Dubrownik naszpikowany jest atrakcjami turystycznymi. Zatem nic dziwnego, że codziennie przyciąga tysiące turystów. Śmiało można powiedzieć, że Dubrownik to letnia stolica Chorwacji. Może nie z powodu plaż, ale z powodu zabytków, słońca i obłędnych widoków. Gdyby tylko nie te ceny…
Niepozorna i tak lubiana przeze mnie ławka stała na tarasie obok drogi przebiegającej wysoko nad miastem. To jedno z nielicznych pięknych i absolutnie bezpłatnych miejsc w Dubrowniku. Jesteśmy tu wieczorem. U naszych stóp rozciąga się miasto powoli pogrążające się w mroku. Do tej pory krwistoczerwone dachy zabudowań stają się rude, by po chwili zniknąć na tle podświetlonych murów obronnych. Takie widoki zapamiętuje się łatwo i na długo. Kiczowate? Może i tak, ale co z tego? Taki właśnie jest Dubrownik, miasto które odwiedziłem kilkukrotnie. Za każdym razem podobnie się zachwycając. Zapraszam Was na spacer po atrakcjach Dubrownika.
Po pierwsze jednak muszę uprzedzić, że Dubrownik jest bardzo drogi. Ceny posiłków w restauracjach są absurdalne, podobnie jak wejść do niektórych muzeów i atrakcji turystycznych. Jak chociażby wejście na zabytkowe mury. Dlatego podczas ostatniego wyjazdu mając perspektywę intensywnego zwiedzania, kupiłem Dubrownik Card. Kartę, z którą jest bezpłatne wejście do większości atrakcji oraz także darmowe przejazdy komunikacją miejską. To były duże, ale naprawdę dobrze wydane pieniądze. O szczegółach dowiecie się dalej.
Atrakcje Dubrownika
Spis treści
W Dubrowniku byłem kilkukrotnie, ale za każdym razem widziałem coś, co mnie zaskakiwało. Oczywiście, że za każdym razem widziałem też te same atrakcje turystyczne, ale czy można nie pójść do Starego Portu, czy można omijać szerokim łukiem Stradun? No nie da się. Zresztą ta plątanina uliczek Starego Miasta jest absolutnie fascynująca. I co ciekawe, większość tych miejsc tętni życiem. Wszystko dlatego, że w Dubrowniku chyba każdy chce zarobić. Dlatego i tak wąskie przejścia zastawiane są stolikami z restauracji, które są tu niemal na każdym kroku. I co ciekawe, to pomimo często absurdalnych z naszego polskiego punktu widzenia cen, w zasadzie wszędzie ktoś siedzi.
Oczywiście możecie po Dubrowniku chodzić bez celu, zaglądając w różne zakamarki, ale polecam Wam też spacery tematyczne. Największym zainteresowaniem cieszy się spacer śladami Gry o Tron, bo to właśnie tutaj kręcono część scen. Zresztą, jeśli oglądaliście serial, na pewno rozpoznaliście miasto, pomimo komputerowych przeróbek. Co ciekawe, to sklepy z pamiątkami z Gry o Tron też są tu bardzo liczne. A zatem: witajcie w Królewskiej Przystani (King’s Landing). I nie można też pominąć faktu, że cały Stari Grad czyli Stare Miasto jest wpisane na listę UNESCO czyli Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego. Jest po prostu unikatowe, bo zachował się tu niemal w całości średniowieczny układ urbanistyczny z ulicami, uliczkami i placami.
Mury Dubrownika i brama Pile
Aż trudno uwierzyć, że mury mają prawie 2 kilometry długości – dokładnie jest to 1940 metrów. Jak bogate musiało być miasto, które w średniowieczu mogło sobie pozwolić na taką konstrukcję, możecie sobie tylko wyobrazić! Konstrukcja takiego ogromu, transport materiałów, robotnicy, architekci… to wszystko było logistycznie ogromnym wyzwaniem, dlatego tym bardziej doceńcie to, kiedy po nich chodzicie. Aha, no i kiedyś nie istniało prawo zamówień publicznych, zatem było prościej 😉
A mówiąc bardziej serio, to zarezerwujcie sobie na spacer kilka godzin (minimum dwie) i weźcie ze sobą dużo wody oraz coś do ochrony głowy – nie ma tu wielu miejsc, gdzie da się schronić przed słońcem. Mury Dubrownika to najlepsze miejsce do fotografowania miasta, zatem nie zapomnijcie aparatu fotograficznego. Z murów najłatwiej można znaleźć dobrą perspektywę, by zrobić malownicze zdjęcia Dubrownika. Z informacji praktycznych: na mury prowadzą trzy wejścia, główne jest przez Pile czyli centralne i najbardziej popularne wejście do miasta.
Jeśli już przy bramie Pile jesteśmy, to jest to dawne główne wejście do miasta. Chociaż de facto są to dwie bramy, bo najpierw jest zewnętrzna, a następnie wewnętrzna. Pomiędzy nimi jest przestrzeń tak urządzona, by w razie czego zadać jak największe straty nacierającemu wrogowi. Nad bramą zauważycie rzeźbę, trzymającą coś w dłoni. To św. Błażej, patron Dubrownika, który w dłoni trzyma miniaturową makietę Raguzy (czyli Dubrownika)
Ruch po murach miejskich odbywa się tylko w jedną stronę. Wszystko po to, by na wąskich odcinkach, nie tworzyły się korki. A wierzcie mi, że z racji tego, iż mury Dubrownika to chyba największa atrakcja miasta, są tu tłumy zwiedzających. Dlatego zalecam, by wyjść na nie wcześnie rano. Zaraz po otwarciu, wtedy jest też najlepsze do robienia zdjęć słońce. Aha i w mojej ocenie najlepsze miejsca do robienia zdjęć są z górnej części murów. Czyli tej bliżej ogromnej baszty Minceta. Z tej perspektywy macie miasto u swoich stóp. Dosłownie.
Kończąc spacer warto wiedzieć, że w międzyczasie widzieliście i obeszliście fortyfikacje, które liczyły 16 wież, 6 bastionów, 2 fortyfikacje narożne i 2 cytadele. Mury miejscami mają 25 metrów wysokości, a ich grubość waha się od 2 do 6 metrów!
Aha, zwróćcie uwagę na dachówki. Wprawne oko dostrzeże, że są w dwóch kolorach. Starsze dachówki pochodzą sprzed oblężenia Dubrownika podczas wojny w byłej Jugosławii. Wtedy to też miasto zostało bardzo mocno zniszczone przez ostrzał.
I na koniec ciekawostka. Mury cieszą się wielką popularnością i naprawdę warto wejść na nie rano. O popularności niech świadczy fakt, że w roku 2018 weszło na nie 1,3 miliona osób. Serio bywa tłoczno!
Cena bilety wstępu na mury Dubrownika nie jest niska i wynosi:
- 200 kun za bilet normalny
- 50 kun za bilet dla dziecka
- 50 kun za bilet studencki (ISIC oraz EYC)
Fort Lovrijenac
O forcie wspominam przy okazji murów Dubrownika, bo wejście do niego odbywa się na ten sam bilet. Oczywiście możecie kupić osobno, ale jeśli kupiliście na główne mury, tu wejdziecie już za darmo.
Fort Lovrijenac jest częścią umocnień Dubrownika. Zbudowany został na 37 metrowej skale wznoszącej się blisko bramy Pile. Oczywiście na tyle blisko, by w razie czego mogła dolecieć do niej kula wystrzelona z twierdzy. Czyli atakujący wrogowie, byliby ostrzeliwani z dwóch stron.
Legenda mówi, że fort został zbudowany w trzy miesiące, jak tylko mieszkańcy miasta dowiedzieli się, że Republika Wenecji, chce w tym miejscu postawić swoją twierdzę. Miała ona szachować Dubrownik i ograniczyć jego handel. W rzeczywistości nie wiadomo, kiedy zbudowano to umocnienie, ale pierwsza wzmianka pochodzi z roku 1301.
I od razu zaznaczę, że to budowla bardzo przemyślana, bo od strony morza ściany mają od 4 do 12 metrów grubości. Za to od strony miasta, tylko 60cm. Wszystko po to, by w razie zdobycia, można było prowadzić ostrzał wroga z pobliskich murów miejskich.
Wielka i Mała Fontanna Onufrego
Zacznijmy od Wielkiej Fontanny, bo wielkie rzeczy zawsze są bardziej imponujące. Przede wszystkim musicie wiedzieć, że to co widzimy dzisiaj, to cień tego, co było kiedyś. Niestety jak wiele budowli w Dubrowniku także i ta uległa znacznemu zniszczeniu podczas trzęsienia ziemi w 1667 roku. Pierwotnie postawiony tu w 1438 roku budynek był bardzo bogato zdobiony, ale po kataklizmie podczas odbudowy zachowano tylko maski, z których dziś leci woda. Bogate zdobienia stworzone przez projektanta czyli pana Onofria della Cava na zawsze zginęły.
Maszkaronów (czyli owych masek) jest 16 i co prawda nie ze wszystkich dziś leci woda, ale za to jest to woda pitna. Zatem jeśli chcecie być ekologiczni, to śmiało możecie swoją butelkę napełnić właśnie tutaj. Za darmo rzecz jasna. Podobno jeśli człowiek napije się wody ze wszystkich kranów, spełni się życzenie. Ale tylko za pierwszym razem. Uważajcie zatem, o czym marzycie.
Wspomniałem wcześniej, że jest też Mała Studnia Onufrego (Onofria). Mieści się ona po drugiej stronie ulicy Stradun, tuż obok Pałacu Rektorów. Jest to w zasadzie ozdobna fontanna, ale za to pięknie rzeźbiona.
Główna ulica Stradun lub też Placa
Stradun jest ulicą, która stanowi główną oś starej części Dubrownika. Dziś trudno się tego domyślić, ale kiedyś w miejscu ulicy był kanał wpadający do morza. Woda dzieliła miasto na północną i południową część – oddzielała wyspę od stałego lądu. Ale w miarę rozrastania się miasta, wzrostu jego potęgi i bogactwa, przestrzeń stała się dosłownie na wagę złota. Dlatego kanał zasypano, a jego miejsce zajęła reprezentacyjna ulica miasta. Jego kręgosłup, łączący port z bramą Pile.
Jeśli dobrze się przyjrzycie, to Stradun nie jest tak samo szeroki na całej swojej długości. Ulica zwęża się, co daje ciekawy wizualnie efekt: zdaje się być dłuższa niż jest w rzeczywistości. Już kilkaset lat temu architekci wpadali na takie pomysły, które powodowały złudzenia optyczne. Przed trzęsieniem ziemi w roku 1667 stało tu wiele bardzo reprezentacyjnych pałaców, jednak po odbudowie postawiono na budynki takie, jakie widzimy teraz.
Spacerując po Stradunie warto spojrzeć pod nogi. Kamień, po którym idziemy jest idealnie wypolerowany milionami stóp, które po nim szły. Naprawdę robi to wrażenie. Rzecz jasna przy ulicy mieszczą się kawiarnie i restauracje. A bliżej bramy Pile jest lodziarnia, w której podobno serwują najlepsze lody w Dubrowniku. Chociaż przyznam, że było dobre, to bez szału.
Klasztor Franciszkanów
Tuż obok bramy Pile, blisko wejścia na mury i kas, w których można kupić bilet na mury, ukryty jest klasztor Franciszkanów. Zresztą nie sam klasztor, ale także najstarsza apteka w Europie, a trzecia na świecie. Taka ciekawostka. Jego budowa zaczęła się w roku 1317 i trwała przez kolejne stulecia. Po prostu wielokrotnie był przebudowywany, największe straty poniósł w wielokrotnie wspominanym tu trzęsieniu ziemi z roku 1667. Wtedy kościół przyklasztorny po prostu się zawalił. Do dziś przetrwał tylko ozdobny portal z roku 1498 nad wejściem.
To co mnie się najbardziej podobało we wnętrzu klasztoru to krużganki podpierane przez kolumny zwieńczone ozdobnymi kapitelami. Są one może trochę nadgryzione zębem setek lat trwania, ale są też piękne i warto poświęcić im czas. Zobaczymy na nich postaci ludzkie, zwierzęce, a także motywy roślinne. Aha, w aptece nie można robić zdjęć, zatem nie pokażę Wam, jak wygląda. Ale też jest to czynna apteka, zatem bez biletu możecie tu zrobić zakupy.
Aha, do samego budynku kościoła przy klasztorze można wejść bez biletu i wejście jest prosto ze Stradunu. W środku zobaczycie bardzo interesujący układ świątyni, bo budowla jest jednonawowa, a boczne ołtarze zbudowano jeden obok drugiego i otaczają one niemal cały kościół.
Bilet wstępu kosztuje 30 kun.
Pałac Sponza
Pałac to jedna z najbardziej charakterystycznych i pięknych budowli Dubrownika. Myśląc o pałacu zazwyczaj mamy skojarzenia z miejscem, gdzie mieszka jakiś książę lub król. W przypadku pałacu Sponza Was zaskoczę, bo budynek został wybudowany jako urząd celny. Ale to też doskonale tłumaczy, dlaczego jest położony w tak reprezentacyjnym miejscu oraz dlaczego jest tak bogato zdobiony – w końcu Dubrownik czerpał wielkie korzyści z handlu, czyli właśnie z ceł nakładanych na towary, którymi tu handlowano. Pałac znajduje się na drodze do Starego Portu, zatem przypływający tu kupcy, łatwo mogli znaleźć miejsc, gdzie należało zapłacić podatki. A te jak wiadomo są pewne jak śmierć.
Początek budowy pałacu Sponza przypada na rok 1516 i najbardziej charakterystyczne detale są dziełem dwóch mistrzów pochodzących z miasteczka Korcula – mam tu na myśli bogato rzeźbione okna pierwszego piętra oraz znajdującą się wewnątrz budynku kolumnadę. Dziś w budynku znajduje się Archiwum Miejskie oraz wystawa historii miasta z naciskiem na rok 1991, kiedy z powodu wojny w byłej Jugosławii miasto znalazło się pod ostrzałem i wiele z zabytków i zwykłych domów mieszkalnych zostało poważnie zniszczonych.
Co ważne: wstęp do głównego budynku jest biletowany, ale wejście do sali pamięci przypominającej wojnę, jest bezpłatne. Ciekawostką jest, że w pałacu byłem podczas swojej pierwszej wizyty i wtedy wejście wszędzie było bezpłatne.
Pałac Rektorów
Stojąc twarzą do wieży zegarowej po prawej stronie zobaczycie budynek z wieloma łukami, bogato rzeźbionymi zwieńczeniami kolumn oraz pięknymi oknami. To Pałac Rektorów, miejsce gdzie dawniej biło serce miasta i podejmowano decyzje, od których zależało życie Dubrownika. To w tym miejscu obradowała Wielka Rada oraz rezydował rektor. Rektor był nie tym, z czym nam się kojarzy czyli naukowcem zarządzającym uniwersytetem, lecz dostojnikiem, który co miesiąc i na miesiąc był wybierany spośród najważniejszych osób w mieście.
Na ten czas poświęcał on całe swoje życie sprawom miasta i nawet nie opuszczał Pałacu Rektorów. Za wyjątkiem spraw urzędowych rzecz jasna. Podobno urząd ten traktowany był bardzo serio i wybrana osoba rzeczywiście odkładała na bok prywatę i uprzedzenia. Zajmowała się tym, co sprawiało, że miasto prosperowało. O tym, co najważniejsze przypominać miał napis nad salą obrad Wielkiej Rady: Zapomnij o prywacie, dbaj o sprawy publiczne (Obliti privatorum publica curate)
Pałac Rektorów można rzecz jasna zwiedzać. Bilet można kupić w kasie przy wejściu lub wejść na wspomnianą wcześniej Dubrownik Card. W środku nie ma tłumów, zresztą jeśli robi się za dużo osób, wstrzymywane są wejścia kolejnych. Dlatego w spokoju można podziwiać wiszące na ścianach zbiory obrazów a także i to ciekawostka, lektyk, w których dawniej noszono rektora oraz co bardziej znamienitych mieszkańców miasta. Oczywiście tych, których stać było na posiadanie takiej służby.
Ponieważ w Pałacu Rektorów mieściło się także więzienie, możemy do niego wejść. Jednak nie jest to jakieś spektakularne miejsce. Ot, lochy jak lochy. Przypominają o tej bardziej surowej funkcji dawnej Republiki Ragusy. Warto jeszcze wspomnieć, że pierwotnie, bo w XIII wieku, w tym miejscu stał zamek. Jednak w roku 1435 wybuch prochu zmiótł go z powierzchni ziemi. Zamku nie odbudowano, lecz zdecydowano się na pałac. Kolejna eksplozja w roku 1663 znów nadwątliła pałac. Potem było trzęsienie ziemi w 1667, które też dokonało zniszczeń. Zresztą nie było jedynym, bo w 1979 roku ziemia znów się zatrząsała i zniszczyła budynek. Na szczęście za każdym razem był on odbudowywany.
Przyznam się też Wam, że na mnie największe wrażenie zrobiły wspomniane wcześniej kapitele. Czyli zwieńczenia kolumn przed wejściem do pałacu. Można je oglądać zupełnie bezpłatnie, zatem podnieście w górę głowę i poświęćcie im kilka minut. Są obłędnie piękne, a ich twórca musiał być geniuszem obróbki kamienia. Sami zresztą zobaczcie zdjęcia.
Bilet wstępu kosztuje: 100 kun.
Stary Port
Jeśli jest jakieś miejsce, które stanowiło niegdyś o potędze Dubrownika, to na pewno był to port. To portowi miasto zawdzięczało swoją potęgę i bogactwo. To w nim przeładowywano towary, to tu tymi towarami handlowano. I rzecz jasna okładano je podatkami, dzięki którym zbudowano potężne mury, a także infrastrukturę typu wodociągi i… flotę! Dubrownik miał kilka miejskich galeonów. A były to diablo drogie w budowie i utrzymaniu okręty. Ale by kontrolować i chronić pobliskie szlaki handlowe przed piratami i obcymi wojskami, miasto musiało mieć siły reagowania. Co ciekawe, dawniej wejście do portu zagradzał potężny łańcuch, który bronił wejście przed obcymi okrętami.
Za to dziś Stary Port to przede wszystkim miejsce dla turystów. Na szczęście jest on za mały na współczesne wielkie statki turystyczne. Dlatego te ogromne wycieczkowce cumują w porcie Gruž a turyści do Starego Miasta i na zwiedzanie atrakcji Dubrownika dowożeni są autobusami. Z tego Starego Portu zaś wypływają małe łódki, które można wynająć i opłynąć podczas rejsu pobliskie Wyspy Elafickie, odbyć rejs wzdłuż murów miasta albo popłynąć na wyspę Lokrum. Zresztą, jeśli tu przyjdziecie, zobaczycie dziesiątki stanowisk sprzedających bilety na rejsy turystyczne.
A jeśli macie chęć, to możecie też zasiąść w którejś z restauracji, które wychodzą na port. Ceny są rzecz jasna wysokie, ale to jak w całym Dubrowniku.
Ja zaś polecam Wam, by przejść się wzdłuż murów i np. wykąpać się w morzu. Tak, sporo osób wykorzystuje fakt, że mury nie dochodzą tu do samej wody i korzysta z uroków morza i słońca, które momentalnie suszy skórę.
Kolumna Rolanda
Jeśli pamiętacie ze szkoły Pieśń o Rolandzie, to ten gość na kolumnie to właśnie on. Kolumna Rolanda przedstawia pierwowzór tego rycerza i jak na średniowieczną rzeźbę przystało jest stara, bo wykonano ją w 1418 roku. Stojąc na wysokości była świadkiem wielu wydarzeń, bo plac Luza był miejscem, gdzie toczyło się życie miasta. To tu obwieszczano postanowienia rządzącej miastem Wielkiej Rady oraz Rektora, to pod kolumną wykonywano wyroki. A dziś jest to popularne miejsce spotkań turystów, dla których jest to znakomity punkt orientacyjny. Warto też wiedzieć, że prawe ramię rycerza uchodziło za symbol miary w Republice Dubrownickiej, to znaczy jego ramię.
A dlaczego Roland? Bo był bardzo popularny w ówczesnej Europie. A mieszkańcy Dubrownika zinternalizowali opowieść o Rolandzie, dostosowując ją do swoich potrzeb. I tym samym wg tego, co można usłyszeć legendarny Roland bronił miasto przed Saracenami. No i stoczył spektakularną bitwę z piratem imieniem Spuzente, którego to pokonał i ocalił tym samym miasto. Pal sześć, że nie mogło to mieć miejsca, bo Saraceni oblegali Rakuzę ale sto lat po śmierci Rolanda. Kto by się jednak przejmował realiami, skoro legenda jest taka romantyczna? 🙂
Aha, przez pewien czas kolumna Rolanda znikła z widoku. Wszystko przez burzę z roku 1825, kiedy to piorun tak walnął, że kolumna się przewaliła. Umieszczono ją w jakimś magazynie i dopiero w roku 1878 ponownie ktoś znalazł Rolanda i rycerz wrócił na swoje miejsce. Stoi do dziś, strzegąc placu Luza.
Wystawa zdjęć wojennych
Nie jestem jakimś hardkorowym fanem wiedzy o wojnie w Jugosławii, ale nie da się pisać o historii jakiegokolwiek miejsca w tym regionie, nie znając kontekstu. A ten jest bolesny, czyli większość miast była niszczona. Często z premedytacją. Np. Chorwaci zniszczyli tak Stary Most w Mostarze – co jest jednak osobną historią. I wystawa zdjęć wojennych, jest dobrym miejscem, by przynajmniej liznąć tego, czym był konflikt po rozpadzie tak wieloetnicznego państwa, jakim była Jugosławia.
Chociaż wystawa War Photo Limited nie opowiada tylko o Dubrowniku i zniszczeniach w tych okolicach. Bo zdjęcia, które możemy zobaczyć pochodzą z konfliktów w wielu miejscach świata. Teraz i w nieodległej przeszłości. Konfliktów trwających, tlących się i zakończonych. Ale zawsze równie tragicznych. I tak mamy tu zdjęcia z odległej Birmy a także z Jemenu. Tuż obok jednak wiszą zdjęcia z pobliskiego Kosowa. Chociaż chyba największe wrażenie robią te ze wspomnianego konfliktu na terenie dawnej Jugosławii.
Wypalone dachy, ciała ofiar czystek etnicznych, ludzi zamordowanych tylko dlatego, że mieszkali w niewłaściwym czasie, w niewłaściwym miejscu. Zdjęcia ludzi proszących o przeżycie, a od śmierci dzieli ich wola tego, kto trzyma ich na muszce. I albo zastrzeli, albo tylko pobije.
Miejsce, które schładza głowę rozochoconą dzisiejszym cukierkowym Dubrownikiem. Tu zobaczymy, jak wyglądał Stradun podczas wojny: puste ulice, zabite dechami okna i drzwi.
Bilet wstępu kosztuje 50 kun za bilet normalny i 40 za ulgowy.
Kolejka na górę Srđ i panorama Dubrownika
Będąc w Dubrowniku na pewno nie raz podniesiecie głowę w kierunku wzgórza nad miastem. Na pewno wypatrzycie wtedy wagoniki kolejki, które co kilka minut mkną szybko w górę i w dół na szczyt Srđ. Tak, Srđ to nazwa góry nad Dubrownikiem. Pierwsza kolejka została zbudowana w roku 1969 i miała o wiele niższą przepustowość, bo wagonik mógł zabrać 15 osób. Dziś na pokłąd wsiadają 32, które w ciągu około 4 minut pokonują dystans 778 metrów pomiędzy górną a dolną stacją. Kolejka jest przystosowana dla potrzeb osób niepełnosprawnych.
Na górze, która wznosi się 405 metrów nad poziomem morza czeka na nas kilka punktów, z których można podziwiać panoramę Dubrownika. A wierzcie mi, że robi ona wrażenie i jest to jedno z najlepszych miejsc do podziwiania miasta. I tu podpowiedź: lepiej wjechać na górę rano, bo potem słońce będzie świeciło w oczy. Rano będziecie mieli je za plecami i pięknie oświetli Stare Miasto w Dubrowniku.
Piechotą na Srđ
Na szczęście na górę Srđ można też wejść o własnych siłach i tym samym zaoszczędzić naprawdę spore pieniądze. Szczególnie jeśli jesteście w kilka osób. Na górę prowadzą dwie trasy. Jedna to wejście trawersami obok linii kolejki linowej. Idąc tędy najpierw będziecie szli w cieniu drzew, by następnie wyjść na odkryty teren i obserwować coraz piękniejszy widok na Dubrownik, malejący gdzieś w dole. Ta droga zajmuje około godzinę, w zależności od kondycji rzecz jasna. Ale jest też inny sposób na wjazd na szczyt.
Otóż pod bramą Pile można wsiąść w autobus numer siedemnaście (17) jadący w kierunku miejscowości Bosanka. Dojeżdżacie do ostatniego przystanku, wysiadacie na nim i z tego miejsca czeka Was jeszcze około półgodzinny spacer. Na szczęście największa część wzniesienia będzie już przez Was pokonana. Reszta trasy to delikatne podejście.
Można też tą trasę pokonać nie autobusem lecz piechotą i tak właśnie zrobiłem ja. Widokowo jest to naprawdę przepiękna ścieżka, ale zmęczycie się baaaardzo. No i droga zajmie Wam około półtorej godziny. Zaleta: nie zapłacicie nawet jednej kuny. Zejść możecie wtedy trasą wzdłuż kolejki. I szczerze polecam właśnie taką trasę. Czyli: dojeżdżacie do przystanku Bosanka autobusem linii 17ście, potem podchodzicie piechotą brakujący odcinek i wracacie wzdłuż linii kolejki. Wtedy cały czas będziecie mieli piękną panoramę Dubrownika przed oczami. Nie zapomnijcie wziąć ze sobą wody i czegoś na głowę. Wierzcie mi, że i jedno i drugie się przyda.
Na szczycie czeka na zwiedzających i oglądających nie tylko piękna panorama Dubrownika, lecz także restauracja i muzeum. Muzeum zlokalizowane jest w starym forcie zbudowanym tu przez wojska Napoleona w roku 1812. Został on oddany to użytku równo w urodziny Napoleona. W muzeum obejrzymy zdjęcia z oblężenia Dubrownika i wojny w byłej Jugosławii. Przyznaję jednak, że do środka nie wchodziłem, bo wystawę zdjęć z wojny obejrzałem dzień wcześniej w mieście. W innym wypadku bym zaszedł.
Plaża w Dubrowniku
Co prawda Dubrownik nie słynie z pięknych plaż, bo to przede wszystkim zabytkowe miasto, ale plaża też się tu znajdzie. Plaża jest zaznaczona na wszystkich mapach turystycznych, zatem plaży Banje na pewno nie przegapicie. Ale też jak większość plaż w tej części Europy jest to plaża żwirowa. Na taki piękny piasek jak np. w albańskim Ksamilu nie macie co liczyć. No i nie jest to duża plaża, zatem w szczycie sezonu może tu panować tłok. Kiedy byłem tu we wrześniu, ze zmieszczeniem ręcznika nie było żadnego problemu. Inna sprawa, że część plaży to płatne leżaki.
Koło plaży działa też klub czy też pub, w którym można się napić drinków lub coś zjeść. A potem wrócić do plażowania.
A jeśli już jesteście obok plaży, to warto pokonać jeszcze kilkaset metrów wzdłuż drogi ciągnącej się przy linii brzegowej. To z tego miejsca można zrobić wspaniałe zdjęcie panoramy starego Dubrownika. I znów: róbcie to rano, bo wieczorem słońce świeci prosto w obiektyw i jeśli nie umiecie robić zdjęć, to nici z fajnej pamiątki.
Co zobaczyć w okolicy Dubrownika
Dubrownik to nie tylko samo miasto, ale także ciekawa okolica, do której możemy się dostać sami lub wykupując jakąś wycieczkę. Na pewno jednym z pomysłów na zwiedzanie okolicy jest wykupienie wycieczki, w trakcie której w jeden dzień zwiedzimy wyspy Elafickie. Podobno warto, ale o tym przekonam się przy następnej wizycie w Dubrowniku, bo tym razem się nie wyrobiłem.
Idąc zaś do Starego Portu można kupić bilet na wyspę Lokrum. Wyspa to kolejne ciekawe miejsce na spędzenie na niej kilku godzin. I tu znów muszę przyznać się, że jeszcze na niej nie byłem. Ale znów: wszystko przede mną.
Poza tym Dubrownik może także być bazą wypadową do pobliskich państw czyli np. do położonej blisko Czarnogóry a w niej miasteczka Herceg Novi. Z drugiej zaś strony jest fascynująca i przepiękna Bośnia i Hercegowina. W zasięgu zorganizowanej wycieczki lub wypadu własnym samochodem są np. malowniczy i pełen zabytków Mostar, Wodospady Kravica oraz Trebinje.
Nocleg w Dubrowniku
Kiedy pierwszy raz z kumplem byliśmy w Dubrowniku, jakimś dzikim szczęściem wynajęliśmy apartament 200 metrów od bramy Pile i to za jakieś relatywnie małe pieniądze. Niestety, kiedy kilka lat później przyjechałem do miasta, jedyne na co było mnie stać, to pokój w hostelu. Cóż, budżetowo mi się nie przelewało, a Dubrownik to diablo drogie miasto. Tu nawet Niemcy narzekają, że jest drogo! Serio, to nie żart. Dlatego kiedy w tym roku planowałem wyjazd na zwiedzanie Dubrownika, szukałem czegoś tańszego, ale z własną łazienką.
Mój wybór padł na Rooms Batina. Cóż, może ze Starego Miasta idzie się tu pod górę około 20 minut, ale za to jest taniej i bardzo spokojnie. Pokój był czysty i klimatyzowany, łazienka bez zarzutu i pomocna właścicielka. Do wyboru jest kilka apartamentów, a przy drodze u góry można zaparkować samochód.
Zasadniczo radzę szukać noclegu z wyprzedzeniem, by nie zapłacić za dużo. W mieście i tak tanio nie jest.
Booking.com
Tańsze zwiedzanie z Dubrownik Card
Jeśli interesują Was muzea i mury w Dubrowniku, koniecznie rozważcie zakup karty Dubrownik Card. To doskonała opcja, która pozwoli Wam zaoszczędzić całkiem sporą kwotę. Karta występuje w trzech wariantach. Dodatkowo kupując ją online, oszczędzacie jeszcze 10% od ceny. (100 kun to około 61 złoty)
- Jednodniowa – 250 kun
- Trzydniowa – 300 kun
- Siedmiodniowa – 350 kun
Po zakupie online, kartę odbieramy fizycznie w biurze informacji turystycznej, podając numer, jaki dostaniemy emailem.
W ramach karty jednodniowej otrzymamy:
- Wejście na mury wraz z fotem Lovijenac
- Muzeum Marynistyczne
- Muzeum franciszkanów
- Pałac Rektorów
- muzeum sztuki nowoczesnej
- muzeum etnograficzne
Dodatkowo otrzymujemy bilet na komunikację miejską, ważny 24 godziny od pierwszego skasowania. Nielimitowana liczba przejazdów rzecz jasna. Dodatkowo z kartą są zniżki do niektórych restauracji i atrakcji turystycznych.
A żeby mieć wyobrażenie o cenach i czy karta się opłaca: Bilet dla osoby dorosłej na mury kosztuje 200 kun. Ceny biletów na inne atrakcje w Dubrowniku to najczęściej 50 kun.
Komunikacja w Dubrowniku – jak dojechać do centrum
Do Dubrownika zapewne przyjedziecie autobusem na dworzec autobusowy lub przypłyniecie promem. Obydwa miejsca są blisko siebie. Jeśli wysiądziecie z autobusu, pójdźcie do jednego z okienek kasowych i kupcie bilet na autobus miejski. Bilet skasujecie w automacie przy wejściu do autobusu tuż obok kierowcy. Wchodzi się przednimi drzwiami. Jeśli chcecie się dostać do starego miasta, musicie wsiąść w autobus 1 lub 1A/1B. Przystanek jest tuż za wyjściem z terenu dworca. Stojąc do niego tyłem, zobaczycie przed sobą furtkę, wyjdźcie nią i przystanek będzie tuż po prawej , o tej samej stronie, co dworzec. Jedziecie w kierunku Pile, czyli bramy prowadzącej do wnętrza starego Dubrownika.
Z lotniska do centrum Dubrownika
Jeśli do Dubrownika przylecicie samolotem, też się nie martwcie. Tuż pod bramę Starego Miasta jeździ bezpośredni autobus. Po wyjściu z bagażem do hali przylotów zlokalizujcie kiosk, w którym są sprzedawane bilety na autobus. Można nim dojechać pod wspomnianą bramę oraz dalej na dworzec autobusowy, jeśli jedziecie gdzieś dalej do Chorwacji. Bilet kosztuje 50 kun i możecie płacić kartą. W razie konieczności stoi tu też wiele bankomatów.
Lotnisko jest oddalone od centrum Dubrownika o około 20 km, trasa przejazdu zajmuje jakieś 30 minut. Tu mała porada, jeśli możecie, zajmijcie miejsce przy oknie po lewej stronie autobusu. Z tego miejsca są najlepsze widoki na Dubrownik i morze.
I tu druga podpowiedź: jeśli będziecie mieli szczęście, to na lotnisko będziecie podchodzili idealnie nad miastem. Zarezerwujcie zatem okno po lewej stronie samolotu. Widoki są przepiękne. Zresztą zobaczcie na zdjęcie.
Oczywiście do Dubrownika możecie przyjechać też samochodem, ale to sam kraniec Chorwacji i czeka Was długa droga. Dodatkowo upewnijcie się, że hotel lub apartament do którego jedziecie ma miejsca parkingowe, bo z parkingami nie jest tu łatwo, a jak są, to są drogie.