Wnętrze meczetu Tilla Kori jest jednym z najpiękniejszych, jakie w życiu widziałem. A w kilku pięknych miejscach w życiu już byłem. To wnętrze robi jednak niesamowite wrażenie i bez wahania nazwę je najpiękniejszym meczetem w całym Uzbekistanie. A przy okazji perłą Registanu w Samarkandzie.
Kojarzycie ten słynny cytat z filmu „Kler”, który wygłasza pewien zdeprawowany przez władzę duchowny: „złote, a skromne”? To wierzcie mi, że wnętrze meczetu Tilla Kori nie jest skromne, ale złoto pokrywające ściany i sufit, tworzy takie wzory, że nie wiadomo, który element bardziej podziwiać. Idealna symetria, idealne wzory, perfekcyjna sztuka. W każdym razie zapewne nawet wyjątkowo finansowo zdeprawowani i łasi na złoto polscy hierarchowie ze wspomnianego filmu Kler stwierdziliby, że to wnętrze jest piękne i bogate!
Dla mnie ten meczet jest jedną z głównych atrakcji Samarkandy i powodem, by przyjechać do Azji i zwiedzać najpiękniejsze miejsca Uzbekistanu.
I aż dziw bierze, że ta medresa, bo meczet jest jej częścią, powstała jako ostatnia w kompleksie Registanu. Co więcej, to ostatni wielki budynek i duża inwestycja tego typu w historii Samarkandy. Można powiedzieć, że jej budowa niejako zwieńczyła najwspanialsze wieki w historii Samarkandy. Potem zaczął się regres.
Tilla Kori – historia medresy i meczetu
Początkowo Registan – główny plac Samarkandy – leżał pomiędzy dwoma medresami: medresą Ulug Bega i medresą Sher Dor. Dla wyjaśnienia dodam, że medresa to szkoła koraniczna, ale program nauczania mógł być i początkowo był o wiele szerszy niż studiowanie Koranu. W XV i XVI wieku to państwa islamskie były najbardziej zaawansowane kulturowo i naukowo.
W roku 1646 na polecenie panującego wówczas władcy Yalangtusha Bakhadura zaczęto budować konstrukcję, mającą domknąć plac Registanu. Było to o tyle łatwe, że tuz obok niego stał popadający w ruinę karawan seraj, czyli miejsce, gdzie dawniej zatrzymywali się kupcy oraz prowadzone przez nich karawany.
Budowle powstające na zlecenie władców budowane są zazwyczaj nadzwyczaj szybko i uważam, że 16 lat budowy medresy tak pięknej jak Tilla Kori, to wcale nie jest długo! Medresę i będący jej częścią meczet, oddano dla uczniów w roku 1660. Ostatnie dwa lata czyli od 1659 do 1660 to czas, kiedy meczet i medresa były ozdabiane. I na tym nie oszczędzano. Ściany zaroiły się od wzorów geometrycznych i roślinnych, arabskich inskrypcji z Koranu. Chociaż najbardziej zadziwia sufit. O tym jednak za chwilę. Co ciekawe, to świątynia stała się szybko meczetem piątkowym, głównym meczetem Samarkandy. Wszystko przez to, że dotychczasowe zaczęły popadać w zaniedbanie.
I teraz warto jeszcze wrócić do nazwy, bo ta jest wiele znacząca. Tilla Kori znaczy nic innego jak „ozdobiony złotem”. Nazwa doskonale oddaje to, jak ten meczet wygląda. Co ciekawe, jeśli zwiedzamy kompleks Registanu, zobaczymy, że pierwsze dwie medresy są piętrowe. Jednak meczet w tej trzeciej właśnie opisywanej w tym artykule, jest parterowy. Jest zaprojektowany tak, że zupełnie tego nie widać i nie wyróżnia się pod tym względem od reszty zabytkowych budowli.
Od wzlotu ku zniszczeniu i kolejnemu odrodzeniu
Chociaż tu trzeba wrócić do historii miejsca. Niestety z biegiem lat Jedwabny Szlak tracił na znaczeniu, spadały dochody miast, przez które przechodziły karawany. Mniej pieniędzy oznaczało, że nie było za co utrzymywać istniejących budynków – medres i meczetów. Dlatego także Tilla Kori, ozdobiona złotem medresa zaczęła odczuwać ząb czasu. Jednak ostateczny cios przyszedł w roku 1817, kiedy Samarkandę nawiedziło potężne trzęsienie ziemi. To wtedy zawaliła się część medresy, a podczas odbudowy władca poszedł „na łatwiznę”. Odbudowa w kierunku oryginału była bardzo kosztowna, zatem np. wejście odbudowano bez dekoracji.
Nie dbano też o to, co przetrwało, a że były to elementy pokryte złotem, zaczęły one znikać w wyniku kradzieży. Prace konserwatorskie i ochrona wnętrza zaczęły się dopiero w latach 20stych XX wieku. Zaczęto wtedy restaurację elementów, które jakimś cudem przetrwały. W latach 30stych zaś skupiono się na remoncie i przywracaniu oryginalnego wyglądu elewacji zewnętrznej. Krok po kroku przywracano oryginał, bo kolejny etap nastąpił w latach 1950 – 1958. Wtedy odbudowano górującą nad meczetem kopułę i część dziedzińca Tilla Kori.
Prace wciąż trwały, by finalnie zakończyć się w roku 1979, kiedy to skończono prace konserwatorskie we wnętrzu meczetu. To co jest w tym dla mnie najbardziej interesujące to fakt, że te lata to przecież czas, kiedy Uzbekistan był częścią ZSRR czyli Związku Radzieckiego, kraju, który raczej odcinał się od religii. Ale jak widać na ratunek dziedzictwa kulturowego potrafił znaleźć bardzo duże fundusze. I to przynajmniej warto docenić.
I nic dziwnego, że te wysiłki w roku 2001 zostały docenione przez UNESCO, kiedy to Registan został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego Ludzkości. Ten wpis na pewno spopularyzował to miejsce i codziennie odwiedzają je tysiące turystów, zadzierając głowy i patrząc na hipnotyzującą kopułę Tilla Kori.
Zwiedzanie medresy Tilla Kori w Registanie
Wnętrze meczetu Tilla Kori to najbardziej oblężone miejsce w Registanie. Ale nie, nie myślcie, że panuje to dziki ścisk jak np. w królewskim pałacu w Bangkoku. Po prostu czasami bywa tu więcej osób, ale nie uniemożliwia to zwiedzania. Może poza momentami, kiedy wpadają tu dwie wycieczki na raz. Na szczęście one szybko wychodzą. A to błąd, bo z tego pomieszczenia trudno wyjść szybko.
Kiedy tylko przechodzimy przez drzwi i wzrok przyzwyczaja się do ciemniejszego wnętrza, w oczy rzuca się niesamowicie bogato zdobiony mihrab, czyli nisza modlitewna. Potem wzrok przenosi się na stojący po prawo minbar z którego duchowny głosił kazania. Ale to dopiero początek, bo potem wzrok wariuje i zaczyna omiatać całość wnętrza. Wierzcie mi, że jest to wnętrze, w którym nie wiadomo, na co najpierw patrzeć i na czym dłużej się zatrzymać. Idealnie symetryczne wzory geometryczne, ale też roślinne czyli liście. Do tego mukarnas czyli ozdoby podobne do plastra miodu w niszy mihrabu. Wszystko to w złotym kolorze, oplatającym niebieskie wzory kwiatowe na białym tle. Całość zwieńczona niebieskim łukiem z inskrypcjami Koranu.
A nad tym wszystkim dzieje się magia! Bo to zdecydowanie nie koniec, a dopiero początek. Kiedy nasycimy wzrok tym, co artyści stworzyli na ścianach, uwagę przyciąga sufit! A to co tam się dzieje, jest nie do opisania, to trzeba zobaczyć i poczuć. To coś, co hipnotyzuje i nie pozwala oderwać wzroku, bo absolutne piękno zniewala!
Kopuła medresy od wewnątrz ozdobiona jest idealnie symetrycznymi wzorami od geometrycznych po roślinne. Wszystko rozplanowane co do milimetra, nie ma tu nawet szczypty zaburzenia harmonii. Nie wiem, jak opisać absolutne piękno, zatem sami spójrzcie na zdjęcie. Chociaż ono nie oddaje tego, co się czuje, patrząc na to sklepienie.
Może się to Wam wydać dziwne, ale od patrzenie na ten sufit, na idealną harmonię zdobień pokrywających kopułę, rozbolał mnie kark, bo jednak stanie z zadartą głową i otwartą gębą, to nie jest naturalna pozycja. A stałem tak w sumie nie wiem, jakieś pół godziny w sumie? Całkiem możliwe. Zresztą, by zobaczyć ten sufit… kolejnego dnia kupiłem jeszcze raz bilet do Registanu. I znów nie mogłem wyjść z zachwytu.
Bo niech się schowa stołeczny Taszkient ze swoimi atrakcjami! Nigdzie w Uzbekistanie nie ma takiej symetrii, piękna i klimatu! Chociaż to Chiwa i jej zabytki skradły moje serce i tam też chętnie wrócę.
Tilla Kori – informacje praktyczne
- Tilla Kori jest częścią kompleksu Registan i wejść tu można tylko kupując bilet. Koszt biletu to 50 000 sumów czyli mniej więcej 15 zł. Jak widać, nie jest to wysoka kwota za wejście do tak pięknej atrakcji.
- Na zwiedzenie Registanu potrzeba około 2h. Oczywiście wszystko zależy od tego, jak bardzo interesuje Was historia i architektura. No i czy zachwyca Was dawna orientalna sztuka. Mnie bardzo, więc spędziłem tam więcej czasu.
- Registan otwarty jest każdego dnia. W sezonie kasy otwierają się o godzinie 7 a zwiedzać można do północy. Sezon trwa od 20 lutego do 20 listopada. Poza sezonem Registan otwarty jest od 8 rano do 20.
- Oficjalna strona Registanu jest tu.