Wrzosowisko Mostówka, to najlepszy przykład na to, że przyroda nie lubi próżni. Że cytując „Króla lwa” wieczny życia krąg zatacza wciąż nowe koła i w miejsce jednej formy życia, natura wprowadza nową. W tym przypadku las zastąpiły wrzosy!
To co widzimy dziś, to efekt pożaru lasu z roku 1993. Ale najlepiej będzie zacytować tu tablicę informacyjną, stojącą przed wejściem na teren Wrzosowiska Mostówka.
Teren o bardzo zróżnicowanej rzeźbie, o powierzchni 435,2 ha, leżący na wysokości od 89 do 111 m npm obejmuje kompleks wydm porośniętych murawami psammofilnymi, wrzosowiskami oraz różnymi zbiorowiskami borowymi. Pożar w 1993 r. zniszczył znaczną część lasów, jednocześnie spowodował bardzo silną ekspansję mącznicy lekarskiej, której płaty osiągają powierzchnię 100-200 m2. Stanowisko to można zaliczyć do największych znanych stanowisk tego gatunku w Polsce.
Tym sposobem dowiedziałem się, że to co ja nazywam wrzosem, to w fachowej terminologii mącznica lekarska. Dla mnie jest to po prostu ogromne wrzosowisko!
Wrzosowisko Mostówka
Ale też przyznam, że spóźniłem się o tydzień. Niestety część tych ogromnych pól wrzosu już przekwitła, chociaż wciąż dało się zobaczyć połacie fioletu. I wierzcie mi, że to, co się widzi na zdjęciach, nie oddaje klimatu miejsca. Ale zatem kilka słów o samym miejscu.
Niestety do Wrzosowiska Mostówka przyjechałem w niedzielę. Powiedzmy sobie szczerze, to najgorszy możliwy termin na oglądanie wrzosów w tym miejscu.
Tłumy, które wpadły na dokładnie ten sam pomysł były nieprzebrane. Przedsmak miałem już przy wjeździe, bo samochody stały dosłownie wszędzie. Pal sześć parkowanie przy drodze, ale ludzie dojeżdżali wręcz na wrzosowisko i parkowali tuż obok wrzosów lub na tym, co pozostało z wrzosów po rozjechaniu. Część ludzi jakby mogła pewnie do ślubu wjechałaby do zakrystii, a zaparkowała za ołtarzem. Na szczęście jednak takich głąbów było niewielu. Uffff, wyrzuciłem to z siebie!
Wrzosowiska zaczynają się około 300 metrów od stacji kolejowej i ciągną przez kilkaset metrów. Zatem ten tłum się jakoś rozkłada, nie chodzi sobie po piętach. Ale i tak ciężko znaleźć „czysty kadr”. Te najpiękniejsze miejsca są stale okupowane. I pal sześć jeśli przez jakąś rodzinę, ona robi fotkę i sobie idzie. Gorzej, jeśli przyjdzie tam jakaś młoda para na sesję ślubną. Tak, sesje okolicznościowe we Wrzosowisku Mostówka to bardzo popularna czynność. Ale nie tylko ślubne, bo także pierwszokomunijne, a także z okazji urodzin. Widziałem faceta, który mknął przez wrzosowisko z wózkiem z dzieckiem, a w ręku trzymał balon z helem. Balon w kształcie cyferki 1.
Zatem będąc na wrzosowisku weźcie pod uwagę także takie sesje i od razu poszukajcie innej miejscówki do robienia zdjęć 🙂
I na koniec naszła mnie tylko taka refleksja, że za rok znów będę musiał przyjechać, by zobaczyć Wrzosowisko Mostówka. Ale tym razem przyjadę wcześnie rano i w sezonie, kiedy wrzosy są w najpiękniejszym fioletowym kolorze. Chciałbym zobaczyć falujący dywan wrzosów. Bo niestety w pechowym roku 2020 przyjechałem chyba tydzień za późno. Znaczna część wrzosów własnie przekwitała, a pola stawały się rude. Jak to się mawia: przynajmniej jest powód, by wrócić 🙂 A w piękne miejsca zawsze warto.
Jak dojechać do Wrzosowiska Mostówka.
Oczywiście najwygodniejszym środkiem transportu jest samochód i pewnie większość z Was wybierze właśnie ten środek lokomocji. Parkując, zwróćcie uwagę, by nie wjeżdżać we wrzosy! Jeśli nie będziecie w weekend, to z parkowaniem zapewne nie będziecie mieli kłopotu. Można zaparkować przy stacji kolejowej, a następnie podejść te 300 metrów.
Innym sposobem na dojazd jest pociąg. Z Warszawy możecie do pola wrzosów dojechać z Warszawy Wileńskiej z przesiadką w Tłuszczu. Jedzie się około godziny, zatem to dobry czas. Ale zwróćcie uwagę na pociągi powrotne, bo nie ma ich wiele.
Dla lubiących deczko wysiłku i swobody, polecam dojazd rowerem. Oczywiście nie całą trasę, ale dojazd do Tłuszcza, dokąd pociągi z Warszawy jeżdżą co pół godziny, a potem 13km pedałowania do wrzosowiska. Fajna trasa, nie jest bardzo uczęszczana przez samochody, zatem polecam.