Ta chwila w Puli jest dość kiczowata, na tym obrazie krytycy sztuki nie zatrzymaliby oka dłużej niż zwykli to czynić na łabędziu płynącym przez jezioro. Stoję właśnie na wzgórzu z fortecą, jest późny wieczór i słońce chyli się ku zachodowi. To słynna magiczna złota godzina, którą tak lubią wszyscy fotografowie, bo też słońce kładzie się miękkimi promieniami na okolicznych budowlach.
Klimatu dopełnia rytmiczny warkot dochodzący od strony morza, oto właśnie z portu w Puli wychodzi kuter. Pewnie na połów, a może jednak nie, może to tylko zmiana portu? Nie wiem, nie znam się na rybołówstwie. Widzę za to, że zachód słońca jest na tle stoczni. Majestatyczne ramiona żurawi stoczniowych przesuwają się powoli, same dźwigi też zmieniają pozycje, przetaczane na ogromnych suwnicach. Delikatne buczenie potężnych silników dociera z ich kierunku nawet na „moje” wzgórze. Ale największe wrażenie robi co innego. To leżący tuż poniżej amfiteatr, z którego najbardziej znana jest Pula. Dla mnie jedno z najbardziej atrakcyjnych miast w Chorwacji. Chociaż w tej materii zdania są podzielone.
Amfiteatr w Puli. Historia i zwiedzanie
Spis treści
Widząc go, pierwsze skojarzenie to rzecz jasna Koloseum w Rzymie, ale rzymska budowla jest jedyna w swoim rodzaju. Ten starożytny amfiteatr to jedna z nielicznych tak duża i zachowana budowla z czasów rzymskich. Zachowana z zewnątrz czyli do naszych czasów przetrwała pełna elipsa o rozmiarach 132 x 105 metrów i wysokości prawie 32, 5 metra. Całość musiała być monumentalna w czasach, kiedy służyła jako arena walk gladiatorów i wyścigów rydwanów, które odbywały się przed budynkiem.
Co ciekawe, amfiteatr nie był zbudowany w centrum starożytnej Puli lecz bardzo blisko miasta. Blisko to znaczy około 10 minut wolnym krokiem od bram miejskich. I to musiał być niesamowity widok, kiedy przed walkami odbywającymi się na arenie miasto pustoszało. Wszyscy zmierzali oglądać krwawe zmagania. Pochód 23 tysięcy osób, bo taka była pojemność trybun amfiteatru, musiał robić wrażenie. Tłum wlewał się do środka budowli przez piętnaście bram i zasiadał na trzech kondygnacjach.
Zwiedzanie amfiteatru w Puli zacząłem od zewnątrz. Czyli najpierw obszedłem dookoła całą budowlę, a dopiero później zjawiłem się przy kasie, w której zostawiłem 70 chorwackich kun. Ale było warto. Po przekroczeniu bramki mamy do wyboru, czy chcemy przejść na odbudowany fragment trybun, czy też podążymy od razu na arenę. Wybrałem wariant pośredni, czyli idąc blisko zewnętrznych łuków, doszedłem do szczytu elipsy. Postanowiłem wejść na piach areny tak, jak kiedyś wkraczali tu skazani na śmierć chrześcijanie lub też mający stoczyć walkę gladiatorzy. Dwa tysiące lat temu takie wejście musiało robić wrażenie.
Zanim otworzyły się wrota prowadzące na arenę, zza niej słychać było gwar ponad dwudziestotysięcznego tłumu żądnego zabawy. Po wejściu i zatrzaśnięciu bramy, pozostawała tylko śmierć, łaska lub niełaska tłumu oraz przeciwnik: gladiatorzy, dzikie zwierzęta. Teraz można to sobie tylko wyobrazić, ale pewnie dla tysięcy osób, ta arena, te piękne białe kamienie z których została zbudowana, była ostatnim, co zobaczyli w życiu. A tu gdzie teraz stoję a obok jeździ jakaś koparka, wsiąkała kiedyś krew. Jak krew w piach… to przysłowie nabiera tu realistycznego znaczenia.
Obecnie odbudowano a może lepiej powiedzieć zbudowano małe trybuny. Małe bo mieszczą około 5000 widzów. Lecz teraz w amfiteatrze w Puli nie odbywają się już krwawe zawody i kaźnie lecz wydarzenia kulturalne. Na tej arenie występują największe gwiazdy show biznesu. Tu podczas pobytu w Chorwacji koncerty dali np. Luciano Pavarotti, Norah Jones, Sinead O’Connor, Sting, Elton John i wielu, wielu innych sławnych artystów.
I jedyne co mnie boli w tym miejscu, to fakt, że ta wspaniała budowla została w znacznej części rozebrana. Niestety przez ponad tysiąc lat była miejscem pozyskiwania łatwego budulca do stawiania domów, świątyń, pałaców. Po raz kolejny okazało się, że prościej rozebrać niż zbudować. Chociaż tempo budowania też robi wrażenie, bo budowę zaczęto za Oktawiana Augusta w 2 roku przed naszą erą i zakończyła się w 14 roku naszej ery. Tempo naprawdę imponujące!
Jednak to co powstało, nie jest tym, co widzimy obecnie, tamta budowla była mniejsza. Obecne rozmiary amfiteatr zawdzięcza cesarzowi Wespazjanowi, który w 79 roku naszej ery rozkazał powiększyć obiekt. Przewodnicy podają, że zrobił to na życzenie swojej kochanki, jak zatem widać kobiety zawsze miały wpływ na kształt urbanistyczny miast 😉
Po upadku Rzymu, amfiteatr zaczął niszczeć i jak napisałem, stał się źródłem kamienia. Na szczęście w XIII wieku jeden z wpływowych duchownych zakazał dalszej grabieży. Kolejnym obrońcą stał się w 1583 roku jeden z lokalnych arystokratów, który sprzeciwił się planowanej rozbiórce amfiteatru i wykorzystaniu kamienia na pałace w Wenecji.
Pula – atrakcje turystyczne
Pula to jednak całkiem nowoczesne miasto. To nie jest stary i klimatyczny Dubrownik, to nie pięknie położona na cyplu Korcula, to nawet nie wypoczynkowy Hvar. Tu oprócz amfiteatru nie ma jakichś innych spektakularnych zabytków. Pula ma jednak klimat, który bardzo mi się spodobał. Uwielbiałem siedzieć przy stolikach kawiarni wystawionych licznie na głównym deptaku. Siedzieć i obserwować przechadzający się tłum. A kiedy miałem ochotę na kolory, szedłem na targ kwiatów odbywający się tuż obok kolejnego zabytku Puli czyli łuku triumfalnego Sergiusza. A sam łuk też jest wart uwagi, bo jego budowa zakończyła się w 27 roku przed naszą erą i do dziś zachowały się na nim piękne zdobienia.
Ale warto zapuścić się w głębsze zakamarki Puli, bo nie można nie zobaczyć znakomicie zachowanej posadzki domu jakiegoś starożytnego arystokraty. Trochę mnie dziwi, że to nie jest jedną z głównych atrakcji Puli. Widocznie jednak ludzie lubią, jak coś wystaje z ziemi i jest monumentalne. Ta mozaika kryje się w niepozornym zaułku i oglądać ją można z małego placyku na tyłach jakiegoś sklepu. Kompletnie to zaskakujące, jeśli weźmiemy pod uwagę to, co widzimy. A jest co podziwiać. Jeśli zaś znudzi nam się podziwianie posadzki, odsłoniętej przy okazji budowy jakiegoś domu, przejdźmy się do świątyni Augusta, której sześć ośmiometrowych kolumn podpiera fronton. Niestety to co widzimy, to nie jest oryginalna bryła, bo oryginał został zniszczony w 1944 i obecna forma, to rekonstrukcja.
Będąc miłośnikiem staroci, dawnych klimatów i pamiątek po przemijających pokoleniach, pójdźmy do katedry czyli konstrukcji o kształcie trójnawowej bazyliki, przy której znajduje się niejako osobno wieża. Wewnątrz świątyni przetrwały pozostałości po poprzednim budynku czyli fragmenty mozaiki podłogowej z V i VI wieku oraz sarkofag z III wieku.
Twierdza w Puli
A nad tym wszystkim stoi na wzgórzu twierdza, przed którą ustawiono armaty. Tu przechadzają się pary, tu można w spokoju poczytać książkę, wyprowadzić psa. Można patrzeć na port i rzecz jasna spojrzeć z góry na amfiteatr w Puli. A schodząc tyłem w kierunku łuku Sergiusza, zobaczymy mały teatr rzymski, a konkretnie jego ruiny. Na trybunach zapewne będzie siedziała współczesna młodzież spożywająca bardzo współczesne piwo. Dlatego wróciłem na szczyt wzgórza, z niego chorwacka Pula wygląda zjawiskowo. I mam gdzieś, że są tacy, którzy nazwą to kiczem. Rano znów pójdę na tradycyjną kawę na deptak i znów pospaceruję pomiędzy stoiskami z kwiatami, które są sprzedawane tuż obok łuku Sergiusza. Piękny, kolorowy klimat, który tak poprawia nastrój.
Nocleg w Puli
Pula jak każde miasto w Chorwacji, które żyje z turystów, ma bardzo dobrą bazę noclegową. Jej wadą jest jednak nastawienie raczej na zachodniego turystę, niż na przybysza z Polski z chudszym portfelem. Ale każdy znajdzie tu coś dla siebie, wystarczy wcześniej zarezerwować, by po przyjeździe nie spędzić kilku godzin na poszukiwaniu czegoś o dobrym standardzie i w dobrej cenie.
Jeśli chcecie znaleźć dobry nocleg w odpowiadającej Wam cenie i mieć pewność, że będzie dokładnie tym, co Wam odpowiada, skorzystajcie z tej wyszukiwarki Jeśli zaś chcecie nocleg w mieszkaniu tylko dla siebie, spróbujcie w apartamencie Studio Burić – w samym sercu starej części miasta.
13 komentarzy
Właśnie wychodzę na ignoranta, ale… w Chorwacji maja takie amfiteatry? 😀 Aż wstyd się przyznać, że przejeżdżałem kilkadziesiąt kilometrów obok….
Karol, pociesz się, bo ja w sumie na zdjęciach zawsze jakoś mieszałem amfiteatr w Puli z Koloseum w Rzymie.
Zatem nie TY jeden nie wiedziałeś o istnieniu tego cudu w Puli.
A zobaczyć amfiteatr zdecydowanie warto! Zdecydowanie! 🙂
Szczecin , właśnie po Świętach Wielkanocnych we wtorek jadę do Puli na około 6 tygodni w delegacje .Na pewno zwiedze i zfotografuje Amfiteatr, i nie tylko.
Witam !! I jak udał się wyjazd do Puli, bo ja własnie planuję wyjazd z rodzinka w wakacje za 3 tygodnie i chetnie się dowiem co warto zobaczyć a co nie
Haha.. nie ma to jak zawłaszczyć sobie kawałek amfiteatru i zbudować z jego cegiełek swoją własną posiadłość. Ludzie to mieli pomysły 🙂 Podejrzewam, że w dzisiejszych czasach takich kleptomanów również nie brakuje 🙂 BTW. Bardzo praktyczna relacja 🙂
Będę chyba mało oryginalny, bo pierwsze zdjęcie od razu skojarzyło mi się z widokówką z Rzymu. Nawet rośnie tam podobne drzewko :). Ostatnio podobną budowlę widziałem w Cezarei (Izraelu) – położony na samej plaży. Warto odwiedzać takie miejsca, ale myślę sobie, że kiedyś może będzie okazja pójść na koncert lub na przedstawienie teatralne w jakimś takim starożytnym amfiteatrze – to dopiero byłoby coś 🙂
Miasteczko wygląda klimatycznie, ja bym na pewno skusiła się na włażenie w te różniaste i „mało turystyczne” zakamarki – to jest to co w zwiedzaniu miast lubię najbardziej 🙂
Tak naprawdę oprócz amfiteatru też niewiele z Pulu pamiętam, mimo że spędziłam tam z dwa popołudnia. Jednak jej pozostałości rzymskie, a jednocześnie nadmorskie położenie kojarzą mi się z Rimini (starym Rimini). Takie bliźniacze miasta.
Chorwacja to bardzo miły kraj. Odwiedziłem go w zeszłym roku z moją rodziną. Tego lata planuję ponownie odwiedzić Chorwację.
Świetny tekst, fajnie się czyta, Ale proszę niech Pan nie każe żyć pierwszemu cesarzowi rzymskiemu, adoptowanemu synowi Juliusza Cezara około 1600 lat (budowę zaczęto za Oktawiana Augusta w 2 wieku przed naszą erą i zakończyła się w 14 wieku naszej ery). Zapewne chodziło 2 r.p.n.e. i 14 r.n.e.
Co mogę powiedzieć? Po pierwsze DZIĘKUJĘ! a po drugie to: PRZEPRASZAM.
Bo tak się kończy, jak człowiek zamiast lat pisze o wiekach. Oczywiście, że chodziło o lata a nie wieki. Już poprawiłem i bardzo dziękuję za zwrócenie słusznej uwagi, a także za miłe słowo, że dobrze się ten tekst czyta.
Odradzam Pulę i to zdecydowanie. Podczas wakacji w lipcu 2019 roku będąc na Istrii zrobiliśmy sobie wycieczkę do Puli. Korki w mieście, brak wolnych miejsc do parkowania, ceny wysokie, tłum ludzi, miasto zatłoczone, przechodnie niczym święte krowy wchodzą przed samochód, wbudowane nie odnowione stare, komunistyczne bloki wbudowane w starożytną architekturę. Wg mnie szkoda czasu i pieniędzy na robienie wycieczki do Puli. Lepiej pojechać do Rovinj, gdzie jest przepiękna starówka. Ponadto w piekarni przy porcie młody sprzedawca chciał mnie oszukać na 100 kun. Dobrze że resztę z 200 kun policzyłem przy nim przez co po chwili dodał sto kun. Trzeba uważać i liczyć resztę. Wejście do amfiteatru 50kun. Plusem jest amfiteatr i można sobie zrobić na zewnątrz fotkę od ulicy bez płacenia ww kun, co daje wrażenie
Dzięki za opinię! Właśnie takie komentarze lubię, takie które idą pod prąd temu, co mówią inni, pokazujące własne doświadczenia i emocje.
Bo nie wszystko jest pędzącymi po tęczy jednorożcami 😉
I chociaż ja mam absolutnie pozytywne wrażenia z Puli, to mogę sobie wyobrazić, że inni mogą mieć dokładnie odwrotnie.
Mam nadzieję, że w innych miejscach było lepiej.
Udanych podróży!