Ołomuniec zwiedziłem po raz drugi. Za pierwszym razem nie było miłości, mimo że to przepiękne miasto. Ale druga wizyta była inna, przyznać muszę, że Ołomuniec mnie wciągnął, zafascynował i chętnie jeszcze raz tu wrócę. Dobrze się tu czułem.
Ołomuniec to miasto niepozorne. Naprawdę nic nie zapowiada, że zwiedzając je, będzie się miało tyle przyjemności! Za pierwszym razem w Ołomuńcu trafiłem na jakąś wielką lokalną imprezę. Wszędzie stały sceny i były dzikie tłumy ludzi. Nie widziałem przez nie miasta. Dlatego wróciłem i przyznam, że tu jest po prostu… pięknie.
Ołomuniec w pigułce
Spis treści
- Największa atrakcja to Kolumna Trójcy Świętej
- Zobaczyć trzeba też Dolny i Górny Rynek
- Na ratuszu jest piękny i unikalny zegar astronomiczny
- Jak na obiad to do Pivovar Moritz obok Bramy Teresy (warzą własny browar)
- Nocleg w Ołomuńcu polecam w hotelu Palac lub w droższym ale doskonałym i położonym w centrum hotelu Alfréd a Hermína
Zwiedzając atrakcje Ołomuńca, każdy znajdzie coś dla siebie. Są piękne kamienice, bogate kościoły, jest sztuka nowoczesna i street art (nawet z polskim akcentem) i jest przepiękny zabytek z listy UNESCO czyli Kolumna Trójcy Świętej. A poza tym jest gdzie pójść na czeskie piwo i na wino też, bo przecież Morawy słyną z wina! Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Bo Ołomuniec może być miastem na weekend, ale też jako doskonała baza wypadowa w okolice.
Zapraszam Was do mojego przewodnika po Ołomuńcu. Miasto zwiedzałem przez weekend i przyznaję, że nie udało mi się jeszcze zobaczyć wszystkiego. Zatem jeśli planujecie zwiedzanie, zarezerwujcie sobie przynajmniej weekend. Oczywiście jeśli zwiedzacie dokładnie i wchodzicie tez do muzeów. Zwiedzanie z zewnątrz to powiedzmy sobie otwarcie, takie połowiczne zwiedzanie i wystarczy Wam jeden dzień.
Atrakcje Ołomuńca
W Ołomuńcu jest wszystko, jeśli chodzi o atrakcje turystyczne i całą infrastrukturę dla turystyki. Oczywiście informacji o atrakcjach Ołomuńca możemy zasięgnąć w informacji turystycznej. Mieści się ona w ratuszu na Górnym Rynku. Rzut beretem od Kolumny Trójcy Świętej. Tu można też za darmo dostać mapę miasta z zaznaczonymi zabytkami i atrakcjami.
Warto zwiedzanie zaplanować i robić je z głową, bo z góry uprzedzam, że najciekawsze atrakcje są oddalone od siebie nawet o około 1,5 kilometra. Tak jest np. w przypadku katedry św. Wacława i bramy Marii Teresy. Jest też kilka miejsc, które położone są poza centrum. Tak jest np. w przypadku klasztoru Hradisko oraz bazyliki Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny na Świętym Wzgórzu. Na mapach szukajcie tego jako Svatý Kopeček. Tuż obok jest ZOO w Ołomuńcu, zatem jeśli szukacie atrakcji turystycznych dla dzieci, to na pewno warto rozważyć.
Kolumna Trójcy Świętej w Ołomuńcu
Jeśli trzeba by było wskazać jedno miejsce, które jest charakterystyczne dla Ołomuńca, to będzie to na pewno Kolumna Trójcy Świętej. Zabytek absolutnie zjawiskowy, atrakcja która nawet jakby stała w szczerym polu, to warto by było do niej przyjechać i obejrzeć. Nic dziwnego, bo mierzy 35 metrów wysokości i jest tak bogato rzeźbiona, że tych zdobień wystarczyłoby na jakiś kościół. Ale teraz czas na odrobinę historii.
Kolumny maryjne nazywane też kolumnami morowymi były dość powszechnie budowane w epoce baroku. Zazwyczaj wznoszono je w podzięce za ustanie jakiejś zarazy. Stąd nazwa „kolumna morowa” a „mór” to nic innego jak zaraza.
Nie inaczej było w Ołomuńcu. Tu także po ustaniu epidemii postanowiono podziękować wstawiennictwu Maryi, że nie całe miasto poszło do piachu. Tym sposobem na Dolnym Rynku stanęła Kolumna Mariacka. Niby ładna, niby okazała, tylko jakby nazbyt skromna. Tak przynajmniej sądził jej twórca czyli lokalny mistrz kamieniarski Wacław Rander. I jak pomyślał, tak przeszedł do czynów. Poszedł do Rady Miasta i zaproponował zbudowanie na Górnym Rynku czegoś, czegoś jeszcze nie widziano! A ponieważ zobowiązał się także do pokrycia kosztów części prac. W roku 1716 przystąpiono do budowy.
Niestety pomysłodawca nie dożył końca budowy, ale za to pierwsze piętro było już gotowe. Zatem prac nie porzucono, finansowano je dalej i przekazano kolejnym mistrzom kamieniarskim i złotniczym. Budowa trwała i trwała, ale finalnie 9 września 1754 roku kolumna została poświęcona. Uroczystość była podniosła i zaproszono na nią samą cesarzową Marię Teresę. Wraz z mężem rzecz jasna.
Kolumna Trójcy Świętej stała się oczkiem w głowie mieszkańców Ołomuńca. Doszło nawet do tego, że kiedy podczas Wojny Siedmioletniej Ołomuniec był ostrzeliwany przez wojska pruskie, do dowódcy Prusaków udała się delegacja z prośbą, by do kolumny nie mierzyć i w nią nie strzelać. O dziwo generał przychylił się do prośby. Na pamiątkę tego, po zakończeniu wojny, jedną z kul pozłocono i wmontowano w kolumnę.
Ale też nie dziwmy się, że mieszkańcy miasta tak cenili sobie ten (dziś) zabytek, a dla nich święte miejsce. Wystarczy spojrzeć, jak piękne jest to dzieło, jak wiele zdobień i jak wiele pracy poszło w stworzenie tego cudeńka.
Konstrukcja ma aż trzy piętra. Tylko na pierwszym, na bazie znajduje się 18 rzeźb i 14 płaskorzeźb. I nie możemy też zapomnieć o 12 rzeźbach lucyferów, czyli niosących światło. Tak, na kolumnie wszystko ma symbolikę.
Dlatego kiedy spojrzymy na środkowe piętro, to tam dostrzeżemy morawskich świętych, a przecież Ołomuniec to stolica Moraw! Tam są rzeźby Cyryla i Metodego, którzy szerzyli na tych terenach chrześcijaństwo. Znalazło się miejsce dla św. Wojciecha, który jest patronem całych Czech, a także dla Jana Sarkandra. I co ciekawe, umieszczono go tu na długo przed tym, jak stał się świętym, bo do tej rangi wyniósł go dopiero Jan Paweł II.
Szczyt zajmuje rzecz jasna Trójca Święta. A poniżej Archanioł Gabriel i scena Wniebowzięcia najświętszej Maryi Panny. I tu dochodzimy też do drugiego znaczenia Kolumny Trójcy Świętej. Nie możemy zapomnieć o tym, że powstała w czasie kontrreformacji, kiedy kościół był bardzo mocno podzielony i nie wszyscy uznawali kult świętych, a także samą Maryję.
Ciekawostką jest też to, że w środku kolumny znajduje się podobno mała kaplica.
Dolny i Górny Rynek
Skoro opisałem już największy zabytek Ołomuńca, to czas spojrzeć na miejsce, na którym się on znajduje. Górny Rynek czyli Horní Náměsti jest centralnym i najbardziej reprezentacyjnym miejscem miasta. To na nim stoi ratusz ze słynnym zegarem (opis poniżej) i to tu odbywają się wydarzenia kulturalne. Ma to wady i zalety, niestety rozstawiona scena nie pozwala zrobić fajnego zdjęcia, ale też nie stoi ona wiecznie. Podczas mojego wyjazdu do Ołomuńca akurat zaczęli ją rozstawiać, a przez kolejne dwie noce można było posłuchać koncertów na żywo.
Ale Górny Rynek to też miejsce, otoczone przez wiele wspaniałych kamienic. Nic dziwnego, bo przecież w tym miejscu mieszkali najbogatsi mieszkańcy miasta. A wiadomo, że jak cię widzą, tak cię piszą. Oprócz tego ma tu też siedzibę teatr miejski. Niestety kiedy zwiedzałem Ołomuniec, akurat był w remoncie.
Fontanny miejskie
Za to będąc na tym rynku na pewno nie zdołamy przeoczyć kilku wspaniałych i oryginalnych fontann. W całym Ołomuńcu jest 45 fontann ale te najstarsze i najbardziej reprezentacyjne znajdują się na Dolnym i Górnym Rynku.
Największa to fontanna Cezara z 1725 roku. Postać Gajusza Juliusza Cezara odwołuje się do legendy, w której jakoby to właśnie on założył Ołomuniec. U jego stóp leżą dwie postaci z emblematami Moraw i Dolnej Austrii, jest też pies. On zaś symbolizuje wierność miasta względem władcy. Ot, taki to był czas, że wszystko miało jakieś symboliczne znaczenie.
Podobna w stylu jest druga najstarsza fontanna w mieście. Fontanna Herkulesa z 1688 roku. Przedstawia rzecz jasna mitycznego Herkulesa z maczugą w ręce. Ciekawostką jest to, ze pierwotnie pomnik stał w miejscu Kolumny Trójcy Świętej, ale został przeniesiony.
Warto też zwrócić uwagę na fontannę Ariona. Miała powstać tuż po wojnie trzydziestoletniej, ale jakoś zawsze się nie składało i… powstała dopiero w roku 2002! Rzecz jasna odróżnia się od pozostałych barokowych fontann, ale też trzeba przyznać, że jest piękna. Składa się z trzech rzeźb: żółwia z rzeźbą na grzbiecie, mitycznego poetę Ariona dźwigającego delfina oraz rzeźb dziewczynki i chłopca stojących na… żółwiach. Zanurzona w kwiatach kompozycja wygląda po prostu pięknie. No i można tu posiedzieć na ławeczkach!
Najstarszą fontanną jest fontanna Neptuna. Stoi rzecz jasna na Górnym Rynku. Ale swoje wodotryski ma też Dolny Rynek. To tam zobaczymy fontanny Jowisza i Neptuna. Oprócz tego jest też fontanna Trytona stojąca na Placu Republiki, przez specjalistów uznawana jest za najpiękniejszą, jeśli chodzi o kunszt rzeźbiarski.
Ratusz i zegar astronomiczny
Historia ratusza zaczęła się w roku 1378, kiedy położono pod jego fundamentami kamień węgielny. Budowa najpierw drewnianego budynku nie szła szybko, bo kroniki wspominają, że w 1415 prace wstrzymano. Wszystko dlatego, że środki finansowe były potrzebne przy obronie miasta przed husytami. Potem to co zbudowano spłonęło i w roku 1420 zbudowano podstawową bryłę ratusza. Co interesujące, to podobno już wtedy istniał słynny zegar astronomiczny. Ale to pewnie legenda, bo pierwsza wzmianka o zegarze pochodzi dopiero z roku 1519.
W 1474 istniejący budynek przebudowano i dobudowano piętro. Wtedy też powstała reprezentacyjna sala rady oraz przygotowano pomieszczenia dla zegara astronomicznego.
W 1488 powstała kaplica św. Hieronima, a warto o tym wspomnieć, bo spacerując dookoła ratusza zobaczycie charakterystyczny wykusz z ozdobami. To właśnie wspomniana kaplica. I nie można jeszcze zapomnieć o roku 1591 kiedy to dobudowano loggię, przy której można spędzić długie minuty, podziwiając jej zdobienia. Koniec znaczących przebudów to rok 1607 kiedy podwyższono do 75 metrów wieżę. I tak to budynek trwa do dziś… Ostatni wielki remont zakończył się w roku 2019, zatem można powiedzieć, że dziś budynek to nówka sztuka.
Zegar astronomiczny
Jeśli byliście kiedyś w czeskiej Pradze, to na pewno wiecie, czym jest zegar astronomiczny. Jak na schyłek średniowiecza, to zbudowanie takiego mechanizmu, naprawdę trzeba uznać za cud techniki. Bo mechanizm zegara astronomicznego nie tylko pozwalał na odmierzanie czasu, ale także na pokazywanie innych danych i zjawisk. Na tarczy lub obok niej pokazane mogą być np. fazy księżyca, znaki zodiaku. Ale wróćmy od teorii do zegara astronomicznego w Ołomuńcu.
Po pierwsze to nie wiadomo, kiedy powstał. Inny przekaz pochodzi z ustnej tradycji, a na co innego wskazują źródła historyczne. Różnica wynosi kilkaset lat! Bo wedle tradycji zegar powstał w latach 1419-1422, ale pierwsza wzmianka jest dopiero z roku 1519. I tradycyjnie już legenda głosi, że twórcę zegara po wykonaniu dzieła życia oślepiono, aby nie wykonał nigdzie czegoś równie wspaniałego. Czy jest to prawdą? Nie wiadomo. Obstawiam, że nie, bo takie zegary w Europie powstawały, a jakby ich twórca wiedział, jaki los go czeka, raczej nie miałby ochoty, zatrudnić się do tak ryzykownej roboty.
Zegar na przestrzeni stuleci zmieniał swój wygląd i funkcje. Poddawany był też przy okazji konserwacjom i naprawom, które także odcisnęły piętno. Jak wyglądał pierwotnie? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, co 1746 roku stworzył Jan Krzysztof Handke. Bo nie tylko dał tam swój autoportret przy postaci malarza, ale także umieścił cesarzową Marię Teresę. Oprócz tego wśród postaci, które szły w pochodzie pojawiali się antyczni filozofowie i uczeni.
W 1898 roku przeprowadzono kolejną przebudowę. Częściowo znów zmieniły się figurki oraz dodano tarczę heliocentryczną, a cały zegar nabrał stylu neogotyckiego. 1926 to rok następnej modyfikacji. Najwyższa to była pora, bo przecież monarchii habsburskiej już nie było, zatem Marię Teresę też usunięto. Zastąpił ją legendarny król Jęczmień.
Niestety pod koniec drugiej wojny światowej zegar miał pecha. Ołomuniec nie został zniszczony w wyniku działań wojennych, bo Niemcy po prostu uciekli z miasta, nie mając wystarczających sił na obronę. Jednak w zegar wpadło kilka granatów. Usiłowano go naprawiać, ale w 1946 roku zapadła decyzja o kolejnej już rekonstrukcji. I ta po raz kolejny zmieniła charakter zegara astronomicznego. Tym razem pojawił się na nim duch socrealizmu! Zatem dawnych mieszczan zastąpili nowi bohaterowie masowej wyobraźni: robotnicy, chłopi, naukowcy sportowcy, muzycy… Nowe czasy wymagały nowej narracji.
Raz dziennie, w południe, zegar ożywa i można podziwiać w ruchu wszystkie postaci. Ba, nawet kogut zaczyna poruszać skrzydłami!
Pałac Arcybiskupów
Od razu przyznam się Wam, że pierwotnie chciałem iść do muzeum archidiecezjalnego i zobaczyć tamtejsza słynną, złotą karetę. Niestety muzeum jest w remoncie, a ponieważ biskupi ze skromności nigdy nie słynęli, coś mnie tknęło, by pójść zobaczyć ich siedzibę. I tu proszę ja Was powiem od razu, że jest WOW! Ale tylko wtedy, kiedy zadacie sobie deczko trudu i poczekacie na organizowane tu kilka razy dziennie wycieczki po budynku. Bez wycieczki można wejść tylko na klatkę schodową i do Sali Ceremonialnej.
W tej ostatniej znajduje się wystawa o historii miejsca i arcybiskupstwa, ale także wystawa malarstwa. Przyznaję, że część obrazów była po prostu piękna! Zwiedzając spotkamy tabliczki po angielsku, zatem nie jesteśmy skazani tylko na język czeski. Warto tu podnieść głowę, bo na suficie znajdują się piękne zdobienia. Przede wszystkim odszukajmy alegorie czterech pór roku.
Zwiedzanie Pałacu Arcybiskupów
Ja kupiłem jednak bilet i na Salę Ceremonialną, i na główną trasę zwiedzania. Ważne, jeśli chcemy robić zdjęcia, trzeba dopłacić 50KC. Majątek to nie jest, a warto, bo jest co fotografować. Przewodnik był niestety po czesku, ale specjalnie dla mnie czasami przechodził na angielski. Poza tym dostałem broszurę z polskim tekstem oprowadzania i opisem sal.
A zatem zapraszam do zwiedzania. Najpierw widzimy piękną klatkę schodową i korytarz, a na nich obrazy dwóch rezydencji arcybiskupów: W Mikulovie i przede wszystkim pałac w Kromieryżu. W tym ostatnim zresztą znajduje się część bogatej biblioteki, liczącej kilka tysięcy woluminów. I jeśli już przy bibliotece jesteśmy, to także przez nią przechodzimy, chociaż nie jest jakoś zjawiskowa.
Za to absolutnie warta uwagi jest Sala Tronowa. To w tym pomieszczeniu abdykował austriacki cesarz Ferdynand I, a władzę przejął Franciszek Józef I. O tym wydarzeniu przypomina popiersie cesarza ustawione w rogu sali. Jakby ktoś był ciekaw, to tron, który tu stoi nie jest oryginalny a przywieziono go do pałacu w roku 1980.
Następnie przechodzimy do Złotego Saloniku, w którym wzrok przyciąga przepiękny piec kaflowy z XIX wieku. Kolejna sala to Sala Czerwona i tu nasz wzrok pada od razu na wielki portret wspomnianego cesarza Franciszka Józefa. Ale warto spojrzeć niżej, bo pod obrazem znajduje się oryginalny fotel, z którego władca zarządzał monarchią w czasie pobytu w Ołomuńcu. Z racji rozruchów nie mógł wtedy wrócić do Wiednia. Także w tej sali doszło do spotkania cesarza z rosyjskim carem Aleksandrem I. Także tutaj deliberowano nad strategią przed bitwą pod Austerlitz.
Kolejna sala to Pokój Zielony. Tu przebywali szczególnie ważni goście i to nie tylko dawniej, ale także w czasach nam bliższych. To tu przebywał np. Wacław Havel. Dziś pokój urządzono jako sypialnię, ale nie zawsze tak było, bo np. cesarz Franciszek Józef odbywał tu spotkania z carami Rosji. To tu podpisano też traktat pokojowy zwany Umową Ołomuniecką – Prusy zostały zmuszone do odłożenia w czasie zjednoczenia Niemiec.
Będąc tu, zwróćcie uwagę na podłogę. To po czym stąpacie jest oryginalną klepką!
O tym, co jest do zobaczenia w Pałacu Arcybiskupów oraz ceny biletów, możecie znaleźć na tej stronie internetowej muzeum.
Katedra św. Wacława
Czy nam się to podoba, czy nie, to przez wieki ludzi bardziej chyba obchodziło życie po śmierci niż życie doczesne. Z tego powodu kościoły były tak bogate i tak drogie, a co za tym idzie piękne. I mnóstwo tego piękna przetrwało do dziś. Z tego też powodu zwiedzając atrakcje turystyczne miast, pod żadnym pozorem nie pomijam kościołów. A jeśli w jakiejś miejscowości jest katedra, to na pewno musze do niej wejść. Choćby bilet wstępu nie wiem, ile kosztował. Do katedry w Ołomuńcu nie kosztuje nic. Wejście jest bezpłatne. Zresztą, Czechy lub też Czechia jak się teraz nazywają, to kraj bardzo mocno zateizowany, a kościoły to najczęściej muzea.
Historia katedry sięga roku 1104, kiedy zaczął ją wznosić lokalny książę o słowiańsko brzmiącym imieniu Świętopełk. Romańską budowle skończono budować w roku 1141 i stała się wtedy katedrą z siedzibą biskupstwa. W 1264 roku w kościele wybuchł wielki pożar. Odbudowa odbyła się już w stylu gotyckim i trwała aż do XIV wieku. Przyspieszając szybki kurs historii kościoła przez następne stulecia co i rusz coś przebudowywano, a inne rzeczy ulegały destrukcji. Tak jak trzy wieże, które zostały zniszczone podczas burzy w roku 1803.
Odbudowa bryły świątyni po tym wydarzeniu nadała budynkowi charakter klasycystyczny. Ale to co widzimy dziś, to dzieło budowy z roku 1883-1892. To wtedy powstała potężna wieża o wysokości 100,65 metrów – i do dziś jest drugą co do wysokości wieżą kościelną w Czechach. Najwyższa znajduje się w Pilźnie i liczy 102,26 metra wysokości.
Co ciekawe, świątynia nie jest mroczna, jak można by się było spodziewać, światło dostaje się do wnętrza przez wysokie okna wypełnione witrażami. W bocznych nawach znajdują się bogato zdobione kaplice. W prawej nawie zaś napotkamy bogato zdobiony mały sarkofag. To w nim znajdują się szczątki świętego Jana Sarkandra. Co ciekawe, miejsce w którym był więziony i torturowany, by wyjawił tajemnice spowiedzi, też znajduje się w Ołomuńcu. Na miejscu dawnego więzienia zbudowano na początku XX wieku kościół.
Wróćmy jednak do katedry św. Wacława, bo warto podejść do kraty, oddzielającej prezbiterium od głównej nawy. Niestety samodzielnie nie można za nią wejść, a ja nie namierzyłem nikogo, kto wydawałby się „obsługą” kościoła, by zapytać. W każdym razie nawet z tej perspektywy widzimy piękny chociaż skromny ołtarz z XV wiecznymi figurami Ojców Kościoła. Są tu też bogato rzeźbione stalle oraz galeryjka po prawej stronie. Na wysokości gzymsu znajdują się rzeźby apostołów.
Warto też zejść do krypty, w której pochowano ołomunieckich biskupów. Oczywiście nie jest to jakieś spektakularne miejsce i wielka atrakcja turystyczna, bo stoją tu ozdobne trumny, ale jeśli już tu jesteście…to można.
Aha, niestety na wieżę kościelną wejść nie można.
Bezručovy sady. Park i stare mury miejskie
U stóp dawnych murów miejskich urządzono dziś piękny park. Jest tu nawet skromny i bezpłatny ogród botaniczny. A jeśli dodamy do tego, że leniwie płynie tu rzeczka Młyński Potok, to rysuje nam się miejsce dość idylliczne. Dlatego jeśli po gwarze miasta, szukacie chwili spokoju i odpoczynku w cieniu drzew, to ten park będzie dla Was idealny. Sporo tu matek z dziećmi, ale też spotkałem grupki, które rozłożyły się na kocyku, rozlewały winko i po prostu w miłej atmosferze rozmawiały.
Z tej perspektywy będziecie też widzieli stare mury miejskie. Zachowało się nawet kilka baszt. Cóż, Ołomuniec nie był biednym miastem, a kiedyś w bezpieczeństwo trzeba było inwestować. Co ciekawe, do parku możecie dostać się właśnie przez taką dostosowaną basztę. Naprawdę polecam wizytę w tym miejscu. Zielona trawa, szumiący potok, mała architektura i to wszystko w centrum miasta.
Pevnost poznání – Twierdza wiedzy
Pevnost poznání czyli Twierdza wiedzy mieści się tuż przy w/w parku. Niegdyś był to fort i koszary dla wojska, dziś miejsce to też spełnia funkcję bastionu. Tym razem jest to bastion wiedzy i broni się tu naukowego podejścia do życia. Słowem: popularyzuje wiedzę. Jest to coś w stylu warszawskiego Centrum Nauki Kopernik. Niestety nie miałem czasu, by zagłębić się w pomieszczenia, ale czytając recenzje tego miejsca i patrząc na ogólną ocenę na Google Maps, musi być to miejsce wspaniale. Obstawiam, że nie tylko jako atrakcja dla dzieci, ale także przygoda dla ich rodziców a także bezdzietnych dorosłych. Jeśli możecie i macie czas, podczas zwiedzania Ołomuńca koniecznie tu zajdźcie.
Punkty widokowe
Nie wiem, czy też tak macie, ale ja ilekroć odwiedzam jakieś nowe miejsce, lubię na nie spojrzeć z góry. Nie zawsze jest to jakiś piękny i spektakularny widok, ale po prostu lubię perspektywę z lotu ptaka. W Ołomuńcu są trzy miejsca, które umożliwiają spojrzenie na miasto z tej perspektywy.
Od razu Wam powiem, że byłem na dwóch, ale też z żadnego widok nie jest spektakularny. Pierwszym miejscem jest wieża kościoła św. Maurycego. To dlaczego jednak moim zdaniem koniecznie powinniście iść na tą wieżę, to klatka schodowa, którą będziecie wchodzić. Dwie wijące się wstęgi, każda przewidziana do ruchu w innym kierunku. Naprawdę wygląda to z góry zjawiskowo! Przy okazji, nie zapomnijcie wejść do wnętrza kościoła skoro już tu jesteście. Wejście na wieżę jest z zewnątrz budynku.
Drugim punktem widokowym Ołomuńca jest także wieża kościelna, chociaż w tym przypadku lepiej powiedzieć „wieżyczka”. Chodzi tu o kościół św. Michała. Nie wchodzimy na szczyt wieży, ale tylko na pewną wysokość, przez co widok jest tylko na jedną stronę. W tym samym miejscu możemy podziwiać kościelne dzwony.
Jednak jeśli będziecie już w kościele św. Michała, to poświęćcie mu więcej czasu. To barokowe wnętrze wręcz oszałamia przepychem. Patrzcie się na boki, ale przede wszystkim do góry, bo sufit to dzieło sztuki. Spójrzcie zresztą na zdjęcie poniżej.
Cóż, jedyne na co mogę narzekać, to fakt, że podczas mojej wizyty część kościoła była zasłonięta z powodu remontu. Ale i bez tego długo stałem, wpatrując się w sufit. Nie zapomnijcie wejść do krypty (bo można) oraz przejść dookoła krużganków.
Trzeci punkt widokowy to 75 metrowej wysokości wieża ratusza miejskiego. Niestety na nią można wejść tylko kilka razy dziennie i tylko z wycieczką. Tak przynajmniej napisane jest na stronie informacji turystycznej. Cóż, z tym punktem się nie wyrobiłem. Postaram się następnym razem.
Inne atrakcje turystyczne Ołomuńca
Zacznijmy od położonego delikatnie na uboczu Klasztoru Hradzisko, którego początki sięgają roku 1078, kiedy to zostali w to miejsce sprowadzeni benedyktyni. Ale to co widzimy dziś, to efekt wojny trzydziestoletniej, podczas której Szwedzi zniszczyli klasztor. Odbudowano go w stylu barokowym i to jest to, co dziś możemy podziwiać. Ale też nie do końca, bo… obecnie w dawnym klasztorze mieści się szpital wojskowy i nie da się wejść nawet na dziedziniec.
Wejście możliwe jest tylko w wybrane dni, kiedy wchodzi się w zorganizowanej grupie. Ja niestety odbiłem się od pani na portierni, która zabroniła wejścia dalej.
Innym miejscem oddalonym od centrum jest Bazylika Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Ołomuńcu na wspomnianym na początku tego przewodnika Svatým Kopečku. Ciekawostką jest, że to miejsce jest związane z Hradziskiem, bo tamtejsi mnisi zarządzali tutejszym kościołem. Wszystko zaczęło się w roku 1629, kiedy lokalny handlarz winem postanowił wybudować tu kaplicę maryjną. Podobno było to wotum dziękczynne za pomyślność w interesach.
Jak się łatwo domyślić, z kapliczki powstał kościół, a potem tak potężny budynek, jaki widzimy dziś. Cóż, do tego miejsca nie dotarłem, zatem nie będę Wam opowiadał, jak w nim jest. Podobno ze wzgórza rozpościera się piękna panorama Ołomuńca. Zajrzę tu przy następnej wizycie w Ołomuńcu.
Sztuka alternatywna z puszczeniem oka
Na moim blogu zazwyczaj próżno dopatrywać się street artu, bo zazwyczaj nie uważam tego za „art” lecz za bohomazy. Ale w przypadku tego graffiti muszę zrobić wyjątek.
Otóż przed państwem król Anglii Edward VII robiący sobie selfie! Zwróćcie uwagę, jak dumnie się pręży z selfie sitickiem! Pewnie tak samo jak w dzieło swego życia wpatruje się namalowana obok Maria Skłodowska Curie. Oto nasza polska noblistka patrzy na świecącą się fiolkę. Piękne zestawienie dwóch postaci i dwóch różnych podejść do życia. Zresztą polecam zapoznać się z życiorysem tego angielskiego króla, bo jego kochanki liczy się w tysiącach! I to nie żart, naprawdę tak było! Wierzcie mi, że on to umiał korzystać z życia… 😉
Adres graffiti to: Denisova 291/35.
A jeśli jesteście w tym miejscu, to na niedalekiej kamienicy Muzeum Sztuki Nowoczesnej jest instalacja artystyczna Davida Černego. To dwuipółmetrowej wysokości postać rabusia uciekającego z muzeum. Ot, pokazuję jako ciekawostkę, bo może idąc ulicą, Was zaciekawi. Adres: ul. Denisova 824
Ołomuniec krótka historia
Nie będą Was zadręczał datami, bo przy zwiedzaniu miast raczej nie o to chodzi. Ot, warto poznać kilka faktów i ciekawostek. Bo czy nie ciekawe jest, że Ołomuniec był niegdyś w Polsce? Co prawda przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat (historycy nie są zgodni) i było to za… Mieszka I i Bolesława Chrobrego 🙂 Za Mieszka II jednak osada przeszła pod panowanie czeskie. I z tego okresu (1017) pochodzi pierwsza udokumentowana wzmianka o Ołomuńcu. Potem było już z górki, bo w 1063 powstało tu biskupstwo. Ponieważ duchowni naprawdę przyczyniali się kiedyś do niesienia oświaty kaganka, a także rozwoju, miasto zaczęło rosnąć i nabierać znaczenia.
W 1187 Ołomuniec został stolicą Moraw. Został jej pozbawiony na rzecz niedalekiego Brna dopiero kilkaset lat później, bo w 1642 roku. A i to stało się przez zniszczenia szwedzkie oraz militarny charakter miasta, który hamował rozwój.
I tyle z takich sztampowych dat, o części innych i tak przeczytacie w tym artykule. Warto jeszcze wspomnieć dwie ciekawostki: w 1899 roku na ulice wyjechał pierwszy tramwaj elektryczny, a w 1905 tutejszy lekarz dokonał pierwszego w świecie udanego przeszczepu rogówki oka!
Restauracje w Ołomuńcu. Gdzie zjeść obiad i wypić piwo
Ekspertem od jedzenia nie jestem, ale powiem Wam, gdzie jadłem i gdzie mi smakowało. Otóż bardzo serdecznie polecam Wam lokal obok Bramy Teresy, czyli dawnych fortyfikacji miasta. Polecam Wam Pivovar Moritz, mają też bardzo dobre piwo i to nie tylko lagery, ale także inne gatunki piw. Jedzenie jest smaczne i w naprawdę bardzo dobrych cenach!
A porównuję do innych restauracji w Ołomuńcu, bo jadłem też np. w restauracji U Cervoneho Volka. W tej drugiej było absolutnie ok, ale ceny jednak wyższe. Zaletą było jednak jedzenie z widokiem na Dolny Rynek w Ołomuńcu.
A jeśli macie ochotę na kawę, to można powiedzieć, że Ołomuniec kawiarniami stoi. Ale bardzo dobrą kawę dostaniecie np. w Coffee Library oraz w Sophie’s Café – ten ostatni ma bardzo klimatyczny ogródek. Oraz kapitalne gofryyyy! <3
Jak dojechać do Ołomuńca
Najwygodniej i najszybciej jest rzecz jasna dostać się do Ołomuńca własnym samochodem. Z Katowic to około dwie godziny drogi z hakiem, bo odległość wynosi niecałe 200km, a że po autostradach, to da się. Parkowanie w centrum Ołomuńca jest płatne, ale zawsze można zaparkować gdzieś w bocznych i bardziej oddalonych uliczkach, a kilometr podejść. To dość kompaktowe miasto.
Innym sposobem na dojazd do Ołomuńca jest skorzystanie z usług kolei. Bardzo dobrą opcją jest np. pociąg, który wyjeżdża z Warszawy Centralnej o godzinie 5:20, jedzie przez Katowice (8:11) i następnie już o 11:16 jest w Ołomuńcu. Z dworca kolejowego w Ołomuńcu na stare miasto jest jakieś 2km przyjemnego spaceru. Można też ten odcinek podjechać tramwajem.
Nocleg w Ołomuńcu
Bardzo gorąco polecam przyjechać do Ołomuńca na kilka dni a przynajmniej na weekend. Będąc tu kilka dni, Ołomuniec może być dobrą bazą wypadową do okolicznych pięknych atrakcji i zabytków.
W takim przypadku na pewno przyda się fajny hotel. Ja zatrzymałem się w hotelu Palac. Bardzo rozsądny stosunek jakości do ceny. Wygodny, duży pokój, czysta łazienka, śniadanie i w dodatku tuż przy katedrze św. Wacława.
Chociaż do ratusza był stąd jakiś kilometr z haczykiem, zatem jeśli nie lubicie chodzić, tu znajdziecie coś bliżej. Jeśli przyjeżdżacie samochodem, zwróćcie uwagę na parking, bo na rynek samochodem wjechać nie można.