Koh Chang to piękne plaże, Koh Chang to spokój, Koh Chang to relaks, Koh Chang to bary… Można wymieniać bardzo długo czym jest ta trzecia co do wielkości wyspa Tajlandii. To co jest pewne, to że na tej wyspie można wyłączyć myślenie, tu włącza się tryb niezakłócanego odpoczynku.
Bangkoku miałem serdecznie dość, nie polubiliśmy się już od pierwszych godzin. Wielkie, duszne, tłoczne, głośne, roszczeniowe miasto gdzie na każdym rogu ktoś usiłuje „wypłacić” pieniądze z białego bankomatu, który tu przyleciał na urlop. Po trzech dniach w Bangkoku, po kolejnych świątyniach, po kolejnych muzeach, atrakcjach, spacerach i co najważniejsze setkach naganiaczy usiłujących mi coś sprzedać, miałem dość. Ile razy w ciągu godziny można spokojnie odpowiadać „nie, dziękuję”, na kolejne pytania „tuk, tuk sir?” Można raz, dwa, dziesięć, ale przy trzydziestym, człowiek chce wyć. Ja chciałem uciekać i wybór padł na wyspę Koh Chang. O poranku wsiadłem do tuk-tuka i korzystając z tej dla nas jednak egzotycznej atrakcji turystycznej, pojechałem na dworzec autobusowy.
Jak dostać się na Koh Chang?
Spis treści
Najpierw autobus z Bangkoku do miasta Trat. Tu niespodzianka, bo dworzec w Trat jest gdzieś tam na obrzeżach miasta, ale okazało się, że to nie problem, pick up’y do przystani stały już rządkiem, by dowieźć chętnych do kasy biletowej na prom. Po chwili jazdy, miałem już w ręku bilet na Koh Chang. Cóż, największą niewiadomą był chyba prom, a raczej to czy wytrzyma, czy ten rejs nie będzie jego ostatnim 🙂 Takie przynajmniej sprawiał wrażenie, bo wręcz słyszało się jak rdza przeżera kolejne skrawki metalu. Na szczęście obyło się bez przygód i po krótkim rejsie, w trakcie którego przepływaliśmy obok jakiegoś okrętu wojennego, lądujemy na wyspie.
Tu rzecz jasna od razu na przypływających czeka transport w głąb wyspy. Ponieważ absolutnie nie wiem, gdzie jechać, decyduję się na wyjście z samochodu w miejscu zwanym Lonely Beach. Strzał na chybił trafił. Jest już zmrok, dlatego od razu staram się znaleźć jakiś nocleg. Wybór padł na pierwszy z brzegu bungalow. Osiem dolarów (rok 2011) to nie majątek, ale też przyznajmy, że w łazience podczas prysznica zamiast dachu oglądałem niebo, a moskitiera miała dziury takie, że chronić to ona mogła, ale tylko przed ślepymi komarami 😉
Lonely Beach – oaza spokoju na Koch Chang
Wyszedłem „na wioskę”, chociaż to nazwa na wyrost, bo dwie polne uliczki, jedna główna i sporo miejsc noclegowych oraz barów dla turystów, to cała miejscowość. Pamiętam pierwszą noc. Chodzę sobie wieczorem po Lonely Beach, patrzę co jest gdzie i mijam knajpę. Jedną z wielu. Uśmiechnięty właściciel (Anglik), podchodzi do mnie z ulotką, coś mówi, zaprasza do siebie.
Tu aż wstyd się przyznać, ale po Bangkoku, miałem złe odruchy i szybko oraz bardzo stanowczo podziękowałem, że nie, że dziękuje, nie mam ochoty. Na co Anglik, że oczywiście, nie ma sprawy, przecież mogę się rozejrzeć. Ba, powinienem nawet, bo może gdzieś będzie klimat, który bardziej mi się spodoba… Przecież tu jest tyle knajp, że któraś musi być dla mnie. Hmmm i tu mi zaświtało! Jak to?! Nikt na chama nie nagania? Nie zmusza? Nie wciąga? To było to! Raj!
Następnego ranka znalazłem lepszą lokalizację do spania. Za 10 dolarów za dzień, cały wielki bungalow z łazienką i tarasem tylko dla mnie. Idealne miejsce. Do morza raptem 20 metrów, do knajpy z pięknym tarasem wychodzącym w Zatokę Tajlandzką jakieś 40 metrów. Sok w knajpie też za relatywne grosze, słońce i parasol za darmo. Mogłem wyciągnąć kości i spokojnie sobie czytać przez tyle czasu, ile chciałem. Nikt tu nie ponagla, nie naciska, bym coś wziął itp. Knajpa do której można wejść sobie ot tak i posiedzieć? Kuriozalne ale faktycznie takie rzeczy też są możliwe.
Pewnego poranka przyszedłem na śniadanie do knajpki. Na tarasie jakiś samotny turysta czyta książkę, a przy ostatnim stoliku para kończy swoje śniadanie. Siadam przy stoliku, wyjmuję książkę i czytając, czekam na kogoś, kto do mnie podejdzie. Czekam pięć minut, dziesięć, kwadrans… nic! Podchodzę zatem do obsługi i pytam, czy są czynni i można śniadanie zamówić. W odpowiedzi słyszę, że ależ oczywiście. Tylko „pan czytał, to nie chcieliśmy przeszkadzać”. Koh Chang w miejscowości Lonely Beach to jak widać oaza spokoju.
Atrakcje Koh Chang. Co robić na wyspie
Rozrywki? Ależ oczywiście, że są! Np. za za kilkaset batów wypożyczasz skuterek na cały dzień i jeździsz, ile chcesz. Jedyne co trzeba to dotankować co jakiś czas. A wysepka spora i na pewno jest co obejrzeć. Chociaż wodospad, do którego pojechałem okazał się być wyschnięty…. Cóż, pora deszczowa dopiero nadejdzie. Jeśli za rozrywkę potraktować leżenie na plaży, to i z tym nie będziemy mieli kłopotu. Co prawda moja najbliższa plaża była kamienista, ale 100 metrów dalej rozciągał się już piękny, biały piasek. Jeśli zaś znudziłaby mi się ta plaża. Drogą co i rusz jeździły pick upy, które stanowią główny środek komunikacji po Koh Chang. Nimi, można dostać się do innych plaż i miejscowości.
Snoorkowanie na Koch Chang
I chyba największa atrakcja, czyli snoorkowanie – oglądanie z bliska i z fajką w zębach rybek i roślinek z bardzo bliska. Moja wycieczka była za 500 batów. Zabrali mnie rano o 8:30 spod hotelu i zawieźli na łódkę. Atrakcje w trakcie? Pływasz sobie statkiem do 17 i w międzyczasie serwują tajskie żarcie, wodę i przekąski. No i oczywiście dają sprzęt do snoorkowania. Łódka płynie do 4 lub pięciu miejsc, które są uznane za najciekawsze jeśli chodzi o podwodne widoki. Przyznaję, że ponieważ nigdy nie zanurzałem ciała w okolicach jakichkolwiek raf koralowych, to bardzo mi się tam podobało. Super wrażenie. Chciałbym kiedyś zanurkować na Wielkiej Rafie Koralowej lub może w Morzu Czerwonym?
A potem jak już się naoglądasz i najesz, to odwożą cie pod sam hotel. Jak spędzisz dalszą część wieczoru, to twoja sprawa. Chociaż i tak zazwyczaj kończy się to na wizycie w barze 🙂 I rzecz jasna możesz chodzić sobie od knajpy do knajpy, pić drinki, piwo, soki i co tam chcesz. Tu nie ma żadnego przymusu, nic nie musisz, ale możesz to, co chcesz….
Tego mi po pracy w korporacji było trzeba. Absolutnego relaksu jaki jest na Koh Chang i jego Lonely Beach. Ale chyba tylko tam, bo inne rejony wyspy opanowane są przez drogie hotele i przez emerytów z Europy Zachodniej.
A na plaży byłem może w sumie przez 2 godziny w ciągu kilku dni. Chronicznie się na plaży nudzę. Ale na Koh Chang chciałbym kiedyś jeszcze wrócić….
A jaki jest Koch Chang dzisiaj? Wystarczy spojrzeć do komentarza pod tym artykułem. Od 2011 roku wiele się zmieniło i jak widać niekoniecznie na lepsze.
Zacytuję fragment, a Wy doczytajcie pod spodem resztę komentarza.
Teraz właśnie jestem na tej wyspie i z oazy ciszy i spokoju już niewiele zostało. Chociaż to nie sezon wyspa jest pełna turystów. Główne miejscowości na zachodzie przy plaży maja urok deptaków w Międzyzdrojach lub w Mielnie latem.
Na wschodzie jest znacznie spokojniej, ale terz nie ma takich pięknych plaż (wyjątek to Long Beach całkiem na południu).
Nocleg na Koh Chang
Jeśli chcecie znaleźć dobry nocleg w odpowiadającej Wam cenie i mieć pewność, że będzie dokładnie tym, czego szukacie, >>skorzystajcie z tej wyszukiwarki bungalowów, resortów i hoteli<<
Jeśli wolicie niczego nie rezerwować, tylko przyjechać w ciemno i zdać się na łut szczęścia i po prostu pochodzić po miejscowości i znaleźć to, co najbardziej się spodoba, nie będziecie mieli z tym problemu. Rzecz jasna w tak zwanych resortach i droższych hotelach może już nie być miejsca, ale tańsze miejsca bez klimatyzacji czy basenu (bo resorty mają też takie udogodnienia) powinny oferować jakieś wolne pokoje lub bungalowy. Wszystko zatem jest kwestią tego, czego szukacie. Jeśli spokojnego wypoczywania i odrobiny pewnego komfortu, rezerwujcie z wyprzedzenie. Oszczędzi Wam to stresu, a Wy przyjedziecie do miejsca, którego standard na pewno będzie Wam odpowiadał.
7 komentarzy
Bajeczna wyspa. Wspaniałe zdjęcia. Szczerze zazdroszcze:)
Pięknie dziękuję 🙂
Wyspa na pewno warta odwiedzenia i znajdą na niej coś ciekawego zarówno miłośnicy imprez, jak tez i ci, ktorzy oczekują spokoju.
Ja wtedy poszukiwałem wieeele spokoju.
Ale też powiem szczerze, że Koh Chang stał się już mocno turystyczny, bo ja w tym roku byłem w Kambodży to z tego kierunku na Koh Chang ciągnęły prawdziwe tłumy.
A kolejne na pewno przybybywają od strony Bangkoku.
Ale wciąż wierzę, że Lonely Beach jest tak Lonely, jak to tylko możliwe w czasie oblężenia turystycznego Tajlandii 🙂
Mógłbyś podać nazwę bungalowów w których ostatecznie się zatrzymałeś?
dołączam się do prośby Kasi 🙂
dołączam się do pytania o nazwę bungalowów 🙂
pozdrawiam
Zdarzyło mi się być parę lat temu
na wyspie i wypoczywać. Marzę ,aby tam powrócić. Byłem już w paru miejscach na świecie , ale tam doznałem takiego ukojenia ciała i duszy , że uwierzcie mi czas się dla mnie zatrzymał.
Teraz wlasnie jestem na tej wyspie i z oazy ciszy i spokoju juz niewiele zostalo. Chociaz to nie sezon wyspa jest pelna turystow. Glowne miejscowosci na zachodzie przy plazy maja urok deptakow w Miedzyzdrojach lub w Mielnie latem.
Na wschodzie jest znacznie spokojniej, ale terz nie ma takich pieknych plaz (wyjatek to Long Beach calkiem na poludniu).
Jesli ktos szuka wiekszej ciszy w okolicy polecam Koh Larn lub Koh Sichang, wyspy znacznie mniejsze, ale rownie ciekawe z pieknymi plazami. No i tansze.
Na Koh Chang gastronomia i handel skupily sie na bogatych turystach, ceny sa odpowiednio wysokie. Nawet w Bangkoku mozna taniej zjesc w podobnym standardzie. Znalazlem dobra restauracje z sea food dooiero troche na odludziu, klientela azjatycka, lokal pelny. Takze oczy trzeba miec szeroko otwarte! 😉