Afryka Maroko

Essaouira w Maroku. Miasto wiatru i niebieskich łodzi

Essaouira – białe mury cytadeli wyglądają jak opoka na tle rozbijających się kilka metrów pod nimi fal. Widok z portu rzeczywiście jest wart uwagi, tak samo jak obejrzenie równego rzędu armat stojących na murach Essaouiry, kiedy wejdziemy do środka twierdzy.

Szkoda tylko, że ludzie są tu tak chamscy jak w każdym większym mieście Maroka. Źle się czuję, kiedy w mieście wita mnie wyciągnięty środkowy palec.

W sumie zaczęło się słabo już na samym wjeździe do miasta. Była noc, autobus z Al-Dżadidy spóźnił się półtorej godziny, zatem przyjechałem, kiedy było już ciemno. Chłodno głodno i do Polski rzecz jasna daleko. Leniem byłem i zamiast pójść piechotą szukać medyny, to wpakowałem swoje dupsko w taksówkę. Nie sam, a z jeszcze dwoma osobami, ale poszedłem na łatwiznę. Pan taksiarz odpalił taksometr i pojechaliśmy. Jechaliśmy może niecałe półtorej minuty, taksiarz wyrzucił moich przypadkowych współtowarzyszy. W nocy jeździ się szybko, zatem po niecałej kolejnej minucie także i na mnie przyszła kolej.

Cóż, tu moje kolejne zaskoczenie, bo okazało się, że taksometr to i owszem był, ale dla poprzedników, dla mnie pan już go nie uruchomił, przyszło mi zatem zapłacić dość wygórowaną cenę jak za półtora kilometra jazdy. Pal sześć, zmęczony byłem, zapłaciłem, zakląłem pod nosem, że mnie przerobili i poszedłem w stronę murów. Marzyłem tylko o znalezieniu jakiegoś przyzwoitego, niedrogiego noclegu. To akurat okazało się nader proste i metodą na chybił trafił dałem radę znaleźć tani hotel. Zacna cena, chociaż standard średni. Ważne, że dali koce do przykrycia się i dachem nie były gwiazdy.

Essaouira – spacer po medynie

Spis treści

Stragany dla turystów na uliczkach Essaouiry
Stragany dla turystów na uliczkach Essaouiry

A ranek w Essaouirze był czymś zupełnie innym od  nieciekawej nocy. Rankiem wypadłem jak goniony przez sto demonów na ulice miasta. W końcu podobno Essaouira to jedno z najładniejszych miast Maroka i urody przydaje mu też to, że ciągle tu wieje przez co zwana jest Wietrznym Miastem. Faktycznie uliczki są dość klimatyczne i fajnie jest zapuścić się w ich labirynt. Warto się poszwędać po chwilami krętych, czasami bardzo krótkich uliczkach.

Warto zapuszczać się tam, gdzie nie ma straganów dla turystów, warto spróbować zobaczyć miasto nie tylko od tej turystycznej strony. Bo to bardzo ciekawe kiedy nagle wychodząc zza rogu trafiamy na kwartał, gdzie królują tanie jadłodajnie dla lokalnych. Kiedy widzisz mnóstwo tajinów grzanych na wolnym ogniu, a przy stołach sami tutejsi, ani jednej twarzy, która wydawałaby się choćby troszkę turystyczna. Jeśli ktoś lubi jeść w podróży na pewno miałby tutaj raj, bo tam gdzie jedzą lokalsi, tam powinien jadać turysta. W końcu nie od dziś wiadomo, że najlepsze jedzenie jest tam, gdzie jedzą zwyczajni ludzie, bo oni jedzą tam co dzień i ich nie można ani oszukiwać, ani zaniedbywać. To stała wierna klientela, która jest zawsze i nie jest chimeryczna jak turyści.

Ale stara część miasta to nie tylko knajpki, to też niezliczone sklepiki z pamiątkami z Maroka. Od magnesów, przez ubrania i buty, ceramikę po skórzane czy szmaciane torby. Dla każdego coś miłego i jak to zazwyczaj bywa, tak i Essaouria nie jest wyjątkiem, podobne stoiska są grupowane w tym samym miejscu. Alejka z torbami, z ceramiką… jest w czym wybierać, jeśli chcemy przywieść pamiątki dla rodziny. Ale ja jakoś ani póki co nie jestem głodny, ani nie zamierzam robić zakupów. Idę dalej „w miasto”.

Essaouira – Wietrzne Miasto

Mury strzegące wejścia do portu w Essaoiurze
Mury strzegące wejścia do portu w Essaoiurze

Kiedy przechodzę przez piękną, bo zbudowaną jeszcze przez Portugalczyków bramę prowadzącą do portu, wiem już dlaczego mówili o tym, że tu wieje. Faktycznie od razu czuć podmuch we włosach, nawet tak krótkich jak moich, może fryzury mi nie zniszczy, ale kurtkę warto zapiąć. I faktycznie widok z tej perspektywy jest nader malowniczy. Na lewo i na wprost stoją kutry rybackie, które właśnie są remontowane, czy nawet budowane, a tuż naprzeciwko, na pierwszym planie widzę najsłynniejszy obrazek, coś co sprawia, że Essaouira jest tak popularna wśród turystów.

Niebieskie łódki w Essaouirze
Słynne niebieskie łódki, które dla turystów są atrakcją do fotografowania, dla miejscowych codziennością, którą każdego dnia wypływają na wody.

Oto przede mną nie tylko ocean, ale także morze niebieskich łódek. Malowniczo przywiązane jedna do drugiej, kołyszące się na falach w porcie. Na części z nich trwają jakieś prace, ale większość czeka na zapewne poranne wyjście w morze. Robię kilkanaście zdjęć i idę dalej, chcę się przebić przez tłum turystów, bo nie jestem tu sam. Liczne wycieczki emerytów chodzą stadami, między tymi przechadzają się mniejsze grupki, a takich jak ja, którzy samotnie przemykają w poszukiwaniu co lepszych widoków, jest zaledwie garstka. Idę na lewą stronę portu, by spojrzeć na port i bramę z innej perspektywy.

Essaouira Maroko brama do portu
Brama do portu w Essaouirze

Siadam na jakimś murku, czy czymś w tym stylu i obserwuję wlewające się kolejne fale turystów, jakiś mały targ rybny, bo właśnie ktoś sprzedaje połów, widzę krzątających się na łódkach rybaków. W dłoni trzymam aparat fotograficzny. I zanim jeszcze przyłożyłem go do oka, bo do tej pory spoczywał na moich kolanach widzę rybaka, który wita mnie radośnie i w geście pokoju wyciąga do mnie dłoń z wyciągniętym środkowym palcem. To już drugi raz jak w Maroku powitano mnie jakże miłym fakiem.

Ciekawe jest to podejście w mieście, które w obrębie medyny żyje głównie z turystów. Pewnie, że nie wszyscy czerpią dochody w ten sposób, pewnie że mnóstwo z nich jak ci rybacy wypływają co dzień w morze, by zapewnić sobie i rodzinie przetrwanie. Ale… mnóstwo ich znajomych ma pracę dlatego, że przyjeżdżają tu turyści więc nie jestem przekonany, czy pokazywanie mnie czy innym turystom środkowego palca, długofalowo działa na korzyść Maroka i Essaouira.

Forteca – główna atrakcja Essaouiry

Idę jednak do medyny, idę obejrzeć fortecę, armaty, które widziałem na zdjęciach, kiedy szukałem czegoś o Maroku przed wyjazdem. Ciekawie tu jest, przechodzę obok rybaków, którzy patroszą ryby i wnętrzności wyrzucają na murek, to dlatego krążą tu chmary mew. Zleciały się w hurtowej ilości i prawie podchodzą do rybaka. Kto pierwszy ten lepszy, a tu jest łatwy żer. Ale dość oglądania efektów połowu, tu lepiej spojrzeć na mury twierdzy.

Potężne fortyfikacje wyrastają wysoko ponad skały i taflę wody. To na skałach tuż pod umocnieniami rozbijają się wysokie fale zmierzające w kierunku brzegu. Pienią się, kipią, sprawiają, że od tej strony fortyfikacje są niedostępne. Ktokolwiek chciałby atakować Essaouirę z tej strony, byłby samobójcą, szczególnie w XIX wieku, kiedy miasto przeżywało swoją świetność.

Widok z tarasu przeznaczonego dla armat. Essaouira w latach świetności strzeżona była od morza i lądu.
Widok z tarasu przeznaczonego dla armat. Essaouira w latach świetności strzeżona była od morza i lądu.

Dość podziwiania sił przyrody, pora zbliżyć się do wytworów człowieka. przekraczam bramę i wkraczam do świata wewnątrz murów. Tu Essaouira nie różni się wiele od innych turystycznych miast Maroka. Chaos, targowisko, oferty sprzedaży czegokolwiek, knajpki z tajinem czy też owocami morza. Ale ja idę w kierunku wejścia na mury, gdzie stoją armaty Przechodzę dość obojętnie przez stoiska z pamiątkami, które przycupnęły wzdłuż uliczki, przekraczam kolejną bramę , wspinam się na górę i oto jestem!

Rzędem jedna przy drugiej, delikatnie wycofane stoją obłe cielska armat. Długim szeregiem, położone na lawetach, pilnują jak przez ostatnie stulecia, wejścia do portu. Brakuje stosów kul usypanych tuż obok lawet i brakuje też załogi, która leniwie leżąc obok armat, byłaby gotowa na podjęcie

Armata strzegąca portu w Essaourii. Maroko
Armata strzegąca portu w Essaouirze

działań. Ciekawie to musiało wyglądać, kilkadziesiąt wielkich armat, każda obsługiwana pewnie przez przynajmniej trzy osoby. Bo trzeba cofnąć działo, wepchnąć proch, wrzucić kulę, ponownie zbliżyć do murów, wycelować. W czasie bitwy musiał tu panować wytrenowany chaos i porządek zarazem. Kilkuset ludzi, kilkadziesiąt dział i zgiełk bitwy.

To musiało być niesamowite. Musiało, bo dziś nie ma tu psa z kulawą nogą, jest jeszcze przed sezonem, zatem ze zdziwieniem odnotowuję, że jestem jedynym turystą, dopiero po kilku minutach pojawili się inni ciekawscy. Nie to, że mi to nie odpowiada, bo wręcz przeciwnie. Idę na koniec tej przestrzeni dla armat, i siadam na murze, a właściwie to między blankami.

Tuż obok siebie mam lufę armaty. Obserwuję morze, wystarczy, że się wychylę i widzę rozbijające się kilka metrów pode mną bałwany fal. Wystarczy, żebym stracił równowagę i zapewne zginę albo przynajmniej się pokaleczę, bo od kipiących bałwanów odgradza mnie kilkumetrowy pas skał, co i rusz oblewanych przez wielkie fale. Podczas sztormu musi tu być niezła kipiel! Cofam się z pokorą znad krawędzi. Chwilo trwaj, jesteś tak piękna.

Tak, Maroko mimo wszystko może być także piękne! Essaouira i twierdza, która pozostała po czasach świetności miasta, też może być piękna i majestatyczna. Pewnie są takie, bo nie ma tu tłumów naganiaczy, sprzedawców i fałszywych przewodników jak w Fezie czy Marrakeszu.

Ale nie samymi widokami i zwiedzaniem człowiek żyje, bo Essaouira ma tez inną atrakcję. Tu obok portu znajdziemy alejkę, w której rozstawiły się restauracyjki z owocami morza. Jedna przy drugiej oferują w zasadzie to samo, nie można przejść obok, by nie być zaczepianym i zaciąganym do którejś z nich. Przed każdą z tych knajpek jest stragan z rybami, ze świeżego połowu rybaków z pobliskiego portu.

Możemy tu wybierać i przebierać, wskazujemy okaz, ustalamy cenę i siadamy przy stoliku. Po chwili do naszego nosa dochodzi zapach dymu i grillowanej ryby. Cóż, może ceny nie są najniższe, bo ja za całkiem pokaźną rybę z pieczywem zapłaciłem 80 dirhamów, ale smak na pewno jest wart uwagi, a być nad morzem i rybki nie zjeść? A tym bardziej nad oceanem 🙂

Plaża tuż obok portu w Essaourii
Plaża tuż obok portu w Essaourii

A skoro jestem już nad oceanem, to idę na plaże, właśnie zaczyna się przypływ oraz są spore fale, zatem spacer brzegiem odpada, chyba, że boso i z wysoko podciągniętymi spodniami. Inaczej czeka nas suszenie ubioru. A jeszcze niedawno, kiedy robiłem zdjęcie przed pójściem na obiad woda zostawiała duży kawałek plaży dla spacerujących. Całkiem tu przyjemnie, bo nietłoczno. Można usiąść na murku i obserwować nie tak odległy port oraz wsłuchać się w szum fal. Jak na Maroko panuje tu wielki, wielki spokój.

Essaouira ceny i informacje praktyczne

  • Ryba z grilla w Essaouirze obok portu: 80 dirhamów
  • Autobus Essaouria – Marrakesz: 60 dirhamów 4,5 godziny
  • Noclegi – w obrębie medyny znajdziemy bardzo wiele riadów i hotelików. W którymś z nich zawsze będzie miejsce. Za pokój bez wygód (łóżko, umywalka) w hoteliku Agadir płaciłem 80 dirhamów. Prysznic dodatkowo płatny 5 dirhamów.
  • Dworzec autobusowy (gare routiere) jest około 600 metrów od murów medyny. Wychodząc bramą dla autobusów wystarczy iść prosto ulicą Moulay Idriss i dojdziemy do medyny.

Więcej: Czytaj więcej o Maroku. Ciekawe miejsca, atrakcje turystyczne, opisy miast. Maroko informacje praktyczne

Oceń artykuł, jeśli Ci się podobał
[Ocen: 1 Średnia: 5]

Marzenia nigdy nie spełniają mi się same. To ja je spełniam! Dlatego jeśli tylko mogę, pakuję większy lub mniejszy plecak i jadę gdzieś w świat. Samolotem, autobusem, samochodem lecz najbardziej lubię pociągiem. Kiedyś często podróżowałem do Azji i na Bałkany. Dziś częściej spotkacie mnie w Polsce. Wolę też brudną prawdę niż lukrowane opowieści o pędzących po tęczy jednorożcach. Dlatego opisywane miejsca nie zawsze są u mnie wyłącznie piękne i kolorowe. Dużo pracuję zawodowo, a blog to po prostu drogie hobby, które sprawia mi przyjemność.

10 komentarzy

  1. Jezu Osmól, faktycznie Cie w tym Maroku nie rozpieszczali 😀
    Ale, ale, zaraz – może to Ty po prostu takie skrajne emocje w nich wzbudzałeś? 🙂

    • Chciałbym w to wierzyć, ze emocje budzę tylko w jednym kraju 😀 Nie wierzę :p
      No co ja poradzę, że Maroko podkładało mi się na każdym kroku? Fez, Essaouria, Al-Dżadida, pustynia…
      No co ja poradzę? :/

  2. Hahahaha, czytam „podmuch wiatru we włosach” i nagle „WTF?! Zaraz, zaraz, czyj ja blog czytam, bo wydawało mi się że wchodziłam do Osmóla. Ufff… ” 😉
    A przy okazji: „piękną, bo zbudowaną jeszcze przez Portugalczyków” – Ty Europocentryczny faszysto :p 😉 😉

    • Jesteś bardziej złośliwa ode mnie! :p
      Jeszcze deczko tych włosów mi zostało, a jak się ich ma mniej, to tym bardziej czuć podmuch, człowiek jest wrażliwszy na dotyk 😉 Choćby i wiatru 😀

      A co do europocentryczności: Co ja poradzę, że to co najpiękniejszego w Maroku stworzyła albo natura, albo zbudowali przybysze z Europy…
      Nie będę tu ukrywał swojego subiektywnego zdania 🙂

  3. Ja chyba nie złapałam bakcyla Essaouiry. Owszem, urocze miasteczko, fajny spacer. Ale wszystko zabiły komercjalizacja i obdzieranie turysty. I fakt, dość mało uprzejme zachowania miejscowych do ludzi z aparatami. Fakt, biorąc pod uwagę ilość przewijających się turystów z aparatami może być męcząca i sama nie wiem, czy chciałabym żeby każdy turysta robił mi zdjęcia „jak łowię ryby/jak sprzedaje owoce/jak sprzątam/jak siedzę malowniczo na murku”.

    • Tati, absolutna zgoda, że to nie jest miejscowość do ktorej się wraca, ale jak na kompletnie nieinteresujące Maroko, Essaouira jest całkiem ciekawa. Widok na wodę z fortu serio mi się podobał, tak samo jak rząd armat.
      Pewnie, że jak się przez Essaouirę przejdzie uliczkami, to to jedno wielkie turystowo i widać, że z tego żyją.
      Tym bardziej dziw bierze, że się owemu turyście pokazuje faka. A niech się pieprzy! Bo co on mi będzie z aparatem wyskakiwał i robił mi zdjęcie, nawet jeśli nie a jestem na pierwszym planie.
      Więc moja rekomendacja po wizycie w Maroku: Nie jechać do Maroka, bo jest tyle cudownych krajów z uśmiechniętymi ludźmi, że nie trzeba się narażać na nieprzyjemności wizyty akurat w Maroku.

  4. Witam. Fajnie, że opisałeś to miejsce. Wybieram się na wakacje do Maroko i teraz przynajmniej troszkę wiem co odwiedzić. Jeden dzień zaplanowany. Dzięki.

  5. Maroko to jedno z pierwszych miejsc, które chciałbym odwiedzić, jest niesamowicie klimatyczne, z jednej strony bardzo zatłoczone, a z drugiej są miejsca gdzie jest całkowicie cicho i spokojnie…świetna relacja, zazdroszczę:)

  6. Maroko jest krajem bardzo ciekawym, bardzo odmiennym kulturowo od Polski. Jeśli spotkała Cię tam jakaś przykrość to daruj im… Czasem jak pomyślę o Polsce i Polakach – to się czerwienię ze wstydu… Ludzie są różni…

    • Bogdan, nigdy i nikomu nie odpuszczam chamstwa i naciągactwa. Tu nie ma czego darować, bo na tle świata to co się dzieje względem turystów w Maroku to po prostu prymitywizm.
      Zjeździłem już sporo świata i takich zachowań, jak w MAroku nie uświadczyłem nigdzie. Także w krajach o wiele biedniejszych (bo np. Nepal). W normalnych krajach ludzie mają swój honor, gościnność (często niestety nadużywaną) a przede wszystkim uważają, że są gospodarzami miejsca. A gospodarzowi nie wypada robić wielu rzeczy. Zgoda, gościowi też nie wypada. Ale jeśli nie zachowujesz się w prymitywny sposób wobec gospodarza, gospodarz też nie ma prawa zachowywać się chamsko wobec gościa. Zwykła ludzka przyzwoitość tego zabrania.
      Dlatego nie, nie będę Marokańczykom niczego darowywał. To oni mają się zmienić, a nie my gościnnie odwiedzający ten kraj.
      Chyba, że Maroko oficjalnie powie: nie chcemy tu turystów! To wtedy mogą być niemili i robić wszystko, by zniechęcić do przyjazdu do Maroka.
      I uwierz mi, że odmienność kulturowa nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.