Noclegi, mycie się i jedzenie na szlaku to chyba jedne z bardziej interesujących wszystkich kwestii. Nie ma się czemu dziwić, bo przecież pod gołym niebem w wysokich górach raczej trudno spać, a wypoczynek po wielogodzinnym marszu doskonale regeneruje organizm. I umyć się także warto.
Jeśli jedziemy do Nepalu na trekking w Himalajach i zamierzamy chodzić po popularnych szlakach, o nocleg nie musimy się martwić. Zarówno na szlaku dookoła Annapurny, do Pierwszej Bazy Annapurny czyli ABC (Annapurna Base Camp), a także do Everest Base Camp infrastruktura turystyczna jest naprawdę dobrze rozwinięta. Oczywiście jak na wysokie, bardzo wysokie góry! Śpi się w małych lub dużych hotelikach, które nazywane są lodgami, guesthouse’ami lub teahousami. I są one rozlokowane co kilka godzin marszu, a czasami nawet gęściej.
Nocleg czyli w jakich warunkach śpi się w Himalajach
Spis treści
Powiedzmy sobie wprost: nie ma co oczekiwać na trzy czy czterogwiazdkowe hotele w Himalajach. Ale tego przecież nikt się nie spodziewa i ci, którzy przyjeżdżają na trekking są tu przede wszystkim dla widoków, dla spełniania marzeń, a często także dla sprawdzenia się. Wygody zostawia się w wielkich miastach jakimi w Nepalu są Katmandu oraz najczęstsza baza wypadowa w góry czyli Pokhara. Na szlaku rządzi prostota. Ale nie ma się czemu dziwić, jeśli do budowy budynków trzeba było wszystko wnieść na własnym grzbiecie albo wwieźć na osłach, koniach lub jakach. Dlatego jako materiał do ścianek pomiędzy pokojami bardzo często króluje dykta lub sklejka.
Same pokoje to też prostota i funkcjonalizm. Sypialnie są zazwyczaj dwuosobowe, ale im wyżej tym więcej jest sal zbiorowych. W pokoju oprócz łóżka czasami znajduje się jakiś stoliczek, wieszak i tyle. Im niżej tym częściej można w pokoju spotkać gniazdko elektryczne, by można było podładować baterie w telefonie lub do aparatu. Zazwyczaj jest to jednak jedno gniazdko na pokój i nie jest ono przy łóżku. Materac jest najczęsciej bardzo twardy, ale za to, że prześcieradło i poszewka kołdry są każdorazowo prane, to ja sobie nic odciąć nie dam. Dlatego warto mieć chociaż najcieńszy, własny śpiwór – jako separator od tego, co wspólne.
Jednak ponieważ zimą w górach jest bardzo zimno a sale nie są ogrzewane, to polecam gruby śpiwór z komfortem spania w okolicach zera. Oczywiście na prywatny śpiwór zazwyczaj kładzie się kołdrę i wtedy jest ciepło. Wierzcie mi, że temperatura w pokoju w bazie Thorung High Camp była w nocy ujemna i kiedy trzeba było wystawić odkryte ciało, wstając ze śpiwora i ubrać się, robiło się to błyskawicznie. Zimno dodaje chyżości 🙂
Będąc na trekkingu raz w marcu a raz w listopadzie, czyli każdorazowo w szczycie sezonu, nigdy nie miałem problemu ze znalezieniem noclegu. Ok, nie zawsze miałem pokój dla siebie, ale łóżko miałem zawsze. Raz dzieliłem pokój z poznanym na szlaku Polakiem, a raz z kilkoma osobami (był to nocleg tuż przed przełęczą Thorong La). Opiekunowie lodgy na pewno nie zostawią Was bez pomocy i dachu nad głową. Nie martwcie się tym.
Ceny noclegów w Himalajach
Co ciekawe, to zazwyczaj za nocleg nie zapłacicie nic, nocleg jest za darmo, a płatne są posiłki i to na nich zarabiają właściciele hotelików. I co prawda im wyżej tym ceny są wyższe, ale wierzcie mi, że porównując wydatki do tego, co wydawaliście w Katmandu lub Pokharze, to tu wciąż będziecie oszczędzać. Zdarzyć się może, szczególnie jeśli idziecie na trekking samemu, że zostaniecie poproszeni o drobną opłatę, ale będzie zapewne coś pomiędzy 1 a 3 dolarami. Niewiele. Ale jeśli idziecie w grupie, prawie na pewno unikniecie większości opłat. Ludzie kalkulują i doskonale wiedzą, że duża grupa, to dużo zamówień jedzenia.
Higiena na szlaku – czyli gdzie się umyć
Zaskoczę Was pewnie, ale na brud nie będziecie cierpieli. Właściwie w każdej lodgy można wziąć gorący prysznic, a woda podgrzewana jest przez piecyki gazowe – gaz wwożony jest samochodami lub na zwierzętach. W zależności od wielkości obiektu, gdzie będziemy spali (a są takie, które są naprawdę duże), prysznice są nawet dwa lub trzy. Do tego oczywiście dochodzą ubikacje. Tych zazwyczaj jest więcej. Ale interesująca rzecz: ponieważ im wyżej, tym zimniej, na najwyższych wysokościach (czyli np. przed przełęczą Thorong La), ochotę wzięcia prysznicu wykazuje bardzo niewiele osób.
Wszystko przez to, że na myśl o rozebraniu się w nieogrzewanej łazience, gdzie bywa, że delikatnie hula wiatr, dostaje się gęsiej skórki. Przez dwa dni braku prysznica jeszcze się nie śmierdzi, a poza tym wszyscy wychodzą z założenia, że problem ma ta osoba, która się myje, a nie te, które nie wzięły prysznica 😀
Jedzenie podczas trekkingu
Nie macie się też co martwić tym, że nie będzie na szlaku czego jeść. W każdym miejscu noclegowym prowadzona jest też kuchnia. Wierzcie mi, że uruchomią ją nawet dla jednej osoby. Oczywiście jeśli chodzi o jedzenie króluje dal bhat czyli soczewica z sosem, ryżem i zieleniną. Angielskie powiedzenie głosi, że „Dal bhat power runs 12 hours”. I coś w tym jest, bo tragarze jedzą w zasadzie tylko to danie. Po pierwsze jest tanie, po drugie sycące i energetyczne.
Ale jak ktoś woli kuchnię bardziej europejską, to może liczyć, że zrobią mu pizzę, coś co przypomina steka, albo po prostu frytki lub pure ziemniaczane z… serem z jaka (jaczym serem?). Do picia także co kto lubi: od coca coli przez piwo aż po zdrową wodę! Ceny zaczynają się od 3 dolarów a kończą na kilkunastu i rzecz jasna im wyżej, tym drożej. Szczególnie w najwyższych partiach gór, gdzie wszystko trzeba wwieźć na zwierzętach lub wnieść samemu.
Aha i ważna kwestia. Ponieważ wieczory i noce są bardzo zimne, wszyscy gromadzą się w jednej sali – ogrzewanej sali. Na środku stoi klasyczny piec marki koza, czyli z rurą wyprowadzającą dym poza salę, a sala jest ogrzewana tylko przez metal pieca. Wierzcie mi, że daje to bardzo dużo ciepła i wszyscy, ale to absolutnie wszyscy chcą siedzieć bliżej ognia 🙂
Woda na szlaku
Jeśli chodzi o picie, to także w tym zakresie możecie być spokojni. Nie musicie nosić ze sobą nie wiadomo ile butelek z wodą. Pamiętajcie, że im wyżej, tym każdy kilogram bagażu ciąży coraz bardziej. I mówię to z doświadczenia. Jeśli będziecie mieli jedną litrową butelkę wody, to spokojnie będziecie mieli dość miejsc, by ją dopełniać. Na trasie trekkingu są zorganizowane punkty, gdzie można kupić uzdatnioną do picia wodę. Ale są też ogólnodostępne krany, a jeśli macie odwagę, także pastylki odkażające. Możecie zaczerpnąć wodę z potoku – po pół godzinie od wrzucenia pastylki woda będzie na pewno zdatna do picia. Tu rada: weźcie ze sobą smakowe tabletki witaminowe, by polepszyć smak takiej wody. Zaś na koniec: Jeśli macie chęć na piwo, whisky, colę itp., to wszystko to kupicie w sklepach na szlaku. Drożej niż na nizinach, ale kupicie.