego informacje o budynku. Jak choćby taką, że wszystkie sufity mają tu inne wzory, że mogę chodzić, gdzie chcę i że poleca mi odwiedzenie dachu. I że on tu na mnie poczeka, bo jest za stary, by chodzić po stromych schodach.
Faktycznie mogłem wchodzić wszędzie, chociaż nie zawsze było to rozsądne, bo sufity nadgryzione zębem czasu, zawaliły się lub zdradzały aż nadto łatwo tajemnice swojej konstrukcji. Ale mimo wszystko postanowiłem zajrzeć na dach, bo przecież nie wiadomo, kiedy nadarzy mi się kolejna okazja, do odwiedzenia tak niecodziennego miejsca? 🙂
Na koniec okazało się, że „mój” kustosz był w Polsce za młodu. W wojsku, w Zielonej Górze. Później jeszcze niejednokrotnie spotykałem Uzbeków, którzy byli nad Wisłą i Odrą. „Pilnowali pokoju” w bratniej Polsce. Z jakim sentymentem wspominają oni nasz kraj! Ale czy nie ma się sentymentu do najlepszych lat młodości? 🙂
A ja rozmyślając o historii wróciłem do medresy Abdulaziz Xon z 1652 roku, by jeszcze raz zobaczyć piękne wzory nad wejściem, każdego dnia wracałem tu przynajmniej kilkukrotnie. Buchara, tu czas zatrzymał się kilkaset lat temu.
Pamiętajcie, by na Bucharę przeznaczyć przynajmniej dwa dni. Smakujcie ją powoli, nie gnajcie od jednego zabytku do drugiego. Dajcie sobie czas, by poczuć miejsce, siąść na murku i poobserwować lokalną ludność. Wejść do restauracji i posmakować lokalnych potraw. Zjeść plow lub najczęściej jakieś mięso z grilla. Bo Uzbekistan to mięsny kraj. Tu króluje szaszłyk z grilla.
Oczywiście, tak jak w każdym turystycznym miejscu blisko zabytków zobaczycie mnóstwo straganów z pamiątkami dla turystów. Na pewno znajdziecie coś dla siebie, od drewnianych podstaw na książki (pierwotnie były to podstawy pod Koran), po magnesy na lodówkę a nawet dywany.
1 Comment
Jeśli macierewicza to nie zapominaj o dodaniu słowa świr.Wówczas mamy pełny obraz tego oszołoma