Różne podróżnicze

Polska dla Polaków, czyli dokąd „oni” mają „wypie*” Wyjechać znaczy…

Dworzec autobusowy w Mostarze, mieście, które jest jedną z głównych atrakcji Bośni i Hercegowiny. Co poradzić, że jeśli jest się gdzieś poza Polską, to na dźwięk języka polskiego jest się wyczulonym. Od razu słyszysz nawet z daleka to znajome „szeleszczenie…” to bliskie nam szyyyy, żyyyy, czyyyy i cała resztę. Rozglądam się i mimowolnie chcę zlokalizować rodaków.

Na dworcu w moim ukochanym Mostarze słyszę te znajome dźwięki płynnej polszczyzny. Tylko za chorobę nie umiem namierzyć rodaków, nie widzę nikogo, kto na pierwszy rzut oka odpowiada wyglądowi „typowego” Polaka. I nagle olśnienie, nie trzeba w chwilowo powstałym tłumie przed odjazdem kilku autobusów szukać wzrokiem, tylko wrócić do słuchania, bo okazuje się, że płynną polszczyzną posługują się trzy skośnookie dziewczyny. Takie, których z wyglądu w życiu nie posądzilibyście, że to Polki, a w takim np. Wietnamie wmieszałyby się idealnie w tłum i były nie do odróżnienia.

I naszła mnie taka refleksja, że w kraju w którym coraz mocniej brzmią hasła: „Polska dla Polaków, „obcy wypierdalać!”, w którym ksenofobia i uprzedzenia podnoszą głowę i nie są tak mocno piętnowane jak kiedyś (o ile w ogóle), w kraju w którym profesor dostaje cios w twarz za to, że z kolegą profesorem rozmawia po niemiecku, że w takim kraju jak Polska takie osoby muszą mieć szczególnie ciężko. Bo… bo jeśli rozmawiasz po polsku, jeśli język polski jest twoim naturalnym językiem komunikacji z koleżankami, kolegami, jest językiem w którym śnisz i myślisz… To co w takim wypadku? Kim jestem jeśli nie Polką/Polakiem? Dokąd mam wyjechać, jeśli może i znam język moich rodziców, ale to nie jest mój język? Jeśli znam go słabiej niż ten, który jest językiem kraju, w którym mieszkam, w którym mam przyjaciół i którego mam obywatelstwo, bo tu się urodziłem. Dokąd mam wyjechać, jeśli za dom uznaję Polskę i nie znam innego kraju poza tym jednym? Tu pracuję, tu płacę podatki, tu wracam z podróży, ta przestrzeń pomiędzy Bugiem a Odrą jest przeze mnie identyfikowana z Domem.

Jeśli trzy dziewczyny, które rozmawiają ze sobą po polsku, bo to ich ojczysty i główny język, nie są Polkami, to kto nim jest? Ktoś kto ma białą skórę i „aryjską” urodę? Co decyduje o tym, że jest się tej czy innej narodowości? Język, znajomość kultury, identyfikacja z krajem czy wygląd? Co jeśli taka osoba zna polską kulturę, język, historię o wiele lepiej niż przysłowiowy Seba i Sandra z klubu disco polo czy wiejskiej remizy?

Jeśli śnię i myślę po polsku, jeśli ze znajomymi rozmawiam tylko po polsku, to kim jestem jak nie Polakiem? Jeśli Polska nie jest moim domem, to co nim jest? Gdzie on jest…?

Gdzie ci wszyscy napływowi w drugim i trzecim pokoleniu mają (wy)jechać? By nie powiedzieć dosadniej językiem owego Seby…

Oceń artykuł, jeśli Ci się podobał
[Ocen: 1 Średnia: 5]

Marzenia nigdy nie spełniają mi się same. To ja je spełniam! Dlatego jeśli tylko mogę, pakuję większy lub mniejszy plecak i jadę gdzieś w świat. Samolotem, autobusem, samochodem lecz najbardziej lubię pociągiem. Kiedyś często podróżowałem do Azji i na Bałkany. Dziś częściej spotkacie mnie w Polsce. Wolę też brudną prawdę niż lukrowane opowieści o pędzących po tęczy jednorożcach. Dlatego opisywane miejsca nie zawsze są u mnie wyłącznie piękne i kolorowe. Dużo pracuję zawodowo, a blog to po prostu drogie hobby, które sprawia mi przyjemność.

7 komentarzy

  1. Tylko pogratulować grupy czytelniczej na FB. Motłoch w najlepszym wydaniu czytając komenty…

    • Nie mam na nią wpływu, ale ponieważ każdy ma prawo się wypowiedzieć z racji wolności słowa, kto chce, to to robi.
      Chociaż nie napawają mnie optymizmem te wypowiedzi…

    • Ciekawie piszesz.
      Zniechęciły mnie blogi podróżnicze na których głównym tematem jest sam podróżnik, a historię, kulturę czy zabytki maj głęboko w…..
      Przykład? Stojąc przed Haga Sophia w Konstantynopola gość opowiada jak smakuje kebap ( czy jakieś tam ciastko) i wspomina o tym zabytku za nim
      Tak sobie myślę – a po co przy stoisku z kebapem stawiać taki wielki kościół i do tego jeszcze taki stary? Blogi typu „O mnie dla mnie”…
      Jednak można znaleźć coś ciekawego między relacjami o kebapach.
      Sam trochę podróżuję…
      Tak, ciekawie piszesz

  2. Panie Pawle, piękny artykuł. Zakręciła mi się aż łza w oku bo…bo czytając ten artykuł czułam jakby był o mnie. Mam 27 lat i mieszkam 2o lat w Polsce, a dalej można odczuć, że jest się obcym wśród swoich.

    • Wika, niestety nie mogę się z Tobą zgodzić… dla mnie to bardzo smutny artykuł 🙁
      I jak widzisz wywołał bardzo dużo negatywnych emocji. To też mnie smuci…

  3. A juz sie balam ze jestem jedyna osoba ktora tak mysli …Poniekad rozumie te strachy i leki , bo staram sie kazdego zrozumiec ale wiem rowniez ze takie myslenie nie idzie w dobrym kierunku .Nie dajmy sie zwariowac …

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.