Czechy Europa

Czeska Szwajcaria. Piękne szlaki wśród skał i drzew

Czeska Szwajcaria potrafi być jak miłość od pierwszego wejrzenia. Wystarczy, że spojrzysz i już wiesz, że to właściwe miejsce i właściwy czas. Nie trzeba szukać dalej. Tu wystarczy tylko założyć dobre buty i zachwycać się widokami, które są w większości za darmo. Bo tak już jakoś się składa, że najpiękniejsze rzeczy w życiu są za darmo. 

Widok na Czeską Szwajcarię
Widok na Czeską Szwajcarię

Często w internecie spotkacie się z opisami Czeskiej Szwajcarii, które ograniczają się w zasadzie do dwóch głównych atrakcji. Zdaniem twórców części stron czy też blogów zobaczyć trzeba: symbol Czeskiej Szwajcarii czyli Prawcicką Bramę (z czeska to Pravčická Brána) oraz Wąwóz Edmunda.
I to prawda, że są to wspaniałe widokowo miejsca. Sęk w tym, że… jest tu dużo więcej do zobaczenia, bo czy na 80 kilometrach kwadratowych tak wspaniale ukształtowanych przez naturę, mogłyby być tylko dwa warte zobaczenia miejsca? A W ŻYCIU! 

Jakie są atrakcje Czeskiej Szwajcarii

Spis treści

Zatem jeśli odwiedzacie Park Narodowy Czeska Szwajcaria, musicie zobaczyć:

  • Wąwóz Edmunda (póki co zamknięty o czym poniżej),
  • Wąwóz Dziki i krótki spływ łódką
  • Pravcicką Bramę,
  • Małą Pravcicką Bramę,
  • Šaunštejn – dawny zamek na szczycie góry czyli,
  • Falkenštejn – drugie pozostałości zamku na szczycie góry
  • Jetrichowickie Ściany
  • drugi symbol czyli: Mariina Skála
  • Skały Krasnoludków (Trpasličí Jeskyně) małe, wesołe miejsce z krasnoludami
  • Hřensko – malownicza główna miejscowość i baza wypadowa na Czeską Szwajcarię

Od razu zaznaczę, że w trzy dni udało mi się niestety zobaczyć tylko część Czeskiej Szwajcarii. Jeśli chcecie poczytać bardziej dogłębny przewodnik, koniecznie zajrzyjcie do bloga Breaking The Borders. Na nim znajdziecie wiele mniej oczywistych, a przecież tak pięknych miejsc! 
Poniżej zatem mój subiektywny przewodnik po atrakcjach Czeskiej Szwajcarii, to co da się zobaczyć w weekend lub intensywne trzy dni. Intensywne, bo to ponad 20km dziennie chodzenia.

Najpierw jednak mały wstęp, bo obecna Czeska Szwajcaria jest inna niż ta ponad rok temu i ta, którą znacie ze zdjęć. Wszystko przez ogromny pożar w roku 2022, który z jednej strony odsłonił malownicze skały, z drugiej spalił drzewa. Na szczęście rzecz jasna są też rejony, których kataklizm nie dosięgnął. 

Las w Czeskiej Szwajcarii
Las w Czeskiej Szwajcarii

Skąd nazwa Czeska Szwajcaria

Zacznijmy jednak od podstaw, bo warto wyjaśnić, skąd się wzięła nazwa Czeska Szwajcaria. Z Czech lub jak zdecydowali ostatni Czesi – z Czechii – do Szwajcarii jest daleko. 
Otóż nazwa pochodzi z końcówki XVIII wieku, kiedy to szwajcarscy malarze epoki romantyzmu przyjechali do Saksonii nad Łabę, czyli do niemieckiej części tego obszaru. Twórcami nazwy byli Adrian Zingg (grafik) oraz Anton Graff – pejzażysta. Zatrudnieni oni zostali do rekonstrukcji Galerii Drezdeńskiej oraz wykładali na drezdeńskiej Akademii. Owych dwóch panów tak zachwycił krajobraz okolicy, w której przyszło im żyć, że na cześć i z tęsknoty za swoim domem nazwali ją Saksońską Szwajcarią. Jak widzicie najpierw powstała nazwa sąsiadującej części tej pięknej okolicy. Czeska Szwajcaria jest po prostu konsekwencją, bo przecież leży tuż obok i wygląda podobnie jak niemiecka część. Formacje skalne, niewysokie góry i krajobraz są wspólne dla Czeskiej i Saksońskiej Szwajcarii.

Szlak obok Šaunštejn w Czeskiej Szwajcarii
Szlak obok Šaunštejn w Czeskiej Szwajcarii

Wielki pożar Czeskiej Szwajcarii

Czeska Szwajcaria w roku 2023 wciąż jest piękna, ale ma też jedno smutne oblicze. Nie da się od niego uciec i na pewno zobaczycie je od razu, kiedy będziecie tu jechali. To pozostałości wielkiego pożaru, który zaczął się gwałtownie rozpowszechniać od 24 lipca 2022 roku. Fale ognia były nie do opanowania, walczyło z nimi ponad 700 strażaków z wielu krajów Europy. W akcji były setki wozów bojowych, helikoptery, samoloty, a i tak ogień zbierał swoje żniwo. Dopiero 2 sierpnia strażacy ogłosili, że zaczynają panować nad ogniem. Dogaszanie pożaru trwało jeszcze wiele dni.

Turyści na szlaku do symbolu Czeskiej Szwajcarii
Turyści na szlaku do symbolu Czeskiej Szwajcarii. Tak, ta pustka którą widzicie, to pozostałości po ogniu, który spustoszył wszystko, co mógł strawić.
Pogorzelisko w Czeskiej Szwajcarii
Pogorzelisko w Czeskiej Szwajcarii. Wypalone pnie drzew robią kolosalne wrażenie.

Dlaczego Wam o tym piszę? Otóż z powodu tego pożaru wciąż wiele szlaków jest niedostępnych, a te które można przejść w okolicach Prawcickiej Bramy, są… co tu dużo mówić, brakuje słów. Tu idzie się przez zgliszcza. Wszystko czarne od ognia, drzewa a raczej pozostałe po nich kikuty, są wycięte przez służby Parku Narodowego Czeska Szwajcaria. Wygląda to jak spalona pustynia. Przyroda dopiero zaczyna się odradzać, bo przecież natura nie lubi pustki i zawsze znajdzie sposób.
Ale póki co straszny to widok. 
Przed wejściami na poszczególne trasy stoją mapy z zaznaczonymi zamkniętymi szlakami. Mapy znajdują się też często przy parkingach, co ułatwia podjęcie decyzji, którędy pójść. 

Prawcicka Brama –  łatwy trekking do symbolu Czeskiej Szwajcarii 

Początkowo chciałem przejść szlakiem „górą” z Mezní Louka do Prawcickiej Bramy. Niestety szlak jest zamknięty, zatem jedyne co pozostaje, jeśli zostawimy samochód na parkingu w Mezni Louka, to przejść dłuższym szlakiem do drogi przecinającej Czeską Szwajcarię i dojść do tego słynnego skalnego łuku jedynym dostępnym obecnie szlakiem. 
Trasa nie jest długa i zajmie Wam około 50 minut niezbyt forsownym krokiem. Początkowo idzie się wąwozem, który jest doszczętnie strawiony przez ogień, ale wraz z nabieraniem wysokości, pojawia się zieleń. Końcowy odcinek to zieleń i charakterystyczne wysokie i zerodowane skały, które są symbolem Czeskiej Szwajcarii. 

Pravčická Brána to symbol Czeskiej Szwajcarii
Pravčická Brána to symbol Czeskiej Szwajcarii

Na szczycie czeka nas Sokole Oko, czyli pałacyk, którego budowę zlecił arystokrata Edmund Clary-Aldringen. Ten górski pałacyk podobno został zbudowany w zaledwie rok. A postawiono go po to, by przyjaciele księcia mogli wraz z nim podziwiać w spokoju piękne widoki Czeskiej Szwajcarii i rzecz jasna Prawcicką Bramę, która była na wyciągnięcie ręki. 

Dziś Prawcicka Brama to najbardziej oblegane miejsce w Czeskiej Szwajcarii, a z uwagi na fakt, że prowadzi tu póki co tylko jeden szlak, ścieżką do góry i do dołu przemieszczają się każdego dnia tysiące turystów. Wąskim gardłem jest bramka wejściowa przed Sokolim Gniazdem, gdzie trzeba zapłacić za bilet – 2,5 euro za wejście (lub 50 koron czeskich). 

Szlak na Pravčicką Bránę
Szlak na Pravčicką Bránę

Wąwóz Edmunda 

Patrząc na zdjęcia, to chyba najpiękniejsze (dla mnie) miejsce w Czeskiej Szwajcarii. Niestety nie dane mi było przebyć tej ścieżki osobiście i zobaczyć wysokich ścian wąwozu. Wszystko przez to, że z powodu wspomnianego pożaru parku narodowego szlak wciąż jest zamknięty dla ruchu turystycznego. 
Ale kiedy znów zostanie otwarty, nie wahajcie się ani chwili, by wejść na tą ścieżkę i przejść kilka kilometrów. Z jednej strony mając skały, z drugiej strumień, przechodząc przez mostki lub przepływając odcinki, gdzie nie ma możliwości zbudowania szlaku pieszego. To odcinki za których przebycie trzeba zapłacić, by ktoś na kształt flisaka na naszym spływie Dunajcem przewiózł nas dalej, snując po drodze opowieści. Rzecz jasna po czesku, zatem nie wszystko pewnie zrozumiemy.

Z powodu Wąwozu Edmunda na pewno wrócę kiedyś do Czeskiej Szwajcarii, bo tego typu miejsca po prostu uwielbiam. Co ciekawe, Wąwóz Edmunda kończy się w tym miejscu, gdzie zaczyna… Wąwóz Dziki. Obstawiam, że Wąwóz Edmunda może wyglądać mniej więcej tak, jak poniższa część wąwozu, który opisuję poniżej: 

<yoastmark class=

Wąwóz Dziki 

Wąwóz Dziki (Divoká Soutěska) to dziś zaledwie kilkusetmetrowy (mierzy 450 metrów) odcinek szlaku, który daje wyobrażenie, jak jeszcze piękniejszy jest szlak wymieniony wyżej. Chociaż rzecz jasna sam w sobie też jest zjawiskowo piękny. I póki Wąwóz Edmunda nie zostanie otwarty, to właśnie Dziki Wąwóz daje wyobrażenie, jak zjawiskowo jest iść tym pierwszym wąwozem wzdłuż potoku. 

<yoastmark class=

Kiedy zejdziemy dłuuugimi schodami do wąwozu od strony miejscowości Mezna. Ścieżka, a chwilami wręcz schody w dół (a potem w górę) mają kilkaset metrów i idzie się nimi kilka dobrych minut. Kiedy wreszcie docieram na sam dół, muszę jeszcze przejść przez strumień nad rzeką Kamenica (po czesku Kemenice). W tym miejscu w normalnych warunkach w prawo szlak prowadziłby do Wąwozu Edmunda, a w lewo to właśnie Wąwóz Dziki czyli Divoká Soutěska. To kilkuset metrowy odcinek wąwozu z pionowymi ścianami i ścieżką po boku. Ostatni odcinek płynie się łódką, która w pewnym momencie zawraca do punktu wyjścia. Całość „rejsu” trwa około 15 minut. Trzeba jednak powiedzieć, że widoki są tu niesamowite i te ponad stumetrowe skały schodzące prosto do wody, robią wrażenie! Warto się potem wspinać po schodach, wracając na parking. Więcej o Wąwozie Dzikim w tym artykule.

Łódka na Wąwozie Dzikim
Łódka na Wąwozie Dzikim

Skalne zamki Šaunštejn i Falkenštejn

Czeska Szwajcaria obfituje w charakterystyczne wysokie skały, które wyrastają pionowo niemalże z niczego. Takie skały aż się proszą, by ich szczyty wykorzystać w celach obronnych. Tak też się stało w przypadku zamków Šaunštejn i Falkenštejn. 

Przyznam, że jeśli miałbym je porównywać, to o wiele większe wrażenie zrobił na mnie zamek Šaunštejn. Szczególnie z powodu widoków, które rozpościerają się z tego miejsca, jakoś piękniej tu niż panorama z Falkenštejna.

Ale myliłby się ten, kto oczekuje tego, co kojarzy się nam z typowym zamkiem, jakich przecież w Czechach jest pełno. Tu nie ma wysokich kamiennych ścian, czy też nawet cegły. Tu człowiek współdziałał z naturą i wykorzystywał naturalne ukształtowanie terenu. Na szczycie góry pomieszczenia wkomponowano w skalne ściany góry. Na pewno były tu też elementy drewniane, ale od XIV wieku nie miały prawa przetrwać. Jedyne, co dziś jest, to część skalnych pomieszczeń oraz cysterna na wodę, którą wykuto w litej skale. 

Na szczycie Šaunštejn
Na szczycie Šaunštejn. Dawniej istniał tu skalny zamek, dziś pozostały po nim tylko nieliczne ślady.

Na szczycie poprowadzono metalowe podesty, które pozwalają na swobodne i bezpieczne przemieszczanie się po tym malowniczym zamku. Tym piękniejszym, że na jego szczycie rosną drzewa. A ze szczytu rozpościera się malowniczy widok. Tu od razu warto powiedzieć, że skalny zamek Šaunštejn można połączyć z wypadem do Małej Pravcickiej Bramy. Jak się łatwo domyślić, jest to mniejsza „siostra” słynnej Pravciskiej Bramy, będącej symbolem Czeskiej Szwajcarii.

Mała Pravcicka Brama
Mała Pravcicka Brama

Od razu muszę też zaznaczyć, że wejście na ten zamek odbywa się po pionowych drabinach i wąskimi korytarzami, zatem osobom z klaustrofobią nie polecam tego miejsca. 
Poza tym notorycznie robią się tu wielominutowe korki. Szczególnie wtedy, kiedy ktoś usiłuje wprowadzić na szczyt swoje kilkuletnie dziecko, które zwyczajnie się boi, ale jest z dołu dopingowane przez rodzica, że przecież „musi dać radę”. Widziałem na własne oczy, zatem wiem, co mówię. Zresztą, sami spójrzcie na zdjęcie.

Saunstejn i wąskie drabiny wiodące na szczyt dawnego zamku
Saunstejn i wąskie drabiny wiodące na szczyt dawnego zamku.

Widoki z zamku Falkenstejn

Widoki z zamku Falkenstejn

A co się tyczy zamku Falkenštejn jest podobny tylko inny 😉 A poważnie mówiąc, na mnie zrobił mniejsze wrażenie. Nawet pomimo tego, że byłem na jego szczycie o godzinie 7:30 rano i byłem tu sam, co rzecz jasna uwielbiam, bo nikt nie przeszkadza w podziwianiu przyrody. Falkenštejn jest nawet większy od zamku opisanego powyżej, ale w zasadzie bardzo podobny. To co go delikatnie wyróżnia, to doskonałe opisy tego, co oglądamy, czyli co znajdowało się w danej części zamku. 

Jetřichovické Ściany 

Jetřichovické Stěny to kolejny punkt wypadowy, który warto zaplanować do zobaczenia w Czeskiej Szwajcarii. Punktem wyjścia są Jetřichovice i parking znajdujący się tuż przy wejściu na szlak. Z tego miejsca łatwo dojść do opisanego powyżej zamku Falkenštejn, ale przede wszystkim na dość łatwy trekking do Jetřichovickich Ścian. Tu ścieżka wije się pośród samotnych skał i dużych skalnych formacji. To wspinamy się na skałki, to schodzimy wąskimi dróżkami w cieniu drzew. Ten szlak to kwintesencja tego parku narodowego. Jeśli będziecie mieli szczęście, będziecie tu sami. Mnie niestety towarzyszyły krzyki pewnej rodziny, bo rodzice nie zamierzali przekonywać swoich dzieci, że przyrodę i mieszkające w lesie zwierzęta trzeba szanować i nie drzeć mordy w ich domu. To jednak po prostu kwestia kultury lub bardziej jej braku, którą to kulturę wynosi się z domu. 

Szlak w Czeskiej Szwajcarii
Szlak w Czeskiej Szwajcarii

Idąc wybrałem szlak, który prowadził w kierunku punktu widokowego Wilhelminy oraz Skały Rudolfa, by z tej perspektywy spojrzeć na okolicę. Cóż, jakie było moje rozczarowanie, kiedy po dojściu pod niemal sam szczyt Skały Rudolfa okazało się, że konstrukcja wiodąca na szczyt jest właśnie remontowana. 
Ale jeśli wolicie, to wychodząc z Jitrichovic, można wybrać trekking szlakiem na Skałę Marii, gdzie znajduje się drewniana altanka. Można ją nazwać drugim symbolem Czeskiej Szwajcarii, bo znajduje się na naprawdę wielu zdjęciach. Cóż, niestety ja dokonałem innych wyborów i tu akurat nie dotarłem. Ale ponieważ do Czeskiej Szwajcarii wrócę, to co się odwlecze, to nie uciecze. Ważne, by mieć po co wracać, prawda? 🙂

Mariina Skala i altanka na jej szczycie
Mariina Skala i altanka na jej szczycie

Trpasličí Jeskyně czyli jaskinia krasnoludów

A to miejsce to taki deserek, który może być gdzieś między innymi atrakcjami lub na koniec. Bo nie jest to rzecz jasna nic, co stworzyła natura, ale na pewno wywołuje uśmiech na twarzy! 
Oto w górskiej skale w roku 1833 rzeźbiarz Ernest Wahr wyrzeźbił bajkę. A bajką tą była Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków. Na ścianie dość stromej i charakterystycznej dla Czeskiej Szwajcarii góry, powstały rzeźby krasnoludów i (podobno) panny Śnieżki.

Trpasličí Jeskyně
Trpasličí Jeskyně to po prostu wysoka skała z kilkoma wyrzeźbionymi w niej krasnoludkami.

Niestety, o ile krasnoludki udało mi się namierzyć, to królewna albo była za potrzebą, albo porwała ją jakaś zła macocha, ewentualnie poszła szukać buta z Kopciuszkiem. Niestety nijak nie udało mi się jej znaleźć na skale. 
Zresztą kontury krasnoludków już też nie są tak ostre jak prawie 200 lat temu. Ale dość prosto je odnaleźć, bo są kolorowe. 
U stóp wzgórza jest parking na około 3 samochody, zatem jest gdzie zaparkować i to o dziwo za darmo, co na terenie Czeskiej Szwajcarii jest rzadkością. 

Nocleg w Czeskiej Szwajcarii 

Cóż, Czeska Szwajcaria do najtańszych nie należy, jeśli chodzi o hotele i noclegi. Ale jeśli poszukacie, to da się znaleźć sensowne oferty. Szczególnie jeśli zarezerwujecie z wyprzedzeniem.
Najlepszą bazą wypadową do zwiedzania i wyjścia na szlaki będzie Hrensko, czyli główna miejscowość Czeskiej Szwajcarii. To tu wzdłuż rzeki zbudowano liczne hotele i pensjonaty. Niestety, z racji tak atrakcyjnego położenia jest tu po prostu drożej. Ale za to więcej tu restauracji i ogólnie punktów gastronomicznych. Oraz po prostu jest tu piękniej. 
Można też mieszkać w okolicy, bo w wielu miejscowościach znajdują się kwatery i apartamenty na wynajem. Na przykład ja mieszkałem zaledwie kilka kilometrów od Hrenska w miejscowości Janov. Ponieważ na objazdówkę po kilku atrakcjach Czech przyjechałem samochodem, bez problemu przemieszczałem się po całej Czeskiej Szwajcarii. 

Parkingi w Czeskiej Szwajcarii

A jeśli już przy samochodach jesteśmy, to Czeska Szwajcaria nie jest najlepiej skomunikowana. Nie ma tu takich busów jakie znamy np. z polskich gór, zatem jesteśmy niemal skazani na samochód. A jeśli własne auto, to na pewno będziecie musieli korzystać z parkingów. Zazwyczaj kosztują one 200 czeskich koron za dzień parkowania. Ale jeśli nie macie koron, nie martwcie się, w zasadzie zawsze można też płacić w euro. Nawet na parkingach wiszą cenniki z przelicznikiem ile koron, a ile euro należy zapłacić za parking. 
Jeśli płatność jest w parkomacie, to można zapłacić albo gotówką, albo kartą. 
Parkingi są dość liczne i znajdują się tuż przy wejściu na szlaki.

Parking w Mezní Louka
Parking w Mezní Louka

Ciekawostką jest także to, że po Czeskiej Szwajcarii można chodzić z psem. Wprowadzanie zwierząt na szlaki jest zupełnie dozwolone i nikt nie robi z tego problemu. Jedyne, na co musicie uważać, to możliwość pokonania przez psa danego szlaku, bo przecież pies po drabinie nie wejdzie. Ale już na bardziej stromy odcinek wejdzie bez problemu, bo często są to po prostu schody.

Oceń artykuł, jeśli Ci się podobał
[Ocen: 2 Średnia: 5]

Marzenia nigdy nie spełniają mi się same. To ja je spełniam! Dlatego jeśli tylko mogę, pakuję większy lub mniejszy plecak i jadę gdzieś w świat. Samolotem, autobusem, samochodem lecz najbardziej lubię pociągiem. Kiedyś często podróżowałem do Azji i na Bałkany. Dziś częściej spotkacie mnie w Polsce. Wolę też brudną prawdę niż lukrowane opowieści o pędzących po tęczy jednorożcach. Dlatego opisywane miejsca nie zawsze są u mnie wyłącznie piękne i kolorowe. Dużo pracuję zawodowo, a blog to po prostu drogie hobby, które sprawia mi przyjemność.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.