Muzeum Wsi Lubelskiej przywołuje wspomnienia wielu zwiedzających. „To wnętrze wygląda zupełnie jak u babci, kiedy jeździliśmy na wakacje!” To jedna z podsłuchanych rozmów, kiedy zwiedzałem jedną z chałup w skansenie. Tego typu stare domy to już rzadkość na wsiach, zatem zapraszam do zwiedzania skansenu w Lublinie.
Do Lublina przyjechałem na weekend i pierwszym miejscem, do którego pojechałem był Skansen Wsi Lubelskiej. Nic na to nie poradzę, że im starszy jestem, tym bardziej cenię tradycję i ślady przeszłości. Jednak niech Was nie zmyli 'wieś” w nazwie skansenu. Faktycznie najwięcej tu drewnianych, chłopskich chałup, ale to miejsce wyróżnia się czymś specyficznym. Oto zrekonstruowano tu dawne małe miasteczko. O tym jednak za chwilę.
„Polubiłem” pandemię koronawirusa. Oczywiście na tyle, na ile można lubić tak traumatyczne dla wielu zdarzenie. Ale to lubienie u mnie ogranicza się do tego, że przez zamknięcie się wielu kierunków świata, rzuciłem się do zwiedzania Polski. Tak właśnie dotarłem do Lublina, którego zwiedzanie planowałem od lat. Zawsze jakoś się nie udawało, bo gnałem czy to na Bałkany, czy gdzieś do Azji, by zachwycać się Angkor Watem lub herbacianymi polami w Cameron Highlands. A przecież Polska też jest piękna i warta uwagi! Tak właśnie dotarłem do Lublina i do Muzeum Wsi Lubelskiej i do wielu innych fascynujących miejsc.
Skansen opowiada i żyje wydarzeniami
Lubię skanseny także za to, że się zmieniają. Że nie są już tylko zbiorem drewnianych chałup, lecz w żywy sposób starają się opowiadać historię. I jest ona dosłownie na wyciągnięcie ręki. Tak jest właśnie w Muzeum Wsi Lubelskiej.
Z okazji rozlicznych świąt, organizowane są tu wydarzenia, które pokazują, jak się dawniej żyło i pracowało. Warto śledzić stronę internetową skansenu, bo znaleźć na niej można informacje o organizowanych wydarzeniach.
A co można obejrzeć w ramach takich akcji? Oto przyjrzeć się można było do tej pory np. pracy kowala w kuźni, tradycyjnemu kiszeniu kapusty wraz z siekaniem i ugniataniem jej w beczkach.
Musicie też wiedzieć, że na terenie skansenu są uprawiane pola i to dzięki temu można na własne oczy śledzić, jak dawniej pracowało się na roli. Do rangi wydarzenia urasta np. pokaz tradycyjnego kopania ziemniaków. Tak, za pomocą motyki i potem zbiera się je do koszyków i pakuje na wóz. Na własne oczy przekonacie się, jak drzewiej zbierało się ziemniaki.
A jeśli ziemniaki to nie Wasza bajka, to może wpadniecie na święto lnu? Tak, len także jest uprawiany w skansenie. Podczas wydarzenia dowiecie się, jak len zbierano i następnie obrabiano. Kto wie, może dostąpicie zaszczytu międlenia lnu?
Polska to kraj w przeważającej mierze chrześcijański. Kto zatem nie zna słów modlitwy… „chleba naszego powszedniego, daj nam dzisiaj…” Chleb, podstawa wyżywienia przez ponad tysiąc lat polskiej państwowości. Ale czy wiecie skąd się bierze chleb i jak jest pieczony? Jeśli to Was nurtuje, to w Muzeum Wsi Lubelskiej dowiecie się tego podczas Święta Chleba.
Ale żeby móc upiec chleb, trzeba posiać i zebrać zboże. O tym, jak odbywały się żniwa i jakie były rytuały żniwne, także dowiecie się w skansenie. Zobaczycie, jak kosić zboże kosą, a jak kosiarką konną. Jak się podbiera zboże za kosiarzem, jak kręci się powrozy i stawia snopki. Wiem, z perspektywy miastowej brzmi to egzotycznie, ale… takie żniwa pamiętam jeszcze z pracy na polu u dziadka i babci w latach 90’tych. Prawda, że to nieodległe czasy?
Skansen. Historia na wyciągnięcie ręki
Skansen znajdujący się niemal na wylocie z Lublina, to jeden z największych tego typu obiektów w Polsce. Przestrzeń ma przybliżyć zróżnicowanie Lubelszczyzny. Aby osiągnąć efekt, teren podzielono na sektory. I tak reprezentowane tu są: Wyżyna Lubelska, Roztocze, Powiśle, Podlasie, Nadbuże. Dodatkowo wyodrębniono dwa sektory: dworski i miasteczkowy. Zapraszam do zwiedzania.
Kiedy wchodzę na teren skansenu, po prawo od razu rzuca się w oczy potężna bryła wiatraka. To wiatrak z Urzędowa. Zbudowany w roku 1918, po tym jak odsłużył swoje w 1976 roku został przeniesiony w obecne miejsce jako pierwszy eksponat powstającego muzeum. W środku zobaczymy wyposażenie młyna wraz z kamieniem młyńskim na czele rzecz jasna!
Ale idąc do niego, na pewno zobaczycie skromny gmach kuźni. To budynek z początku XX wieku, bo z 1915roku. Ciekawostką jest to, że budowniczemu za budulec służyły deski, jakie pozostały z okopów przetaczającego się frontu pierwszej wojny światowej!
Tuż obok stoi zagroda przeniesiona tu z Urzędowa. Stare to zabudowanie, bo pochodzi aż z roku 1784. Wnętrze, które możemy zwiedzać pokazuje, że mieszkała tu majętna rodzina. Jest tu zarówno główna izba, jak też mała izdebka oraz sień i komora. Zresztą, idąc po skansenie na pewno będziecie trzymali w ręku mapkę, na której naniesione zostały wszystkie eksponaty Muzeum Wsi Lubelskiej. Są one rzecz jasna krótko opisane, ale dla chętnych jest rozwinięcie informacji. W aplikacji mobilnej i na stronie internetowej napisano więcej o każdym ze zwiedzanych/oglądanych miejsc.
Chodząc od chałupy do chałupy, na pewno lepiej poznamy życie na dawnej wsi. Wsi, gdzie rządziła chrześcijańska tradycja, zwyczaje i rytm wyznaczany przez pory roku. Wsi gdzie się tkało len, wyciskało olej, piekło chleb, młóciło zboże, a następnie przechowywało je w komorze. Hodowano także, rzecz jasna, zwierzęta gospodarskie. Wszystko lub prawie wszystko trzeba było wytworzyć samemu.
Co ciekawe dziś na terenie muzeum w wielu zagrodach wciąż trzymane są zwierzęta. Dlatego nie zdziwcie się, jeśli pod nogami pojawi się Wam kura lub zasyczy gęś. Na małych łąkach zaś pasą się kozy i barany. Sądzę, że jest to niewątpliwa atrakcja dla dzieci. Tym bardziej, że na tradycyjnej wsi coraz mniej już zwierząt gospodarskich.
Ale ponieważ krajobraz dawnej wsi, to nie tylko chłopi, ale też szlachta, centralnym punktem lubelskiego skansenu jest budynek dworu, przeniesiony tu z niedalekiego Żyrzyna. Dworek zbudowany został z drewna w XVIII wieku i jest charakterystyczny dla średniozamożnej szlachty. Kryty tradycyjnym gontem otoczony jest przez mały, ale pięknie utrzymany ogród z mnóstwem róż. Wewnątrz znajduje się 12 pomieszczeń.
Rekonstrukcja miasteczka
Skansen zazwyczaj kojarzy nam się z chłopskimi chałupami, przeniesionymi w jedno miejsce z okolicznych wiosek. Tak jest w wielu skansenach. Zarówno w Gaju Szewczenki we Lwowie, jak też w Sanoku oraz w małym muzeum wsi łowickiej w Maurzycach. W Lublinie założenie poszło dalej i… przystąpiono do pokazania tego, jak wyglądało dawniej małe miasteczko. Dawniej czyli w dwudziestoleciu międzywojennym.
To co widzimy, to dopiero część założenia architektonicznego. Na resztę trzeba będzie poczekać. Ale już dziś jest tu charakterystyczny brukowany rynek ze studnią na środku. Rynek, jakich w Polsce nie zachowało się już wiele, chociaż ten w nie tak odległym Kazimierzu Dolnym przyciąga tłumy.
Do dziś na sporym placu stworzono tylko albo aż północną pierzeję. Przyznaję, że klimat jaki tu panuje jest iście filmowy i przypomina mi troszkę te filmy z dzikiego zachodu. A to przecież nasza swojska Polska, tylko sprzed stu lat. W odtworzonym ciągu budynków ulokowano repliki zakładów, które dawniej służyły mieszkańcom miasteczka, jak też okolicznych wsi. Wprawne oko dostrzeże, że dawne miasta Polski były multikulturowe. Tu wszyscy mieszkali obok siebie, dlatego było tu miejsce na Żyda Szmula Goldmana, który był krawcem. Zaglądajcie do wnętrz, bo starannie je zaaranżowano. Wyglądają tak, jakby poczmistrz, szewc czy dentysta na chwilę wyszli i zaraz wrócą.
Niedaleko przyjmowała dentystka Sara Ettingen Baskin. Nazwisko pozwala domyślać się niemieckich korzeni. Zaś kilkadziesiąt metrów dalej wędliny sprzedawał (zapewne) Polak Jaworski. Tygiel narodów w jednym miejscu, tak się tu kiedyś żyło.
I nie zapomnijcie zajść do dawnego składu kolonialnego, do restauracji i na pocztę. Wszystkie wnętrza zrekonstruowano z należytą starannością. Aż nie mogę się doczekać, co będzie w pozostałych pierzejach tworzącego się rynku!
A potem wolnym krokiem poszedłem do kościoła z Matycza, czyli najstarszego obiektu w lubelskim skansenie. Budynek pochodzi z 1686 roku i jeśli najdzie Was fantazja, to za zgodą administracji muzeum możecie w nim wziąć ślub.
Tuż obok można wpaść z wizytą na plebanię a także spojrzeć na cmentarne lapidarium.
Chociaż ja poszedłem w kierunku sektora Powiśla, by zobaczyć zgromadzone nad wodą chaty oraz stare łodzie, jakimi kiedyś pływano po Wiśle i innych rzekach w okolicy.
Chociaż przyznam Wam, że z całego skansenu dla mnie i tak najpiękniejsze były te małe przydomowe ogródki i kwiaty rosnące tuż przed drewnianymi okiennicami.
Muzeum Wsi Lubelskiej. Informacje praktyczne
Bilety do skansenu kosztują 12 zł za bilet normalny i 6 zł za bilet ulgowy. 30 zł zapłacimy za bilet rodzinny, a 150 zł jeśli w muzeum chcemy zrobić swoją sesję ślubną.
Godziny otwarcia Muzeum Wsi Lubelskiej to w szczycie sezonu (maj-wrzesień) 9-18, zaś w kwietniu i październiku to 9-17. Pozostałe miesiące 9-15.
Dojazd jest prosty, bo skansen znajduje się przy alei Warszawskiej 96 czyli trasie prowadzącej do Warszawy. Obok wejścia głównego jest parking niestrzeżony ale za to bezpłatny. Do skansenu dojedziemy też autobusami numer: 18;20;30;37.
Zwiedzając, warto mieć przy sobie komórkę z aplikacją do czytania kodów QR. Na zabytkach znajdują się tabliczki z kodem, po których zescanowaniu, dowiemy się więcej na temat obiektu.
3 komentarze
Fajna stronka … było by dobrze ubogacić ją w linki , m.in.
do map … przy muzeum wsi lubelskiej nie ma nawet pełnego adresu… miasta…
chętnie pooglądam więcej..
Pozdrawiam
A to bardzo słuszna uwaga! Dziękuję bardzo za wskazówkę i na pewno od teraz będę dodawał takie informacje. Postaram się też zrobić to wstecznie.
Bardzo ładne relacja. Byłam w tym roku i bardzo mi sie tam podobało